Fabuła drugiego i nieostatniego tomu cyklu prezentuje się następująco: po - delikatnie rzecz ujmując - przegranej konfrontacji z van Dykenem, samozwańczym władcą ludu Węży i magiem posługującym się tak zwanymi „pieśniami bogów”, główny bohater Vuko Drakkainen rośnie sobie cichutko w kniei i mchem porasta. Czasem jakiś ptaszek go przyozdobi, czasem jacyś ludzie się u jego korzeni pomordują – proste, nieskomplikowane, przyjemności bycia drzewem. Jednak ani ludzie, ani bogowie nie zapomnieli bynajmniej o ziemskim komandosie i knują, jak go wykorzystać do walki z bandą reszty przybyszów z Ziemi, którzy postanowili uczynić z tej planety Raj. Każde oczywiście według własnego widzimisię. Czyli, po ludzku mówiąc, topiąc ten świat we krwi po to, by móc realizować kolejne plugawe utopie (skąd my to znamy). Vuko cudownym sposobem (tym razem na odwyrtkę) wraca do formy ludzkiej i wyrusza na poszukiwanie sojuszników tudzież wroga. W tym samym czasie na drugim końcu świata młody dziedzic korony Tygrysiego Cesarstwa próbuje wydostać się ze swych dawnych włości, opanowanych przez mocno szalonych buntowników. Mianowicie ktoś wyjątkowo potężny, niejaka Prorokini zresztą, postanowiła była zaprowadzić na świecie idealny porządek feministyczno – komunistyczny. I jak zwykle przy wprowadzaniu komunizmu krew leje się w kraju strumieniami; z tym, że nie na cześć batiuszki Lenina czy Stalina, lecz na część Wielkiej Matki (co poniektóre panie powinny być tym zachwycone).
Jak zwykle u Grzędowicza mamy do czynienia z książką co najmniej wartą uwagi. Nie odbiega ona poziomem od pierwszego tomu, za który zresztą autor otrzymał Nagrodę im. Janusza A. Zajdla. Kreacja świata, postacie i cała linia fabularna to kawał świetnej roboty pisarskiej. Pisarz gra zarówno swoimi oryginalnymi pomysłami, jak i mieszaniną znanych motywów literackich i kulturowych. Zwłaszcza patent pod tytułem Cyfral, rodem z powieści sir Jamesa Matthew Barrie’ego, jest po prostu uroczy. A że i Vuko - według standardów wywałaszonej ziemskiej soc-cywilizacji - jest osobnikiem ewidentnie niedojrzałym i aspołecznym, pomysł ten pasuje do opowieści wręcz idealnie. Autor tworzy fabułę, która mimo tego, że cierpi na prawie wszystkie dolegliwości drugich tomów wszelkich cykli - czyli brak wyraźnego początku i końca - prezentuje się zaiście arcyciekawie. Osobną kwestią jest język. Widać, że Grzędowicz wręcz cyzeluje swoje zdania. Dla osoby posiadającej już pierwszy tom powieść ta to zakup obowiązkowy. Dla całej reszty Szanownych Czytelniczek i Czytelników obowiązkiem jest kupno obydwu części. Zaznaczmy, że jest to obowiązek nader miły.
Plusy: + to po prostu Grzędowicz + świetny warsztat, język i co tam jest jeszcze potrzebnego do napisania dobrej książki Minusy: - jak przystało na cykl, wymagane jest posiadanie pierwszego tomu - akcja urywa się, a nie wiadomo kiedy Autor raczy dopisać ciąg dalszy Autor: Jarosław Grzędowicz Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu t. 2 Wydawnictwo: Fabryka słów, 2007 rok Wydanie: miękka oprawa, 632 strony Cena: 33 zł Strona WWW: tutaj