(Nie)dzielny subiektywista #3: Obiektywnie inspirując

fett
2008/03/16 12:49

(Nie)dzielny subiektywista jest dla mnie cyklem wyjątkowym. Z jednej strony dlatego, iż nie posiadam w nim z góry ustalonego tematu. Z drugiej zaś – nawet jeżeli mam możliwość zaplanowania merytorycznego i wolną rękę w tworzeniu, w momencie przystąpienia do pisania okazuje się, że znajduję temat aktualniejszy lub też trapiący mnie bardziej w danej chwili. Zagadnienia, jakie wystąpiły w pierwszych dwóch wydaniach, choć wynikły na krótko przed publikacją, okazały się właściwymi, co też udowodniły niektóre z komentarzy. Uświadamia nam to jednak jedną rzecz: otaczający nas świat, nasze zajęcia, bieżące wydarzenia i aktualnie wyznawane poglądy kształtują wypowiedzi każdego z nas, nadając tekstom określone przesłanie i ideologię. Zadajmy więc jedno zasadnicze pytanie: czy nasze słowa, zwłaszcza te spisane, mogą być w jakikolwiek sposób obiektywne?

(Nie)dzielny subiektywista jest dla mnie cyklem wyjątkowym. Z jednej strony dlatego, iż nie posiadam w nim z góry ustalonego tematu. Z drugiej zaś – nawet jeżeli mam możliwość zaplanowania merytorycznego i wolną rękę w tworzeniu, w momencie przystąpienia do pisania okazuje się, że znajduję temat aktualniejszy lub też trapiący mnie bardziej w danej chwili. Zagadnienia, jakie wystąpiły w pierwszych dwóch wydaniach, choć wynikły na krótko przed publikacją, okazały się właściwymi, co też udowodniły niektóre z komentarzy. Uświadamia nam to jednak jedną rzecz: otaczający nas świat, nasze zajęcia, bieżące wydarzenia i aktualnie wyznawane poglądy kształtują wypowiedzi każdego z nas, nadając tekstom określone przesłanie i ideologię. Zadajmy więc jedno zasadnicze pytanie: czy nasze słowa, zwłaszcza te spisane, mogą być w jakikolwiek sposób obiektywne?

Krytyka literacka, a więc studiowanie, ocena, interpretacja i dyskusja nad dziełami literatury, istnieje od wieków. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że jest równie stara, jak wszelkie utwory pisane. Już Arystoteles w swym O sztuce poetyckiej twierdził, że istnieje rozgraniczenie między elementem sztuki a prawdziwym życiem. Bez tego niemożliwe byłoby odczuwanie litości i trwogi, osiągnięcie katharsis. Jednak twierdził on też, że widownia musi identyfikować się z przedstawionymi postaciami czy wydarzeniami, by móc zrozumieć przesłanie.

Możemy śmiało założyć, iż w każdej z epok sposób patrzenia na relacje między autorem a tekstem i tekstem a czytelnikiem ewoluował odrobinę, ale pozostawał w podobnej formie do lat dwudziestych XX wieku. Myśl literacką, zwłaszcza w Anglii i Stanach Zjednoczonych, zdominowała wtedy Nowa Krytyka, cechująca się przede wszystkim dwiema rzeczami: zakładaniem, że autor, tworząc tekst, nie miał żadnych intencji, i ergocentryzmem, a więc rozpatrywaniem cudzego dzieła bez uwzględniania biografii danej osoby, sytuacji historycznej i innych tego typu czynników. Czy jednak takie spojrzenie na twórczość miało sens?

Odpowiedź jest w zasadzie jasna: autor nie może stworzyć dzieła, nie przelewając w nie choć odrobiny samego siebie. Nie może napisać tekstu, w którym nie pojawią się choć najmniejsze nawiązania do jego życia, do sytuacji, jakich był świadkiem, czy do poglądów, jakie reprezentował. Dobrym przykładem jest tu chyba jedno z największych dzieł, jakie powstały do tej pory w historii literatury. Mowa tu siedemnastowiecznym poemacie epickim, Raju utraconym Johna Miltona. Utwór o Pierwszym Nieposłuszeństwie Człowieka i Owocu Zakazanego Drzewa, którego skosztowanie przyniosło Śmierć na Świat już od pierwszych słów urzeka nas nie tylko sprawnym językiem pisarza, ale i jego zdolnością do odwoływania się do zagadnień – wydawałoby się – niepasujących do tematyki.

