War in the Pacific&#59; The Struggle Against Japan 1941 – 1945 - rzut okiem

Grimnir
2007/07/15 18:31
2
0

Pearl Harbour na małym monitorze

Gramy w statki?

Pearl Harbour na małym monitorze

Pearl Harbour na małym monitorze, War in the Pacific; The Struggle Against Japan 1941 – 1945 - rzut okiem

Swego czasu, dawno temu na ekranach święcił triumfy film Bitwa o Midway, potem, nieco później objawił się światu typowo hollywoodzki wyciskacz łez ze „ślicznym” Benem Afleckiem - Pearl Harbour. Obie te produkcje były wielkimi widowiskami – a opisywana tutaj absolutnie nie jest! Ale z wspominanymi wyżej, co nieco ją łączy. Chodzi mianowicie o wydaną przez Nicolas Games, w cyklu Wojny Bitwy Kampanie, grę War in the Pacific: The Struggle Against Japan 1941 – 1945. Historia wojny na Pacyfiku nie jest zbyt dobrze znana w Polsce, poza garstką fascynatów. Coś tam niby każdy słyszał, a to o Pearl Harbour właśnie, a to o Midway, o zajęciu Malajów i Filipin przez „żółte diabły”. Daleko to jednak od nas. Żołnierzy naszych jakoś tam nie poniosło, a z Japończykami po prawdzie stosunki mieliśmy w historii raczej dobre. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że niemiecka ambasada Cesarstwa Mandżukuo, będącego faktycznym protektoratem Japonii, była istną ostoją dla AK. Jeden Urbanowicz tłukący się z potomkami samurajów na chińskim niebie, „wiosny nie czyni”. Tym niemniej, na Dlekim Wschodzie ogólnoświatowa rzeź bynajmniej nie odbiegała rozmachem i okrucieństwem od wydarzeń na naszym małym półwyspie. W War in the Pacific mamy okazję do zabawienia się w generalissimusów tamtego teatru wojny.

War in the Pacific zalicza się do mało, przy obecnym poziomie rozwoju komputerów, popularnego gatunku strategicznych gier planszowych ,opartych na mapie podzielonej na tak zwane „heksy”. W dobie grafiki komputerowej pozwalającej na wierne odwzorowanie, nawet pojedynczego żołnierza, przemieszczanie po mapie jakichś śmiesznych żetoników czy innych ikonek, sprawia żałośnie archaiczne wrażenie. Gdzie takim „szachom” do chociażby „Shoguna” (pozostając w tym kręgu geograficzno – kulturowym). Tym niemniej, grafika to nie wszystko, wiele jest gier, które nią nie olśniewają, a przeszły do legendy (Zbyt wiele, by ich tytuły tutaj przytaczać). Jeśli chodzi o dostępne w tej grze opcje i poziom komplikacji, to już zupełnie inna para kaloszy. Tu autorzy absolutnie nie mają się czego wstydzić. Wojnę będziemy prowadzić na lądzie, morzu i w powietrzu (w zasadzie, ze względu na warunki geograficzne, powinno być na morzu, w powietrzu i na lądzie. W tej właśnie kolejności.) Do dyspozycji mamy floty alianckie i japońskie, wojska lądowe do desantów i uganiania się po tropikalnych, zapyziałych, wysepkach pełnych wściekłych „żółtków” lub też, zależnie od opcji, „białych małp”. Ponadto, oczywiście lotnictwo, w końcu nieopodal Midway odbyła się pierwsza wielka bitwa lotniskowców.

Zady i walety...

Silnik Uncommon Valor zapewnia dużą złożoność rozgrywki. Odwzorowanie geograficzne teatru wojennego jest jak najbardziej wierne, zaś „heksy” odzwierciedlają obszar o promieniu sześćdziesięciu mil morskich. Jednostki, jakimi dysponujemy, to osobna sprawa. Abstrahując od oczywistego wymogu wierności prawdzie historycznej, zaletą jest fakt, że każda z nich rozwija się w czasie działań wojennych w indywidualny sposób. Istotne jest ich morale, jak również czas na odpoczynek. Najlepszy, bowiem oddział można po prostu „zajeździć na śmierć”, ciskając nim na coraz to nowe odcinki frontu.

