Glizda: Drugiego dnia wstaliśmy o którejśtam i zaczęliśmy dzień – z tego, co pamiętam – od wyjazdu samochodem Marra po CDP i Piotrbova na dworzec. Wszyscy się sobie przedstawili, przywitali, było – jak zawsze na początku – trochę drętwo. Pogadaliśmy. Pies naszczekał na Sol. (co za bezczelność - przyp. Szerszeń) (owned miesiąca - przyp. Lurr). (serio tylko na Sol naszczekał. Cała ekipa przeszła i dopiero przy Sol się odezwał. Psy jednak znają się na ludziach... – przyp. Furr) (to już wiem co tak ujadało w nocy: Dziadu wyszedł na nocny spacer - przyp. Lurr). ;) Okazało się, że burżuje śpią w hotelu i tworzą sztuczne podziały. Wtedy też spotkało mnie pierwsze zaskoczenie. Kiedy zobaczyłem Vilmara. xD Wyobrażałem sobie go jako wysokiego, chudego informatyka w okularach, który siedzi przy kompie i klepie w tę klawiaturę tworząc coś/naprawiając coś/spamując na ircu. (wg Worda spamując => spazmując :P). A okazało się, że wygląda, jak... tego, no... sami zobaczycie na zdjęciach. ;P
Glizda: Drugiego dnia wstaliśmy o którejśtam i zaczęliśmy dzień – z tego, co pamiętam – od wyjazdu samochodem Marra po CDP i Piotrbova na dworzec. Wszyscy się sobie przedstawili, przywitali, było – jak zawsze na początku – trochę drętwo. Pogadaliśmy. Pies naszczekał na Sol. (co za bezczelność - przyp. Szerszeń) (owned miesiąca - przyp. Lurr). (serio tylko na Sol naszczekał. Cała ekipa przeszła i dopiero przy Sol się odezwał. Psy jednak znają się na ludziach... – przyp. Furr) (to już wiem co tak ujadało w nocy: Dziadu wyszedł na nocny spacer - przyp. Lurr). ;) Okazało się, że burżuje śpią w hotelu i tworzą sztuczne podziały. Wtedy też spotkało mnie pierwsze zaskoczenie. Kiedy zobaczyłem Vilmara. xD Wyobrażałem sobie go jako wysokiego, chudego informatyka w okularach, który siedzi przy kompie i klepie w tę klawiaturę tworząc coś/naprawiając coś/spamując na ircu. (wg Worda spamując => spazmując :P). A okazało się, że wygląda, jak... tego, no... sami zobaczycie na zdjęciach. ;P
Furr: Nie wiem o co mu chodzi. Vilmar to Vilmar, jedyne, co mogło zaskoczyć to uroda jego wybranki (lans i lizusostwo mode on ;P).
windows00: Co to za lizusostwo, jak się mówi prawdę/stwierdza fakt? Żadne :P
Stwór: Zresztą to lizusostwo nic nie da, bo Vilmar nie odstępował jej na krok:) Może pantofflarz?:P
Glizda: Wróciliśmy do ośrodka, CDP POSZŁO DO HOTELU, a my rozeszliśmy się po domkach. Potem Furr, spełniając się jako Organizator, zarządził zbiórkę, na której nie było oczywiście CDPowców (pewnie napawali się hotelem), a jak już przyszli to Furr na wszystkich nakrzyczał, wprawiając nas w bezgraniczne osłupienie. Powodu krzyku już chyba nie pamiętam. ;) Następnie było ponadgodzinne czekanie, aż Organizator załatwi żaglówki.
windows00: Powodem krzyku było niezdecydowanie CDP. Myśleli, że "z marszu" idą na łódki, a tu marsza jedynie kiszki im grały :>
Lurr: Nie bieduj, bo w międzyczasie natrzaskaliśmy na piasku szkic prototypowego pada firmy SŁONY. Szkoda tylko, że tak cudny projekt został zniweczony przez ślady butów niewdzięcznych turystów. ;)
Furr: Ops, to ja przeszedłem po tym szkicu... Nie wiedziałem, że to takie ważne było... A co do ponadgodzinnego czekania - przeszedłem niemal do Giżycka w poszukiwaniu jakiegoś porządnego czarteru. Nie było nic. Zupełnie nic. Jakbyśmy gdzieś w okolicach stolicy byli, a nie nad jeziorem...