Dla udowodnienia warto podać kilka przykładów, które na większą skalę posłużyłyby za oddzielny cykl felietonów. Purytańskie korzenie Miltona, a więc mocne przywiązanie do zapisów Pisma Świętego i podporządkowanie się nim, zadecydowały o głównej tematyce Paradise Lost. Historia upadku tak aniołów, jak i ludzi oraz opisy stworzenia wydają się być osią fabuły utworu. Jednak tylko zorientowany czytelnik zrozumie, że relacje pomiędzy Adamem i Ewą, pierwszymi ludźmi, odzwierciedlają specyficzny pogląd pisarza na sprawę związku dwojga ludzi. Autor, zaczynając od apostrofy do mitycznego bóstwa, przez całość tekstu nawiązuje do pogańskich wierzeń, historii starożytnej Grecji i Rzymu, pokazując przy okazji szatana z nieco innej strony, poniekąd tworząc go częściowo na swoje podobieństwo (zwłaszcza jeżeli chodzi o doświadczenia). Czy więc odwołania do wiary i ludzkiego życia byłyby możliwe, a przynajmniej tak efektowne i efektywne, gdyby Milton zarzucił aluzje do historii i do własnych doświadczeń? Szczerze można w to wątpić...

GramTV przedstawia:

Stwierdzenie „recenzja nie jest obiektywna” pojawia się dość często w Internecie – co istotne, nie tylko w polskich serwisach. Rozważmy więc kilka różnych, zgoła odmiennych sytuacji. W pierwszej mamy początkującego recenzenta, którego warsztat okazał się na tyle dobry, że może on zacząć tworzyć na w miarę uczęszczanym portalu. Nie jest on starym wyjadaczem, ale młokosem z pewną smykałką, który urządzenia pokroju Amigi czy Commodore 64 zna z opowieści ojca lub krótkich encyklopedycznych notek wyszukanych w sieci. W wypadku gdy otrzyma on grę, będącą remake'em hitu sprzed lat, dany "dziennikarz" może i opisze dobrze produkt, ale czy doceni jego zalety i wady w pełni? A przede wszystkim – czy w ogóle je zauważy?

Podejdźmy do tematu także z innej strony. Internet pełen jest osób, które przez lata zdobyły doświadczenie w branży gier. Mamy ludzi, którzy pamiętają czasy pierwszych komputerów osobistych lub chociaż konsol. Każdy z nich zagrał w setki, jeśli nie tysiące produkcji, wyrabiając swój gust i pewną osobistą skalę ocen. Osobnik taki może być miłośnikiem sagi Wrót Baldura. Jako jej miłośnik: a) ewentualną kontynuację przyjmie z gotowym miejscem w sercu, oddając się bez opamiętania kolejnym podróżom pośród Zapomnianych Krain; b) stwierdzi (o czym było mówione w poprzednich wydaniach (Nie)dzielnego subiektywisty), że legendy nie powinno się naruszać, a sequel to czysta profanacja. Dany textwriter może też zwyczajnie nie trawić Baldur's Gate, a w przypadku premiery nowej części mieć okazję do wyżycia się i zbesztania jej.

Innym aspektem jest inspirowanie się autorów tekstami kolegów po fachu. Należę do osób, które przed przystąpieniem do pisania recenzji/zapowiedzi/felietonu (niepotrzebne skreślić) dużo czasu poświęcają na przebywanie na forach poświęconych danym zagadnieniom czy też grom. Kilka chwil poświęcam też na czytanie zagranicznych materiałów. Pozwala to na szersze spojrzenie na konkretny temat, lepsze przedstawienie go czytelnikom. Nie wyobrażam sobie jednak napisania artykułu, który oparty byłby na innym tekście. Takie praktyki są jednak spotykane, zwłaszcza gdy do boju wkraczają młodzi autorzy. Sam byłem świadkiem, jak w jednym z największych polskich portali pojawiła się recenzja będąca „reprodukcją” tekstu z portalu tworzonego przez człowieka, z jakim przed laty współpracowałem w śp. Załodze G. Należy jednak zauważyć, że materiał został szybko zdjęty, gdy tylko szefostwo serwisu dowiedziało się o procederze. Za ten ruch składam wyrazy szacunku. W takich jak ten wypadkach nie tylko można mówić o subiektywizmie, ale i o częściowym (lub całkowitym) braku własnego zdania. Bo przecież przedstawiamy cudze myśli, zawężając je tylko synonimicznymi zwrotami.

