Deus Ex Antologia - rzut okiem - część 2

Zaix
2007/08/05 16:12

Deus Ex: Invisible War

Deus Ex: Invisible War Kontynuacja świetnej jedynki. Wcielamy się w niej w Alexa D. młodego rekruta Tarsus – korporacji zajmującej się szkoleniem agentów dbających o bezpieczeństwo najróżniejszych firm. Co ciekawe możemy wcielić się zarówno w kobietę jak i mężczyznę – wybór ten podejmujemy zaraz na początku swojej przygody z Deus Ex 2.Deus Ex Antologia - rzut okiem - część 2

Trafiamy do roku 2072, czyli rzeczywistości w 20 lat po wydarzeniach znanych z "jedynki". Finał naszych poczynań z poprzedniej części jest tu w miarę wytłumaczony, lecz nie zdradzimy go, by nie psuć niespodzianki tym, którzy w DX dopiero zdecydują się zagrać. Naszego bohatera poznajemy, gdy to wraz z swoją przyjaciółką i częścią „opiekunów” zostają ewakuowani z bazy Tarsus w Chicago i przeniesieni do Seattle. A wszystko to z powodu ataku terrorystycznego na placówkę szkoleniową. Lecz w nowej lokacji wcale nie jest spokojniej. Po chwili i ona staje się celem ataku, a my sami po wydostaniu się z kompleksu, w którym mieszkaliśmy, zostajemy prawie sami w samym środku wojen i przepychanek różnych korporacji. Każda próbuje przekonać nas do pracowania właśnie dla niej, a różne zadania zlecone przez różnych ludzi często są sobie przeciwstawne.

Sama fabuła jest jeszcze mniej liniowa niż to było w Deus Ex, a my sami mamy większe pole do popisu i możliwości działania. Każde z zadań oraz każdy z problemów ma co najmniej dwa/trzy – często także więcej – rozwiązania, a tylko od nas zależy którą ze ścieżek będziemy podążać. Początkowo nie zdajemy sobie sprawy, która z organizacji jest tą „dobrą”, ale tak naprawdę tego być pewni nie będziemy prawie do samego końca. Bowiem każda kieruje się ku określonemu celowi bacząc na pewne wydarzenia z przeszłości jak i teraźniejsze, które to utrudniają nam ocenę ich poczynań w kanonach dobra bądź zła. Można nawet rzec, że takie pojęcia w Invisible War nie występują, a zamiast czarnego i białego mamy całą paletę odcieni szarości.

Samo Seattle jest podzielone na dwie spore lokacje: górną oraz dolną. W górnej – zbudowanej na filarach dolnego po jego upadku - żyje ta lepsza/bogatsza część społeczeństwa, natomiast dolna to typowe wielkomiejskie slumsy. Oczywiście chodząc po tej lepszej części czujemy się bardziej bezpieczni. Ulice patrolują boty ochronne, a zamiast rzezimieszków spotykamy na nich zwykłych ludzi bądź pracowników służby ochrony. Sytuacja ulega zmianie po zjechaniu w podziemia – tutaj słowo estetyka już dawno zgubiło się w morzu brutalności, brudu oraz ludzkiej beznadziei.

Grając w kontynuację Deus Ex nie można nie odnieść wrażenia, że gra została mocno spłycona. Przede wszystkim jest to produkcja dużo, dużo krótsza niż sam jej pierwowzór. Zadań jest mniej, często są one krótsze i łatwiejsze niż bywało to w jedynce. Spotykamy mniej ludzi, no i mamy do czynienia z o wiele mniejszą przestrzenią. Teoretycznie ma to swoje uzasadnienie w fabule: Seattle jest miastem zbudowanym na własnych ruinach, podczas jego budowy zachowano więc wstrzemięźliwość w zabieraniu sporych przestrzeni – przez co korytarze (ulice) oraz budynki są wręcz klaustrofobiczne. Ale w Invisible War, szczególnie w części toczącej się w „Szmaragdowym Mieście”, otwartych rozległych przestrzeni jest jak na lekarstwo. A właśnie praktycznie w nim toczy się prawie połowa całej rozgrywki.

