Czy rzeczywiście jest tak, że tylko ci, z których zadrwił los mogą ocalać świat? Co powoduje autorem tworzącym nieszczęśliwego bohatera? Czy szczęśliwi herosi są zbyt banalni? Możliwe.
Oczywiście, dobry autor jest w stanie stworzyć niekoniecznie skrzywdzoną przez świat, ludzi i Boga postać o złożonym profilu psychologicznym i fascynującej osobowości. W tym jednak przypadku, autorowi dużo trudniej będzie swój twór od romantycznych spacerów z ukochaną lub zabaw z dziećmi, tylko po to by rzucić go w wir intryg i niebezpieczeństw. Kwestią pierwszorzędną jest tu motywacja, która popycha bohaterów gier do dokonywania niezwykłych czynów.
Uważacie, że Kratos z serii God of War byłby w stanie pokonać Aresa i stanąć na równi z bogami Olimpu, gdyby mógł spokojnie zasiąść do wieczerzy z żoną i córką? Prawdopodobnie nie. Przecież to chęć zdobycia nagrody - w postaci chęci odkupienia swych okropnych czynów - popycha wojowniczego spartiatę w bój i pozwala mu łamać wszelkie ograniczenia. Nie trzeba długo się zastanawiać, aby znaleźć kolejny przykład. Max Payne - człowiek którego nazwisko mówi samo za siebie. Również w tym przypadku mamy do czynienia ze swoistym standardem, czyli zamordowaną rodziną. Przecież to właśnie śledztwo w sprawie zabójstwa żony i dziecka zapoczątkowało fabułę gry, a samego bohatera rzuciło w wir intryg daleko bardziej skomplikowanych aniżeli kiedykolwiek sobie wyobrażał. Jednak ci dwaj panowie mają historie i osobowości całkiem złożone, a przecież w wirtualnym świecie napotkamy setki herosów, których całe "życie" opiera się właściwie na jednym tragicznym wydarzeniu. Lwia cześć z nich to bohaterowie bijatyk, którym skomplikowana osobowość w niczym nie jest potrzebna. Wymieńmy tu choćby Kinga z Tekkena, który to by pomścić swojego mistrza, Czarnego Leoparda, rozpoczyna polowanie na Marduka. Raphael znany z serii Soul Calibur zostaje wyklęty przez swój ród i wyrusza po legendarny miecz by chronić swoją ukochaną. Jeden z bohaterów gier z cyklu Guilty Gear, Chip Zanuff, najpierw stacza się na dno przez narkotyki, a gdy w chwilę później poznaje nowe życie dzięki opiece i szkoleniu mistrza ninjutsu Tsuyoshiego, już musi zbierać się na niebezpieczną wyprawę, w celu pomszczenia zamordowanego nauczyciela. Podobne przykłady przytaczać można naprawdę długo, z resztą sami na poczekaniu wymienicie co najmniej kilka.Oczywiście poza "ofiarami losu", napędzanych życiową tragedią, znajdujemy w świecie elektronicznej rozrywki wiele innych rodzajów protagonistów. Od "bohaterów z przypadku", poprzez "bohaterów z konieczności", którzy znaleźli się w nieodpowiednim czasie i niewłaściwym miejscu, po bohaterów z - nadzwyczaj oklepaną - amnezją, która najczęściej zakrywa smutne wspomnienia przegranego życia bądź innej katastrofy, co ustawia powyższych w szeregu do
spółki z "ofiarami losu". Mimo wszystko większość z nich swoją tragedie przeżywa, albo na początku, albo w trakcie rozgrywki.Powoli zbliżamy się do końca moich wywodów o tragicznych losach bohaterów gier, ale jaka będzie puenta? Możliwe że bohater rodzi się tylko przy akompaniamencie traumatycznych doznań. Może jednak chodzi o zachowanie harmonii i równowagi świata? By zostać wybranym, zyskać nadzwyczajne umiejętności i sławę - trzeba oddać coś w zamian, jak chociażby szczęście rodzinne lub zdrowie psychiczne. Niewykluczone zatem, iż po prostu twórcy idą na łatwiznę i wybierają najprostsze uzasadnienia dla działań swoich bohaterów. Właściwie każda z tych opcji jest prawdopodobna i znajdzie zastosowanie, jednak puenta podsumowująca całość moich wywodów jest zgoła inna.
Po prostu darzmy sympatią tych biednych bohaterów, gdyż czasem owa platoniczna przyjaźń to jedyna jasna iskierka w ich smutnym, elektronicznym żywocie.