Unreal Tournament 2004 - recenzja

Roland
2008/03/23 19:38

One more time

One more time

One more time, Unreal Tournament 2004 - recenzja

Zaczynając niejako od samego końca, powiem na wstępie, że Unreal Tournament 2004 jest grą wspaniałą. Nie istnieje przepis czy instrukcja pozwalająca stworzyć pozycję doskonałą. Magicy z Epic Games i Digital Extremes po raz trzeci dowiedli swoich umiejętności, tworząc prawdopodobnie najbardziej rozbudowany shooter multi wszech czasów. Usprawniono właściwie wszystko, co budziło zastrzeżenia w UT2003, dodano nowe mapy, broń, pojazdy i tryby rozgrywki. Czego chcieć więcej? No tak, przydałaby się lepsza SI botów. I ona również jest na miejscu.

Jednym słowem, amatorzy wszystkich rodzajów sieciowych zmagań znajdą tu coś dla siebie. Jak ryba w wodzie poczują się zwolennicy starego, dobrego „wszyscy na wszystkich”, jak i fani zmagań drużynowych, przedkładający taktykę nad umiejętność precyzyjnego celowania. Ba, nawet miłośnicy gry single i wszyscy pozbawieni stałego dostępu do Internetu (czy są jeszcze tacy?) nie będą narzekać, ponieważ SI radzi sobie tak dobrze, jak nigdy dotąd.

Geneza utworu

Powodzenie pierwszego Unreal Tournament przerosło samych jego twórców. Planowany wpierw jako łatka do – powiedzmy to sobie szczerze – beznadziejnego multiplayera w Unrealu został w końcu odpowiednio rozbudowany i trafił na sklepowe półki w formie pełnowymiarowego produktu w listopadzie 1999. Pikanterii dodawał fakt, że niecałe dwa tygodnie później sklepy zaatakował Quake III: Arena. Jednoznacznego wyniku tego pojedynku nie ma do dziś. Zarówno jedna, jak i druga gra zdobyły sobie rzesze fanów. Jednak jeśli trzeba by ten pojedynek rozstrzygnąć, to pod względem popularności wygrałaby chyba minimalną liczbą punktów Arena.

Zapotrzebowanie na sequel zdecydowanie wzrosło, stąd premiera Unreal Tournament 2003. Zmiany dla tytułu były dość rewolucyjne i choć mechanika rozgrywki została poddana jedynie kosmetycznym zmianom, to broń, tryby gry i dynamika pojedynków przeszły rewolucję. UT 2004 jednak nie tyle stanowi kolejną część, co jest właściwie „pełną” wersją UT2K3. Wszystko w wersji 2004 miało znaleźć się już w jej poprzedniku, lecz względy finansowe i napięty plan wydawniczy na to nie pozwoliły.

Opisywany właśnie tytuł zawiera wszystko to, co zapisane na płytce z UT2003 i wprowadza szereg własnych zmian oraz rozszerzeń. To ciekawe, że wydawca, firma ATARI, zdawał sobie sprawę ze swojej polityki sprzedawania dwukrotnie tego samego produktu. Stąd właśnie pomysł zwracania równowartości 10 dolarów wszystkim, którzy nabyli UT 2K4, a mieli już poprzednią wersję. Dowodem było przesłanie instrukcji lub płyty z grą. Niestety, sytuacja dotyczyła tylko rynków USA i Wielkiej Brytanii. Co nowego?

Zmian w stosunku do pierwszego Unreal Tournament jest tak dużo, że ciężko zdecydować się na tę najważniejszą. Poza oczywistością w postaci nowego silnika przy pierwszym kontakcie rzuca się w oczy nowy i zdecydowanie bardziej funkcjonalny HUD oraz zdecydowana zmiana stylu graficznego. Jest dużo bardziej kolorowo, komiksowo i mniej realistycznie, choć daleko nadal do poziomu typowych kreskówek.

Najbardziej dramatyczne zmiany dotknęły broni. Nie spotkamy już Impact Hammera, zapomnieć można o Enforcerze czy o Plasma Rifle. W zamian wskoczyły tu zupełnie nowe zabawki. Odpowiednikiem Młota będzie więc Shield Gun. Oręż ten w pierwszym trybie zadaje ogromne obrażenia na dramatycznie niskim dystansie, w drugim natomiast generuje tarczę ochronną, blokującą wszelkie obrażenia (również wynikające z upadku!). Assault Rifle to wyraźne nawiązanie do pistoletu z UT. Strzela krótkimi seriami i posiada dołączony granatnik. Wszyscy gracze zaczynają zabawę właśnie z nim.