Idąc dalej, uproszczeniu uległ także interfejs, który teraz jest wręcz biedny. Z wielu zakładek ułatwiających grę pozostały jedynie ekwipunek, informacje o misjach oraz biomodach. Tych ostatnich także jest mniej – miejsc do ich zainstalowania Alex ma jedynie pięć. W ramach urozmaicenia za to pojawiły się biomody czarnorynkowe – wyprodukowanie nielegalnie i posiadające „ciekawsze” właściwości. Na przykład istnieje możliwość stworzenia krążącej dookoła głównego bohatera sondy zestrzeliwującej lecące ku niemu pociski bądź też modyfikacja, dzięki której nie wykrywają nas kamery. Zniknęły elementy zbierania doświadczenia i podnoszenia swoich umiejętności.

Dużo częściej zadania rozwiązuje się przy pomocy siły ognia. Rzadziej można uniknąć zabijania przeciwników, a czasem jest to wręcz niemożliwe. Innym razem byłoby to bardzo trudne – gdy, na przykład, trzeba by prześliznąć się koło dużej liczby dobrze uzbrojonych strażników. A Invisible War praktycznie sam zachęca do łatwiejszych rozwiązań. Broni jest więcej niż było poprzednio, częściej jest także przez nas wykorzystywana. A szkoda – cała rozgrywka przez to nabrała innego charakteru.

Na pochwałę za to zasługuje grafika. Włączona na maksymalnych ustawieniach, które to powinny dać uruchomić się nawet na słabszych komputerach, prezentuje się dosyć okazale by gracz poczuł się przed monitorem w miarę komfortowo. Pewnie, że Crysis to całkiem inna półka, a produkcji wyglądających ładniej jest po prostu na pęczki. Ale spójrzcie na screeny – prawda, że mogą się podobać? Podobnie jest ze stroną audio. Co prawda w tle przygrywa raczej mała ilość utworów, o ile nie jest to jeden powtarzający się w kółko, ale za to już odgłosy broni czy nagrane rozmowy bohaterów trzymają dosyć wysoki poziom.

Generalnie nazywanie Invisible War pełnoprawnym następcą Deus Ex jest sporo mylące. Owszem produkcja posiada nawiązania do swojej poprzedniczki oraz trochę jej cech i pomysłów, ale sama rozgrywka nabrała zupełnie innego wymiaru. Jest to gra dobra, ale nic ponadto. Bardzo ustępująca swojej wielkiej starszej siostrze, co jednak było do przewidzenia: „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”, a przebić Deus Ex było prawie niemożliwe.

Project: Snowblind

Trzecia gra w Antologii Deus Ex, która jednak znacząco różni się od pozostałych. Project Snowblind jest tworem studia Crystal Dynamics, które chyba wszyscy znamy z takich produkcji jak Gex, Legacy of Kain czy dwa ostatnio wydane Tomb Raidery, o podtytułach Legend oraz Anniversary. Pierwotnie miał robić za kontynuację serii, jednak już w czasie prac nad produkcją zdecydowano, iż jedynie będzie rozgrywać się w jego realiach.

I tak przenosimy się do Chin roku 2065, w których panuje wojna domowa rozprzestrzeniająca się na większe połacie terenu – z czasem ogarniająca cały świat. Jak zawsze w takiej sytuacji nie może zabraknąć interwencji sił pokojowych. My wcielamy się w Nathana Frosta – dowódcę jednego z oddziałów żołnierzy. Podczas walk o siedzibę „Koalicji Sił Pokojowych”, zostajemy bardzo ciężko ranni. Wojskowi lekarze stawiają nas jednak na nogi, a nawet więcej – wbrew naszej woli włączeni zostajemy do programu super-żołnierzy, posiadających biomodyfikacje oraz szereg innych ulepszeń. Można powiedzieć, że stajemy się jedną z głównych broni koalicji i często to na nas spoczywa ciężar walk. Staliśmy się bardziej zależni od szefostwa i mamy mniej do powiedzenia, a więcej do zrobienia.

GramTV przedstawia:

Project Snowblind poszedł jednak w zupełnie inną stronę, niż jego starsze kuzynostwo. Ta produkcja jest już typowym i 100% FPS-em, co jest widoczne na pierwszy rzut oka, zaraz po jego włączeniu. Wrogów jest bardzo dużo, a my nie szczędzimy na nich amunicji. Trup pada gęsto, ale na miejsce każdego powalonego niemilca wchodzą następni, których trzeba unicestwić. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna i intensywna. Na nudę nie ma miejsca, za często także go nie ma na zastanowienie się czy też chwilę zadumy.

