Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii.
Arthur C. Clarke
Przygotowanie do badań

Wiara w zjawiska nadprzyrodzone i paranormalne sięga zamierzchłych czasów. Chociaż ten drugi termin zaczyna na dobre funkcjonować dopiero na początku XIX wieku. Niegdyś uznawane były za przejaw działania bogów, demonów czy też duchów, później traktowane jako zjawiska naturalne, wynikające z działania nieznanych jeszcze nauce "sił". Dziś często są wyszydzane przez "poważnych" naukowców, za to chętnie przywoływane przez wszelakiej maści zwolenników "New Age", ezoteryków czy... pisarzy fantastyki. Po czyjej stronie leży racja – to kwestia równie łatwa do rozstrzygnięcia, jak przeprowadzenie dowodu na istnienie (lub nie) Boga.
Sam mechanizm "wiary w..." nie uległ zmianie od czasów zejścia z drzew pierwszych małpoludów. Jesteśmy świadkami jakiegoś wydarzenia, którego nasz umysł nie ogarnia, więc szukamy wyjaśnień, nawet jeżeli pozbawione są one logiki i przeczą zdrowemu rozsądkowi. U podstaw wiary w tak różne rzeczy, jak magia, duchy, UFO i telepatia leży ten sam mechanizm. Nie potrafimy czegoś zrozumieć i wyjaśnić na podstawie posiadanej wiedzy, więc albo całkowicie temu zaprzeczamy, albo snujemy niestworzone teorie. A poza tym wszystkim często po prostu chcemy wierzyć, że kryje się w nas coś więcej niż to, co daje się dostrzec gołym okiem. Co prawda, nagroda w wysokości jednego miliona dolarów, przeznaczona dla tego, kto w wiarygodnym eksperymencie naukowym wykaże się jakimikolwiek zdolnościami paranormalnymi, wciąż czeka na zdobywcę, ale...
There is no spoon 
Tak zwane "paranauki" zajmują się hipotezami i teoriami spoza "oficjalnego nurtu" nauki oraz wszelkiej maści zjawiskami paranormalnymi. Nazywamy tak różnorodne zdarzenia wymyślone lub urojone (przynajmniej wedle opinii olbrzymiej rzeszy wszelkiej maści jajogłowych), a na pewno nie dające się wyjaśnić w oparciu o "skatalogowaną" wiedzę.
Ze względu na to, że są to zwykle zjawiska rzadkie czy wręcz jednostkowe, w dodatku często mogące stanowić zaprzeczenie jakiejś obowiązującej teorii naukowej, uważane są one zazwyczaj za błędy, nadinterpretacje, naciągane lub mylne wnioski, a także za celowe bądź niezamierzone oszustwa.
Worek o nazwie "zjawiska paranormalne" jest niebywale pojemny. Mieszczą się w nim takie rzeczy, jak:
- Telekineza – poruszanie przedmiotami siłą woli/umysłu. Możemy tu dorzucić wszelkie zjawiska polegające na oddziaływaniu myślą na fizyczne obiekty, czyli np. lewitację, psychokinezę, czyli osławione wyginanie łyżeczek siłą woli, "czytanie" palcami (nie pisma braille'a bynajmniej, tylko zwykłego), tworzenie obrazów na kliszy fotograficznej (bez udziału aparatu rzecz jasna :)) itp.
- Telepatia – czytanie w myślach. Dorzućmy do tego jeszcze empatię i hipnozę. Dzisiejsze teorie związane z tymi zjawiskami to godne następczynie XIX-wiecznego mesmeryzmu.
- Prekognicja – widzenie przyszłości. "Widzieć" na tej samej zasadzie można też zdarzenia z przeszłości oraz te dziejące się w teraźniejszości, ale daleko od nas. Najsłynniejszy chyba przypadek z tej dziedziny to człowiek, który ponoć opisał wybuch wulkanu Krakatau, zanim informacja miała szansę dotrzeć do niego w sposób tradycyjny.