Kafar: Sam robiłem gałki:P Ty draniu! Wałęsa oddawaj moje 100 milionów!!!
Furr: Nie 100 milionów, a 13... poza tym miałeś nam dać po 100 tysięcy!
RX-8: Myślę, że nasz pad zrobiłby istną furorę jako kontroler do DDR. Co prawda nie bardzo mogę sobie wyobrazić granie na nim w Tekkena, ale to po prostu mój brak wyobraźni...
Stwór: To ja wspomnę że jak już CDP się zakwaterowało w HOTELU! To wiecznie trzeba było na nich czekać.. Lenie jedne!:) Chociaż nie, nie będę tak na nich marudził.. W końcu marudząc że jestem GŁODNY non-stop Solcia odstąpiła mi 2 pierogi (pfff i niby miałem się tym najeść?):P :)
Kain: Kafar, to jak z tą firmą? Kiedy zaczynamy? :P no i gdzie moje 100 tysięcy?!
Stwór: Ach tam on nam kokosy obiecywał, skubany...
Glizda: Nie udało się. Żaglówek nie było. Była żaglówka. ;P Pływano turami (nie „pływaliśmy", bo ja się, niestety, nie załapałem). Niektórzy pływali, niektórzy jedli, niektórzy – w tym ja – grali w siatkę. I tu muszę zrobić kolejną dygresję – graliśmy chyba ze trzy mecze w siatkę i każdy z nich wygrywała drużyna, w której ja byłem. :D Jest to chyba nie do końca moja zasługa, ale przynajmniej można się pochwalić. ;)
Stwór: Bo jestem zaradny:) Nie dość że się nagrałem w kosza i siatkę to jeszcze rejs zaliczyłem z Furr'em i Kain'em:)
Furr: Oj, jeśli chodzi o siatkę, to muszę przyznać, że spodziewałem się niższego poziomu. A jak matiz zaczął ścinać... Boże, masakra. Trzeba było ratować życie, a nie patrzeć na jakąś grę... Poza tym Kamiloos wymiatał, szczególnie ze swoimi serwami a'la pchnięcie kulą. Nie będę wspominał już nawet o Stworze i Szerszeniu ;).
windows00: Zapomniałeś o Pustelniku i jego serwach xD Tzn. potrzebował do wartościowej widowni, ale nvm :P
Kain: Taa, potrzebne mu były trzy sztuki płci (podobno:P) pięknej :)
Kafar: Ja także się nie załapałem na żagle.. spalić organizatora.. nadziać na pal!.. o przepraszam to nie te czasy:P. Teraz to się zamyka za karę w domku z toaletą:0.
Stwór: Tak na Stos z ni.. Eee do toalety z nim?:)
Furr: Ech, no to za rok się powtórzy jakoś i popłyniecie pierwsi... Ale szkoda, że się nie wcisnęliście, jak płynęliśmy drugi raz z Kainem - ten i tak siedział cały czas w kajucie, a ja też z chęcią bym się tam schował i już dwa miejsca wolne...
Stwór: Nie będziesz o mnie wspominał? Toż to ja jednym z najlepszych tam byłem:) Nie licząc tego że służyłem też jako tablica wyników! Najbardziej podobał mi się meczyk ze Spaykim który to razem oczywiście wygraliśmy!:) Ja wystawiam, on ścina.. Piękny duet!:P Ja za to nie będę wspominał o tym jak Pustelnik 88 miał zagrywkę... Nic, a nic nie wspomnę o tym że ciągle nie udawało mu się przebić do czasu gdy pojawiły się jakieś dziewczyny.. SZOK! W jednej chwili sam zdobywa około 15 punktów:) One poszły i nagle jakby mu talent znów odebrało:P
Furr: A to swoją drogą. To były tak zwane czity. Później musieliśmy przeganiać niewinne dziewczęcia, które jedynie chciały popatrzeć, jak gramy w siatkę...