Do wykonania mamy 11 dużych misji składających się z kilku mniejszych zadań. I choć często różnią się od siebie, to tak naprawdę większość sprowadza się do jednego schematu: zabijania przeciwników, włączania odpowiednich przycisków i dochodzenia do odpowiednich miejsc/terenów. Czasem trafiają się urozmaicenia w postaci pojazdów czy mechów, nad którymi przejmujemy kontrolę - co zdecydowanie uprzyjemnia rozgrywkę. Niektóre z zadań teoretycznie można by załatwić po cichu. W praktyce jednak, jeżeli przez miejsce wiedzie jedna droga upstrzona „tymi złymi” jak krowa łatkami, to jakiż to ma sens? I tak ich wszystkich poślemy w niebyt, a skoro tak, to jaka jest różnica w zrobieniu tego głośno bądź cicho? Prawie żadna, a do tego ta pierwsza opcja przynosi zdecydowanie więcej frajdy.

W świecie gry widać nawiązania do Deus Ex. Nathan początkowo zyskuje takie umiejętności jak „wspomaganie refleksu” (coś a’la bullet time z F.E.A.R.), „ulepszenie wzroku” (zaznacza na żółto wrogów, nawet tych będących za jakąś przeszkodą) czy też „tarcza balistyczna” (chroni przed pociskami). Z czasem dochodzą do tego „burza elektryczna” (strzela ładunkiem elektrycznym) oraz „maskowanie” (pozwala nam pozostać niezauważonym, o ile nie prowadzimy ostrzału). Owe umiejętności włączamy kiedy chcemy i są bardzo w walce pomocne. Częstość ich używania ogranicza jednak zapas energii bio, po której wyczerpaniu owe usprawnienia nie działają. Nie można więc za często z nich korzystać więc należy oszczędzać je na „gorące” sytuacje. Zdecydowanie najbardziej pomocnymi z nich są trzy pierwsze z wymienionych. Wspomagacz refleksu bardzo ułatwia rozgrywkę i pozwala zabić wielu żołnierzy w krótkim czasie, natomiast tarcza balistyczna przydaje się gdy spotykamy się z całą hordą przeciwników.

O nasze bezpieczeństwo dbają (ponoć) 24 typy broni, wśród których znajdziemy takie pospolite jak pistolet, strzelba, karabin maszynowy, wyrzutnię rakiet czy snajperkę, ale także te nietypowe jak coś na kształt gravity gun’a z drugiej części Half Life’a za pomocą którego można przyciągać oraz odpychać różne przedmioty. Oczywiście jednak zabawa nie jest nawet w połowie tak fajna jak wspomnianym „grawitacyjnym pistoletem”, ale także jest miła. Inną ciekawostką jest pistolecik podobny do wiertarki, który pozwala nam na przejmowanie wrogich urządzeń: kamer, działek czy mechów. Wystarczy wystrzelić harpunem w obiekt, po czym nacisnąć PPM i już to my nim sterujemy. Nie jest to jednak całkowicie nowatorskie, gdyż coś takiego pojawiło się już w Invisible War.

Trzeba przyznać, że projektanci poziomów odwalili kawał przyzwoitej roboty. Mapy po których się poruszamy z reguły są ciekawie zrobione i posiadają wiele zakamarków. Cieszą także różnorodnością wykonania. Raz biegamy po ciasnych korytarzach, raz po otwartych ulicach, innym razem po ciemnych piwnicach. Wszędzie jednak nie da się zapomnieć, iż wojna trwa w najlepsze – dbają o to rozwalone budynki oraz pojazdy oraz żołnierze i wojskowy sprzęt wszędzie dookoła. Miłą sprawą jest interaktywne otoczenie, którego wiele elementów można przesunąć czy rozwalić choćby w pewnym stopniu.

Dźwięk nie jest najwyższych lotów. Muzyki praktycznie nie ma, jedynie jeden zapętlony w tle kawałek – do tego dość irytujący - a odgłosy co poniektórych wystrzałów brzmią po prostu nienaturalnie. Dużo lepiej jest za to z grafiką. PS jest najnowszą grą z zestawu przez, to co widzimy na ekranie jest naprawdę niezłych lotów. Począwszy od ładnego HUD’a czy menu, aż do efektów specjalnych trudno znaleźć coś, co mogłoby się nie spodobać. Więcej, ulice Hong Kongu można uznać za całkiem klimatyczne. Ogólnie jednak jest to – w porównaniu do Deus Ex – jedynie shooter i nie serwuje nam takiej dawki grywalności jak właśnie DE. Można zagrać, ale także nie trzeba.

