Warhound - zapowiedź

Zaix...
2008/01/09 19:16

Polska: kraj dobrą grą płynący?

Polska: kraj dobrą grą płynący?

Polska: kraj dobrą grą płynący?, Warhound - zapowiedź

Pisanie wstępu do zapowiedzi jakiegokolwiek polskiego tytułu będącego w produkcji było do tej pory dziecinnie łatwe. Wystarczyło nawiązać do tego, że rodzimy rynek nawet nie kuleje, ale po prostu leży i kwiczy oraz że mimo najszczerszych chęci nie widać możliwości na poprawę takiego stanu rzeczy. Ale oto na przestrzeni ostatnich miesięcy sprawa uległa diametralnej zmianie. Najbardziej płodne studio rodem z Wrocławia wydało przecież Call of Juarez. Współpracowało przy tym z samym gigantem światowego rynku – Ubisoftem – co zaowocowało konwersją tytułu na Xbox 360, a w rezultacie pierwszą polską grą na konsole nowej generacji. Następnie świetne opinie zebrał tworzony od dawien dawna Wiedźmin, a na samą końcówkę roku twórcy Painkillera – studio People Can Fly – dostaje zadanie przeniesienia konsolowego megahitu Gears of War na PC i wywiązuje się z niego doskonale. To wszystko dość jasno pokazuje, że my także mamy szansę zaistnieć na rynku gier. Najbliższą do tego okazją mogą być dwie przygotowywane przez Techland ambitne produkcje. Dziś przyjrzymy się pierwszej z nich…

To tylko biznes

Warhound – bo tym tytułem zajmiemy się dzisiaj – jest opowieścią o byłym najemniku Delta Force, który aktualnie pracuje dla wielkiej ogólnoświatowej organizacji militarnej. Oczywiście, nie trzeba mieć zbyt wielkich zdolności detektywistycznych, by dojść do tego, że to my wcielimy się w tego osobnika. Jako człowiek od brudnej roboty pracować będziemy dla różnych szumowin z całego globu. Odwiedzimy wszystkie kontynenty – od Afryki po daleką Azję – oraz tak popularne, jak i bogate kraje, jak Uganda, Północna Korea, Albania, Kosowo, Kenia, Irak czy Chile. Nasze cele mogą być różne, ale obstawiamy, iż i tak znakomita większość z nich sprowadzi się albo do zabicia jakiejś osoby, albo wręcz przeciwnie – do ochrony/odbicia wskazanego człowieka.

Wszystko to oczywiście dla pieniędzy. Za każde z wykonanych zadań dostaniem niezłą ilość szmalu, który zainwestujemy w zakup nowych broni, szkolenie się lub przygotowania do następnej misji. W świecie najemników nie ma litości – albo jesteś najlepszy i zarabiasz krocie, albo mało kto cię wynajmuje i zadowalasz się groszami. Naszym głównym celem będzie dotarcie na sam szczyt listy najlepszych żołnierzy do wynajęcia, natomiast oprócz tego twórcy coś przebąkują niezbyt wyraźnie o pewnym spisku terrorystycznym… o tym jednak na razie sza. Wszystko w jednym Interesująca, bo wprowadzająca powiew świeżości, ma być mechanika rozgrywki. Twórcy, owszem, wspomogli się pomysłami z innych produkcji (o czym szerzej dalej), ale wprowadzili także kilka swoich autorskich, zapowiadających się niezwykle ciekawie, idei.

Rozgrywka ma dawać graczowi sporo swobody, bowiem będzie on decydował o wielu niezwykle ważnych dla przebiegu zadania sprawach. Przede wszystkim należy zacząć od tego, że kolejność misji ustalimy sobie sami. Wybierzemy tą, na którą mamy ochotę w danym momencie, tudzież do której posiadamy już odpowiedni ekwipunek. Zrobimy to w zaciszu naszego własnego, położonego z dala od konfliktów i odgłosu wystrzałów domu. Będzie to nasze centrum operacyjne. Zakupimy tutaj bronie oraz zainwestujemy zarobioną kasę w rozwijanie umiejętności. Jest to taki swego rodzaju rozwój postaci, który znamy przecież doskonale z gier RPG. Cechy określające naszego „Rambo” to między innymi umiejętność obchodzenia się z bronią palną, wspinaczka czy mechanika. Co ciekawe, niektóre z nich – jak np. pierwszą – rozwijać będziemy w czasie rzeczywistym, a więc weźmiemy wybrany przez nas karabin do ręki, staniemy przed tarczą i… zaczniemy trening. Warto zwrócić uwagę na wspinaczkę. Jeżeli odpowiednio rozwiniemy tę cechę, to będziemy mogli z linką skakać po drzewach niczym nasi dalecy praprzodkowie – a to niezwykle ułatwi nam zadania.

Następnie zajmiemy się planowaniem, jak dokonamy tego, czego od nas wymagają. Zdecydujemy, jaki ekwipunek ze sobą zabierzemy, o której godzinie rozpoczniemy misję oraz jakim środkiem transportu dotrzemy na miejsce. Do wyboru dla przykładu może być motorówka, samochód oraz helikopter. Pierwszym z nich dotrzemy jedynie tam, gdzie będziemy mogli – a więc teoretycznie możemy znaleźć się bardzo daleko od celu. Z drugiej strony najdroższy z nich, helikopter, może i wysadzi nas pod nosem „celu”, ale i kosztować będzie najwięcej i jednocześnie ściągnie uwagę wszystkich przeciwników w promieniu kilku kilometrów. Godzina także jest ważnym czynnikiem – w nocy łatwiej pozostać niezauważonym, ale i strażnicy są bardziej uważni oraz trudniejsi do dostrzeżenia.

Co szalenie ważne, rozkład przeciwników oraz nawet osoby, którą mamy zlikwidować (przykładowo), jest za każdym razem generowany losowo, a sam teren, na którym będziemy wykonywać zadanie, nie będzie ograniczony żadnymi niewidzialnymi barierami. To wszystko razem składa się na produkcję oferującą ogromną swobodę, której przejście jeden raz wcale nie oznacza końca dobrej zabawy. Crysis of War

Aspektem, nad którym trwają szczególnie intensywne prace, jest sztuczna inteligencja przeciwników. Panowie z Techlandu postawili sobie za cel stworzenie godnych nas wrogów, których zachowanie ma być daleko bardziej zaawansowane od taktyki ataku „na hura” (czyli, innymi słowy, byle do przodu). W Internecie przedstawione są filmy prezentujące rozgrywkę oraz to, w jaki sposób zachowują się wrogowie. Wygląda to wszystko dość wiarygodnie. Chowają się, atakują z różnych stron, zaskakują nas swymi posunięciami… i tylko jeden z nich – głupotą, bo nie przejął się dwoma seriami na klatę z karabinu i nadal patrzył na nas jak pies na kiełbasę. Ale to i tak już swego rodzaju sukces; bywają przecież produkcje, gdzie każdy jeden napotkany przeciwnik tak właśnie się zachowuje. No i nie zapominajmy, że aktualnie tytuł jest w fazie produkcyjnej, a więc jest jeszcze sporo czasu na usunięcie takich mankamentów.

Warhound czerpie pełnymi garściami z innych gier. Sama idea jest przecież lekko podobna do znanych nam wszystkim przygód łysego pana „Numer 47”. Pojawia się tutaj także Crysis – ze względu na przyłożenie się twórców do wiernego oddania roślinności, dzięki czemu i zachowuje się ona realistycznie, i wygląda bardzo ładnie, no i daje na siebie wpływać zgodnie z prawami fizyki (drzewa można przewracać, co przyda się podczas szykowania zasadzek). Zaczerpniętym z Gears of War wydaje się za to tryb chowania się za wszelakimi rodzajami przeszkód. Wchodzimy sobie w ten tryb, gdy mamy na to ochotę – następnie wychylamy się, obserwując, a gdy upatrzymy naszą ofiarę, wyskakujemy i w efektownym trybie á la "bullet time" zabijamy ją, zanim zdąży krzyknąć "Mama!".

GramTV przedstawia:

Next-genowo

Gra powstaje na doskonale znanym chyba nam wszystkim silniku Chrome, ale za to tak daleko rozwiniętym, że aż trudnym do rozpoznania. Ale w końcu Warhound jest szykowany równocześnie na Xbox 360 oraz PC, musi więc odpowiednio wyglądać… i wywiązuje się z tego świetnie. Spójrzcie na screeny, obejrzyjcie filmy – wygląd otoczenia, szczególnie przyrody, czy też animacja stoją na szalenie wysokim poziomie, który dosłownie można podziwiać. Aż jesteśmy ciekawi, jak będzie to wszystko wyglądać w finalnej wersji. O tej wiadomo jedynie tyle, iż ukaże się jeszcze w tym roku. Ale chyba warto poczekać...

Komentarze
50
Usunięty
Usunięty
23/01/2008 21:29

nie wiem czy ktoś zauwazyl ale lokacje bardzo mi przypominaja te ktore były w Joint Operations... moze z tego byc bardzo dobra gierka jakby jeszcze miala taka grywalnosc...

Usunięty
Usunięty
22/01/2008 20:49

Twórcy sądzą, że uda im sie uzyskać grafike, która spokojnie będzie konkurować z Crysisem. Życzę powodzenia

Usunięty
Usunięty
21/01/2008 03:06

Ja tylko ubolewam troszkę nad tym, że zawsze używa się sformułowania "wrocławskie" studio... a tak naprawdę główne biura itp. znajdują się w Ostrowie Wielkopolskim (jeśli ktoś ma grę Techlandu to sprawdźcie np. na pudełku:))




Trwa Wczytywanie