Znów pokuszę się o zadanie pytania: czy sądzicie, Drodzy Gramowicze, że istnieje coś takiego jak obiektywny tekst? Czy można napisać coś, co nie będzie skażone naszymi doświadczeniami? Moją odpowiedź powinniście już znać.

PS Będąc przy inspiracjach, pragnę zauważyć, że czuję się zaszczycony, mogąc być pośrednio muzą, jeżeli chodzi o nazwę jednego z cykli, jaki zaistniał ostatnio w polskiej sieci. Pamiętajcie, Subiektywista jest tylko jeden! ;)

Komentarze
14
Usunięty
Usunięty
19/03/2008 13:09

Interesujący słowotok.Zajrzyj do regulaminu następnym razem."wyśmiewanie się i/lub szydzenie z użytkowników, Pracowników gram.pl lub innych osób"Ostrzeżenie.Albo skupisz się na tekście a nie personalnych atakach, albo się pożegnamy. Informuje też, że ewentualne pytania proszę kierować na formularz kontaktowy, bo tutaj zostaną potraktowane jako spam.Pozdrawiam.

Usunięty
Usunięty
19/03/2008 11:52

"Czuje się w obowiązku stanąć w obronie kolegi z redakcji. "Celnik pojmuje, że pan Curtiss ujął się za bezbronnym kolegą, także obdarzonym kolorem zielonym. Ot, solidarność choinek. Czyżby w redakcji było aż tak źle, że wszyscy panowie redaktorzy zieloni, czerwoni czy w kwiatki maja li jedynie jeden komputer i jedna klawiaturę, tak więc na raz wypowiadać się może tylko jeden z nich?"Aby sobie oszczędzić strzępienia języka pozwolę sobie tylko na krótkie podsumowanie:"Ależ proszę się nie powstrzymywać! Strzępienie języka może być bardzo użyteczne. Celnik sądzi, że może być to zadziwiająco skuteczny chwyt reklamowy, szczególnie że w poczytności szanowną redakcję przeganiają pracownicy CDP Red piszący o hodowli rybek i kupowaniu lizaków w Ekwadorze."- nie ładnie i nieelegancko jest przekręcać nicki innych uczestników społeczności, nawet jeżeli ci są jej częścią ze względu na swoją pracę."Celnik czerpie garściami z własnych życiowych doświadczeń, jak sugerował mu w tekście pan Piszczałka, tak więc wypowiadać się zamierza jak tylko mu przyjdzie ochota. Zastanawia go tylko i wyłącznie co mają nicki użytkowników do idei społeczności, obojętnie czy pracują, czy nie pracują, czy oglądają w pracy gołe baby.Celnik jednak pojmuje o co chodzi. Pana Curtissa zżera zazdrość! To pana Piszczałkę docenili! Nawet domyślili się, jakiż to impuls, jakież empiryczne doświadczenie spowodowało, że nazwał się tak a nie inaczej!Jakaż głęboka trauma miota nim od dzieciństwa gdy zmuszano go do nauki na znienawidzonych lekcjach muzyki! Za to tajemnicy pana Curtissa nikt nie starał sie rozgryźć. To tragedia! Wezbrała gorycz w panu Curtissie, kapnęły łezki na klawiaturkę i ot mamy wpis!Celnik pociesza - wpadł już, skąd wzięła sie ta ksywa, ale zdecydowanie niegrzecznie byłoby wyciągać takie rzeczy na światło dzienne. Mogłyby się zgorszyć słonie w zoo. I rybki w akwarium."równie niskie i nieakceptowalne są sugestie odnośnie zawodowego przygotowania tych osób (proszę, krytykujcie nasze prace, oceniajcie fakty, ale nie poddawajcie w wątpliwość inteligencji ludzi którzy nas zatrudniają)."celnik nigdy nie zaprzeczał, że pan Piszczałka potrafi uderzać w klawiaturę. Zastanawiał sie jedynie, z jakim skutkiem i wyszło, że głównie ze stukotem. Pod wątpliwość poddawał jedynie zdolność widzenia, a nie