Czy ktoś z nas nie kojarzy Stadionu Dziesięciolecia Manifestu Lipcowego? Ten stadion sportowy, dumnie wyrastający na prawym brzegu Wisły, niegdyś duma Polski Ludowej i jeden z czołowych budynków stolicy, obecnie jest nadzieją kibiców (związaną z Mistrzostwami Europy 2012), ale i obiektem potwierdzającym słowa „takie cyrki tylko w Polsce”. Fakt, iż mieszkam na Pradze Północ oraz codzienne podróże na uczelnię na Nowym Świecie wymuszają na mnie oglądanie tej niezbyt miłej oczom budowli.
Skąd jednak ten wstęp - zapytacie zapewne. Nie jest tajemnicą, że Stadion, pełniący do niedawna funkcję Jarmarku Europa, był rajem dla wszelkiego typu przekrętów. Za Wikipedią: Według danych policji jest to także jeden z najważniejszych węzłów handlu nielegalnym oprogramowaniem, bronią, przemycanym alkoholem i papierosami. W latach 1995-2001 przeciwko handlowcom użytkującym stadion wszczęto ponad 25 tysięcy postępowań przygotowawczych. Zarekwirowano także około 10 milionów pirackich płyt CD i kaset wideo.
W samym temacie piractwa i jego przyczyn wypowiadano się już niejednokrotnie, tak więc dalsze wywody z mojej strony mijałyby się z celem. Widząc (lub przynajmniej mając na uwadze), jak ostoja polskiego piractwa ustępuje ekipom robotników przygotowujących się do budowy Stadionu Narodowego, warto zadać sobie inne pytanie: jak w naszym kraju sprawa nielegalnych kopii gier, filmów i muzyki będzie wyglądała w następnych latach? I jak problem ten ukształtuje się w innych zakątkach globu, gdzie również nie jest to żadnym novum?
Jestem zdania, iż wszystkie kampanie na rzecz zakupu legalnego oprogramowania i materiałów podlegających płatnej dystrybucji można, delikatnie mówiąc, odłożyć do lamusa. Dużą część „wirtualnych piratów” stanową ludzie młodzi, na tyle niezaawansowani wiekiem, że nie posiadają jeszcze pracy i stałego źródła dochodów (poza ewentualnymi regularnymi wypłatami z Banku Rodzicielskiego). Wystarczy spytać młodszych kolegów lub dzieci znajomych, co sądzą o kupowaniu gier. „Szkoda kasy” - stwierdzą niemal na pewno. Nadzieją jest fakt, iż z wiekiem wielu z nich stwierdzi, iż pirackie dane to tylko marna namiastka tego, co oryginalne. Szkoda, że nie wszyscy dojdą do takich wniosków. W tym wypadku kampaniom na rzecz zakupu legalnego oprogramowania i materiałów podlegających płatnej dystrybucji mówimy zdecydowane „tak”, jednak ich skuteczność jest mniej więcej taka, jak napisów na paczkach papierosów. Znikoma. Choć mawiają, że nadzieja umiera ostatnia...
Innym aspektem sprzyjającym zmniejszeniu nielegalnych kopii software'u jest wolne oprogramowanie. Z jego definicji wynika, iż może ono być uruchamiane w dowolnym celu, dostosowywane do własnych potrzeb, rozpowszechniane bez ograniczeń i ulepszane dla dobra ogółu. Mogę tu przywołać pakiet Microsoft Office 97, który przez lata służył mi wiernie, wraz z archaicznym już Windowsem 98. Z biegiem czasu program zestarzał się, jednak na zakup nowszych wersji nie było z początku funduszy. W końcu zakupiłem i Microsoft Office XP, przekonując się jednak, że nie był to zakup niezbędny. W sieci znaleźć można wiele alternatyw, w tym genialny moim zdaniem OpenOffice. Dziś, niemal osiem lat od jego powstania, program rozwinął naprawdę skrzydła i idealnie zastępuje mi microsoftowy pakiet. I zastąpiłby go każdemu, kto tylko spróbowałby innej opcji. Patrząc jednak na ogół problemu piractwa, free software może uleczyć tylko jedną z wielu gałęzi zagadnienia.