Na miejsce karabinu plazmowego wskoczył Link Gun. Broń ta jest właściwie taka sama jak jej poprzednik, lecz uzupełniona została o nowe funkcje. Jej alternatywny strzał (ciągła wiązka plazmy) może naprawiać pojazdy, node’y czy wreszcie leczyć innych, sprzymierzonych graczy! Stara snajperka dostała również młodszą siostrę bliźniaczkę – Lightning Gun. Oba typy broni działają identycznie i występują zamiennie we wszystkich mapach. Twórcy nie omieszkali również poprawić działania rakietnicy. Od tej pory zamiast standardowych sześciu pocisków potrafi wystrzelić maksymalnie trzy w drugim trybie strzału. Pierwszy to tylko pojedyncza rakieta.

Poza zmianami czeka na nas również kilkoro zupełnych debiutantów. Znany już z wersji 2003 Ion Painter to przenośny system namierzania. Przytrzymanie wiązki jego lasera na wybranym celu przez kilka sekund powoduje śmiercionośny wystrzał z satelity krążącego po orbicie (działa tylko na mapach otwartych). Podobną zasadą działania poszczycić się może Target Painter, z tą różnicą, że on wzywa nalot z krążącego na niebie bombowca. Kolejne trzy pukawki są już zdecydowanie bardziej wyspecjalizowane. AVRiL stanowi główną obronę piechoty przed pojazdami. Ta wyrzutnia rakiet, wyposażona również w system automatycznego namierzania, jest prawdziwą zmorą wszystkich kierowców. Jeśli znajdzie się we wprawnych rękach, potrafi poradzić sobie nawet z największymi czołgami. Mine Layer, jak sama nazwa wskazuje, służy do układania min pułapek w formie małych, sterowanych przez SI pajączków. Przydatne zwłaszcza w trybach Assault lub Onslaught. Ostatnią nowością jest dość standardowy granatnik, który swoją siłą rażenia znacząco umilić może zabawę w wąskich korytarzach na wszystkich mapach. Turniej nierzeczywisty

Ze wszystkich 10 trybów rozgrywki największe uznanie i uwaga należą się dwóm z nich. Assault i Onslaught, bo o nich mowa, stanowią najważniejszy argument przemawiający za zakupem Unreal Tournament 2004. Na wstępie zaznaczyć należy, że gra oferuje ponad sto map do rozgrywki wieloosobowej! Jest to ogromna liczba, niespotykana wcześniej w sieciowych shooterach. Tryumfalny powrót trybu Assault zwiastuje kolejne dziesiątki godzin spędzone przed monitorem. Zasady są tu bardzo proste. Dwie drużyny – jedna atakująca, druga broniąca. Celem ekipy agresorów jest zajęcie wrogich pozycji w jak najkrótszym czasie, przy czym muszą oni pamiętać o szeregu prostych zadań, które należy wykonać, aby zaliczyć etap. Cele te nie są specjalnie wymyślne – trzeba coś wysadzić, znaleźć przycisk otwierający bramę prowadzącą dalej czy dezaktywować pole siłowe. W drugiej rundzie role się odwracają, a celem drugiej drużyny jest dokonanie dzieła jej poprzedników w krótszym czasie. Jeśli nikomu nie uda się osiągnąć celu w odpowiednim czasie, mamy remis.

Onslaught jest wielką gwiazdą Unreal Tournament 2004 i jednocześnie stanowi największe odstępstwo od dotychczasowych osiągnięć serii. W tym trybie twórcy przewidują dwie niespodzianki. Pierwsza to ogromne mapy, podzielone na konkretne strefy wpływów obu zmagających się drużyn. Drugą jest wprowadzenie do rozgrywki szeregu pojazdów jeżdżących, a także latających. Onslaught dzieli graczy na dwie drużyny i rzuca je do dwóch przeciwległych baz. Celem rozgrywki jest zniszczenie generatora stanowiącego centrum obozu danej ekipy. Aby nie było zbyt prosto, urządzenie to staje się podatne na zniszczenia dopiero, gdy doprowadzona zostanie do niego wiązka energii z bazy przeciwnej. Ją z kolei prowadzi się poprzez zdobywanie kolejnych stacji, rozrzuconych w formie siatki po całej mapie. Aby było ciekawiej, ułożenie owych transformatorów jest tak przemyślane, by stworzyć więcej niż jedną ścieżkę prowadzącą do wrogiego obozu, co wprowadza dodatkowy element taktyczny do całej zabawy. Dzięki tym kilku prostym zabiegom gra stała się szalenie taktyczna i wymagająca.

GramTV przedstawia:

Nie zapomniano również o mutatorach, których obecność w znaczący sposób umilała zabawę w kolejnych częściach UT. Lista modyfikacji uległa znacznemu poszerzeniu i nie zagłębiając się zbytnio w szczegóły, wspomnieć (celem uspokojenia) należy, że święcący tryumfy InstaGib nadal zajmuje honorowe miejsce w całym zestawieniu.

