W samo południe bez zasilania

Lucas the Great
2007/10/30 12:00

Żyjemy w epoce informacji – taki banał na początek. Przedstawiciel Cywilizacji Zachodu XXI wieku jest przyzwyczajony do mnóstwa mniej lub bardziej potrzebnych kanałów informacyjnych. A w zasadzie do pewnego pakietu gadżetów, z którego część służy mu do wspomnianych celów. Jeśli odetnie się nas od źródła zasilania, nasze elektroniczne zabawki popadają w stan uśpienia, a my... cóż, w apatię lub nerwicę, zależnie od indywidualnych predyspozycji psychologicznych.

Żyjemy w epoce informacji – taki banał na początek. Przedstawiciel Cywilizacji Zachodu XXI wieku jest przyzwyczajony do mnóstwa mniej lub bardziej potrzebnych kanałów informacyjnych. A w zasadzie do pewnego pakietu gadżetów, z którego część służy mu do wspomnianych celów. Jeśli odetnie się nas od źródła zasilania, nasze elektroniczne zabawki popadają w stan uśpienia, a my... cóż, w apatię lub nerwicę, zależnie od indywidualnych predyspozycji psychologicznych.

Wystarczy, abyśmy nie mogli podładować akumulatorów do naszych mniej lub bardziej podręcznych urządzeń, a już zaczynamy się niepokoić i rozglądać za źródłem prądu. A gdyby zasilania zabrakło na dłużej? Apokalipsa. To nie żart. Odbierzmy ludzkości zdolność zdalnej komunikacji elektronicznej (analogowej zostało naprawdę niewiele), a w naszym życiu pierwiastek entropii wzrośnie do wartości krytycznej. Nadejdzie czas anarchii i rozpadu organizmów społecznych. Bo tym, co spaja dzisiejszy świat, są nieprzerwane strumienie zer i jedynek. Bity danych to czerwone krwinki w organizmie zwanym cywilizacją.

Ładnych kilka lat temu wybrałem się do Finlandii. Z pewna piękną damą podróżowaliśmy sobie po owym kraju, znanym z produktów high-tech, kraju zamieszkałym w sporym stopniu przez technokratów. Zauważyliśmy coś niesamowitego. Ludzie, którzy żyli z naszego punktu widzenia w świecie rodem z cyberpunka, świadomie odtruwali się ze stężenia elektroniki. W swoich domach nad jeziorami i morzem (statystycznie rzecz ujmując każda rodzina ma tam takowy), zdumiewająco często nie mieli podłączonej elektryczności. Tak! Lampy naftowe, kominek i sauna – to wielu mieszkańcom ojczyzny Nokii wystarczało do spędzania wolnego czasu. Zastanowiłem się nad tym i doszedłem do wniosku, iż w tym szaleństwie jest jakaś metoda. Taki informatyczno-cyfrowy detoks wzmacnia człowieka, pozwala na funkcjonowanie bez przeszkód bezpośrednio po odcięciu od strumienia danych.

GramTV przedstawia:

W jak wielu domach (poza okolicami w których elektrownie regularnie fundują mieszkańcom sesje unplugged) są dziś alternatywne źródła oświetlenia? A przecież światło to podstawa. Pójdźmy dalej: wyobraźmy sobie, że przez tydzień nie ma zasilania. Nagle wszelakie urządzenia: telewizory, komputery, radioodbiorniki, czajniki, mikrofalówki, ekspresy do kawy, pralki, lodówki... wszystko zdycha. Nie ma gdzie naładować akumulatorów wszelakich, więc powoli milkną: telefon komórkowy, iPod, notebook... Nadchodzi czas ciszy i ciemności. Problem współczesnego człowieka polega na tym, że w takiej sytuacji nie będzie wiedział co ze sobą zrobić. Nie będzie miał czym się zająć. Podczas tegorocznego rejsu po Bałtyku obserwowałem z rozbawieniem kolegę, który na co dzień zarabia gromadząc informacje. Pracuje dla dużego koncerny medialnego. Miał urlop, ale mimo tego miotał się straszliwie, będąc poza zasięgiem sieci komórkowej i nie mogąc sprawdzić co się dzieje w świecie. To człowiek z wielkim poczuciem humoru i dystansem do siebie, prawdziwa dusza towarzystwa, więc urządził nam z tej swojej nerwówki świadomy show kabaretowy. Jednakże w momencie, gdy zawinęliśmy do większego portu, przeżył euforię, odkrywszy iż znalazł się w zasięgu hot-spota. Zniknął nagle ze swoim palmtopem i pogrążył się w nadganianiu zaległości informacyjnych. Obśmiałem się jak norka, nadokuczałem mu ile wlezie, po czym po cichu połączyłem się z komórki ze swoją poczta elektroniczną...

Cyrk z brakiem przepływu informacji i brakiem zasilania został pięknie przedstawiony w początkowych odcinkach serialu Jerycho (do obejrzenia w oryginale na stronie CBS). Oczywiście we wspomnianej serii to tylko jeden z elementów, bo scenariusz opowiada o życiu po tym, jak w USA nagle obrodziły grzyby atomowe. Jednakże widać dokładnie, jak jesteśmy uzależnieni od elektryczności i źródeł informacji. Jak czujemy się zdezorientowani i jak trudno znaleźć nam alternatywę.

Jesteśmy słabsi, delikatniejsi niż nasi przodkowie. Bez energii elektrycznej stajemy się bezbronni. Oczywiście scenariusze, w których z jakiegoś powodu na obszarze całych państw brakuje zasilania to czysta fantastyka... choć czy na pewno? Tak czy inaczej warto znać swoje słabości i co jakiś czas, wzorem wspomnianych Finów, urządzić sobie mały detoks. Ot, na wszelki wypadek. Warto znać inne rozrywki, niż te, które oferuje nam era informacji. Warto wiedzieć, że da się przeżyć bez komórki i odtwarzacza mp3. Że niemożność oglądania telewizji lub zagrania na pececie nie oznacza totalnej nudy. Dzięki temu w sytuacji, gdy nasze gadżety staną się chwilowo bezużyteczne, nie popadniemy w apatię, ani nie dostaniemy ataku nerwicy. Choć – ma się rozumieć – takiego scenariusza ani sobie, ani Wam bynajmniej nie życzę...

Komentarze
12
Usunięty
Usunięty
04/11/2007 10:52

Da się wytrzyać np. jak nie ma choć rzadko się zdarz czytam clicka ;0

Usunięty
Usunięty
30/10/2007 19:56

bleh, pamietam jak kiedys mi wylaczyli prad na 6godzin :/ naprawde, nic przyjemnego ale to uswiadomilo mi jak bardzo PC i net weszly mi w krew, przerazic sie mozna :P uratowala mnie tylko ksiazka.

kuba9876543210
Gramowicz
30/10/2007 15:19

Kiedyś ludzie żyli bez prądu :PCzytali ksiązki, jeździli konno, ucztowali, chodzili do teatru...W dzisiejszych czasach nikt z Europy, czy Amerki Północnej nie przeżyłby chyba tygodnia...




Trwa Wczytywanie