Kieszonkowe podboje sony

Watcher
2008/07/26 17:56

PlayStation Portable – raport po blisko czterech latach spędzonych z małym potworem Sony

PlayStation Portable – raport po blisko czterech latach spędzonych z małym potworem Sony

PlayStation Portable – raport po blisko czterech latach spędzonych z małym potworem Sony, Kieszonkowe podboje sony

Już za kilkanaście miesięcy minie dokładnie dwadzieścia lat od premiery pierwszego Game Boya – konsoli, która przez ponad półtorej dekady pozostawała praktycznie jedyną opcją dla graczy spragnionych przenośnej rozgrywki. Wszystkie konkurencyjne systemy, które wkraczały na rynek zdominowany przez Nintendo – WonderSwan, Neo Geo Pocket, N-Gage i wiele innych – zawsze ponosiły dotkliwą klęskę i w żaden wyraźny sposób nie umniejszały sukcesów Ninny. Choć nierzadko platformy te przewyższały kolejne wcielenia Game Boya możliwościami technicznymi i szeregiem dodatkowych funkcji (chociażby wymieniony wyżej N-Gage), to i tak Nintendo wciąż zagarniało niemal cały rynek wyłącznie dla siebie. Do czasu – wraz z premierą PSP jednoznacznie zakończył się okres, gdy dla handheldów Big N słowo "konkurencja" po prostu nie istniało.

Trochę historii

Zapowiedź wypuszczenia przez Sony przenośnego systemu nie mogła pozostać bez echa w branży. Japoński gigant wcześniej już dwukrotnie pokazał Nintendo, że najlepsze czasy dla ich platform już dawno przeminęły. Najpierw przy okazji PlayStation, a potem wraz z sukcesem jej następczyni i wynikami sprzedaży, które konkurencyjnego GameCube’a pozostawiły daleko w tle. Zawładnięcie kolejnym fragmentem rynku konsol – tym razem przenośnych – wydawało się więc naturalnym krokiem. Po szumnych zapowiedziach, ze słynnym hasłem "walkman XXI wieku" na czele, wiosną 2004 roku Sony ujawniło projekt nowej maszyny do grania. Idea PSP była prosta – Kutaragi za pomocą kolejnej PlayStation planował trafić w zupełnie nowy segment rynku. Przenośna konsola nie miała być już wyłącznie zabawką do pogrania przez chwilę w czasie podróży czy podczas stania w kolejce.

Plany Sony były znacznie bardziej ambitne – trafić do dojrzalszych graczy, którzy z chęcią powitają nie tylko konsolę, która zaproponuje im "poważne" gry, ale także szybki dostęp do multimediów. Także pierwsze zdjęcia z wczesnym projektem PlayStation Portable pokazywały, że tym razem nie będziemy mieli do czynienia wyłącznie z gadżetem dla maniaków gier. Przenośny cudak od Kutaragiego zachwycał nowoczesną stylistką, która niewiele miała wspólnego z kolorowymi "zabawkami" Nintendo. A jeszcze mniej – z następcą Game Boya, DS-em. Z perspektywy czasu trzeba uczciwie zauważyć, że była to chyba największa designerska wpadka w historii Ninny – szara obudowa i kanciaste kształty nijak nie miały się do wcześniejszych projektów firmy. Jeszcze gorzej wyglądały możliwości techniczne – podczas gdy Sony zapowiadało prawdziwą rewolucję i piękne trójwymiarowe gry, Nintendo prezentowało albo tytuły dwuwymiarowe, albo 3D, ale wyraźnie uboższe niż na PSP. Rewolucję w konsoli Nintendo miał z kolei stanowić dodatkowy, dotykowy ekran. Szkopuł tylko w tym, że pomysł ten budził chyba więcej wątpliwości niż faktycznych zachwytów. Pierwsze tytuły, za wyjątkiem Metroida, którego i tak można było sprawdzić wyłącznie za sprawą krótkiego dema, wykorzystywały touch screen praktycznie wyłącznie w minigrach. Stąd, nawet jeśli w przeprowadzanych ankietach DS potrafił zyskać sobie większe grono zainteresowanych, to i tak analitycy i dziennikarze przepowiadali mu rychłą porażkę w konkurencji z małą wielką konsolą Sony.

3, 2, 1... start!

