Rok 2002 to nie tylko data Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City, Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Korei Południowej i Japonii czy powstanie strefy euro. To również rok, w którym na sklepowych półkach można było znaleźć grę z cyklu Command & Conquer pt. Renegade. I od razu dodać trzeba, że patrząc z perspektywy tego tytułu, nie był to wcale rok udany. Kiedy twórcy sukcesu RTS-a wszech czasów ogłosili prace nad FPS-em, radość fanów była spora. Po premierze Renegade ulotniła się jak zły sen, pozostawiając większość graczy z poczuciem zażenowania. Renegade było bowiem dość kiepską sieczką bez polotu, która ustępowała pola innym wielkim tytułom tamtych czasów. Obecnie od blisko dwóch lat w studiach EA LA trwają wytężone prace nad kolejnym FPS-em, a w zasadzie grą, którą autorzy określają mianem squad-based SF shooter. Niepomni na powiedzenie: „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki” programiści postanowili dać światu osadzone w realiach uniwersum Command & Conquer Tiberium, nazywane nieoficjalnie Renegade 2. Miejmy jednak nadzieję, że aż tak źle nie będzie.
Akcja gry będzie rozgrywała się dokładnie jedenaście lat po tej ukazanej w Command & Conquer 3: Tiberium Wars. To nadal czas bezustannego niemal konfliktu między GDI i Bractwem NOD – dwiema frakcjami, które zwalczają się bezwzględnie od premiery pierwszej części gry. Konfliktu o panowanie nad Ziemią, które zapewnić może dostęp do złóż tytułowego tiberium (lub tyberium, jeśli kto woli) – wysoce radioaktywnego surowca, który rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie po planecie. W najnowszej grze EA LA gracze wskoczą w buty niejakiego Ricardo Vegi. To bez wątpienia twardziel, a przy tym były żołnierz GDI, który podczas III wojny o tiberium wsławił się skopaniem tyłków wielu Scrinom (obca rasa, która pojawiła się w Tiberium Wars).
Po krwawej jatce Vega odszedł z wojska i zamieszkał w jednej z tzw. żółtych stref, a więc miejsc, w których skażenie tiberium jest na tyle niewielkie, że można tam żyć. Niespodziewanie Ricardo dostaje jednak wezwanie od starego generała McNeila (pamiętacie Tiberian Sun?). Ma stawić się bez zwłoki w Tower Omega, bowiem nieopodal doszło do tragedii. Okazuje się bowiem, że po wojnie ze Scrinami nie wszystko ułożyło się tak, jak władze by tego oczekiwały. Obcy najeźdźcy pozostawili po sobie tajemnicze bazy, które poddane były wszakże bezustannej kontroli... ale... No właśnie. Jedna z wież wydaje się być znowu aktywna, a jeden z patroli, który znalazł się w jej pobliżu, zaginął. Teraz to właśnie Vega będzie musiał wyjaśnić, co takiego się mu przytrafiło. Wiernych fanów serii ucieszy z pewnością zapowiedź, że w Tiberium wyjaśnione zostaną, prawdopodobnie w czasie wstawek fabularnych, źródła pierwotnego konfliktu między GDI i Bractwem NOD. Dotyczą one w uproszczeniu rozbieżności między nauką i wiarą, a związane były oczywiście z potężnymi właściwościami pierwiastka i walką o panowanie nad jego złożami. Co ciekawe, w grze pojawi się również inny bohater, którym co prawda nie pokierujemy, ale za to uzyskamy od niego duże wsparcie. Będzie to... kobieta! Kim dokładnie jest i co ją czeka, na razie nie zdradzono.
Kameleon GD-10
W Tiberium gracze staną się nie tylko jednoosobowym oddziałem do zabijania. Ricardo Vega będzie bowiem czymś na wzór wysuniętego dowódcy bojowego sił zbrojnych (Forward Battle Commander), który w każdym momencie będzie mógł wezwać na pomoc posiłki. Autorzy wyjaśniają, że swój pomysł oparli na koncepcji walki oddziałów specjalnych, które na tyłach wroga dokonują dywersyjnych akcji i mogą w każdym momencie wskazać np. lotnictwu ważny punkt uderzeniowy. Wyjaśnienie dobre jak każde inne, najważniejsze pytanie brzmi: jak rozwiązanie to sprawdzi się w praktyce?
