(Nie)dzielny subiektywista #7: Tworząc siebie

fett
2008/04/13 15:23

Płomień na jednej z rozstawionych przypadkowo świeczek zgasł trącony podmuchem wiatru. Siedzący naprzeciw trójki znajomych chłopak uśmiechnął się złośliwie. Od lat to jemu przypadała rola Mistrza Gry. Ostatnie, jak to określił, usprawnienia w zabawie sprawiły, że jego gracze musieli wylosować talenty, na których oparte będą ich nowe przygody. Kostki uderzyły o blat.

Płomień na jednej z rozstawionych przypadkowo świeczek zgasł trącony podmuchem wiatru. Siedzący naprzeciw trójki znajomych chłopak uśmiechnął się złośliwie. Od lat to jemu przypadała rola Mistrza Gry. Ostatnie, jak to określił, usprawnienia w zabawie sprawiły, że jego gracze musieli wylosować talenty, na których oparte będą ich nowe przygody. Kostki uderzyły o blat. - Wioślarstwo... - wyszeptał po chwili, przybierając kamienną twarz. Rzucający przed momentem kośćmi młodzieniec zbladł.

Przygoda miała toczyć się na pustyni.

W przeciągu ostatnich kilku tygodni na łamach (Nie)dzielnego subiektywisty wspomniałem nieco i o wirtualnej dystrybucji, i o piractwie, dziennikarstwie obywatelskim, polskim szkolnictwie, a także o obiektywizmie i jego braku oraz o tym, co sobą reprezentujemy, co zostawimy po sobie i co napiszemy o innych. Wbrew pozorom wszystko krąży wokół tego, co dajemy od siebie, a co pragniemy zostawić do informacji własnej. Dziś nieco o erpegach, zarówno tych "real-life", jak i o ich elektronicznych wersjach, przeznaczonych zarówno dla pojedynczego gracza, jak i milionów. W nieco krótszym niż zwykle felietonie, odrobinę łagodniej niż ostatnio, zahaczymy też o portale społecznościowe, a oba te zagadnienia – jak zwykle – okażą się mieć ze sobą wiele wspólnego. Jednak po kolei.

Z żalem muszę przyznać, że w "papierowe" gry fabularne nie miałem okazji pograć od kilku lat. Ostatnie sesje, jakie mogę sobie przypomnieć, opierały się o rodzimą Arkonę oraz, co chyba nikogo nie zaskoczy, Dungeons & Dragons. Każdy, kto miał okazję uczestniczyć w sesji prowadzonej przez doświadczonego mistrza gry zgodzi się ze mną, że jest to doświadczenie dalece bardziej interesujące niż zabawa przy nawet najlepszym komputerowym RPG. Co jest w tym tak urokliwego? Być może fakt, że gramy ze znajomymi nam osobami? Możliwe, że chodzi tu o dalece wyższą niecodzienność historii, jakich jesteśmy częścią. Obstawiam jednak, że dla większości głównym plusem jest możliwość znacznie lepszego wczucia się w odgrywaną postać.

GramTV przedstawia:

Bezimienny (tak z Gothica, jak i Planescape: Torment), Revan i Wygnana Jedi z obu Knights of the Old Republic, przybrane dziecko Goriona w Baldur’s Gate czy jeden z mieszkańców Schronu 13. To tylko kilka z dziesiątek, jeśli nie setek postaci, w jakie przyszło się nam wcielić, które w dużym stopniu zawęziły nasze pole "do popisu" (co nie znaczy, że odebrały przyjemność z gry). Nie tyczy się to zapewne ogółu miłośników "papierowych" erpegów, ale wszystkie spytane przeze mnie osoby potwierdziły ciekawe zjawisko: mając perspektywę grania na żywo, tworząc postać, kreują oni bohaterów na swoje podobieństwo (tyczy się to także mojej osoby). Grając nimi nie pozbawiają ich swoich wad, a wielokrotnie poddają je testom, by móc sprawdzić się w trudnej sytuacji. W pewien sposób dążymy do wykazania się, do ukazywania swych niecodziennych, a typowych dla siebie cech. Czy aby na pewno? Sprawa odwraca się o 180 stopni, gdy choć na chwilę zaglądamy w odmęty Sieci. Moja wrodzona ciekawość sprawiła, że od dłuższego czasu obserwuję zachowania, jakie pojawiają się w serwisach społecznościowych. Obejdzie się tu na szczęście bez nazw, bez wybierania pojedynczych "reprezentantów", jako że istnieje pewna niepisana reguła. Prezentując swe zdjęcia, uzupełniając profile, biorąc udział w dyskusjach, większość z Internautów kreuje swój fałszywy obraz. Zadeklarowany miłośnik Bee Gees, który nie posiada nawet jednej oryginalnej płyty. Koneser filmów Quentina Tarantino, który nie widział na oczy Reservoir Dogs, a na zadane pytanie strzelił przysłowiowego "karpia". No i nastolatki, wrzucające zdjęcia znanych kobiet - spokojnie, drogie panie, biust sam urośnie!

