Scott Adams – „Dilbert: Gdy język ciała zawodzi”, „Dilbert: Słowa, których wolelibyśmy nie usłyszeć w czasie oceny rocznej”, „Dilbert: Nie stójcie tam, gdzie spadnie kometa i wytryśnie ropa naftowa” – recenzja komiksów

Trashka
2008/01/28 20:39

Po prostu Dilbert

Po prostu Dilbert

Po prostu Dilbert, Scott Adams – „Dilbert: Gdy język ciała zawodzi”, „Dilbert: Słowa, których wolelibyśmy nie usłyszeć w czasie oceny rocznej”, „Dilbert: Nie stójcie tam, gdzie spadnie kometa i wytryśnie ropa naftowa” – recenzja komiksów

Scott Adams ma za sobą gigantyczną ilość roboczogodzin przepracowanych w wielkiej firmie, któż więc lepiej od niego nadaje się na twórcę surrealistycznych (przynajmniej z pozoru) stripów komiksowych przedstawiających tragikomiczną egzystencję pewnego inżyniera, znanego rzeszom wielbicieli jako Dilbert? Historyjki tego autora kpią sobie z korporacyjnych standardów i absurdów pędzonego w „biurowym zaciszu” żywota oraz, oczywiście, z rezydentów owych biur, czyli ścigających się „szczurów”, które przypominają raczej zagonione, ogłupiałe chomiki, bezproduktywnie „napędzające” plastikowe kółko w klatce.

Po lekturze komiksów Scotta Adamsa nie trudno nabrać przekonania, iż sławetny, przysłowiowy już Paragraf’22 to pikuś.

Polscy czytelnicy i czytelniczki zapewne kojarzą Dilberta – stał się on nieodzownym elementem poniedziałkowej „Gazety Wyborczej”, śmiesząc, a zarazem strasząc potencjalny korporacyjny narybek, czytający ogłoszenia w dodatku „Praca”. Niniejsze trzy zbiory stripów nie zostały wprawdzie wydane w kolorze, ale w przypadku kreski Adamsa i jakże przejrzystej upiorności (lub jak kto woli – upiornej przejrzystości) tych historyjek nie ma to wielkiego znaczenia.

Sekret popularności opowiastek, w których główne role odgrywają charakterystyczne, karykaturalne postacie, toczące kuriozalne dialogi i wykonujące idiotyczne zadania, mieści się w bardzo prostym fakcie. Większość ludzi pracujących na etatach w wielkich firmach o dziesiątkach działów zna z autopsji sprawy, których ironiczną metaforę stanowi chociażby oskarżenie podwładnego o wrogi język ciała czy polecenie ponownego wpuszczenia do bazy danych wirusów, by rzeczone dane prezentowały się „lepiej”. Ci zaś, co to mieli szczęście nie doświadczyć korporacyjnych cudeniek na własnej skórze, przynajmniej o niejednym słyszeli. Zatem dobrze jest się pośmiać, choćby w chichocie dźwięczała niedwuznaczna nutka histerii.

Sama akcja dzieje się w korporacji zajmującej się po trosze wszystkim i niczym, zależnie od wygody autora albumów. Poznajemy przede wszystkim grupkę inżynierów: głównego bohatera, czyli tytułowego Dilberta, wredną pracoholiczkę Alice, totalnego olewusa Wally’ego i wiecznego stażystę Asoka (oczywiście Mulata albo np. Hindusa – w każdym razie wskazuje na to barwa użyta w kolorowych Dilbertach). Wciąż toczą oni boje ze swym szefem, od którego wszelkie zdroworozsądkowe argumenty odbijają się niczym kauczukowe piłeczki od ściany, trafiając rykoszetem każdego, kto upiera się przy własnym zdaniu. Na szczęście rzeczony również ma swoją nemezis – cyniczną i przebiegłą sekretarkę Carol. Jednakże w wywoływaniu salw śmiechu niebagatelny udział mają głównie osoby Dogberta, Catberta i Ratberta. Są to personifikacje najbardziej sadystycznych cech ciała kierowniczego, szefów ds. zarządzania zasobami ludzkimi, nietykalnych firmowych prawników i pasożytujących specjalistów wszelkiej maści.

Przyjrzyjmy się więc bliżej poszczególnym albumom: Motywem przewodnim zbiorku Gdy język ciała zawodzi okazują się nieporozumienia (a może raczej niemożność porozumienia?) między ciałem kierowniczym a podwładnymi, jak również między pracownikami podobnego szczebla. Poza tym zapoznamy się tu między innymi ze specyfiką statusu firmowego administratora sieci (jak wiadomo, to praktycznie jedyni ludzie, którym przełożeni pozwalają nie nosić „mundurków”, z czego większość skwapliwie korzysta, wciąż sprawdzając granice, do jakich mogą się posunąć), a także sprawdzimy, jak wygląda trening kreatywności z udziałem inżynierów. Ujrzymy persony, które, zdaniem Adamsa, łatwo spotkać w korporacjach, wśród nich zaś brylują: M.T. Garnitur – człowiek idealnie pozbawiony treści, ale za to używający nowomowy i biorący udział w zebraniach, oraz kierowniczka, która nienawidzi mężczyzn.

