Niezależnie od statystyk, nasza sympatyczna agentka będzie posługiwać się kilkoma dostępnymi rodzajami broni, z których część będzie można odebrać przeciwnikom. Pukawki zachowają rzeczywiste realia, zatem nie ma co spodziewać się futurystycznych wynalazków. Autorzy nie podali jeszcze konkretnej listy giwer, ale zapewniają, że wzięli pod uwagę takie aspekty, jak zacinanie się broni i realne pojemności magazynków.
Jednak, choć ponoć grę można będzie na upartego przejść, strzelając do wszystkiego, co się rusza i na drzewo nie ucieka, to kluczem do odkrywania smaczków ma być korzystanie z trybu stealth. Na jego potrzeby opracowano ponad dwadzieścia typów zachowań bohaterki, począwszy od sposobów ukrywania się w cieniu i za elementami środowiska, aż po efektowne sceny ataków z ukrycia. Wszystkiego wprawdzie jeszcze nie zdradzono, ale Replay Studios podaje kilka przykładów. Będzie można chociażby zagwizdać, sprawiając by nazista zaczął poszukiwania źródła dźwięku. Kiedy nieszczęśnik stanie w rozlanej uprzednio przez Violettę benzynie, ta strzeli do niej, wzbijając w górę płomienie i... rzeczonego delikwenta. Martwe truchło upadnie na ziemię z głuchym łomotem, a piękna Viola będzie mogła ruszyć w dalszą drogę. Inny przykład: w ciemnym korytarzu przechadza się żołnierz niewielkiego patrolu. Violetta cicho podkrada się do niego, wyciąga zawleczkę granatu, który wojak trzyma za pasem i szybko ucieka. Po chwili wybuch rozrywa delikwenta na krwawe kawałeczki... Rzecz jasna, nie zabraknie również momentów, w których najprościej będzie przeciąć nożem tchawicę nie spodziewającemu się niczego wrogowi, ale przyznać trzeba, że autorzy mają bujną wyobraźnię. Obiecują również interesujące lokacje. Wydarzenia rozgrywać się będą w kilku państwach europejskich (m.in. Niemcy, Francja, Wielka Brytania), w realiach dość charakterystycznych dla klimatów II wojny światowej. Trafimy zatem do niemieckich bunkrów i podziemnych fabryk. Odwiedzimy francuskie muzeum, z którego naziści wywożą do Rzeszy dzieła sztuki. Zapoznamy się z otoczeniem katedry Notre Dame, portu w Hamburgu, a nawet – uwaga! – okupowanej Warszawy. Lokacje mają być oparte na materiałach i zdjęciach archiwalnych i autorzy zapewniają, że topografia terenu będzie odpowiadać z grubsza tej rzeczywistej, choć zaznaczają również, że pojawią się budynki i miejsca nieistniejące poza światem gry. Tłumaczą to faktem, że mają one podnosić grywalność całości. No dobra, niech będzie...Ładnie, ale inaczej niż zwykle
Sabotagema prezentować się ładnie również pod względem graficznym. Wprawdzie autorzy nie zdecydowali się na zakup jakiegoś uznanego silnika, ale zrobili to z premedytacją. Twierdzą mianowicie, że w erze Unreal Engine 3.0 wszystkie gry oparte na tej technologii wyglądają podobnie. Postawili zatem na oryginalność i... artyzm. Otóż wszystkie wspomnienia bohaterki, a więc główne misje, będą stylizowane na filmy. Kolory mają być nieco bardziej wzmocnione, wibrujące swą intensywnością i nieco surrealistyczne. Pewną teatralność wydarzeń podkreślać mają delikatne poświaty, w których ukazane zostaną postacie, co tworzyć ma swoisty klimat skupienia i bezustannego napięcia. Sądząc po screenach, dość ładnie i nastrojowo wypaść mogą sceny rozgrywające się w lasach, przy zmiennych warunkach pogodowych i w barwach złotej jesieni. Nie gorzej może być we wnętrzach. Autorzy starali się oddać zimną atmosferę bunkrów i schronów, stosując metaliczne i połyskliwe powierzchnie podkreślające chłód i mrok tych lokacji. Z kolei podczas Morphine Mood ekran przybierze czarno-białe barwy i pokryje się delikatną mgiełką, która ma sugerować, że bohaterka działa pod wpływem medykamentów. Bardzo mocno przyłożono się również do animacji scen ataku. Podchodząca do wrogów Violetta, będzie się skradać, potem zręcznym ruchem chwyci przeciwnika za gardło, stłumi krzyk zdecydowanym ruchem ręki, a szybkim pociągnięciem zimnego ostrza pozbawi wroga życia. Gra ma być z jednej strony brutalna, ale z drugiej nie pozbawiona smaku. Violetta w wielu momentach będzie się przebierać w nazistowskie mundury lub inne stroje, które pozwolą jej wtopić się w otoczenie. Oczywiście, nie ma co liczyć na to, że rośnie nam kolejna seks-bomba na miarę wyświechtanej już mocno Lary Croft, ale wydaje się, że możemy liczyć na postać urokliwą i nie pozbawioną osobistego wdzięku. Nieźle zapowiadają się również wszelkie eksplozje i zabawy z ogniem, których ma być w grze naprawdę wiele. To nie tylko podpalone kałuże benzyny, ale również wybuchające beczki, palące się sterty śmieci i rozświetlające mrok wystrzały z karabinów. Z kolei przy realizacji wspomnianego etapu w muzeum, autorzy zapragnęli, żeby wywożone przez Niemców obrazy odpowiadały rzeczywistym dziełom, co ma robić wrażenie na wyrobionych malarsko graczach. W czasie zabawy znajdować będziemy zapiski i dzienniki różnych postaci, które pomogą lepiej zrozumieć tło historyczne i wydarzenia, z jakimi się zetkniemy. Całość okraszona zostanie dodatkowo filmikami. W Sabotage całkowicie zrezygnowano z trybu multi. Programiści argumentują tą decyzję faktem, że chcą w całości skupić się na rozgrywce dla pojedynczego gracza, aby dać mu maksimum satysfakcji. Zważywszy na to, że do niedawna nad grą pracowało zaledwie 15 osób, wydaje się to być słuszną decyzją. Jako zupełną ciekawostkę, można na zakończenie podać informację o tym, że do ekranizacji tego tytułu przymierza się już Uwe Boll. Twórca ten, popularny w świecie graczy, ale również odsądzany od czci i wiary, chce rozpocząć zdjęcia jeszcze przed premierą gry, najprawdopodobniej na Chorwacji. Na ile ta nieoficjalna wiadomość się potwierdzi i na ile gra spełni pokładane w niej nadzieje, okaże się już niebawem.