rozumowania, co nie zawsze jest równoznaczne. Przykładem może być dla panów Homer (nie Simpson), co jest porównaniem trafnym, biorąc pod uwagę następny wers niestrzępieniajęzyka:"- wypowiedzi komentujące wyrwane z kontekstu zdania, są przynajmniej bezsensowne. Jak się uprzeć interpretowanie dowolnej wypowiedzi według takiego klucza może z Mickiewicza zrobić podrzędnego wierszokletę."Zatem pan Piszczałka równy już Mickiewiczowi. Wieszcz żyje! I gra na flecie...Celnik zapytuje - czy wszyscy konsule to wcielenia dawnych mistrzów?Czy pan Curtiss nie jest aby przypadkiem Słowackim? Panie Curtissie - Balladyna była w dechę!"i ostatnie chyba najważniejsze, sam z wielkim upodobaniem używam wszelkiego typu emot kodów, ale stworzenie wypowiedzi bazującej tylko na trzeciej osobie jest po prostu niepoważne, jak dla mnie wskazuje na brak poszanowania wobec innych użytkowników (i nie mam tu na myśli nas autorów czy zespołu gram jako całości)"Celnik dostrzega dużą dawkę wszelkiego egocentryzmu. Ja, pan Piszczałka.Ja, pan Curtiss. Ja, pan Mickiewicz. Rozumie wobec tego emocje i kontrowersje, jakie ujawniają się naokoło, gdy jedna z osób komentujących posługuje się trzecioosobową formą wypowiedzi. Obiecuje także solennie dokładać wszelkich starań, aby ubarwić życie szanownej redakcji."Wszystkich tych którzy muszą być świadkami całego zajścia przepraszam."Celnik doprawdy sie nie gniewa. Zaprawdę zrozumiała jest dla niego idea dążenia do boskości, szczególnie w wypadku ponadczasowych mistrzów pióra. Szczególnie, że winni być martwi od kilku stuleci.Pan Piszczałka pozwolił sobie stworzyć tekst, w którym nie tylko doradza jak pisać, żeby napisać, ale jak napisać dobrze. Ogólnie też wypowiada się, jak zwykł to robić ON sam. Celnik jest zdania, że pan Piszczałka winien jest czytelnikom tekst "jak godnie znosić krytykę", ewentualnie "jak nie znosić krytyki", albo "internet nie powinien być subiektywny".Na tą też wypowiedź uporczywie czeka i z radością przeczyta wszelkie uwagi od całej zjednoczonej społeczności choinek i każdego innego użytkownika.

Curtiss
Gramowicz
18/03/2008 14:38

Czuje się w obowiązku stanąć w obronie kolegi z redakcji. Aby sobie oszczędzić strzępienia języka pozwolę sobie tylko na krótkie podsumowanie:- nie ładnie i nieelegancko jest przekręcać nicki innych uczestników społeczności, nawet jeżeli ci są jej częścią ze względu na swoją pracę.- równie niskie i nieakceptowalne są sugestie odnośnie zawodowego przygotowania tych osób (proszę, krytykujcie nasze prace, oceniajcie fakty, ale nie poddawajcie w wątpliwość inteligencji ludzi którzy nas zatrudniają).- wypowiedzi komentujące wyrwane z kontekstu zdania, są przynajmniej bezsensowne. Jak się uprzeć interpretowanie dowolnej wypowiedzi według takiego klucza może z Mickiewicza zrobić podrzędnego wierszokletę.- i ostatnie chyba najważniejsze, sam z wielkim upodobaniem używam wszelkiego typu emot kodów, ale stworzenie wypowiedzi bazującej tylko na trzeciej osobie jest po prostu niepoważne, jak dla mnie wskazuje na brak poszanowania wobec innych użytkowników (i nie mam tu na myśli nas autorów czy zespołu gram jako całości)Wszystkich tych którzy muszą być świadkami całego zajścia przepraszam.




Trwa Wczytywanie