Kieszonkowy mocarz Sony wystartował pod koniec 2004 roku – standardowo dla polityki firmy, premiera konsoli objęła na początku wyłącznie Japonię. Dokładnie 12 grudnia wraz z konsolą do sklepów trafiło sześć gier i Value Pack, w którym prócz samego PSP znalazły się też słuchawki, smyczka, futerał i karta MS o pojemności 32 MB. Wypuszczone na rynek trzysta tysięcy konsol rozeszło się błyskawicznie. Wśród gier największym zainteresowaniem cieszyły się Ridge Racer, Everybody’s Golf i... kolejna gra z Gundamami. Taki już urok gustów japońskich graczy. Mimo pewnych problemów, typowych dla pierwszych partii sprzętu (w tym wypadku, podobnie jak z DS-em, były to bad pixele), konsola dosłownie oczarowała graczy. Piękne – w końcu! – trójwymiarowe gry, słuchanie muzyki, oglądanie zdjęć i filmów, potężny wyświetlacz – takich możliwości nie dostarczył dotąd żaden inny handheld. Jeszcze lepiej brzmiały przy tym zapowiedzi. Każdy następny tydzień miał przynieść Japończykom premiery nowych tytułów, a wraz z kolejnymi aktualizacjami oprogramowania konsola miała zaskakiwać coraz to nowymi opcjami. O wszystkich tych cudach Amerykanie przekonali się pod koniec marca 2005, a Stary Kontynent na początku września tego samego roku. Podobnie jak w Japonii, gracze w Ameryce i Europie oszaleli na punkcie nowego "członka rodziny" PlayStation.

Niestety, mimo udanego startu pierwsze miesiące dla kolejnej platformy Sony nie okazały się wcale takie łatwe. Początkowe zachwyty nad wyglądem konsoli, jej multimedialnymi możliwościami i niespotykaną dotąd oprawą szybko musiały ustąpić przed jednym, ale bolesnym faktem – na PSP zwyczajnie brakowało dobrych i zupełnie "świeżych" gier. Jak pięknie nie wyglądałby przenośny Wipeout i jak bardzo płynny nie byłby Ridge Racer, wciąż tylko kilka tytułów mogło pochwalić się podobną jakością wykonania. Wśród pozostałych produkcji, które trafiły na Stary Kontynent w dniu premiery, warte uwagi były właściwie wyłącznie Lumines i Metal Gear Ac!d. Kolejne miesiące tylko w niewielkim stopniu poprawiły ten stan rzeczy. Choć wciąż pojawiały się nowe gry, ciężko było mówić o „prawdziwych” nowościach. Co krok do napędu PSP wskakiwała kolejna konwersja czy lekko poprawiona wersja jakiegoś hitu z PS2. A czasem nawet nie tyle poprawiona, co wręcz zepsuta – nie brakowało również kiepskich i przygotowanych w szaleńczym tempie konwersji, które na PlayStation Portable zwyczajnie się nie sprawdzały.

W tym samym czasie wykpiwany dotąd DS stał się nie tylko najlepiej sprzedającą się konsolą na rynku, ale również największym sukcesem Nintendo od dobrych paru lat. "Eksperyment" od Big N sprzedawał się wprost rewelacyjnie, a premiery nowych tytułów sprawiały, że każda nowa dostawa sprzętu momentalnie znikała ze sklepowych półek. Trudno się temu dziwić – podczas gdy posiadacze PSP sięgali po porty z PlayStation 2, DS-a atakował hit za hitem. Nowa Castlevania, fenomenalny Phoenix Wright, prześmieszne Project Rub i WarioWare Touched!... A w końcu – także nowe części starych hitów od Nintendo (Mario Kart DS i kolejne Advance Wars) i możliwość sprawdzenia, czemu dziesięć lat wcześniej świat oszalał na punkcie Super Mario 64. Szum, jaki wywołały w mediach (również w tych niezwiązanych z grami) Nintendogs i Brain Training, był tylko przysłowiową kropką nad i. A gdzieś na horyzoncie majaczyła zapowiedź poprawionego modelu konsoli, który wyglądem przypominał cuda od Apple...

Nowe gry – nowa jakość

Jak więc widać, sytuacja dla PSP, złośliwie nazywanego wówczas "PortStation", nie okazała się tak różowa, jak to prognozowano przy okazji pierwszych zapowiedzi. Na szczęście w odpowiednim momencie zła passa dla maszyny Sony w końcu minęła. Sklepowe półki zaczęły wypełniać coraz to lepsze i – przede wszystkim – przygotowane specjalnie z myślą o PSP nowości od największych deweloperów.

