Na miasto czy do kina, czyli rynek subiektywnie

Sephirath
2008/08/24 16:00

Kolejny temat-rzeka, jeszcze jedno zebranie konkretnych argumentów. Bardzo długo takie pojęcie jak "otwartość" gry w zasadzie nie istniało. Były pewnego rodzaju rodzynki (na przykład Civilization), ale główny nurt – strzelani i wówczas popularne zręcznościówki nie oferowały za wiele domorosłym eksploratorom. Boom na ideę przyszedł nagle i sprawił, że synonimem udanej gry stała się chociaż namiastka free-roamingu (GTA). Gdy nagłe zapotrzebowanie minęło, produkcje ściśle nastawione na doznania tytuły zaczynają królować na nowo.

Kolejny temat-rzeka, jeszcze jedno zebranie konkretnych argumentów. Bardzo długo takie pojęcie jak "otwartość" gry w zasadzie nie istniało. Były pewnego rodzaju rodzynki (na przykład Civilization), ale główny nurt – strzelani i wówczas popularne zręcznościówki nie oferowały za wiele domorosłym eksploratorom. Boom na ideę przyszedł nagle i sprawił, że synonimem udanej gry stała się chociaż namiastka free-roamingu (GTA). Gdy nagłe zapotrzebowanie minęło, produkcje ściśle nastawione na doznania tytuły zaczynają królować na nowo. Na miasto czy do kina, czyli rynek subiektywnie

Głównym problemem w produkcji gry o otwartym świecie jest zapewnienie trzymającej się kupy fabuły i dobrej akcji. Z oczywistych względów najłatwiej mają przygodówki – zabawa polega na odgadywaniu jak dane zagadnienie zostało wymyślone przez twórców. Troszkę trudniej, ale też znośnie jest w RPG-ach. Wobec coraz modniejszych "dylematów moralnych" w grach, system reakcji społeczeństwa na efekty naszej działalności (blokada niektórych questów po wykonaniu wcześniej innych – jeden z fundamentów tzw. "wolności rozgrywki") jest kwestią dodania nowych linijek do już istniejącego programu. Inną gałąź stanowią strategie – liniowość polega na ustawieniu otwartych misji w rządku (nawet ograniczenia fabularne danego stage’a często i tak dają nam setki możliwości rozwoju wioski/miasta/armii), co zresztą i tak powoli jest zmieniane (Rise of Legends).

Co pozwala nam wnioskować, że najbardziej przerąbane winny mieć gry akcji. Ale jak widać, tutaj twórcy mają w dalszym ciągu ogromne możliwości. Z jednej strony barykady istnieją produkcje a la Far Cry czy też Crysis, wskazujące wiele dróg wykonania każdego z zadań (skosić obóz? A może wysadzić? Albo przekraść się krzakami?). Z drugiej strony istnieją zaś "filmówki" takie jak Gears of War lub cała seria Call of Duty.

Niewątpliwą zaletą gier otwartych jest możliwość fenomenalnego wczucia się w postać bohatera. Dlaczego ktoś, kto w trybach multi od lat gra snajperem miałby zasuwać z bazooką lub odwrotnie? Tutaj może robić to co lubi i nikt mu w tym przeszkadzać nie będzie. Chociaż – może też sprawdzić się w zupełnie nowej roli. Względna wolność znacząco podwyższa wskaźnik powtórnych przechodzeń gry (np. raz jako szpieg-podpalacz, innym razem rambo-młot udarowy). Wszystko zależy od nas. Zaprojektowanie sensownego świata, w którym bohaterowi udałoby się zrobić młyn w koszarach zarówno nożem jak i snajperką jest trudne, ale gdy już studio podoła (rozważy wszystkie "a co by było gdyby...?") przeżycie powinno byś unikalne i ciekawe. Ciężko jednak jest sprawić, aby gracz bawił się świetnie cały czas. A co jeśli pójdzie sześć kilometrów w prawo zamiast wejść w kolejny budynek? Okej, może wrócić. A co jeśli się zgubi? Najprawdopodobniej rzuci grę w cholerę lub poszuka innych save’ów.

Takich problemów nie mają zaś twórcy gier liniowych, zamkniętych i oferujących doznania filmowe. Tytuły takie z całego założenia są o wiele krótsze, mniej rozbudowane i raczej nieczęsto przyciągną gracza do monitora po raz wtóry. Mają za to coś, o czym free-roamingówki mogą tylko pomarzyć. Napakowaną regularną adrenaliną i świetnymi pomysłami fabułę. Hity takie jak Resident Evil 4 lub dowolnie wskazany przedstawiciel serii Call of Duty są od zera zbudowane na przeżyciach, emocjach, wrażeniach. Choć przy Far Cry’u bawiłem się nieźle, brakowało mi wyreżyserowanych i widowiskowych akcji, które z kolei dostawałem wiadrami w CoDzie 4. Po misji na statku lub po ostatniej scenie zwyczajnie dostałem lekkich dreszczy – tak samo jak po ostrej scenie w niezłym filmie.

Z drugiej strony jednak – w Far Cry’u niesamowitą frajdę sprawiało mi dokonywanie wyborów. Gdy znudziła mi się zabawa w snajpera z oddalonej kilometr od celów wieży zwyczajnie podchodziłem bliżej i robiłem nieziemski koks zdobycznym RKM-em. A w CoDzie (najnowszym – w starszych twórcy mieli jeszcze prawo oferować jednolite założenia rozgrywki, teraz już zwyczajnie by to nie przeszło) misję w Czarnobylu miałem wątpliwą przyjemność przechodzić chyba dziesięć razy – a to wpadł we mnie wrogi żołdak, a to zagryzł mnie pies. Dzięki Bogu używam klawiatur za dwie dyszki z kosza w Tesco, bo bym sporo kasy zmarnował na kupnie nowej. Oczywiście trochę przesadzam z tym rozwalaniem sprzętu, chociaż, kto wie, niektóre gry potrafią być demoniczne...

GramTV przedstawia:

Przekazywanie historii od zawsze było w całości liniowe – i książki, i filmy, i wszystko im podobne nie oferuje przecież odbiorcy zbyt wiele własnego wkładu. Gry to jedno z pierwszych mediów (wliczając w to "analogiczne" RPG-i), które taką otwartość oferuje. Popularność zamkniętych, oskryptowanych historii może więc być spowodowana zwyczajnym przyzwyczajeniem, które zdaje się jednak skutecznie stawiać czoła coraz to popularniejszym open-worldom. Zobaczymy co na co wywrze większy wpływ i na dłuższą metę połączy oba te gatunki. Powstaje teraz tyle setek zupełnie nowych tytułów, a każdy z nich oferuje przecież "coś" nowego. Ciekawe, kiedy nastąpi kolejny krok milowy.

Komentarze
26
Usunięty
Usunięty
24/08/2008 23:55

Ten gościu z filmu. Chce mieć w przyszłości takiego syna :D

Usunięty
Usunięty
24/08/2008 23:55

Ten gościu z filmu. Chce mieć w przyszłości takiego syna :D

Usunięty
Usunięty
24/08/2008 23:33
Dnia 24.08.2008 o 20:38, Masze napisał:

O matko, pisze się "nużący". Potrzebujecie korektora ; ) A tekst dosyć ciekawy.

Też o tym potrąbiłem. Niestety korektor poszedł do gazu:)@loczyn: jakby nie patrzeć motyw z wieśniakiem można i by dać pod skrypt a graczom wmówić że nie ma skryptów:) Ale takie bajki to tylko u betshedy czy jak im tam:)




Trwa Wczytywanie