Choć wydaje się, że poszczególne zadania w kampanii będziemy realizować w predefiniowanym porządku, to jednak sam sposób ich wykonania ma być uzależniony wyłącznie od naszej taktyki. Twórcy chwalą się, że każda z bitew została skonstruowana w taki sposób, aby umożliwić graczom testowanie i wykorzystywanie różnorodnych strategii. Jako przykład może posłużyć obrona Minas Tirith. Będą tam olbrzymie wieże oblężnicze, pchane pod mury przez potężne trolle. Ich zniszczenie wpłynie oczywiście w znaczący sposób na przebieg walki, mogą więc – choć nie muszą – stać się obiektem ataku ze strony broniącego twierdzy gracza. Sposobów na ich zneutralizowanie dostaniemy przynajmniej kilka. Można podjąć próbę zniszczenia ich na odległość celnym strzałem z katapulty, próbować podpalić płonącymi strzałami, czy też dokonać wycieczki i szarży na pchające machiny trolle. W tym ostatnim przypadku liczyć się jednak musimy z raczej nieuniknionym kontratakiem, zaś po spełnieniu odpowiednich warunków – na przykład upływ czasu, śmierć kluczowej postaci – mogą na polu walki pojawić się dodatkowe jednostki czy możliwość wezwania wsparcia... z powietrza.
Choć wedle zapowiedzi na polu walki ma jednocześnie brać udział w starciu około 150 jednostek, my będziemy mieli możliwość wcielenia się tylko w jedną postać. Dostępne będą cztery podstawowe klasy, różniące się możliwościami i specjalnymi umiejętnościami: Wojownik, Łucznik, Zwiadowca i Mag. W trakcie zabawy będziemy mieli, podobnie jak w Battlefront, możność przełączania się w dowolnym momencie pomiędzy poszczególnymi klasami. Innymi słowy, jeśli grając aktualnie Wojownikiem odczujemy potrzebę wyeliminowania kilku wrogów z większej odległości, możemy w dowolnej chwili "wejść w skórę" któregoś z naszych Łuczników. Wojownicy to oczywiście postaci nastawione przede wszystkim na walkę wręcz w zwarciu; Łucznicy specjalizują się w eliminacji celów z dużej odległości; Mag to zarówno bezpośrednie wsparcie czarami ofensywnymi, jak i możliwość leczenia rannych sojuszników; Zwiadowca z kolei to mistrz kamuflażu i "back stabów". W trakcie gry odblokujemy też oczywiście bohaterów specjalnych, znanych z kart powieści i filmu. Będą oni również w pełni grywalni, dodatkowo zaś dużo potężniejsi niż szeregowi żołnierze i dysponujący charakterystycznymi tylko dla siebie zdolnościami i sposobami walki. Nie będziemy również mieć bezpośredniego wpływu na zachowanie wojsk walczących po naszej stronie – nie zaplanowano żadnego systemu komend czy też dowodzenia sojuszniczymi jednostkami. Wszystko opierać będzie się bowiem na... inspiracji sojuszników naszymi własnymi czynami. Wyglądać ma to w ten sposób, że nasze powodzenie i sukcesy w walce motywować mają żołnierzy do zdwojenia wysiłków – im większą liczbę przeciwników samodzielnie wyeliminujemy, tym lepiej będą walczyć sprzymierzeńcy. Nie dowodzimy więc w żaden sposób wojskami, a jedynie dajemy im chwalebny przykład, zagrzewający wojowników do walki i porywający do bohaterskich czynów.Ciekawostką będzie wykorzystywanie różnorakich wierzchowców – istnieje możliwość dosiadania praktycznie wszystkich znanych z filmów stworzeń. Chociaż w przypadku mumakili można bez cienia przesady mówić nie o wierzchowcu, tylko olbrzymim, żywym czołgu. To również bez wątpienia uatrakcyjni rozgrywkę w każdym z dostępnych trybów.
Tryb kampanii będzie gratką dla wszystkich miłośników trybu cooperative, gdyż – odnosi się to głównie do konsol – zapewni on możliwość zabawy na jednej maszynie nawet czterem graczom jednocześnie. Po podłączeniu czterech gamepadów do maszyny możemy prowadzić rozgrywkę dzięki opcji splitscreen – w dobie wielkich telewizorów LCD nie powinno to stanowić żadnego dyskomfortu. Oczywiście nic nie będzie też stało na przeszkodzie, by pobawić się w trybie współpracy w sieci lokalnej czy też poprzez Internet.Esencją tej gry będzie zapewne jednak tryb multiplayer, w którym na wirtualnych polach bitew wojnę prowadzić będzie mogło jednocześnie do szesnastu graczy – po ośmiu na każdą ze stron. Oczywiście to nie oznacza ograniczenia liczby wszystkich postaci na polu walki do owych szesnastu – tyle ma być jedynie postaci kierowanych przez graczy. Całą resztę stanowić będą zachowujące się podobnie jak w trybie kampanii boty. Zabawę przeprowadzimy w wyraźnie wzorowanych na Battlefront trybach: conquest, capture the flag i hero deathmatch oraz zupełnie nowym, Ring Bearer.
Choć wydaje się, że marka i świat Tolkiena zostały w ostatnich latach dość mocno wyeksploatowane, to jednak z zapowiedzi twórców wynika, iż możemy mieć do czynienia z potencjalnie dość ciekawą pozycją. Oczywiście jest ona adresowana przede wszystkim do szerokich rzesz miłośników tolkienowskiego świata, lecz – zakładając oczywiście odpowiednie dopracowanie i grywalność – może również trafić do osób, którym brakowało gry o charakterze zbliżonym do serii Battlefront czy Battlefield, a utrzymanej w klimatach fantasy. Ciekawie zapowiada się też możliwość spojrzenia na Wojnę o Pierścień z drugiej strony i poznania alternatywnej wersji wydarzeń. O tym wszystkim przekonają się już w październiku wszyscy spragnieni kolejnych przygód w Śródziemiu posiadacze konsol współczesnej generacji oraz właściciele pecetów.