Pojawienie się na rynku GTA: Liberty City Stories na zawsze udowodniło, że "maluch" Sony nie tylko zaoferuje tytuły dopracowane graficznie, ale też diabelnie rozbudowane. Wraz z GTA pojawiła się zupełnie nowa generacja gier na PSP – jeszcze piękniejszych, a w dodatku znacznie bardziej oryginalnych. Nie mniej udane od wspomnianego hitu Rockstar okazały się Daxter i Killzone: Liberation. Dwie produkcje, które znakomicie udowodniły, że znane i lubiane serie mogą na handheldzie Sony przeżyć drugą młodość. Jakby tego było mało, w idealnym momencie na rynek wskoczyło zmyślne LocoRoco – mały żółty blob bez trudu pokazał, że nie tylko DS musi być domem dla innowacyjnych pomysłów. Oczywiście, można tutaj wymienić jeszcze znacznie więcej tytułów z tego okresu, który zapoczątkował złote czasy dla PSP – choćby Syphon Filter, Jeanne d’Arc i Vice City Stories – najistotniejszy jest jednak fakt, że to pasmo sukcesów zdaje się wciąż utrzymywać.

Kratos, Daxter, żółty blob i... klocek. Z Lumines

Skoro już jesteśmy przy grach, wypadałoby dokonać krótkiego zestawienia najlepszych tytułów, jakie ukazały się od chwili premiery konsoli. W końcu minęły już ponad trzy lata i w tym czasie PlayStation Portable doczekało się całkiem sporej puli prawdziwych hitów. Tytuły, o których mówiliśmy wyżej, stanowią tylko niewielki przekrój całości system-sellerów. Autorzy Daxter jakiś czas temu dostarczyli kolejną perełkę, z którą zakończyli przygodę z tworzeniem gier na potrzeby handhelda Sony. Mowa oczywiście o God of War: Chains of Olympus, który nadal pozostaje najwyżej ocenianą grą na PSP. Przygody Kratosa to jednak nie jedyna historia z PS2, która znalazła idealne uzupełnienie na Portable’u. Równie ciekawie wyszedł Metal Gear Solid: Portable Ops i Final Fantasy: Crisis Core. Obie nie tylko godnie reprezentują swoje serie, ale także proponują nieco odmienną rozgrywkę niż ich pozostałe odsłony na "duże" konsole.

GramTV przedstawia:

Na szczęście PSP to nie tylko nowy dom dla świetnych, bo świetnych, ale tylko kontynuacji. Wspomnieliśmy o LocoRoco. Niedawno podobny szał wywołał Patapon. Wcześniej miłośników dobrych układanek logicznych (choć nie tylko ich) zachwyciło fenomenalne Lumines. Oczywiście tego typu produkcji jest znacznie mniej niż kolejnych sequeli, ale jak wszyscy dobrze wiemy, nie jest to problem znany jedynie PSP.

Walkman XXI wieku

Wraz z rozbudową bazy gier Sony systematycznie dokładało też nowe opcje do oprogramowania konsoli. Wkrótce obok przeglądania zdjęć, oglądania filmów i słuchania muzyki pojawiło się też kilka użytecznych dodatków dla miłośników buszowania po Internecie. Przeglądarka i możliwość grania po sieci były właściwie tylko pierwszym krokiem w temacie online. Dziś PSP oferuje znacznie więcej; jest szybki dostęp do kanałów RSS, internetowe radio i Skype (o ile macie odpowiedni mikrofon z Talkmana i PSP Slim). Mało? Sony nie zapomniało też o grach – od momentu startu PS Store na kartę możemy ściągnąć nie tylko dema, ale i kilka pełnych tytułów czy starsze produkcje z pierwszego PlayStation. Konsola bardzo dobrze radzi sobie z obsługą gier z "szaraka", szkoda tylko, że lista dostępnych klasyków wciąż jest bardzo uboga. Pozostaje liczyć na to, że Sony mocniej zwróci uwagę na ten element – biblioteka pierwszego PlayStation wprost pęka w szwach od świetnych produkcji i z pewnością niejeden gracz z chęcią znalazłby je w swojej kieszeni. Dziwić mogą też ceny pełnych wersji gier z PSP. W podobnej czy nawet niższej cenie kupimy "pudełkowe" wersje tych samych tytułów.

Dyskusyjną kwestią pozostaje także jedno z pierwszych haseł Sony – „walkman XXI wieku”. Czy faktycznie PSP można za niego uznać? Uczciwie patrząc na całą sprawę, trzeba przyznać, że Sony zwyczajnie się... spóźniło. Dziś multimedialne opcje Portable’a raczej nikogo nie zaszokują. Nawet najprzydatniejsza funkcja – słuchania muzyki – i tak jest lepiej realizowana przez znacznie poręczniejsze, niewielkie odtwarzacze, które zdecydowanie lepiej spiszą się jako „walkman XXI wieku”. Szkoda.