Słowa, których wolelibyśmy nie usłyszeć w czasie oceny rocznej – ten tytuł mówi sam za siebie. Scott Adams osobiście kwituje ją jako straszliwe upokorzenie, określane w języku medycyny sądowej „okresową oceną pracownika”. Tu z kolei natkniemy się na porady, jak radzić sobie z szefem (czytaj: olewać) i robić swoje, czyli jak się uda, to nic (zresztą wzorem kierownika czy kierowniczki). Poza tym dowiemy się między innymi, na czym polega i po co potrzebny jest obowiązkowy kurs trzymania komputerowej myszki, kto najlepiej nadaje się na stanowisko dyrektora generalnego, jak należy postąpić, gdy firma zbiednieje i jak wymigać się od niemożliwych zadań, a także poznamy prawdziwą naturę konsultantów oraz naszego Dilberta jako... owcę.

W zbiorze Nie stójcie tam, gdzie spadnie kometa i wytryśnie ropa naftowa autor generalnie chce powiedzieć, iż ludzie dzielą się na tępych i inteligentnych, ale czasami... ciężko ich rozróżnić. Wszystkich można zrobić w konia, ba, sami chętnie dają się osiodłać bądź – jak kto woli – zmienić w osły, goniąc za kolejną marchewką lub uciekając przed kolejnym kijem. Tu Adams ostrzega między innymi, iż polityka otwartych drzwi skrywa pułapki, pokazuje też, jak co poniektórych może unieszczęśliwić nadpodaż tresowanych małp. Ujrzymy również siedem etapów oceny pracowniczej, jak stworzyć iluzję postępu, a także jak postępuje doświadczony pracownik, kiedy każą mu kogoś wyszkolić...

Naturalnie to zaledwie ułamek dowcipów, które znajdziemy, kartkując owe albumy. A warto też wspomnieć o Elbonii – krainie błota, gdzie produkuje się błoto, czyli parodii krajów Trzeciego Świata w pigułce...

Cóż, to po prostu Dilbert. Można dodać jedynie to, iż utwory Adamsa są doprawdy bardzo pouczające. Tak więc zastanówmy się, czy nie przyjąć do serca płynących z nich nauk i nie zachować w pamięci słów, które Wally rzekł wycieczce szkolnej: „A potem wyrywają z korzeniami wasze ego i zamykają was w boksach, aż całkiem zgnijecie!!!” Jeśli decydujemy się wstąpić w szeregi garniturów i białych kołnierzyków, musimy przygotować się na najgorsze albo... szybko dołączyć do Nowej Klasy Rządzącej Dogberta (NKRD) i „być u jego boku, gdy będzie zdobywał świat i uczyni pozostałych służbą domową”.

GramTV przedstawia:

Plusy: + surrealistyczne poczucie humoru + surrealistyczne poczucie humoru + i jeszcze raz surrealistyczne poczucie humoru Minusy: - nie stwierdzono

Rysunki: Scott Adams Scenariusz: Scott Adams Tytuł: Dilbert: Gdy język ciała zawodzi, Dilbert: Słowa, których wolelibyśmy nie usłyszeć w czasie oceny rocznej, Dilbert: Nie stójcie tam, gdzie spadnie kometa i wytryśnie ropa naftowa Przekład: Agnieszka Mitraszewska Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok i 2008 rok Wydanie: oprawa miękka, 3x124 str. Cena: 3x24,90 zł

Komentarze
11
Usunięty
Usunięty
30/01/2008 10:35
Dnia 29.01.2008 o 13:02, Azreix napisał:

Dilber jest trochę jak The Simpsons, taka prześmiewcza satyra na dzisiejsze czasy...

To trochę moim zdaniem jest dosyć małe. W Simpsonsach cały świat jest ukazany jako wielka satyra(czy jak to tam się nazywa), a w Diblerze ukazany jest ironiczny styl pracy w urzędach i firmach. Takie jest przynajmniej moje zdanie.

Usunięty
Usunięty
30/01/2008 10:32
Dnia 29.01.2008 o 18:35, Blackhand napisał:

Jeśli mnie pamięć nie myli, to Dilbert też był jednym czasem drukowany w Rzeczypospolitej :). Poza tym nie zgodziłbym się z nazwaniem Wally''ego olewusem - to tak, jakby o Pacyfiku powiedzieć, że jest duży albo o Mordacu że jest wredny ;).

Nie mylisz się. Powiem więcej, nie tylko tam wstawiają komiksy z Diblertem. Dlatego chodzę do biblioteki szkolnej, by móc trochę poczytać w gazetach ;P .

Blackhand
Gramowicz
29/01/2008 18:35

Jeśli mnie pamięć nie myli, to Dilbert też był jednym czasem drukowany w Rzeczypospolitej :). Poza tym nie zgodziłbym się z nazwaniem Wally''ego olewusem - to tak, jakby o Pacyfiku powiedzieć, że jest duży albo o Mordacu że jest wredny ;).




Trwa Wczytywanie