Guitar Hero III: Legends of Rock - rzut okiem

mastermind
2008/02/03 17:00

Przepis na boga rocka

Historia naszego zespołu zaczyna się w podrzędnej spelunie. Stamtąd droga wiedzie na sam szczyt...

Przepis na boga rocka

Przepis na boga rocka, Guitar Hero III: Legends of Rock - rzut okiem

14 milionów sprzedanych egzemplarzy gry za kwotę ponad miliarda dolarów - to zasługuje na uznanie. Wydaje się, że w swoim czasie autorzy Guitar Hero 3 trafili po prostu w niszę. W czasie, kiedy telewizję podbijają różne show spod znaku „śpiewać/tańczyć/fikołki fikać/na lodzie jeździć/gotować każdy może", większość społeczeństwa na aktywny udział w takiej rozrywce raczej się nie łapie. Tymczasem, mając w domu egzemplarz Guitar Hero 3, można pokusić się o całkiem zaciekłą, przyjemną i przy tym po części zabawną rywalizację w gronie znajomych. Guitar Hero 3 to bowiem tytuł specyficzny, należący do coraz popularniejszego gatunku party games. Z RPG-ami, FPS-ami czy innymi RTS-ami nie ma kompletnie nic wspólnego. Tu chodzi bowiem o to, by zostać gwiazdą. Prawdziwym bogiem rocka.

Różnica w stosunku do wielu innych gier jest jeszcze jedna, aczkolwiek niezmiernie poważna. W zestawie z Guitar Hero 3 otrzymujemy plastikową imitację gitary rockowej, takie malutkie pykadełko. Oczywiście, są też wersje bez gitary i wówczas bawić się można na padzie czy klawiaturze, ale od razu uprzedzamy – takie granie mija się z celem. Zero przyjemności. Można również zainwestować w duży panel (najlepiej ze 40 cali) oraz niezgorszy zestaw audio. To oczywiście nie jest już koniecznością, ale wrażenia z zabawy, na dużym i małym ekranie chociażby, są nieporównywalne. No dobra, zapytacie, ale o co w tej całej zabawie chodzi, że potrzeba aż tyle zachodu? Ano o wciskanie kombinacji pięciu (maksymalnie) klawiszy – odpowiemy. I co, tylko tyle? Ano tak. I to ma być zabawa? Jeszcze jaka!!!

Najogólniej pisząc, w Guitar Hero 3 grać można solo i z przyjacielem, a nawet grupą przyjaciół, zarówno przy jednym kompie, jaki i po sieci. W trybie kariery (czy to solo czy multi) wskakujemy w buty początkującej gwiazdy rocka, ale po prawdzie fabuła nie jest tak bardzo istotna. Owszem, w kampanii są jakieś epizody, przechodzimy drogę od garażowego grania aż po wielkie koncerty, przeżywamy chwilowy spadek formy, a nawet rozpad zespołu oraz lądujemy w więzieniu, ale to w zasadzie jedynie pretekst do prezentacji kilkunastu animacji (fajnych), przedzielających poszczególne etapy. Najważniejsza jest przecież muzyka. Zagrać Santanę i umrzeć...

Owe etapy składają się z czterech utworów, z których zagrać musimy co najmniej trzy, aby przejść dalej. A co to znaczy zagrać? Otóż leci sobie jakiś kawałek, a w głównej części ekranu znajduje się wizualizacja gryfu. Na niej wyświetlają się kolorowe kropki, które odpowiadają przyciskom umieszczonym na gitarze. Już wiecie co trzeba robić? Naciskanie w odpowiednim tempie kombinacji kolorowych guzików może wydać się w pierwszej chwili banalnie proste. Koniecznie trzeba dodać jeszcze, że aby jakiś „akord” dobrze wygrać, należy przycisnąć równolegle z klawiszem przycisk, który odpowiada za „szarpnięcie struny”. To już jest trochę bardziej złożone. Dodatkowo, w miarę wzrastania poziomu trudności, układy „akordów” na klawiaturze przypominają rozstawienie tyczek w slalomie równoległym. Nie dość, że przebieramy paluchami jak w amoku, wciskając na przemian czerwony, zielony, żółty itp., to jeszcze określone klawisze należy przytrzymywać dłużej, a niekiedy wciskać nawet kilka jednocześnie. Zapewniamy was – to, co z pozoru wygląda łatwo, wcale takim nie jest. Aby grać w Guitar Hero 3 na trzech „strunach” trzeba czasu, by nabrać wprawy, ale zabawa na czterech lub pięciu to już ostra jazda bez trzymanki.