„Trójpak”

Wszystkie gry w tej Antologii zostały spolszczone kinowo – czyli przetłumaczone na nasz język zostały jedynie napisy. Zrobiono to poprawnie choć nie uniknięto drobnych potknięć w stylu nieprzetłumaczenia niektórych kwestii. Ustrzeżono się jednak rażących błędów ortograficznych czy interpunkcyjnych co na pewno można zaliczyć na plus. Samo spolszczenie największą rolę odgrywa w DE, bo to właśnie ta gra ma najbardziej rozbudowany świat, który grając warto jest poznać. Bez spolszczenia niektórym na pewno byłoby trudno, bowiem do pełnego jego zrozumienia trzeba coś ponad przeciętną znajomość angielskiego.

Antologia Deus Ex zawiera w sobie jedną doskonałą grę, jedną bardo dobrą (Invisible War) oraz jedną jedynie dobrą (Project Snowblind). W tę najlepszą polecamy zagrać każdemu graczowi – takiej produkcji przepuścić nie można. W tę drugą wszystkim, którzy ciekawi są dalszych losów ziemi w świecie DE. Natomiast PS można polecić jedynie fanom FPS-ów, gdyż tylko i aż tym on właśnie jest. Jest to zestaw w sam raz nadający się na deszczowe wakacje. Cóż można robić lepszego, gdy pada, niż rozsiąść się wygodnie przed komputerem?

Tytuł: Deus Ex Antologia Gatunek: FPP, FPS, Akcja Plusy: + GRYWALNOŚĆ! + Długie godziny grania + Jedna cudowna gra + dwie bardzo dobre za małe pieniądze – czego chcieć więcej? Minusy: - Czasami grafika - Dwa pozostałe tytuły nie są równie dobre jak sam Deus Ex Czas na opanowanie: 15 minut Poziom trudności: zróżnicowany Producent: Ion Storm, Crystal Dynamics Wydawca: Eidos Interactive Polski wydawca: Cenega Poland Cena: 24,90zł Wersja: wersja polska kinowa Strona www: adres strony

Komentarze
15
hans_olo
Gramowicz
06/08/2007 10:28
Dnia 06.08.2007 o 10:21, Mikor78 napisał:

Kosmiczne wymagania sprzętowe - to już od dawna nieaktualne :)

>To nie jest usprawiedliwienie. Nie każdy zmienia co roku kompa. Jeśli gra wychodząca na rynek nie działa na większość aktualnie popularnych kart graficznych to jednak coś jest nie tak.

Usunięty
Usunięty
06/08/2007 10:21

Elwro "Problem jest taki, ze wybory, ktorych dokonujemy wydaja sie byc iluzoryczne - wszystko jedno, co zrobimy, zawsze obie glowne walczace ze soba frakcje zostawiaja nam otwarte drzwi..."Wcale nie jest tak jak piszesz, tylko tak się zdaje że cokolwiek dla kogokolwiek zrobisz wszyscy i tak Tobie przebaczają i masz do różnych frakcji otwarte drzwi. Ale to jest tylko złudzenie, bo jesteś manipulowany od samego początku :) Spisek jest wszędzie, jak pograsz trochę dłużej, to sam się o tym przekonasz :)Opinie jakie czytałem o "Invisible War" były złe, negatywne, że błędy, że nie ta grywalność, że engine zrypany i kompy nie dają rady... dwa miesiące temu wkońcu kupiłem i zagrałem IW. Jakie było moje zdziwienie...ta gra nie jest słaba!!! Jest ciekawa, wciągająca, dla fanów s-f pozycja obowiązkowa. Jedyną wada tej gry jest taka, że po prostu blednie w porównaniu do pierwszej częsci, to jej jedyna wada. Kosmiczne wymagania sprzętowe - to już od dawna nieaktualne :)Z perspektywy czasu, moim zdaniem Deus Ex 1 miał lepszą grafe od IW. Przynajmniej lokacje były bardzo duże, a w IW dostawałem klaustrofobii :)Polecam tą grę wszystkim, którzy zarywali noce prze Deusie jedynce, innych może odstraszyć już trochę archaiczna grafika.

Usunięty
Usunięty
05/08/2007 23:31

Chyba niedługo będę musiał to kupić...super gierka.




Trwa Wczytywanie