LifaR: Ja tez czasami dobrze grałem ;P
Szerszeń: A o mnie zapomnieliście? :P Zresztą nie ja jeden obijałem piłką zaparkowane nieopodal samochody. :P
Furr: Oj w tym to się chyba jednak najbardziej Ty zasłużyłeś... Za jednym wybiciem skasowałeś trzy sztuki :D.
Stwór: Tak co jak co, ale talent do obijania samochodów masz jak nikt Szerszeniu:P A cinus` biegał po piłki:P Aż dziwne że degrada za to jeszcze nie dostałeś:P
Glizda: Wieczorkiem było rzecz zapowiadana jako jeden z gwoździ programu – ognisko. Pomijam fakt, że przewidzenie kosztu kiełbasek i chleba przewyższyło arytmetyczne umiejętności Furra i musiał dozbierywać kasę. ;P (ale za to po zjeździe oddałem po dychu :P – przyp. Furr). Przed ogniskiem była jeszcze operacja pod kryptonimem „50 groszy", ale nie brałem w niej, niestety, udziału, więc nie czuję się upoważniony do jej relacjonowanie. Wierzcie mi jednak, że jest, co opowiadać. Mam dziwne wrażenie, że szczególnie Stwór będzie miał dużo do powiedzenia na ten temat. xD
Glizda: Na ognisku były i kiełbaski, i pieczywo, i bonus od CDP w postaci napoczętej butelki keczupu (to tyle w kwestii koszulek i innych gadżetów, na które niektórzy liczyli, widząc wypchane plecaki niebieskich :D), i nawet alkohol (oczywiście tylko +18 i nie chodzi mi tu o liczbę procentów ;P). No i były oczywiście rozmowy. Ogólnie rzecz biorąc była to IMHO najbardziej integracyjna i integrująca część zjazdu.
Kafar: No i kto robi najlepsze kiełbaski? No kto? No kto? Stwór wypowiedz się... niech żałują:).
Stwór: Nie no Kafara kiełbaski zamiatają! Najlepsze jakie w życiu jadłem!:) Zrobione w specjalnym stylu "ala Kafar":P
RX-8: Nie próbowałem, ale po tym jak Stwór krzyczał że mają "Ultra Force Feedback" wnioskuję że zaiste musiały być zabójcze.
Kain: No tak, a po ognisku była jeszcze osławiona akcja "Miotła" w wykonaniu moim, Szerszenia i Stwora. A wszystko zaczęło się od posiadania dziury w ścianie łączącej nasze pokoje. No i oczywiście Szerszeń, jak to on, musiał sobie w niej pogrzebać, a ja nie za bardzo lubię jak coś wystaje mi ze ściany i się rusza. A pod oknem stała miotła... Mogę sobie tylko wyobrazić minę Szerszenia i Stwora, kiedy temu pierwszemu, kij od miotły przeleciał (jak się później dowiedziałem) jakieś 15cm od głowy... Spowodowało to także powiększenie owej dziury do rozmiaru wystarczającego na podanie mi ciastka (tu dzięki dla chłopaków, było całkiem smaczne :P ) A co się działo później to zostawię Stworowi do opowiedzenia :)
Szerszeń: Oj tak! Prawie mi oko wybiłeś! :P Ale było wesoło. Ciasteczko smakowało? Wiadomo, bo moje było. :)
