Akcja z początku toczy się powoli, by nie rzec leniwie, lecz w pewnej chwili fabuła aż kipi od nieoczekiwanych wydarzeń, z których jedno goni drugie. Bohaterami tej niecodziennej historii są dwaj płatni mordercy – sterany życiem, doświadczony Ken (Brendan Gleeson) i początkujący, jak się okaże, wyjątkowo pechowy Ray (Colin Farrell). Panowie ci otrzymali „prikaz” od zleceniodawcy, gangstera Harry’ego (Ralph Fiennes), by udać się do Brugii, przyczaić się tam i czekać na dalsze instrukcje. 
Dlaczego wybór padł akurat na to świetnie zachowane, niewielkie średniowieczne miasto w Belgii? Nie rozumieją tego ani Ken, ani Ray. Jednakże ten pierwszy jest zachwycony i z zapałem bierze się za zwiedzanie miejscowych zabytków, drugi zaś przeżywa upiorne katusze. Postać, w którą wcielił się Farrell, bynajmniej nie przejawia ciągot turystycznych. Na szczęście i ten bohater znajduje coś dla siebie – dostrzega plan zdjęciowy, pracującego tam aktora-karła Jimmy’ego (Jordan Prentice), a przede wszystkim atrakcyjną Chloe (Clemence Poesy). Jako że wykazuje swoistą obsesję na punkcie karłów, a dziewczyna wywarła na nim naprawdę ogromne wrażenie, rozrywkę ma już zapewnioną. Jak można się było spodziewać, spotkanie owych osób nakręci całą spiralę obłędnych wypadków.
Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj to film znakomity i tym bardziej godny uwagi, iż stanowi de facto debiut reżyserski. Jego twórca dotychczas zajmował się wystawianiem sztuk teatralnych i nakręcił krótkometrażówkę.
Z początku mamy wrażenie, że to jeszcze jedna lekko przaśna komedia, ciepło wykpiwająca prowincjonalne zachowanie oraz stereotypowe przywary i postawy Irlandczyków, a zarazem w pewnym sensie je gloryfikująca. Film zresztą nie oszczędza nikogo – ani Belgów, ani Kanadyjczyków, a już najbardziej dostaje się Amerykanom. Widać też, że podobnie jak większość brytyjskich filmowców pan McDonagh nie przepada za łysymi młodzieńcami o rasistowskich zapędach. 
Po pewnym czasie jednak dochodzą do głosu kwestie dramatyczne i choć świetnie wpasowane w absurdalność prezentowanej sytuacji, relatywnie mało śmieszne. Wszystko razem układa się w zaskakująco słodko-gorzką przypowieść, jednocześnie smutną i zabawną. Czy w świecie zabójców istnieje miejsce na przyjaźń i elementarną przyzwoitość? Można poradzić sobie z wyborami życiowymi, które przynoszą tragiczne konsekwencje, czy też okazują się one nieodwracalne? Film rozważa te kwestie, nadając im wymiar uniwersalny.
Opowieść jest oryginalna, jej fabuła pomysłowa i zakręcona jak karuzela w godzinach szczytu – w zasadzie trudno ją do czegokolwiek porównywać. Jeśli jednak komuś podobały się takie filmy, jak: Johnny Skazaniec (2006) w reż. Marka Hammonda, Piwne rozmowy braci McMullen (1995) w reż. Edwarda Burnsa, czy Przekręt (2000) w reż. Guya Ritchiego, powinien być ukontentowany, albowiem odnajdzie tu podobne komponenty i równie „odjechany” klimat, który w dodatku doskonale podkreśla zróżnicowana ścieżka dźwiękowa.
Warto zwrócić uwagę na grę aktorską. Brendan Gleeson w roli Kena jest bardzo przekonujący. Postać ta uzmysławia, jak bardzo można się pomylić, klasyfikując kogoś jako niegroźnego, misiowatego poczciwinę. Ralph Fiennes, którego chyba specjalnie przedstawiać widzom nie trzeba, zaprezentował wręcz wirtuozerski popis – jego klnący na potęgę, a jednocześnie dziwacznie nobliwy bandzior z zasadami to pyszne danie na owej filmowej uczcie. Jednakże prawdziwą bombą okazał się Colin Farrell, którego dotąd raczej ciężko było podejrzewać o talent komediowy – podrywający „na idiotę” koleś w wyświechtanej marynarce stanowi obraz niezbyt przylegający do wizerunku tego aktora.
Podsumowując krótko: to po prostu trzeba zobaczyć.
Plusy:
+ odjechany klimat
+ poczucie humoru
+ pomysłowa fabuła
+ świetna gra aktorska
+ znakomita, różnorodna muzyka
Minusy:
- nie stwierdzono
Tytuł: Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj
Reżyseria: Martin McDonagh
Scenariusz: Martin McDonagh
Zdjęcia: Eigil Bryld
Muzyka: Carter Burwell
Obsada: Colin Farrell, Brendan Gleeson, Ralph Fiennes, Clemence Poesy, Jordan Prentice, Jeremie Renier
Produkcja: Wielka Brytania/Belgia 2008
Dystrybucja: Best Film