Wedle zapowiedzi twórców Vega będzie mógł przemykać niezauważony i wyznaczać kolejne cele dla lotnictwa lub nawet miejsce uderzenia działa jonowego. Podstawowym wyposażeniem naszego herosa będzie karabin GD-10, który – uwaga! – potrafi zmienić się w cztery użyteczne pukawki. W jednej z wersji GD-10 stanie się futurystycznym, ale dość standardowym karabinem szturmowym. W drugiej – nowatorskim granatnikiem, który pozwoli nawet na kontrolowanie miejsca i momentu eksplozji pocisków. Trzecia modyfikacja zrobi z GD-10 broń, którą autorzy określają jako miks Lightning Guna z Unreal Tournament 2004 i Railguna z Quake’a. To broń piekielnie skuteczna, ale również dość szybko się przegrzewająca. Ostatnia wreszcie modyfikacja to tzw. MLS (Multi-Launch System) – broń umożliwiająca jednoczesne odpalenie kilku pocisków samonaprowadzających. GD-10 oferuje również pewnego rodzaju minizoom, który pozwala obserwować pole walki z bliższej perspektywy. Wprawdzie zapowiedź zachowującej się niczym kameleon broni brzmi fajnie, ale ilość dostępnego sprzętu wydaje się jednak mała. Pozostaje nam wierzyć, że autorzy mają coś jeszcze w zanadrzu.
Inną użyteczną zabawką Vegi będzie natomiast specjalny kombinezon. Nie dość, że jest piekielnie wytrzymały, co umożliwi przetrwanie nawet pod zmasowanym ostrzałem, to jeszcze umożliwia wykonywanie skoków na znaczne wysokości z użyciem specjalnego plecaka odrzutowego. Dzięki nim dowódca będzie mógł dostać się w miejsca z pozoru niedostępne, na przykład na wyłomy skalne, z których spektrum obserwacji będzie szersze. Dostępny zakres ruchów ma być zresztą o wiele większy. Ważne stanie się wykorzystywanie zasłon, skradanie się, a nawet czołganie i wystawianie samej broni zza węgła, by strzelać na oślep do większych zgrupowań przeciwników.
Warto jeszcze powiedzieć, w jaki sposób zorganizowane zostanie dostarczanie jednostek na pole walki. Po pierwsze, będą dowozić je transportery lotnicze, więc ważne stanie się zabezpieczenie stref lądowania. Po drugie, wydarzenia na mapie zmieniać się będą dynamicznie, a Vega, chcąc wykonać wszelkie założenia scenariusza, będzie musiał podejmować strategiczne decyzje znane wszystkim fanom RTS-ów. Czy po zdobyciu strefy lądowania pozostawić część oddziału, aby jej pilnowała? Osłabi to znacznie siłę natarcia, ale sprawi, że przeciwnik raczej punktu nie odbije. Z kolei pozostawienie strefy bez obrony spowodować może jej... ponowne zajęcie przez Scrinów. Widać więc, że pewne taktyczne elementy RTS-a zostały w grze odwzorowane. Każda ze stref lądowania umożliwia przesłanie jednego szwadronu jednostek określonego typu. Wiadomo na razie, że wybierać będzie można m.in. spośród opancerzonych mechów Titan, piechociarzy, jednostek wyposażonych w wyrzutnie rakiet, myśliwców Orca i wielu innych. Większość jednostek będzie rzecz jasna odpowiadała temu, co znamy z dotychczasowych RTS-ów, ale nie zabraknie również nowych pomysłów.
Trzeba w tym miejscu koniecznie zwrócić uwagę na fakt, że zniszczenie większości jednostek nie będzie wcale oznaczało zakończenia zabawy. Wszak Vega zawsze ma szansę przywołać nowe siły wsparcia po to, by spróbować nowych rozwiązań. W każdym momencie można będzie mieć maksymalnie cztery drużyny, co wskazuje na to, że walka będzie mocno taktyczna. Wydawanie rozkazów będzie niezwykle intuicyjne – wystarczy wskazać punkt docelowy lub cel ataku i wcisnąć przycisk. Autorzy przyrównują rozwiązania zastosowane w Tiberium do tych z Brothers in Arms. Dostępna będzie również bardziej RTS-owa mapa, z której chętni będą mogli skorzystać.
Stosunkowo niewiele wiadomo na razie o przeciwnikach. Na drodze staną nam przedstawiciele wspomnianej rasy Scrin. Przyjdzie uporać się nam chociażby z ciężkimi niszczycielami uzbrojonymi w osłony, zwanymi Archon, niezwykle interesującymi robotami kamikadze zwanymi Shrikers, które eksplodują w pobliżu przeciwników, czy latającymi maszynami Sidewinder. Nie wiadomo natomiast, jaka i czy w ogóle jakaś rola w kampanii przypadnie siłom Bractwa NOD. Może ostatecznie okazać się, że w ogóle je pominięto, co byłoby dość przykre... Na pewno jednak będzie można pokierować nimi w rozgrywce multi.