Stwór: No to po kolei, zacznijmy od akcji 50 groszy:) Więc jadłem co chwila, a jak nie jadłem to marudziłem ze jestem głodny:P Więc po zjedzeniu zapiekaneczki i fryteczek z Szerszeniem spotkaliśmy kilka innych osobników ze zjazdu którzy chcieli się wybrać na obiad:) No, a jak to ja, nie umiałem odmówić (mimo że chwilę wcześniej jadłem) więc wybrałem się z nimi:P A dokładniej poszliśmy w składzie: Marr, Furr, Kafar, Szczerszeń, Adam K., Kain i oczywiście ja Stwór:) No więc gdy już doszliśmy na miejsce, wygodnie ulokowaliśmy nasze cztery literki przy stole, chwyciliśmy prężnie Menu w celu wybrania potraw i alkoh... Napojów;) Przyszła kelnerka "Monika" spisała nasze zachcianki w tym dwa piffka Lech choć tylko ja jeden chciałem:) Po prostu tajemniczy głos wypowiedział słowo "Lech", "Monia" zapisała, a ja widząc to dodałem to niech będą dwa Lechy:) No i gdy przyniosła napoje okazało się że tylko ja chciałem piffko, ale co z drugim?! Duch zamówił bo nikt nie chciał?! Ale sytuację uratował Kain który solidarnie zabrał to dodatkowe piffko:) Ale do rzeczy, czyli o co chodzi z tymi "50gr":) Otóż po "wszamaniu" naszych dań przyszła pora na rachunek który sami chcieliśmy! Więc kelnerka "Monika" dostarczyła nam go sprawnie po czym oddaliła sie, a my wygrzebaliśmy nasze portfele składając się na rachunek wynoszący coś około 97zł (o ile dobrze pamiętam:) W pewnym momencie okazało się że jest na stole za dużo kasy, nadwyżka musiała trafić do Adama K., ale na stole pozostało o 50gr za dużo:P I co zrobił Kafar? Dołożył do pieniędzy które leżały przy rachunku:) (trzeba dodać też że wcześniej zgrywał "światowca" przed kelnerką mówiąc do niej w obcych językach np. "danke", "merci", plus że wypełniając totka obiecywał nam kokosy w postaci 100 tysięcy złotych dla każdego:)) Dodał te 50gr i wtedy z Marr'em mówiliśmy z uśmiechem że nie możemy tak tego zostawić bo głupio dawać 50gr napiwku w 7 chłopa;) Więc albo dajemy więcej, lub zabieramy to 50gr i wyjdziemy na sknery:) Niestety zastanawiając się co zrobić, nagle jak batman z ciemności wyłoniła się kelnerka "Monisia" I zaczęła podliczać pieniążki które położyliśmy na pokrycie rachunku!!! Matko było już za późno:) Śmialiśmy się po cichu bo wiedzieliśmy że będzie "burak":P Wszyscy oczekiwali reakcji kelnerki jak wyroku kary śmierci:) "Monisia" podliczyła izauważyła że dostała 50gr napiwku (przypadkowo bo po prostu nie spodziewaliśmy się że tak szybko przyjdzie po sianko i zabrakło czasu na reakcję):P, spojrzała na nas posępnym wzrokiem i powiedziała magiczne słowa "No wiecie CO!!!!...!!!oneoneoneone!!!":P Spojrzeliśmy na siebie i w reakcji wybuchnęliśmy śmiechem, mówiąc do siebie: "ale wstyd"!:D Głupia sytuacja, ale śmieszna za razem.. No kurka 7 Przystojniaków siedzi w knajpie na obiadku i zostawia 50gr napiwku?! Wyszliśmy nie dość że na sknery to jeszcze na chamów!:P Powiedziałem że już chyba gorzej być nie może:) Tyle wstydu i wszystko przez milionera Kafara!:P "danke", "merci", nam setki tysięcy obiecuje, a kelnerce 50gr zostawił!:) Śmialiśmy