W tym miejscu pokuszę się o stwierdzenie – wydawałoby się – nie na temat: dobrze dla nas wszystkich stało się, że format High Definition DVD umarł, nie wychodząc obronną ręką z pojedynku z Blu-rayem. Choć firmy Toshiba, NEC i Memory-Tech (kooperujące razem w ramach organizacji AOSRA) starały się stworzyć alternatywę dla konkurencyjnego nośnika, straciły w pewnym momencie grunt pod nogami, a co za tym idzie oparcie utracił też Microsoft. Gigant z Redmond, dotąd zaciekle broniący płyt HD DVD, musiał przyjąć do wiadomości klęskę formatu. Jednocześnie jednak została wskazana mu nowa ścieżka (a raczej wymuszono skupienie się na innej, już „zwiedzanej”).
Mowa tu oczywiście o wirtualnej dystrybucji danych. Firma Billa Gatesa już zaprzeczyła pogłoskom, jakoby Xbox 360 miał wkrótce wspierać format Blu-ray. Dzięki temu wiemy, iż ekipa skupi swe działania na rozwijaniu usługi Xbox Live i związanych z nią działów, jak Originals, Video Store czy Arcade. W temacie nielegalnego kopiowania, szczególnie istotne wydają się pierwsze dwa. Zabezpieczenia stosowane przez Microsoft wydają się być nadzwyczaj skuteczne. Choć oryginalne gry to na razie jedynie trzynaście produkcji, z czasem ich liczba zacznie rosnąć. Lepiej przedstawia się sytuacja materiałów wideo. Seriale ściągane są na stałe, możliwe do obejrzenia w dowolnej chwili. Jeżeli chodzi o filmy pełnometrażowe, mamy tu swoistą wypożyczalnię, która zastępuje niedzielne wieczory po kolejne kasety VHS. Z czasem – na co skrycie liczę – fizyczne nośniki stracą sens istnienia, a razem z tym możliwości nielegalnego udostępniania danych zmaleją. Szkoda, że przy okazji śmierci HD DVD, po skórze nie dostał także konkurencyjny format. Sony będzie musiało zdecydować, czy postawi na Blu-ray, czy też idąc śladami oponenta, zdecyduje się na wirtualne udostępnianie materiałów.
Inną sprawą jest to, czy jesteśmy przygotowani na zmianę w sposobie zdobywania gier, muzyki i filmów. Sklepy sieciowe i pobieranie danych na dysk ułatwiają znacznie życie, na swój sposób zabezpieczając też użytkowane pliki. Jednak zabezpieczenia tworzone są przez ludzi i ludzie mogą też je złamać. Póki co jednak, tak w Polsce, jak i w wielu innych krajach liczy się też inny aspekt. Jakość łącz internetowych pozostawia wiele do życzenia. Słupy telefoniczne, gdzie kłębki kabli stanowiłyby inspirację dla chorych umysłowo malarzy, nie są czymś niecodziennym (chwała monopoliście!). Warto więc poczekać na rozwój wypadków. Wirtualna dystrybucja to z pewnością przyszłość. Jak daleka, to się dopiero okaże.
Wystarczyłoby, by każdy z nas wydał te kilka złotych. Wtedy problem mógłby zniknąć, a przynajmniej zmaleć, a publikacje na temat piractwa straciłyby sens istnienia. Marzyć dobra rzecz.
---
Korzystając z okazji, chciałbym życzyć Wam, Drodzy Gramowicze, zdrowych, pogodnych i spędzonych w rodzinnym gronie Świąt Wielkanocnych. Niech ten czas będzie chwilą zadumy, odpoczynku od codziennych trudów i... okazją do nadrobienia zaległości w grach!