Esy-floresy na Unreal Engine 3
Gra powstaje na wysoce zmodyfikowanym Unreal Engine 3, co zapewnić ma wyszukane efekty specjalne i niezły poziom grafiki. Już na dostępnym zwiastunie widać, że lokacje są klimatyczne, choć jakby za bardzo sterylne (to była jedna z wad okrytego złą sławą Renegade). Trafimy gdzieś na ulice futurystycznych miast, do baz i bunkrów, czy na oświetloną czerwoną poświatą słoneczną pustynię pełną wąwozów, gruzowisk i pozostałości ogromnych budowli. Niezłe wrażenie robią eksplozje, zwłaszcza te ulokowane blisko gruntu, które podrywają przy okazji w górę tony ziemi, zasłaniając przy tym widok. Nie brzydsza jest eksplozja potężnego Titana, który na naszych oczach dosłownie rozpada się na kawałki, stając przy tym w kłębach gęstego, czarnego dymu i jęzorach ognia.
Ładnie prezentuje się również broń, która ma sympatyczny panel-wyświetlacz z ilością pozostałej amunicji, a w czasie zmiany w jeden z modułów dosłownie transformuje w naszych rękach. Zresztą za prace nad efektami specjalnymi odpowiada Steve Burg, a nazwisko tego pana znaleźć można na listach płac takich filmowych hitów, jak Terminator 2, Matrixoraz Głębia. Za muzykę będzie odpowiadać natomiast Erik Kraber, którego dokonania mogliśmy podziwiać w genialnym Medal of Honor. Z tej perspektywy najbardziej cieszy zastosowanie przez twórców realistycznych technologii surround, które pozwalają graczowi stać się częścią zachodzących na ekranie wydarzeń i usłyszeć je tak, jakby był w samym środku akcji.
Stosunkowo mało informacji ujawniono jak dotychczas odnośnie trybu multi. Zdradzono jedną z form rozgrywki, określaną mianem conquest mode. Zabawa w niej polegać będzie na drużynowym zdobywaniu punktów kluczowych w ściśle określonym czasie. Czas ten będzie się jednak powiększał i zmniejszał w zależności od zachodzących na froncie wydarzeń. Zwycięży ta z drużyn, która „pozbawi” przeciwników resztek czasu. Na zakończenie jeszcze ciekawostka. Ekipa EA LA przez blisko rok pracowała wyłącznie koncepcyjnie. Na tonach papieru powstawały szkice, opisy, założenia i mechanizmy gry. Aby lepiej zwizualizować założenia Tiberium, zespół stworzył specjalną grę planszową z własnymi zasadami i jednostkami. Tak to się robi w LA! Premiery gry należy się spodziewać pod koniec bieżącego roku lub na początku 2009. Tiberium dostępne będzie na PC, PlayStation 3 i Xbox 360.
Materiał filmowy
Na zakończenie prezentujemy Wam zwiastun filmowy gry Tiberium. Nie pokazuje on może ani rozgrywki, ani faktycznej grafiki, lecz na pewno jest bardzo klimatyczny i choćby dlatego warto go obejrzeć.
Ps. A kiedy jakiś FPS albo nowy RTS w światku Red Alert?
RTS już jest --> Red Alert 3! :-D
Usunięty
Usunięty
14/02/2008 09:37
Tiberium na Unreal Engine 3.0...? CO?! Przecież ta gra powstaje na silniku Crysis. O_o Sąd w ogóle macie te wszystkie informacje (bardzo ciekawe z resztą).PS: Znalazłem w internecie, że powyższy news pochodzi od IGN. Prawdę mówią czy nieprawdę?
Usunięty
Usunięty
12/02/2008 13:40
Dnia 10.02.2008 o 21:23, arcybiszop napisał:
Jak dla mnie Renegade to shit, a C&C3 jest jednym z lepszych rtsów w jaki grałem. Nie mówie tu tylko o grafice (choć jest świetna ) ale o płynności i dynamiźmie gry. W tą grę poprostu chce się grać. Ma to coś. Nie rozumiem także zarzutu że CnC3 to nowy engine z generals. Jak dla mnie to by mogli dać engine z pierwszego tiberium i gdyby wyglądał tak jak teraz to by mi to nie przeszkadzało.
No to sie absolutnie nie zgodze - Renegade moze i mial niedociagniecia ale byl naprawde fajnym, klimatycznym fps-em. Mozliwosc pozwiedzania miejsc znanych ze strategii bylo poza wszysktim swietnym pomyslem.Zdecydowanie wolalbym aby akcja toczyla sie w realiach genialnego Red Alerta niz Tiberium...