się z głupiej sytuacji.. Ale nie to nie był koniec! Marr nie zauważył że "Monisia" stała po chwili obok nas i rzucił gromkie "i tak jutro już tu nie przyjdziemy"!:) Oczywiście kelnerka to słyszała, a my wpadliśmy jak śliwki w kompot!:) Śmialiśmy się i strzeliliśmy buraki ze wstydu!:P (a miało być tak pięknie):) Czemu nie poszliśmy więc sobie pomyślicie? Otóż nie dopiłem jeszcze swojego piffka dlatego siedzieliśmy i czekaliśmy aż skończę;) Niestety moi zjazdowi koledzy stwierdzili że już gorzej nie może być i trzeba się stąd jak najszybciej zmyć bo jeszcze nas kelnerka z "shotguna" potraktuje! No i skubance postanowili mnie zostawić, wszyscy wstali i byli gotowi mnie zostawić(co zrobili)! Ja ze strachu że sam tutaj zginę za to co się wydarzyło (bądź co bądź przypadkiem):), wypiłem w tempie ekspresowym swoje piweczko:) Oczywiście patrząc na mnie musieli jeszcze się śmiać za to jak boję się sam zostać:P Wychodząc z knajpki zauważyliśmy taki ruchomy stolik z siedzeniami jak w knajpce tyle że pod "parasolem" na zewnątrz tejże knajpki:) A że dzień wcześniej jak dzieci "napalaliśmy" się na te siedziska, tyle że nie mogliśmy z nich skorzystać bo były zajęte! No i wychodząc okazało się że są wolne.. No i co zrobili koledzy Furr, Szerszeń, Marr i JA? Musieliśmy, po prostu musieliśmy się tam pobujać i nie było takiej siły na świecie by nas od tego odciągnąć:D I znów plama! Bujając się zadowoleni, Furr zauważył że spadły na ziemię przez nasze bujanie wszystkie przyprawy stojące na stoliku! Furr nachylił się by podnieść, a wierny brat Marr rzucił hasło "uciekamy" i wszyscy jak takie barany posłuchały! Zerwaliśmy się i zostawiając Furr'a na pastwę losu w pośpiesznym tempie opuściliśmy teren nieszczęśliwej knajpki!:) Wracając śmialiśmy się bo miał to być tylko zwykły obiadek, a wyszła katastrofa:) Wieczorkiem przy ognisku opowiadałem tą przygodę ku ucieszezjazdowiczów, którzy w ekspresowym tempie podłapali owe "50gr":) Jak to światowy milioner Kafar wpakował nas w niezły "numer":) Oczywiście opowieść opowiadana na żywo jest wielokrotnie lepsza, bo podobno mam niezwykły dar opowiadania i żywiołowego gestykulowania:) Jakby nie było.. Nikt z nas nawet nie myślał by pojawić się chociaż w pobliżu miejsca gdzie zjedliśmy obiad, obawiając się zemsty kelnerki!:) No dobra.. Nagadaliśmy Kafarowi że jak już wygra te miliony w lotto to ma wysłać tej kelnerce też 100 tysięcy:)
Kafar: Chciałem dodać że to było nie porozumienie.. zostawiłem swoje 50gr bo tyle miałem i liczyłem na to że inni też coś zostawią. Niestety się przeliczyłem ale Stwór już o tym nie napisał:/ a poza tym kolejne kłamstwo!(nie dość że obgadywacz to ściemniacz) obiecałem szerszeniowi tylko 100k jak wygram. A wam nie. Tobie tylko radziłem jak wyciągnąć kasę z UNII przy pomocy firmy ojca:).
