Gracze wcielają się w rolę tytułowych kondotierów – dowódców kompanii najemniczych, jakie w okresie renesansu działały na terenie ówczesnych Włoch, podzielonych na niewielkie miasta-państwa. Prowadzą do boju swoje kompanie najemników i rywalizują o wpływy na Półwyspie Apenińskim. Historia pokazuje, że ci, którym się udało, stali się protoplastami największych i najbardziej wpływowych rodów. Księstwo Mediolanu stało się domeną Francesco Sforza, a spokrewniony z nim Giovanni de Medici uczynił z Florencji swoją dziedzinę, dając tym samym początek Wielkiemu Księstwu Toskanii, rządzonemu następnie przez kolejnych Medyceuszy.
Wojny we Włoszech toczyły się nie tylko z wykorzystaniem doskonale wyszkolonych żołnierzy i zdolnych dowódców, ale także – a może przede wszystkim – sprytnych i przebiegłych dyplomatów. Nie wszystkie konflikty można było rozwiązać za pomocą przelewu krwi i pokonania armii przeciwnika. Dlatego właśnie historia tamtego okresu obfituje w sieć intryg, nietrwałych sojuszy, spisków, zdrad i podstępów. Kościół także brał wówczas udział w owych rozgrywkach, wspierając politycznie, a nierzadko bezpośrednio finansując zaciężne armie. Dodatkowo jego dostojnicy, włącznie z niektórymi papieżami, wywodzili się często z tych samych rodów, co dowodzący najemnikami kondotierzy, książęta i władcy. Wszystko to składało się na obraz ówczesnej sytuacji politycznej w Italii i stanowi element gry Condottiere.
Sama gra, wydana w naszym kraju przez firmę Galakta, jest – jak już wspomniano – zaskakująco niewielka. Pudełko o wymiarach 20 na 10 centymetrów zmieścić się może z łatwością w kieszeni kurtki. Zawiera ono instrukcję w języku polskim, znaczniki zdobytych prowincji dla uczestników (gra przeznaczona jest dla dwóch do sześciu graczy), znacznik Condottiere, znacznik Papieskiej Łaski, niewielką, rozkładaną planszę oraz 110 kart. Reprezentują one oddziały, postacie i wydarzenia mające miejsce w trakcie rozgrywania starcia. Plansza przedstawia obszar północnych i środkowych Włoch, podzielony na siedemnaście regionów, z przypisanym do każdego z nich miastem. O nie właśnie toczyć się będą bitwy, które mają wyłonić zwycięzcę. Celem gry jest zdobycie określonej ilości regionów. Zwycięstwo można osiągnąć szybciej poprzez opanowanie mniejszej ich liczby, ale w takim przypadku muszą one graniczyć ze sobą. Nie jest to jednak łatwe, gdyż pozostali gracze będą się starali nadać taki tok kampanii, by uniemożliwić rywalom połączenie zdobytych terenów w jedno większe państwo. Zasady są bardzo proste i wytłumaczone w niewielkiej, ale bardzo ładnie wydanej broszurce, zawierającej instrukcję gry. Oprócz objaśnienia przebiegu tury znajdziemy tam opis rodzajów kart występujących w grze, a także zasady opcjonalne, które znacznie zmieniają jej przebieg. Stanowi to ciekawe uatrakcyjnienie w momencie, gdy uczestnicy poznają podstawowe reguły po rozegraniu pierwszych kilku partii.
W momencie rozpoczęcia bitwy każdy z uczestników gry zagrywa po kolei jedną kartę. Wykładane są one do momentu, gdy zabraknie mu ich na ręku. W każdym momencie (nawet przed wyłożeniem swojej pierwszej karty) można przerwać udział w bitwie, podejmując decyzję o spasowaniu, pozostawiając sobie na ręku resztę kart. Pozostali gracze nadal toczą batalię aż do wyłonienia zwycięzcy bądź remisu. W tym pierwszym przypadku zwycięzca wybiera miejsce kolejnego starcia, ustawiając na nowym obszarze znacznik Condottiere. Jeśli bitwa jest nierozstrzygnięta, nikt nie zdobywa danego regionu, a znacznik i prawo wyboru następnej prowincji przechodzą na innego gracza niż ten, który rozpoczynał poprzednią.![]()
Karta biskupa nie tylko zmusza część graczy do odrzucenia swoich najsilniejszych kart, ale także pozwala wybrać zagrywającemu ją obszar objęty Łaską Papieską. Do następnego przemieszczenia symbolizującego ją znacznika nie może być on atakowany. Jeśli dodać do tego możliwość negocjacji między graczami, zawieranie i zrywanie umów, wzajemne wspieranie się w walce oraz szereg opcjonalnych zasad, to ta niewielka i na pierwszy rzut oka bardzo uproszczona gra staje się naprawdę ciekawym strategicznym wyzwaniem. Mankamentem gry może okazać się dla niektórych połączenie gatunku tradycyjnej planszówki z grą karcianą. Miłośnicy każdego z nich jak najbardziej mają prawo uznać, że każdy z tych elementów jest dość uproszczony. Jednak gra nie aspiruje do miana bardzo skomplikowanej i rozbudowanej, więc jeśli takie są oczekiwania graczy, to lepiej od razu sięgnąć po Twilight Imperium czy Magic: The Gathering.
Bardzo dobre. Condottiere, jak na produkt FFG przystało, jest wydana bardzo porządnie, w twardym, tekturowym pudełku z ładną ilustracją na okładce. Znaczniki, tak jak w A Game of Thrones, wykonane zostały z malowanego drewna. W omawianej najnowszej, trzeciej edycji, grafiki na kartach zostały wykonane przez Polaka, Tomasza Jędrusika, autora ilustracji do wielu systemów RPG, takich jak Neuroshima, Monastyr czy nowej edycji World of Darkness. Rozkładana, kolorowa plansza jest wydana na twardej tekturze. Związany jest z nią chyba jedyny techniczny błąd polegający na tym, że trzeba się nieco namęczyć i bardziej ją wygiąć, by nowy egzemplarz zaczął rozkładać się do końca na płask. Nie przeszkadza to jednak bardzo w rozgrywce. Grę można zakupić już od pięćdziesięciu kilku złotych. Ta relatywnie niewielka cena, przystępne zasady i strona estetyczna gry sprawiają, że nadaje się dobrze na prezent. Mały rozmiar pudełka sprawia, że jest banalnie łatwa w transporcie. Słowem: całkiem fajna gra za całkiem fajną cenę.