Homebrew

Ten stan rzeczy jest o tyle smutny, że dużo lepiej z wykorzystaniem potencjału tkwiącego w PSP radzą sobie domorośli programiści i zwykli pasjonaci. Nikt chyba nie spodziewał się, że PSP tak doskonale spisze się w roli emulatora starszych sprzętów – NES, SNES, PlayStation, Game Boy Color, GBA – to tylko niewielki przekrój systemów, które emuluje konsola. Oczywiście, złośliwi mogą w tym miejscu wspomnieć o wielu typowych problemach (gubiąca się animacja, problemy z wybranymi grami itd.), trzeba jednak pamiętać, że autorzy cały czas rozwijają swoje projekty. Emulatory to jednak tylko niewielka części aplikacji tworzonych z myślą o PSP. Na sprawdzenie czekają też znakomite przeglądarki PDF-ów, lepsze odtwarzacze MP3, menedżery plików, rozbudowane kalkulatory, a nawet organizery. Więcej – z pomocą jednego z programów konsola z powodzeniem może służyć jako pad do PC!

Jakkolwiek trudno się dziwić Sony, że walczy z możliwością uruchamiania komercyjnych produkcji z konsol i starszych komputerów, tak szkoda, że nie śledzi na bieżąco programów tworzonych przez zapaleńców – nawet najprostszy organizer z pewnością byłby kolejnym dobrym argumentem motywującym do zakupu PSP.

Dziś...

Aktualnie sytuacja konsoli wydaje się już ustabilizowana – przeważnie w tygodniowych zestawieniach sprzedaży PSP wciąż utrzymuje trzecie miejsce, tuż za platformami od Nintendo. Inaczej rzecz ma się z Japonią. Tutaj od wielu już tygodni to właśnie PSP jest niekwestionowanym liderem. Co ciekawe – wcale nie przekłada się to na ilość sprzedanych gier, bo tutaj większość miejsc okupują tytuły z platform Nintendo. Czyżby sam Monster Hunter w zupełności wystarczał Japończykom do szczęścia?

Bardzo słusznym krokiem ze strony Sony było wydane przed kilkoma miesiącami PSP Slim. Choć na pierwszy rzut oka poprawiony model niewiele różni się od "oryginału", wystarczy tylko na chwilę wziąć konsolę do rąk, by poczuć wyraźną zmianę. Slim jest zdecydowanie lżejszy, dużo "chudszy", a dodatkowo posiada ładnie zaokrąglone krawędzie. Poprawiono też parę innych problemów, które utrudniały życie użytkownikom pierwszego modelu konsoli – przesunięte zostały głośniczki (wcześniej, z uwagi na ich rozmieszczenie, łatwo było je zasłonić palcami), drobnych korekt doczekał się też krzyżak i wyświetlacz. Słowem – niby detale, a cieszą. Nie zabrakło też obiecanej opcji podpięcia konsoli pod TV, choć jak się okazało – zainteresowanie nią wcale nie było takie wielkie, jak przewidywano.

... i jutro

Jaka przyszłość czeka PSP? Pozostając w temacie PSP Slim, warto dodać, że krążą już plotki na temat kolejnego "liftingu" konsoli – tym razem pod nazwą Slim&Lite. Nowa wersja miałaby do zaproponowania graczom lepsze przyciski, zintegrowany mikrofon, a także miejsce na dysk twardy. Nie wiadomo, ile w tych pogłoskach prawdy, niemniej wystarczy wspomnieć PS2 i jej liczne "odchudzone" wcielenia. Przy nich druga "poprawka" dla PSP nie byłaby niczym szczególnym.

Niestety, nie najlepiej wyglądają listy zapowiedzi. Najbliższe miesiące będą obfitować w bardzo niewielką liczbę gier, a najciekawsze z zapowiadanych tytułów – LocoRoco 2, Patapon 2, Resistance: Retribution, Final Fantasy Dissidia – zawitają do czytników UMD dopiero za parę miesięcy. Czyżby więc po kolejnym udanym okresie dla PSP czekał nas ponownie mały zastój? Jak mogliście się przekonać z powyższego tekstu – droga Sony do obecnej pozycji na rynku handheldów była długa i obfitowała w masę niespodzianek. Być może to dopiero ich początek? Trzymamy kciuki, by tym razem wszystkie okazały się wyłącznie pozytywne.

Komentarze
38
Usunięty
Usunięty
24/08/2008 16:16

Dlaczego wybrałem PSP ? Bo multimedialność przez duże M, i te gry...

Usunięty
Usunięty
24/08/2008 16:16

Dlaczego wybrałem PSP ? Bo multimedialność przez duże M, i te gry...

Tom_pl
Gramowicz
16/08/2008 11:42

Najlepiej mieć obie konsole, i gry na każdą z nich różne, bo każda ma jakieś fajne tytuły....ja narazie kupiłem NDS-a ale chcę też PSP, obie mają coś w sobie, i mogą się uzupełniać...




Trwa Wczytywanie