Do tego dochodzi jeszcze: leczenie na odległość, samozapłon (w wykonaniu ludzi rzecz jasna...), reinkarnacja, pogawędki z duchami, widzenie aur i wiele, wiele innych zjawisk. A także najróżniejsze niezwykłe hipotezy, od mitycznej Atlantydy, po odwiedziny z kosmosu. Łatwo się wśród nich zgubić, łatwo też coś przeoczyć lub zlekceważyć.
Logika to wspaniała rzecz, ale nie zawsze przewyższa prawdziwe myślenie. 
Teoria naukowa to – najogólniej rzecz ujmując – próba zrozumienia, zdefiniowania i zaszufladkowania jakiegoś elementu rzeczywistości. Problem jak zwykle stanowią te rzeczy, które do nich nie pasują albo mieszczą się gdzieś na ich obrzeżach. I jeszcze pewien "drobiażdżek": jak już ludzie coś raz wymyślą, zwykle bardzo nie lubią zmieniać zdania. Co prawda, nowe teorie podobno powinny zwyciężać dlatego, że są lepsze, a nie z powodu wymarcia zwolenników starych, ale... 
Drobny przykład sprzed niespełna 150 lat, znakomicie ilustrujący problem: posiedzenie Francuskiej Akademii Nauk, lata 70-te XIX wieku. Szacowne grono właśnie otrzymało list od mera pewnego miasteczka, opisujący niezwykłe zjawisko, mianowicie upadek kamienia z nieba. Świadkami zdarzenia było około 300 osób. A jego opis został przyjęty ze szczerym rozbawieniem, tudzież wyrazami ubolewania dla głupoty mera: przecież każdy oświecony człowiek powinien wiedzieć, że w niebie kamieni nie ma, więc nie mogą z niego spadać...
Ślepa wiara w coś, w tym również w teorię naukową, generalnie jest śliską sprawą. Nigdy nie wiadomo, czy jakieś nowe odkrycie nie wywróci nam świata do góry nogami. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby ślepo wierzyć we wszystkie niesprawdzone historyjki; rzecz w tym, że większość śmiejących się nie zadaje sobie trudu poszukania prawdy. Nie jest to podejście zasługujące na miano naukowego.
- Powiedzcie, czy widzieliście węża morskiego?
- Widzieliśmy na własne oczy! Takie zwierzę nie istnieje.
Kryptozoologia to poszukiwanie i badanie zwierząt, o których mówią rozmaite legendy, a których istnienie aktualnie odrzuca współczesna zoologia, ze względu na brak wiarygodnych, naukowych dowodów. Obejmuje też badanie możliwości istnienia gatunków zwierząt uważanych za wymarłe.
W 1928 roku odkryto nowy gatunek zwierzęcia. Bynajmniej nie jakiegoś tam robaczka, ale ssaka – naszego bliskiego krewniaka, szympansa bonobo. To drugi, po okapi, duży ssak odkryty dopiero w XX wieku. Ale obydwa te gatunki mogą się "schować" wobec znaleziska z roku 1938: latimerii. Większego szoku wśród zoologów nie wzbudziłoby chyba nawet wyłowienie żywego plezjozaura.

Zapiski z zeszłych wieków zawierają nieraz przedziwne historie. Opowieści o wielkich bestiach z Ameryki Południowej czy Afryki. O stworach, których skóra odbija kule, dziwnych człekokształtnych istotach, a także wielkich mieszkańcach głębin: krakenach i wężu morskim. Dziś, gdy wydawać by się mogło, że świat nie ma już przed nami tajemnic, relacje z takich niecodziennych spotkań zbywane są wzruszeniem ramion i pobłażliwym uśmiechem. Nie przez wszystkich jednak. Grono osób wierzących w możliwość spotkania jeszcze dziś prehistorycznego stwora lub odkrycia nowego gatunku wcale nie jest małe.
Tam gdzie w grę wchodzą duże pieniądze, sława lub po prostu silne przekonanie o słuszności swojego twierdzenia, zawsze będzie miejsce dla ludzi, z których inni się śmieją. Oczywiście, czasami znajdują się wśród nich tacy, którzy mają rację, i to jest właśnie główna przyczyna ciągłego przybywania nowych badaczy zjawisk dziwnych i tajemniczych.
Ta niezłomna wiara w oświecenie reszty świata czasami budzi śmiech, a czasami grozę. To właśnie ten drugi typ historii stał się tłem dla takich serialowych hitów, jak: Z Archiwum X, Millenium czy Trzecia fala. Wśród gier prym wiedzie Tomb Raider, a z najnowszych produkcji wystarczy wspomnieć chociażby Clive Barker’s Jericho lub BlackSite: Area 51. Nie dziwi to zresztą, temat jest przecież wdzięczny, chociażby ze względu na brak zarzutów w stylu: to niemożliwe.