Gra zawiera piętnaście kampanii, które swobodnie zapewniają kilka tygodni intensywnej rozrywki. Być może nawet więcej, gdyż niestety jest dość powolna i zmiana tury potrafi potrwać kilka minut. Ale cóż, dobry strateg powinien kształcić w sobie cnotę cierpliwości. I tu dochodzimy do kilku wad, tej skądinąd bardzo przyjemnej, acz nieco anachronicznej gry. Po pierwsze tutorial. Z reguły etap ten ma służyć nauczeniu graczy w jak najszybszy i najbardziej bezstresowy sposób obsługi interfejsu gry. Najwyraźniej autorzy byli jednak innego zdania. Program w żaden sposób nie prowadzi i nie pomaga w opanowaniu swoich funkcji. W wielu grach rozwiązano ten problem przez wprowadzenie jakiejś formy mentora - tu nie uznano tego za konieczne (jest to problem występujący chyba we wszystkich produkcjach tej serii).

Bez instrukcji zawartej na płycie w formie plików pdf nie uda Ci się ,drogi Graczu nawet „wyjść na stronę”. O rozpoczynaniu jakiejkolwiek ofensywy, nawet nie ma co myśleć. Niestety ,cyfrowa forma instrukcji nie spełnia zadania, gdyż ciągłe wychodzenie z gry do plików z nią, powoduje nieuniknione zawieszenie. Ergo, drukarka musi wypluć z siebie około 120 stron makulatury. (Jeśli się ją na swoje szczęście posiada, gdyż w innym wypadku koszt wydrukowania instrukcji, może znacznie przekroczyć sumę wydaną na samą grę. Ot i paradoks ) Żeby było zabawniej. makulatura ta oczywiście nie została przetłumaczona na język polski (to też „norma” u Nicolas Games). Owszem, żyjemy w czasach globalizacji. Angielski owszem jest linqua franca całej naszej cywilizacji, ale, na miłość boską, są jeszcze na świecie zakątki Ciemnogrodu, gdzie mówi się w językach narodowych! Naprawdę są! Choćby tu, nad Wisłą! Odrobinę szacunku dla narodu o tysiącletniej historii! Zwłaszcza że na opakowaniu, o tej drobnej w końcu sprawie, słowa człek nie uświadczy.

GramTV przedstawia:

Sayonara! Czyli podsumowanie

> Podsumowując, pomimo lekceważącego stosunku wydawcy do ustawy o języku polskim i koszmarnie męczącego etapu nauki War in the Pacific; The Struggle Against Japan 1941 – 1945 może być pozycją nader interesującą. Oczywiście po tym, jak przebrnie się przez sto dwadzieścia stron anglojęzycznej instrukcji, zaczyta podręczny słownik tego języka do imentu, zapomni o drobiazgu zwanym estetyką (w końcu wojna, to nic pięknego) i po trudzie, i znoju rozpocznie atak na pozycje japońskie. Lub amerykańskie. Ewidentnie jest to gra dla miłośników strategii. Bardzo zagorzałych miłośników. Dla nich ilość dostępnych, a w zasadzie to wymaganych opcji, to gratka. Dla „strategów spod znaku Warcrafta” gra ta oznacza klęskę za klęską, gdyż jej sztuczna inteligencja nie toleruje błędów u przeciwnika, dając wyraz oburzeniu, przez dokładne go zbombardowanie tudzież zatopienie. Ale cóż, wojna nie jest dla dzieci. A któryś z tych, wyszkolonych na takich grach, domorosłych generałów może kiedyś przyłączy do Rzeczypospolitej Kamczatkę?

Tytuł: War in the Pacific; The Struggle Against Japan 1941 – 1945 Gatunek: strategia Plusy: + wierne odwzorowanie prawdy historycznej + mnóstwo opcji i skomplikowana rozgrywka + zaleta Minusy: - brak instrukcji po polsku - fatalny tutorial, który niczego nie uczy Czas na opanowanie: od dnia do miesięcy?span> Poziom trudności: wysoki, Producent: 2BY3 Games Wydawca: Matrix Games Polski wydawca: Nicolas Games Cena: 9,99 Wersja: angielska Strona www: adres strony

Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
16/07/2007 00:20

Poprawcie linki na stronie ze spisem całego tygodnia heksów!

Usunięty
Usunięty
15/07/2007 18:56

Poprawcie le otwarty znacznik < span > na ostatniej stronie... xD