Stwór: A opowieść z miotłą? Kurka no po prostu po zabawie w ognisko i udaniu się do domku w którym mieszkałem z Szerszeniem, mając równocześnie sąsiada za ścianą Kain'a, owy współlokator Szerszeń postanowił pogrzebać palcem w dziurce która było w ścianie między nami a Kaine'm:) Sąsiad wariat potraktował palec Szerszenia kijem od miotły, z takim efektem że kij przeleciał obok głowy Szerszenia! Pomyślałem wtedy, kto miotłą wojuje od miotły zginie:) Chwyciłem szybko naszą miotłę i również wpakowałem ją do dziurki by oddać brutalowi! Niestety Kain użył kodów na siłę i wyrwał mi ją z rąk (oczywiście będąc u siebie w pokoju):) Tak że szczotka znalazła się przy ścianie! Pomyślałem wtedy że jak tak będę stał to dostanę ową szczotką prosto w "łeb" jak wariacki sąsiad postanowi ją odrzucić, w momencie gdy o tym myślałem szczotka przeleciała obok mojej głowy o kilka centymetrów:) Po wojnie "miotłowej" okazało się że dziurka jest już spora na tyle że mogliśmy sobie zaglądać do pokoików:) No i w negocjacjach pokojowych poczęstowaliśmy Kain'a ciasteczkiem przez tą właśnie dziurę!:) Scenka możecie mi wierzyć bardzo zabawna! (ćwiczenia przed snem?):)
Po zabawie i zjedzeniu ciastek pokoju udaliśmy się na spoczynek:)
Glizda: Następnego dnia wyjechałem o 12, więc zbyt wielu przeżyć z niego nie mam (oprócz cholernych 37,50 za @%&* bilet, bo musiałem kupić o konduktora, bo była kolejka do kasy i myślałem, że nie zdążę, a bym zdążył, eeech...). Mam trochę wyrzuty sumienia, że nie pożegnałem się ze wszystkimi, ale nie jestem pewien, czy te osoby się przypadkiem z tego powodu nie cieszą, więc aż tak bardzo się nie przejmuję. ;) A co do pożegnań... miałem huga z Sol. (ja miałem trzy i się nie chwalę. :P – przyp. Lurr) Wiem, wiem, chyba każdy, kto tam był miał, ale można się pochwalić przed tymi, co nie byli. (ja nie miałem huga, buu ;( - przyp. Szerszeń). Ale wyższość teraz czuję. ^^ ;P Ci co zostali dłużej, niż do południa mieli jeszcze jedną atrakcję w postaci unikalnej i niespotykanej trasy kolejowej wybranej przez CDP (to chyba kara za ten hotel :D), ale to niech też opowiedzą oni.
kamiloos: No możecie sobie wyobrazić nasze zdziwienie /zostałem wtedy w Giżycku ja, Kafar, Stwór, LifaR, RX-8 i Szerszeń/ gdy nagle przybiegł o 20 Dagon, który 2,5 godziny wcześniej odjechał? :P Potem jeszcze biegnący do sklepu Spayki i Konrad ;> Okazało sie ze grupa pojechała trasa Giżycko - Ełk - Warszawa, nie uwzględnili jednak tego, ze pociąg relacji Ełk - Warszawa jedzie przez Giżycko :D Także po jakichś 3 godzinach wrócili do punktu wyjścia :D Brechtu było co niemiara, kto nie widział niech żałuje :D (żałuje :P - przyp. AQ)
Stwór: Tak tony śmiechu na tym dworcu były! Scenka iście z horroru!:) Człowiek myśli że oni wreszcie sobie pojechali, a oni jak na złość wracają!:) Wszyscy śmiali się, robili zdjęcia i RX-8 Kręcił film który zamiata:P Gratulacje dla tego co wybierał trasę:P Dzień Świstaka:P Gdy ponownie pociąg odjeżdżał Spayki rzucił tekstem machając z okna "Nie mówię żegnajcie, mówię do zobaczenia"!:) I wszyscy znów w śmiech! Jedna wielka śmiechawka! Po całej akcji która jest nie do pobicia, wszyscy siedząc na dworcu sprawdzali aparaty czy "oni" naprawdę są na zdjęciach, czy to my mieliśmy zwidy?:) SZOK!:))) Kto nie widział niech żałuje jak prawi kamiloos! Po prostu CDP jest nieobliczalne:P
Szerszeń: Żeby nie było, że zmyślamy, mam wszystko na zdjęciach i filmiku!
Koniec.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!