Czy pozorna ściana oddzielająca Internet od świata rzeczywistego posiada tak mocny urok? Nawet przed setkami lat zamiast cnotliwych rycerzy na białych rumakach i nadobnych księżniczek mieliśmy głównie chlających piwsko brudasów i puszczające bąki rozwydrzone pannice. Czy złudzenie, że nasze kłamstewka nie zostaną wykryte, jest aż tak silne? Nie udało mi się na razie uzyskać odpowiedzi na inne pytanie: jaka jest z tego korzyść? Możemy spędzić dziesiątki godzin w Sieci, ale tak czy siak w końcu wychodzimy "poza firewall". Wychodzimy, ukazując całą swoją osobę, począwszy od wyglądu, a na charakterze skończywszy. Nie ukryjemy zmarszczek, naszej niewiedzy, nabytego przez święta sadełka. A jednak wciąż coś nas pociąga, by okłamać innych. I siebie przy okazji.

Tu też pole do popisu dla Was, Drodzy Gramowicze. Jakie zachowania obserwujecie w sieci? Jakie sami reprezentujecie? Czy grając w "papierowe" gry RPG wcielacie się w dzielnych rycerzy, czy też posiadających szereg wad wędrowców? Jak przekłada się to na Wasze istnienie w Sieci? Kto wie, może dzięki Wam tematyka kolejnego (Nie)dzielnego subiektywisty znów niespodziewanie, mimo mych planów, ulegnie zmianie.

Komentarze
18

Marrbacca --> Nie dziwię się wcale, bo to klasyczny przykład ewolucji gracza. Sam głównie "miszczuję" i to od lat... oj, kilkunastu, więc na własnych "ofiarach" nie raz się o tym przekonałem... ;)

Usunięty
Usunięty
14/04/2008 08:16

Bardzo interesujący tekst to fakt, sam w pewien sposób pracuje przy różnych usługach Internetowych i muszę przyznać autorowi racje. Gracze często kreują się na supermanów, ba w grach, w których odgrywa się swoją postać czy to na specjalnym portalu czy na platformie gry jest to wręcz komiczne, gdyż okazuje się, iż każdy facet to Rambo , a jednocześnie fizyk, chemik, biolog i matematyk, który na pozór jest prostym facetem ratującym świat tak raz w tygodniu, może da i tylko dla przyjemności, bo jest tak naprawdę multimilionerem.No może trochę przesadziłem. Co do RPG u mnie jak tworzę postać to wady wychodzą w końcu same, gdyż preferuje postacie nietypowe. W papierowych RPG doceniam graczy, którzy starają się stworzyć postać, która nie przypomina setek innych, albo nie jest skopiowana z jakieś gry czy książki, powstają wtedy ciekawe indywidua i mi jako mistrzowi, ale nieraz jako graczowi to pasuje.Wracając do sieci, taka ludzka natura, zawsze chce się wybielić choć trochę, zdobyć szacunek itd.. Chciałbym wierzyć, że coś się zmieni, ale miałem okazje obejrzeć kilka blogów spod patronatu onetu w czasie przygotowywania jednego artykułu i uznałem, że nawet jeśli to nie szybko :D

Usunięty
Usunięty
13/04/2008 22:55
Dnia 13.04.2008 o 22:36, VertigoŁDZ napisał:

nierozumiem apeli co do zwiekszenia dlugosci tekstu. Przeciez w felietonie nie chodzi o ilosc slow ale o przekazywana tresc , ktora wedlug mnie jest bardzo dobra i chcialbym niesmialo poprosic ekipe gram.pl o wiecej tego typu artykulow. :)

No właśnie o to chodzi, że jest bardzo dobra, człowiekowi aż chcę się czytać, a tu już koniec ;)




Trwa Wczytywanie