Całe to wciskanie służy jednemu celowi. Zagrać dobrze kolejne kawałki. „Zagrać” to oczywiście za dużo powiedziane, bo gra w żadnym stopniu nie pozwala wycinać na wiośle na własną rękę, ale wciskając złe przyciski z głośników, dobiega nas kocia muzyka. A wiadomo, że fani zbyt wyrozumiali nie są, zwłaszcza dla tych, którzy kaleczą ich ulubione kawałki. Specjalny wskaźnik w każdym momencie informuje nas jak wielkie poparcie mamy u publiki, ale gdy z zielonego spada na kolor żółty, a potem czerwony, robi się gorąco. Jeszcze chwila ranienia uszu i wyjazd ze sceny! Porażka nie cofa nas do poprzedniego koncertu, ale po prostu nie zalicza kawałka, który należy potem powtarzać.

W czasie gry, na ekranie wyświetlają się zaznaczone gwiazdką sekwencje klawiszy. Gdy wykonamy je wszystkie, zdobywamy tzw. sekwencje gwiazdorskie (Star Power). Po pierwsze, pozwalają one szybciej odrobić stratę, po drugie, w trybie rywalizacji, jeśli taki wybraliśmy, dają nam jako bonus kilka niedozwolonych chwytów, które możemy użyć przeciwko drugiemu graczowi. Chcemy, aby pękła mu struna albo zwiększyła się liczba klawiszy do wciskania? Nic prostszego. „Strzelamy tylko wiosłem”, stawiając je do pionu, a odpowiedni bonus się uaktywnia.

Gdy uda nam się jakoś przetrwać ostatnie frazy santanowskiej Black Magic Woman chociażby, zostajemy nagrodzeni punktami, oceną prasy oraz kasą. Nasza facjata trafić może nawet na okładkę poczytnego rockowego magazynu. Śmieszna sprawa jest z kasą, bo choć zazwyczaj zarabiamy niemało, to jednak, jak na prawdziwy rockowy band przystało, przy okazji demolujemy hotel i sporo wydajemy. Zostaje zatem niewiele. Początkowo czytanie statystyk oraz komentarzy jest nawet zabawne, ale po prawdzie trochę autorzy dali ciała w tej akurat kwestii. Szkoda, że przyrost zer na koncie nie jest wprost proporcjonalny do jakości wykonania utworu. Wtedy czulibyśmy odrobinę większa swobodę, a prędkość wydawania kasy w sklepie uzależniona byłaby od naszych efektów, a nie przypisana ścieżce w kampanii.

Rockowy supermarket

Wspomnieliśmy o sklepie i koniecznie trzeba napisać o nim szerzej, bowiem to ważny ficzer gierki. Można więc zmieniać stroje swojemu gwiazdorowi, kupować nowe, często zakręcone gitary, wykończenia do nich, odblokowywać nowe kawałki i filmiki, a także postacie i kilka innych rzeczy. Co ciekawe, możemy również wykupić dla siebie sylwetkę jednego z trzech bossów, z którymi przyjdzie się pojedynkować nam w kampanii single. Są to: Slash (Guns N’Roses/Slash's Snakepit/Velvet Revolver) i Tom Morello (Rage Against the Machine/Audioslave) oraz fikcyjna postać - Lou, czyli sam diabeł rocka (w końcu żeby stać się bogiem rocka, trzeba pokonać diabła).

Każda z dostępnych postaci ma po osiem oryginalnych wyglądów, a pozostałych elementów, takich jak np. wykończenia gitar, jest bardzo dużo. Zabawy przy tym sporo, zwłaszcza gdy gra się z kumplami i pojawiają się stosowne komentarze: „o ten ma zaje***e hairy”, „wow! skrzydlata bestia”, „na takim Gibsonie będę wymiatał aż złoto” oraz wiele innych. Rzecz jasna, same zakupy nie mają wpływu na efekty naszych zmagań, ale sprawiają niesamowitą frajdę. Ciekawostką jest również fakt, że cały odblokowany w czasie kampanii stuff zapisuje się dla wszystkich dostępnych w grze profili, a tych jest pięć. Dzięki temu nawet nowicjusze mogą kupować potem w sklepie co tylko zechcą, jeśli oczywiście pozwolą im na to fundusze.

