Dodatkowo, dział „Akademia” zawiera również naukę w formie komentarza, której udziela arcymistrz szachowy Larry Christiansen, prezentując nawet swoje partie z Chessmasterem 9000 , co jest bardzo pouczające. Niejako na deser uzyskujemy dostęp do wybranych rozgrywek, quizów i prezentacji z poprzednich części gry. W sumie ten element nauko-zabawy ocenić należy wysoko, choć z drugiej strony warto pamiętać, że w Chessmaster: 10th Edition dobór nazwisk nauczycieli był identyczny.
Chessmaster: Grandmaster Edition daje oczywiście możliwość ćwiczenia dowolnych elementów rozgrywki. Dla przykładu, otwarcia rozpisane są w obszernej bazie. Możemy dowolnie się między nimi przełączać, słuchać objaśnień i komentarza, również odnośnie następstw konkretnych otwarć, sprawdzić swoją wiedzę, a także prześledzić, do jakich potencjalnych sytuacji dane otwarcie może doprowadzić. Rzecz jasna, wymaga to poświęcenia grze wiele czasu, ale świadczy o sporych możliwościach programu. Zresztą liczby mówią same za siebie. W grze zaimplementowano bazę, która liczy ponad 800 000 partii (nie liczyliśmy, wierzymy na słowo). Można je przeszukiwać na różne sposoby, w tym ustawiając pozycję na szachownicy i otrzymując jako wynik partie, w których do takiej pozycji doszło. Do tego doliczyć trzeba blisko 900 tzw. słynnych partii rozegranych w latach 1619-2007, a także możliwość wzięcia udziału w ponad 50 turniejach. Generalnie, oceniając grę ze względów na walory edukacyjne, należy stwierdzić, że jest po prostu doskonała. Zarówno początkujący gracze, dla których przygotowano kompleksową szkółkę, jak i ci zaawansowani, z pewnością skorzystają z wbudowanych w grę modułów. A potem przyjdzie pora na... Kończąc każdą rozgrywkę, zdobywamy lub tracimy określoną ilość punktów w rankingu. Zależy ona od tego, jaki poziom reprezentowali nasi oponenci. Równocześnie program tworzy krótkie podsumowanie naszej gry i zaprasza do przeanalizowania partii. Podsuwa też kolejnego oponenta. Ze wszystkich tych opcji możemy, ale nie musimy, korzystać. Po przeprowadzonej analizie (ustalamy czas na myślenie nad ruchem), możemy zapoznać się z zapisem przebiegu partii i wysłuchać uwag dotyczących zagrań i sytuacji ogólnej. Inną formą rozgrywki są turnieje. Podzielono je na pięć grup, które różnią się między sobą sposobem rozgrywki oraz umiejętnościami graczy. Biorąc w nich udział, musimy być przygotowani na wiele pojedynków, ale oczywiście nie musimy ich rozgrywać za jednym posiedzeniem. W profilu zapiszą się rozegrane partie i będzie można w stosownym momencie do turnieju wrócić. Jeśli nie odpowiadają nam jakieś reguły turnieju, możemy oczywiście utworzyć własny, wybierając oponentów, warunki zabawy i czas rozgrywki. Nic oczywiście nie rozwija i nie wciąga bardziej, niż walka z żywymi przeciwnikami. Pod tym względem Chessmaster: Grandmaster Edition ma w zasadzie nieograniczone możliwości, podobnie zresztą jak jego młodszy brat. Po utworzeniu konta i zalogowaniu się na serwerach Ubisoftu rozpoczynamy zmagania. Przeciwników wybieramy, bacząc uważnie na ich rankingowe pozycje. Możemy walczyć w trybie treningu lub w grze rankingowej, wziąć udział w symultanie lub jednym z rozgrywanych turniejów. Istnieje również możliwość stoczenia partii korespondencyjnej, co docenią z pewnością ci, którzy nie lubią spędzać długich minut w oczekiwaniu na ruch przeciwnika. Ciekawostką jest opcja, która pozwala lepszym graczom stać się nauczycielem dla całej grupy uczniów i wyjaśniać im posunięcia, za pośrednictwem wbudowanego czatu. Dopalacz graficzny raczej zbędny Wypadałoby słów kilka powiedzieć również o oprawie graficznej. Tyle tylko, że zaznaczyć trzeba koniecznie, że przecież nie ona decyduje o grywalności tego akurat tytułu. Tak więc mamy do dyspozycji 11 zestawów bierek dwuwymiarowych, 40 3D oraz 4 animowane (to więcej niż poprzednia edycja, która w sumie miała „zaledwie” 36 setów). Część z nich, wzorem poprzedniej części serii, musimy odblokować, wygrywając szereg partii. Autorzy pokusili się nawet o wykupienie licencji i 10 zestawów bierek wyszło spod rąk projektantów cenionej firmy House of Staunton. To oczywiście miły bonus, wszak bardziej o charakterze snobistycznym niż praktycznym. Wszystkie zestawy są dość ładne, ale na tym polu to jednak raczej Fritz bierze górę, choć to oczywiście kwestia gustu. Praktyka jest zresztą taka, że najwygodniej gra się operując turniejową planszą 2D i odkąd szachy szachami zawsze tak było, więc wszystkie te „animowane bajery” można sobie odpuścić. Również na interfejs gry nie ma co narzekać. Obsługa myszką, łatwy dostęp do menu, przesuwane ramki z poszczególnymi elementami, w sumie kompletnie nic nowego, ale jednak poziom wykonania bardzo wysoki. Na zakończenie wypada zastanowić się pokrótce, czy warto wydać 130 PLN po to, by grać w szachy. Jeśli chcielibyście uczyć się gry od podstaw, szlifować swe umiejętności albo gracie już na tyle dobrze, by śmiało mierzyć się z przeciwnikami z całego świata, odpowiedź może być tylko jedna. Warto. Chessmaster: Grandmaster Edition oferuje szerokie możliwości zarówno, jeśli chodzi o konfigurację programu, jak i dobór przeciwników czy metody szkolenia. Jest również intuicyjny w obsłudze, a przystępnie napisana instrukcja pozwala spokojnie zgłębiać jego tajniki. Jeżeli jednak macie poprzednią wersję albo konkurencyjnego Fritza, sens zakupu staje się mniejszy. No chyba, że rozegraliście już wszystkie partie, znudziły się wam szachownice i poznaliście wszystkie dostępne wskazówki z poprzedniej edycji. Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć, że Chessmaster: Grandmaster Edition należy do niewielkiej w sumie grupy programów, którym ranking PEGI przyznał kategorię E (everyone). Może warto mieć to na uwadze planując jakiś najbliższy prezent?
Uznaliśmy, że warto będzie dodać do recenzji oficjalny film od wydawcy gry, Ubisoftu, prezentujący rozmaite możliwości Chessmaster Grandmaster Edition. Może to nie przebojowy shooter ze zrywającym kaski dynamicznym gameplayem, ale sam materiał jest przyjazny i ładnie zrealizowany, więc czemu by go nie zaprezentować?