Rzecz cała zaczyna się klasycznie, czyli pojawieniem się ducha świeżo pochowanego monarchy. Od sławnego pierwowzoru różni się ta cała sytuacja jedynie nieważnym szczegółem – wartownicy rozpoznają tożsamość ducha po intensywnym aromacie taniego i podłego wińska, w którym lubował się zmarły władca. Do nijakiego kontaktu werbalnego ze zjawą też nie dochodzi, jeśli pominąć wydawane przez nią odgłosy monumentalnego wręcz chrapania.
Główny bohater również odbiega nieco od opisu depresyjnego młodziana z problemami. Niedobry królewicz Karolek, jak zwie lud bastarda króla nieboszczyka, jest osobą z gatunku określanego co najmniej jako „osoby zdecydowane”. Na żadne „być albo nie być” lub „bić albo nie bić” w jego światopoglądzie miejsca nie ma. Facet wie, czego chce, i wie, czego nie chce. Jeśli o to drugie chodzi, to na przykład nie chce być królem zapadłego kraiku z deficytem wodnym, zataczającego się od jednej klęski głodu do drugiej. Niestety, nasz książę jest jednak patriotą i za poduszczeniem chytrych stryjów (sztuk dwóch, nomen omen morderców umiarkowanie umiłowanego tatusia – co bynajmniej nie mierzi naszego bohatera) zgadza się na udział w nader karkołomnej intrydze. Mianowicie ma zostać królem i swoimi działaniami sprowokować lud i szlachtę do rewolucji, a następnie do przekazania władzy monarsze ościennego mocarstwa. Takiego, co akurat wody ma pod dostatkiem, a z niezrozumiałych powodów ambicjonalnych pragnie przyłączyć do swej korony ojczyznę Karolka. Książę, a właściwie regent, gdyż koronację chwilowo odkłada na termin późniejszy, rozpoczyna rozgrywkę z werwą i inteligencją. Po pierwsze bierze się za walkę z korupcją, co skutecznie zapewnia mu we wszelkiej prasie opinię tyrana (jeśli nie kaczysty!). A że w przeciwieństwie do demokratycznie wybieranych polityków czy też politykierów jest samowładcą nie musi się bawić w amatorszczyznę i żmudne szukanie niepewnych dowodów. Nie tworzy też żadnej superpolicji, tylko pakuje wszelkich malwersantów i defraudantów za kratki. Drugi ruch, mający zapewnić mu szybką detronizację, stanowi aresztowanie pięknej lady Katarzyny Durace, wielbionej przez lud (i nie tylko) niewinnej piękności. Ten krok – należy zaznaczyć – znacznie bardziej się Karolkowi podoba, zwłaszcza że dama została wtajemniczona w spisek. I wszystko byłoby dobrze i pięknie, gdyby nie: magia, zdrada, prorokinie zaginionej nacji, magiczna broń masowej zagłady i parę jeszcze drobiazgów… Kiedy pisarz bierze się za parodiowanie klasyki, stawia przed sobą wyjątkowo trudne zadanie. Albo ograniczy się do krótkiej formy, co pozwoli na wywołanie uśmiechu na twarzy czytelnika/czytelniczki, a nie znuży powielaniem ogranego schematu. Albo na bazie starego motywu zbuduje własną oryginalną opowieść, odwołując się do pierwowzoru w sposób na tyle wyważony, by wielki poprzednik nie zniszczył mu zza grobu całej pracy. Trzeba przyznać, że panu Johnowi Moore’owi ta sztuka się udała. Oczywiście, jest to pastisz, czyli literatura, nazwijmy to, nienachalnej wielkości, ale jest to zarazem sprawnie i nader zabawnie opowiedziana historia. Mrugania okiem do czytelników znajdzie się tu akurat tyle, ile potrzeba, by nie zabić sensu powieści. Chociaż autor nie stroni w opowieści od pure nonsensu i absurdu, nie jest to bynajmniej wada. Nie mamy tu bowiem do czynienia z tolkienowską kreacją kompletnego świata, lecz z – ordynarnie rzecz ujmując - „robieniem sobie jaj”. I trzeba przyznać, że udanym, z całkiem ciekawą intrygą i wrednym poczuciem humoru – a o to w końcu chodziło, nieprawdaż?
Plusy: + niewymuszony lekki humor + przyzwoity warsztat
Autor: John Moore Tytuł: Niedobry Królewicz Karolek Przekład: Dominika Scimscheiner Wydawnictwo: Red Horse, 2007 rok Wydanie: miękka oprawa, 312 stron Cena: 22,99 zł Strona WWW: adres strony