If you’re going to... Los Angeles
Midnight Club jest z całą pewnością serią dość znaną w światku gier. Z jednej strony obecna jest w nim już kilka lat i wyrobiła sobie pewną markę… ale z drugiej jednak żadna z trzech wydanych do tej pory części nie zapewniła jej promocji do pierwszej ligi. Mamy więc do czynienia z dość cenioną serią, która jednak jak dotąd nie pokazała niczego nadzwyczajnego. Jak będzie tym razem? Są szanse, że sporo lepiej.Celem gry będą oczywiście wyścigi samochodowe oraz motocyklowe po ulicach miasta. Twórcy postanowili umieścić akcję swojej produkcji w wiernie przeniesionym i oddanym dość dokładnie Los Angeles. Wiernie skopiowano całe dzielnice – w taki sposób, że bez problemu je rozpoznamy, o ile mamy jakiekolwiek pojęcie o "Mieście Aniołów". Autorzy zmienili jedynie układ niektórych ulic po to, by przyjemniej się po nich jeździło. Modyfikacja ta ma jednak w praktyce małe znaczenie, bowiem i tak nie zrobi to nam różnicy, a uczucie jazdy po LA pozostanie. Co do wielkości, to odwołamy się do poprzedniej części serii. Graliście w trójkę? Przypominacie sobie mniej więcej wielkość jednego z miast, które tam były? No to teraz przyjmijcie do wiadomości, iż wirtualne Los Angeles w czwórce jest trzy razy większe.
Charakter zabawy jest jak najbardziej nielegalny i uliczny, dynamiczny oraz zręcznościowy. Nie spotkamy tutaj żadnych organizacji kontrolujących wyścigi ani też zamkniętych torów, jak to było w ProStreet. Nie tutaj takie numery. W MC: LA mamy po prostu szybki sprzęt i jeżdżąc po ulicach tego ogromnego miasta, szukamy rywali do zmagań. Gdy już znajdziemy odpowiedniego delikwenta, wystarczy mrugnąć światłami i udać się na miejsce startu. Oczywiście, będą istnieć także większe, bardziej zorganizowane imprezy. Na nich można spotkać zarówno więcej ludzi, jak i zróżnicowane typy wyścigów. Oprócz rozgrywki solo znajdziemy również rozgrywki online, jednak na ich temat twórcy póki co milczą. Mało wiadomo o maszynach, którymi przyjdzie nam pokierować. Na pewno można liczyć, że w grze pojawią się zarówno samochody, jak i motocykle. Z tych czterokołowych pojazdów na filmikach z gry oraz na screenshotach można zauważyć m.in. takie jak Saleen S7, Lamborghini Gallardo Spyder, Mitsubishi Lancer Evolution IX czy Mazda RX-8. Zróżnicowanie jest spore, liczyć możemy na różne typy samochodów. Pojawią się zarówno te starsze (Lamborghini Miura), jak i nowsze (Ford GT). Będą oczywiście także auta amerykańskie czy japońskie. Gdy idzie o motocykle, to oczywiście prym będą wiodły japońskie ścigacze. Potwierdzona jest obecność w grze marki Kawasaki, a jednym z modeli na pewno będzie ZX-14. Reprezentowaniem europejskiej myśli motocyklowej zajmie się oczywiście Ducati ze swoim potworem (chodzi o model Monster). I to niestety wszystko, co można na tę chwilę powiedzieć o pojazdach w MC: LA. Nowością w grze będzie – poniekąd zaczerpnięta z Test Drive Unlimited – kamera umieszczona wewnątrz samochodu. Będziemy mogli nie tylko dokładnie rozejrzeć się po wnętrzu samochodu oraz podziwiać jego detale, ale również skonfigurować pozycję za kierownicą w taki sposób, by jak najwygodniej nam się podróżowało. Inną ciekawą kamerą jest ta zza samochodu, zrobiona jednak w nowej konwencji, w stylu filmów akcji, dzięki czemu wyścigi nabiorą większej efektowności. Twórcy zapowiadają także, że w swojej produkcji do niezbędnego minimum ograniczyli ilość menu. Starają się jednocześnie, by jak najwięcej informacji było dostępnych bezpośrednio z poziomu gry. Do tego także dużą wagę przywiązują do otwartego, wolnego świata i by nie psuć wrażenia jego otwartości, starają się ograniczyć do minimum momenty, w których zobaczymy ekrany ładowania. Tutaj także trudno nie zauważyć nawiązania do zeszłorocznej produkcji wydanej przez Atari. Ale czy jest coś złego we wzorowaniu się na najlepszych? No dobrze, a co dokładnie wspólnego ma mieć Midnight Club: Los Angeles z GTA IV? Ano silnik gry, na którym obie produkcje będą działać. Chodzi oczywiście o RAGE, do którego prawa ma Rockstar Games – wydawca obu wspomnianych. Jego prawdziwe możliwości ocenić jest trudno. Do tej pory został on bowiem użyty jedynie w Table Tennis – co chyba nie w pełni pokazało jego możliwości. Za to każdy musi przyznać, że zarówno screeny z nadchodzącej części Grand Theft Auto, jak i te zamieszczone przez nas w zapowiedzi, którą właśnie czytacie, prezentują się iście imponująco. Widać na nich dbałość przede wszystkim o głównych bohaterów, czyli samochody i motocykle. Oddane są one bardzo wiernie i wręcz zapraszają do wirtualnej przejażdżki. Równie ciekawie jest, gdy mowa o otoczeniu – Los Angeles na zdjęciach nie można odmówić uroku. Martwi jednak wygląd dróg. Użyta została jakaś rozmazana i niewyraźna tekstura. Miejmy nadzieję, że do czasu premiery zostanie to poprawione.
Trailer: