Komiksy: "Lou! Codziennik" i "Kid Paddle: Nazywam się Paddle, Kid Paddle"

Trashka
2007/12/24 15:01

Z życia nałogowego gracza

Z życia nałogowego gracza, Komiksy: "Lou! Codziennik" i "Kid Paddle: Nazywam się Paddle, Kid Paddle"

Kid Paddle to chłopak, któremu można tylko zazdrościć. Nigdy się nie nudzi – jego świat zaludniają potwory, począwszy od straszliwych, niepokonanych Blorków, poprzez planujących inwazję Okuliksów z Księżyca i literobagi zamieszkujące wypracowania, a na młodszej siostrze, Karolinie, skończywszy. Choć tak szczerze mówiąc, on również jawi się oczom swojej rodziny niczym potwór z innej planety. Cóż, nałogowi gracze, zwłaszcza ci w wieku około dziesięciu lat, nie stąpają po tej samej ziemi, co reszta śmiertelników.

Na szczęście Kid ma dwóch kumpli o podobnych zainteresowaniach, a w klasie jego siostry uczy się urocza Maksymiliana, która od zawodu pediatry preferuje fuchę asystentki chirurga, gdyż jak sama mówi: „rozcinamy, śmiejemy się i zaszywamy”. A nawet gdyby kiedyś zagroziła mu samotność, małe szanse, by to zauważył – od czego zakrawająca na obłęd wyobraźnia wygodnie zmieniająca rzeczywistość, wierna konsola w domu i salon gier z mnóstwem automatów?

Niniejszy komiks (tomik 1 z serii Klub Kawalarzy) składa się z szeregu krótkich historyjek na jedną lub dwie strony, z których większość prezentuje się naprawdę dobrze, a na pewno dużo zabawniej od wielu polskich kabaretów. Nie jest to humor nazbyt skomplikowany, lecz oparty na gagach, które zapewne okażą się bliskie sercu każdej osoby, którą w dzieciństwie nudziła szkoła i tak zwane „normalne, grzeczne zachowanie”, a najlepszą rozrywką było zrobienie jakiegoś kawału. No i , oczywiście, gry wszelakie, a najlepiej z masą krwawych stworów.

Przygody Kida Paddle teoretycznie są skierowane do chłopców w wieku 8-12 lat, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że owe perypetie małoletniego, nałogowego gracza w krzywym zwierciadle chyba bardziej rozbawią starszych nastolatków i persony dorosłe płci obojga, ponieważ fabuła poszczególnych opowiastek bywa nader surrealistyczna. Może lubujące się w czystej abstrakcji „orły intelektu” nie zostaną w pełni ukontentowane, lecz za to odbiorcy, którzy po prostu chcą się pośmiać i odstresować, oczyszczając mózg z „poważnych rzeczy”, na pewno.

Scenariusz, jak również groteskowe i nieco absurdalne rysunki wykonał belgijski autor Midam (Michel Ledent), który historyjki o Kidzie kreuje od połowy lat 90-tych, a konkretnie od momentu, gdy wezwano go na zastępstwo do tworzenia strony poświęconej grom wideo w poczytnym magazynie „Spirou”. Ponieważ nasz twórca aż do tej pory nawet nie trzymał konsoli w rękach, redaktor naczelny pożyczył mu swoją, w efekcie Midam właściwie nie miał czasu na rysowanie... Wszystko jednak skończyło się dobrze i Kid Paddle zaistniał jako bohater osobnych albumów.

Podsumowując: Kid Paddle: nazywam się Paddle, Kid Paddle to bezpretensjonalny albumik, którego humor przemówi nie tylko do miłośników i miłośniczek konsoli. Jedyne, co może irytować, to wielkość wydania – poszczególne rysunki aż proszą się o większy format.

Plusy: + poczucie humoru + poczucie humoru + i jeszcze raz poczucie humoru Minusy: - rysunki proszą się o większy format

Rysunki: Midam Scenariusz: Midam Kolor: Angele Tytuł: Kid Paddle: Nazywam się Paddle, Kid Paddle Przekład: Elżbieta Dybcio-Wojciechowska Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa miękka, kolor, 48 str. Cena: 9,90 zł

Życie na wariackich papierach

Życie na wariackich papierach, Komiksy: "Lou! Codziennik" i "Kid Paddle: Nazywam się Paddle, Kid Paddle"

Lou to dziesięcioletnia dziewczynka, która ma wielkie plany. Kiedyś zostanie reżyserką, autorką sztuk, aktorką i kostiumologiem. Ma też problem. Jest nieśmiała, ale kiedyś przecież należy z tym skończyć... Lou wychowuje samotna matka, która poświęciła się najtrudniejszemu i najbardziej czasochłonnemu z wolnych zawodów – pisarstwu. W przypadku szanownej mamy naszej bohaterki jest to szczególnie trudny zawód, gdyż większość czasu na pracę pochłania... konsola gier Nintendo, od której nieuleczalnie się uzależniła ku wielkiej radości kolegi Lou. Podtytuł niniejszego komiksu mówi właściwie wszystko – codziennik, czyli innymi słowy: pamiętnik. Dodajmy, że zwariowany pamiętnik, godny swej autorki i jej nietypowej matki.

Lou! Codziennik to komiks bardzo popularny we Francji, ukazujący się nie tylko w albumach, ale i w odcinkach w czasopiśmie W.I.T.C.H. U nas wyszedł jako pierwsza proponowana pozycja serii Klub Dziewczyn i... właściwie mamy podobną sytuację, co w przypadku recenzowanego wcześniej komiksu Kid Paddle: Nazywam się Kid, Kid Paddle. Po pierwsze, niby głównymi adresatkami miałyby być dziewczynki w wieku 10-13 lat, a trudno oprzeć się wrażeniu, że bardziej pośmieją się osoby starsze, które popatrzą na opisywane sytuacje w szerszej perspektywie. Po drugie, historyjki o Lou lub o Kidzie tylko pokazują, że klasyfikacja większości prac pod kątem „dla dziewczynek/dla pań” albo „dla chłopców/dla panów” jest dla owych utworów w jakimś stopniu krzywdzące. Generalnie pokutuje u nas wychowanie i koszmarny typ reklam (zwłaszcza to drugie), powodujące, że taka etykietka może niepotrzebnie „odstraszyć” osobę płci przeciwnej.

GramTV przedstawia:

A byłoby szkoda. W każdym razie, prócz recenzentki (liczącej sobie nieco więcej niż 13 wiosen), produkt ów przetestowali dwaj dorośli faceci. Efekt: wszyscy przeczytali od deski do deski, rycząc ze śmiechu. Naturalnie w sensie pozytywnym.

Julien Neel to rysownik i scenarzysta, który jeszcze nie zabłysnął na rynku mnogością tytułów, ale biorąc pod uwagę jego satyryczne zacięcie, mamy nadzieję, iż sytuacja ta ulegnie zmianie. Przede wszystkim rozczula perskie oko, praktycznie non stop puszczane do czytelniczek i czytelników przez autora. Mruganie owo dotyczy scenek stricte obyczajowych: upiorna babunia, której nic się nie podoba, nieporozumienia w szkole, męsko-damski bełkot osób sobą zainteresowanych, ale nie wiedzących, jak to okazać, większa dojrzałość dzieci aniżeli dorosłych... Krótko mówiąc: typowe sceny z „życia kasztanów”. Dotyczy ono także swego rodzaju politycznej poprawności.

Otóż Lou jest dzieckiem samotnej matki, ponieważ szacowny tatuś wypiął się był na swą dziewczynę, twierdząc, iż „nie jest gotowy do ojcostwa”. Na szczęście jednak dla swej pociechy mama Lou doszła do wniosku, że powije dziecię i jakoś sobie poradzi, żyją więc sobie „spokojnie” – w totalnym (niekobiecym) bałaganie i w kumpelskich relacjach, i to im obu odpowiada. Choć to życie na wariackich papierach, wręcz można go im pozazdrościć. Ponadto najlepszą przyjaciółką Lou jest Mina – twarda, dziarska Murzynka, która zawsze ustawia „bladawca” do pionu (i chciałaby zostać drugą Missy Eliot, królową rapu). Ich pierwsze spotkanie w przedszkolu można by nazwać początkiem „pięknej męskiej przyjaźni”... gdyż Lou rąbnęła Minę w głowę lizakiem. I tak dalej, i tak dalej...

Podsumowując: bardzo fajny tomik dla każdego; miła dla oka, miękka kreska i ciepłe barwy, ale... rysunki Juliana Neela proszą się o większy format, wręcz krzyczą o to jeszcze głośniej niż dziełka Midama. Może w wydawnictwie Egmont powinni jeszcze raz przemyśleć projekt obu serii na poczet ewentualnego następnego wydania.

Plusy: + poczucie humoru + poczucie humoru + i jeszcze raz poczucie humoru Minusy: - rysunki baaardzo proszą się o większy format

Rysunki: Julien Neel Scenariusz: Julien Neel Kolor: Julien Neel Tytuł: Lou! Codziennik Przekład: Elżbieta Dybcio-Wojciechowska Wydawnictwo: Egmont, 2007 rok Wydanie: oprawa miękka, kolor, 48 str. Cena: 9,90 zł

Komentarze
18
bEBZOOl
Gramowicz
26/12/2007 10:17

czytało się Kida, czytało :D kurde, korci mnie żeby ten komiks też nabyć ;) co radzicie? ;D

Usunięty
Usunięty
25/12/2007 14:21

oo Kida to z chęcią kupię bo mam gdzieś stare komiksy ale przydało by się kilka nowych dla rozrywki :)

Usunięty
Usunięty
24/12/2007 22:03

Oh tak, kupowało się Cyber Mychę i czytało Kida. :PW sumie bardzo chętnie kupię.




Trwa Wczytywanie