Destrukcja twym sprzymierzeńcem Główny tryb story został podzielony na 22 misje, które mają wystarczyć na około 20 godzin grania potrzebnych do ukończenia głównego wątku. W dzisiejszych czasach to niezły wynik, a może się on jeszcze wydłużyć ze względu na spory teren, po jakim przyjdzie nam się poruszać. Dwanaście kilometrów kwadratowych to dosyć duży obszar, zatem po Marsie będzie można sobie nieźle poszaleć. Szczególnie zważywszy na fakt, że tutaj można zniszczyć dosłownie wszystko. I to nie są jakieś czcze przechwałki producentów. Na tegorocznym Games Convention, uczestnicząc zarówno w zamkniętym pokazie, jak i własnoręcznie testując najnowszy tytuł studia Volition, dało się odczuć prawdziwą frajdę z niszczenia wszystkiego, co tylko stanęło na drodze.
Do tej pory w rzadko której grze mogliśmy zniszczyć niemal wszystkie konstrukcje i budynki, które pojawiały się na mapie. W większości przypadków ograniczało się to albo do mocno oskryptowanych akcji, albo wykorzystywano programistyczne sztuczki. Trafiając w ścianę, robiliśmy otwór, który znikał po pewnym czasie. Albo strzelając w beczkę wypełnioną benzyną – kiedy to zrobiliśmy, ta efektownie eksplodowała, ale znalezienie tego, co po niej zostało, było zazwyczaj niemożliwe. Silnik Red Faction: Guerrilla wchodzi jednak na znacznie szerszy grunt. Symuluje bowiem materiał, z którego zrobiony jest dany przedmiot, oraz oblicza nacisk i siły działające na niego. Co to oznacza w praktyce? Niemalże perfekcyjny realizm fizyczny. Burząc ścianę nośną w danym budynku, spowodujemy, że konstrukcja ulegnie poważnemu naruszeniu, zaś strzelając w grubą ścianę pociskami kalibru 9mm, nie wskóramy nic więcej poza małymi dziurkami i odpryskami.Tym razem za plecami Tym, co graczowi może się rzucić w oczy już na samym początku gry, jest zmiana perspektywy. Zrezygnowano z widoku FPP na rzecz kamery pokazującej obraz zza pleców bohatera. Wydaje się to bardzo dobrym posunięciem, gdyż w ten sposób znacznie powiększa się nasze pole widzenia, dzięki czemu łatwiej nam będzie uciekać przed walącymi się prosto na bohatera ogromnymi budowlami. Producenci jednak nie wykluczają, że widok z oczu herosa w grze jednak się pojawi, ale jeśli już, to tylko jako opcja i ciekawostka. Jeżeli zaś chodzi o grafikę, która początkowo była obiektem kpin i wyśmiewania się, obecnie nie można się do niej w żaden sposób przyczepić. Wszelkie wybuchy wyglądają bardzo dobrze już na tym etapie produkcji, podobnie zresztą jak i otoczenie oraz postacie, choć w niektórych miejscach widać było jeszcze brak ostatniego szlifu. Jednak do dnia premiery wszystko powinno być dopracowane do końca.
Red Faction: Guerrilla już na tym etapie produkcji prezentuje się nad wyraz imponująco. Zabawa w destruktora może okazać się świetnym pomysłem nie tylko ze względu na możliwość totalnej demolki, ale również dzięki intrygującemu trybowi multiplayer. Trzeba jednak będzie uzbroić się w cierpliwość, bowiem premiera na PC, PS3 oraz X360 została zaanonsowana na luty 2009. Mimo to sądzę, że warto do tego czasu poczekać na kolejne Red Faction.