Bardzo ładnie pod względem graficznym zrobiono nie tylko sklep, ale również oprawę sceniczną. Kamera lata jak szalona w stylu koncertowym, pokazując na przemian zbliżenia publiki i zespołu. Elementy pirotechniczne, światła, lasery i co tam jeszcze zostały zsynchronizowane z wykonywanymi utworami, więc ma się wrażenie uczestniczenia w prawdziwym show. Inna sprawa, że grając, jest się w stu procentach skupionym na gryfie i wykonywaniu kombinacji, ale już postronni obserwatorzy, np. kumple z drugiej kapeli, mogą z powodzeniem czuć się widzami koncertu.

Nie zdziwi nikogo fakt, że również ścieżka dźwiękowa gry stoi na najwyższym poziomie. To w zasadzie jest już wyznacznikiem całej serii. Podobnie jak poprzednio, większość coverów nagrał zespół WaveGroup, a tym razem usłyszeć i zagrać można m.in.: Welcome to the Jungle” (Guns N’Roses), „Suck My Kiss” (Red Hot Chili Peppers), „School's Out” (Alice Cooper), „Rock You Like a Hurricane” (Scorpions), „Sabotage” (Beastie Boys), „Anarchy in the U.K.” (Sex Pistols), „Cliffs of Dover” (Eric Johnson), „Barracuda” (Heart), „Slow Ride” (Foghat), „Paranoid” (Black Sabbath), „Even Flow” (Pearl Jam), „Holiday in Cambodia” (Dead Kennedys), „Black Magic Woman” (Santana), „Paint It, Black” (The Rolling Stones), „Knights of Cydonia” (Muse), „Raining Blood” (Slayer), „The Number of the Beast” (Iron Maiden), “One” (Metallica) oraz wiele, wiele innych. Cała lista liczy siedemdziesiąt cztery utwory, a jeśli całość pomnożyć przez cztery poziomy trudności, wyjdzie, że grania mamy co niemiara.

Bóg Rocka

Czy Guitar Hero 3 ma jakieś wady? Owszem ma jedną. Bardzo bolesną. Jeśli nie jest się PRAWDZIWYM gitarzystą, a co za tym idzie nie ma się wyrobionych palców, te bolą po 2-3 godzinach grania jak jasny piorun. Jednak magia sceny jest tak silna, że nawet z obolałymi rękoma, przekrwionymi oczyma i uszami opuchniętymi od głośnej muzyki budzimy się rano z myślą – „chcę więcej Guitar Hero”. Racjonalnie patrząc, trzeba jeszcze wspomnieć, że zabawa solo jest zdecydowanie mniej ciekawa niż zabawa w szerszym gronie. To właśnie specyfika party games, a wśród nich Guitar Hero 3 nie ma sobie równych. Przynajmniej do premiery Rock Band. Polecamy!

Materiał filmowy

GramTV przedstawia:

0,0
null
Plusy
  • wspaniały zestaw kawałków
  • pomysł na grę
  • wiele trybów rozgrywki
Minusy
  • bez gitary lepiej nie tykać
  • samemu jest trochę nudno
  • bolą paluszki...
Komentarze
57
Usunięty
Usunięty
07/02/2008 17:54

Sądzę, że raczej na gitarach, bo do tego w końcu GH się sprowadza, nie? A na kontrolerze-gitarze mozna się nauczyć grać w 5 sekund :P (wiem to z własnych doświadczeń, bo przez długi czas grałem w FoF, a gdy zamówiony egzemplarz GH 2 doszedł, to przystosowałem się do nowego kontrolera w sekundę :))BTW też wcześniej nic nie wiedziałem o żadnym turnieju Oo Gdzie to ma się w ogóle odbyć?

Usunięty
Usunięty
07/02/2008 15:31

@Nadrill:O turnieju nie słyszałem, ale jeśli będzie tylko na gitarach? Nie da się przecież nauczyć w 5 sekund, mam rację? :D(jeśli się mylę w sprawie turnieju, popraw mnie)

Usunięty
Usunięty
05/02/2008 15:43
Dnia 04.02.2008 o 07:34, Zaitsev napisał:

> @Nadrill > Ciekawy pomysł z tą spacją ;). Ja wolałem od F1 do F5 i ENTER - jak u kumpla widziałem > GH, to na da się tak samo, tylko że trzeba coś wziąć zamiast ENTER-a, bo tego gra nie > pozwala ustawiać, oraz dobrać coś do Whammy i Star Power (INSERT i DELETE powinny być > dobre).

Zamiast entera mam F12. IMO najwygodniejsze combo: F1, F2, F3, F4, spacja i F12. Ale, że niedługo turniej GH, a nie mam tej gry, przestawiłem ze spacji na F5, tak jak na gitarze. :P




Trwa Wczytywanie