Mark Buckingham i Will Willingham – "Baśnie: Folwark zwierzęcy" – recenzja komiksu

Trashka
2008/02/04 20:45
8
0

Hołd złożony Orwellowi

Hołd złożony Orwellowi

Hołd złożony Orwellowi, Mark Buckingham i Will Willingham – "Baśnie: Folwark zwierzęcy" – recenzja komiksu

Oto kolejne pięć zeszytów o trudnej egzystencji Baśniowców w naszym szarym, pozbawionym magii świecie, zebrane w jeden album. Tym razem z metropolii, jakim jest miasto Nowy Jork, przenosimy się na tereny, gdzie króluje przyroda oraz... baśniowa fauna, inteligentna i inne, ciężko klasyfikowane istoty. Ciężar akcji spoczywa bowiem na Farmie – wielkiej posiadłości, ulokowanej w nieco dzikszej części stanu Nowy Jork (choć mieszkańcy miasta noszącego to samo miano mogliby z owym stwierdzeniem polemizować), gdzie rezyduje społeczność złożona z tych przybyszów, którzy z różnych względów nie mogą wtopić się w tłum „docześniaków”.

Stąd, oczywiście, podtytuł albumu, chociaż jak rychło przekonają się czytelnicy i czytelniczki ma on jeszcze inny, wyrazisty podtekst.

Przypomnijmy, iż istoty znane z baśni i legend nie przybyły do nas od tak sobie, w celach turystycznych, lecz stali się uchodźcami. Musieli opuścić swoje rodzinne krainy, by umknąć przed hordami monstrów i czarowników tajemniczego Adwersarza – władcy, który postanowił podbić wszelkie światy, choć nasz jakoś do tej pory go nie zainteresował (ale kto wie, co przyniosą kolejne odsłony tej historii...). O ile wszyscy dysponujący ludzkim kształtem miewają się stosunkowo nieźle, o tyle ich zwierzęcy towarzysze nie mają zbyt luksusowej sytuacji. Nie mogąc wzbudzić podejrzeń wśród docześniaków, stali się swoistymi więźniami aktualnego miejsca pobytu.

A odseparowana społeczność podatna jest nie tylko na tęsknotę za domem i związane z nią radykalne posunięcia, lecz także na wszelakie manipulacje osób o bynajmniej nie kryształowych charakterach i również nie takowych intencjach... Tak więc jak mieszkańcy Baśniogrodu w mieście Nowy Jork zmienili się pod wpływem śmiertelnego świata, tak i mieszkańcy Farmy padli jego ofiarą – a konkretnie ideologii, która w rękach sprytnych i pozbawionych zahamowań person (a o takie nietrudno) staje się śmiertelnym zagrożeniem.

Ci zatem, którzy czytali Folwark zwierzęcy George’a Orwella (mamy nadzieję, że wszyscy, ostatecznie to nie tylko lektura obowiązkowa, ale przede wszystkim jedna z genialnych, świetnie napisanych paraboli dotyczących historii...), poczują się co najmniej ukontentowani znajdując w komiksie smakowite odniesienia do tej książki. Szczególnie rozbraja pomysł na rolę w rewolucji niejakiej Złotowłosej – tej z bajki o misiach, która tu niestety nie ma serca równie złotego jak włosy – zarówno pod względem fabularnym, jak i wizualnym. Rysownik, Mark Buckingham, wykonał znakomitą robotę, oddając istny archetyp ludowej pani komisarz.

O ile poprzedni komiks z serii stanowił leciutki, choć zmyślny kryminał, ten jest już znacznie poważniejszy, a na jego przykładzie stanowczo widać, że opowieści pomysłu Willa Willinghama nie zostały przeznaczone dla dzieci. Co nie dziwi, biorąc pod uwagę założony przez twórców hołd dla utworu Orwella. Groteska i surrealizm przenika się tu, oczywiście, z bajkowymi uproszczeniami, ale to stanowi dodatkowy urok – ostatecznie wciąż mamy do czynienia z bohaterami baśni. Zatem jeśli chcecie zobaczyć, co zrobią Królewna Śnieżka (zastępczyni burmistrza Baśniogrodu), niesforna Róża Czerwona i szereg innych postaci w zetknięciu z nader upiorną menażerią, natychmiast łapcie za Baśnie: Folwark zwierzęcy.

Nie rozczarowuje także udana strona graficzna – Mark Buckingham solidnie rysuje ludzkie postacie, zaś zwierzęta wychodzą mu wręcz pięknie. Ostra kreska i kontrasty powinny spodobać się wielu odbiorcom, choć szczerze mówiąc, żal trochę ilustracji Lana Mediny (rysownik poprzedniego albumu), który tworzył nieco bardziej miękko i subtelne, a w rezultacie twarze wychodziły mu o wiele lepsze. Ponadto efekt pracy Mediny budził skojarzenia z realistycznymi ilustracjami dawnych zbiorów baśni (w przeciwieństwie do dziś wydawanych), co było bardzo na miejscu. Zmienił się także kolorysta, tym razem możemy oglądać prace Daniela Vozzo zamiast Sherylin van Valkenburgh, i trzeba przyznać, poradził sobie równie dobrze.

Sporą zaletą komiksu okazuje się swoista wisienka na torcie, czyli apetyczne dodatki – okładki pierwotnych zeszytów autorstwa Jamesa Jeana, szkice postaci w wykonaniu tegoż twórcy i oryginalne projekty postaci stworzone przez Billa Willinghama.

GramTV przedstawia:

Reasumując: zachęcamy do lektury.

Plusy: + niesamowity pomysł + strona graficzna albumu + dodatki w postaci szkiców postaci i oryginalnych projektów tychże Minusy - nie stwierdzono

Rysunki: Mark Buckingham Scenariusz: Bill Willingham Kolor: Daniel Vozzo Tytuł: Baśnie: Folwark zwierzęcy Przekład: Krzysztof Uliszewski Wydawnictwo: Egmont, 2008 rok Wydanie: oprawa miękka, kolor, 128 str. Cena: 35 zł

Komentarze
8
Usunięty
Usunięty
07/02/2008 11:23

Ja lubię Spider Mena i Dardevila.

wolverine
Gramowicz
06/02/2008 03:08

To chyba wznowienie, bo o ile pamięć mnie nie myli mam już zeszyt o takim tytule. Asterix - bardzo fajna seria, ale nasz rodzimy Kajko i Kokosz chyba jest zabawniejszy :))

Usunięty
Usunięty
05/02/2008 09:48

"grubasa Obeliksa?!" Uuuu...gdyby to Obelix usłyszał ;] A tak w ogóle to "Asterix na Igrzyskach Olimpijskich" to jeden z moich ulubionych komiksów z serii :)




Trwa Wczytywanie