Jeśli nie na piechotę…

Kolejną nowością w serii UT jest wprowadzenie pojazdów. Choć dostępne są one tylko w trybie Onslaught (w pozostałych zwyczajnie by się nie sprawdziły z powodu stosunkowo niewielkich map), dodają zabawie ogromnego kolorytu. Wprowadzenie takiego sprzętu było zresztą strzałem w dziesiątkę i pozwoliło zachować szaleńcze wręcz tempo rozgrywki Deathmatchów czy Capture the Flag również na ogromnych mapach do Onslaught. Maszyn jest dziewięć: zaczynając od lekkiego poduszkowca (Manta), przez ciężkiego jeepa (Hellbender), a kończąc na ciężkiej haubicy artyleryjskiej (SPMA). Wszystkie pojazdy są wyposażone we własne uzbrojenie, dwa tryby strzału i (poza najmniejszymi) kilka stanowisk możliwych do obsadzenia. Takie rozwiązanie doskonale wpływa na możliwość zgrania się zespołu oraz zwyczajne uprzyjemnienie zabawy. Technikalia

Silniki Unreal zawsze były wyznacznikiem doskonałej jakości grafiki. Unreal Tournament 2004 nawet cztery lata po premierze wywołuje przyjemny uśmiech na twarzy. Niektóre mapy do dzisiaj robią wrażenie zarówno stopniem skomplikowania, jak i dbałością o szczegóły. W parze z planszami idą również doskonałe efekty cząsteczkowe, takie jak wybuchy, dym czy ogień. Wszystko to do dziś naprawdę może się podobać. Dźwięk również nie budzi zastrzeżeń, a na szczególne uznanie zasługuje świetna ścieżka dźwiękowa. Cicha w chwilach spokoju oraz agresywna, chwilami pompatyczna i pobudzająca adrenalinę w czasie walki, doskonale pasuje do charakteru rozgrywki. Kompozytorzy spisali się na medal.

Ogromnym usprawnieniem technicznym samej zabawy jest wbudowany system transmisji głosu, którego fani wyglądali od dawna. Wprowadzenie takiego rozwiązania eliminuje problemy związane z zewnętrznym oprogramowaniem, jak i znacząco odciąża łącze internetowe.

Jak za dawnych lat

Unreal Tournament 2004 każdemu wyjadaczowi przypomni stare, dobre czasy diabelnie szybkiej i hardcore’owej jatki „po kablu”. Gra ta, mimo ogromnej – często znacznie bardziej rozbudowanej – konkurencji nadal potrafi pokazać pazur i sprawić sporo radości. Wygrywa zwłaszcza na polu grywalności i frajdy płynącej z zabawy. Żaden inny sieciowy shooter nie oferuje tak wiele za tak niewiele. Doskonałe wykonanie stało się już zresztą niejako cechą rozpoznawczą cyklu.

Oceny wszystkich części UT oscylowały w okolicach dziewięciu punktów na dziesięć we wszystkich największych serwisach poświęconych elektronicznej rozgrywce. UT2K4 wyjątkiem nie jest, podobnie jak jego następca – Unreal Tournament III, którego (paradoksalnie!) największą wytykaną wadą jest to, że nikt w niego nie gra. Wersję 2K4 polecić można wszystkim amatorom sieciowej zabawy. Niskie wymagania sprzętowe, ogromny potencjał i nieskończone wręcz pokłady dobrej zabawy za naprawdę nieduże pieniądze – żyć, nie umierać.

0,0
null
Plusy
  • ogrom zabawy
  • zróżnicowanie trybów
  • ilość map
  • zbalansowanie rozgrywki
Minusy
  • brak!
  • ...no, może poza niewielką społecznością w Internecie
Komentarze
26
Usunięty
Usunięty
22/03/2014 21:22
Dnia 22.03.2014 o 16:59, sinir napisał:

Przynajmniej w końcu się dowiedział o co chodziło.. po 6 latach

Lepiej późno niż wcale. Myślę, że jego życie jest teraz kompletne.

Usunięty
Usunięty
22/03/2014 16:59

Przynajmniej w końcu się dowiedział o co chodziło.. po 6 latach

Usunięty
Usunięty
22/03/2014 15:45
Dnia 22.03.2014 o 14:47, Renchar napisał:

> Nie wiem skad ten minus o małej społeczności w UT2K4 ciągle gra naprawde spora grupa > ludzi w UT3 jest mala spolecznosc ale nie w UT2k4 Tu raczej chodziło ze tylko niewielkiej grupie ludzi się ta gra nie podoba, bo ludzi wciąż jest bardzo dużo.

Odpowiedź rychło w czas.




Trwa Wczytywanie