Decisive Battles of Word War II Battles in Normandy - rzut okiem

Grimnir
2007/07/14 18:20
4
0

Tak chciałbym być żołnierzem...

Chaos nade mną i chaos pode mną...

Tak chciałbym być żołnierzem...

Tak chciałbym być żołnierzem..., Decisive Battles of Word War II Battles in Normandy - rzut okiem

Każdy chłopczyk przechodzi etap rozwoju, kiedy chciałby być żołnierzem. (Oczywiście najpierw dzielnym pancernym, najlepiej samym Jankiem Kosem. To naturalnie odnosi się tylko do chłopczyków z pokoleń wychowywanych w obozie państw walczących o „pokój”. W tych innych, nie walczących krajach, dzieciak chciał być Rambo). Zaraz potem dochodzi się do wniosku, że smętny szeregowy, to jednak nie to i lepsza byłaby jakaś wyższa szarża. Najlepiej generał albo inny marszałek. Taki, na którego skinienie, legiony wiernych do śmierci żołnierzy, ruszą karnie w równych szeregach po zwycięstwo lub na łono Abrahama na piwo i to na dodatek ze śpiewem na ustach. Gier pozwalających wcielić się w rolę takiego „generalissimusa” jest mrowie. W tym, również wydana przez Nicolas Games w serii Decisive Battles of Word War II (Decydujące Bitwy II Wojny Światowej) Battles in Normandy.

Starszy nieco miłośnik gier strategicznych pamięta zapewne takie piękne gry planszowe, jak Ardeny, Wojny Napoleońskie czy Bzura. Siedziało się nad nimi całymi dniami, przesuwając po mapie setki żetonów symbolizujących oddziały nasze i przeciwnika. Człowiek wiecznie miał problem ze znalezieniem kolegi, który też miałby ochotę spędzić coś około 18 godzin bez snu (o jedzeniu i napojach na szczęście nie trzeba było zapominać) nad podzieloną na heksy mapą. Przerwanie rozgrywki bywało tragiczne w skutkach, gdy podmuch wiatru lub nadgorliwa rodzicielka w trakcie sprzątania doprowadzali do Armageddonu na planszy, niszcząc jednym ruchem sytuację strategiczną, nad którą biedził się człek tyle godzin. Battles in Normandy jest wnuczką tamtych tytułów. Jest to również turowa gra planszowa, na mapie opartej na heksach i również tu nasze oddziały, to malutkie żetoniki, tylko na szczęście bardziej odporne na wiatr i mamuśkę. Mamy więc, powrót do korzeni. Zamiast „fajerwerków i wodotrysków” zajmujących tylko pamięć karty graficznej, niemal czystą walką umysłu z komputerem. Lub bliźnim, gdyż oczywiście możliwa jest rozgrywka również z realnym przeciwnikiem, w trybie Hot Seat i poprzez pocztę elektroniczną.

Myślałby ktoś, że w dobie Total War, gdzie niemal można zajrzeć w twarze poszczególnych żołdaków, coś tak prymitywnego, jak heksówka nie ma racji bytu? Duży błąd. W takim przypadku dawno umarłyby i szachy. A czują się dobrze. Heksówki zresztą też. Po prostu, po odsianiu plew, typu grafika, pozostaje nam sztabowa gra wojenna o takim stopniu komplikacji, że żaden Total War z nią równać się nie może. Ot, kolejny dowód że w grach grafika to nie wszystko.

Tytuł w jasny sposób mówi, czym zajmie się człowiek podczas rozgrywki. Albo jako dzielny dowódca Aliantów zniesie nazistowską zarazę z plaż, pól i miasteczek Normandii i okolic, albo też jako niemiecki wódz utopi przebrzydłych Angoli, Amerykanów i Polaków we krwi i kanale La Manche.

Do dyspozycji mamy dwie kampanie: D-Day - Cobra, Cobra – Falaise i osiem samodzielnych scenariuszy. Dowodzimy zaś całą armią. Trzeba, więc zadbać o jednostki frontowe, uzupełnienia, przygotowanie artyleryjskie, saperów, pola minowe, budowę mostów, zaopatrzenie w żarcie i amunicję, lotnictwo... i od groma innych szczegółów. Ach, trzeba jeszcze pamiętać, że mamy z kimś walczyć! Zlekceważenie każdego „drobiazgu” i wyruszenie do bitwy, z jakże polskim „jakoś to będzie”, raczej dobrze się nie skończy. Jest to chyba niemal pełna symulacja strategiczna. Jednostki uczą się w trakcie działań wojennych. Istotne jest ich morale i kondycja (zmęczony żołnierz bije się znacznie gorzej). Na nasze wysiłki wpływ ma teren i pogoda, zaś sztuczna inteligencja „obsługująca” wojska przeciwnika jest wredna zła i (aczkolwiek brzmi to cokolwiek fantastycznie) uwielbia kopać gracza w miejsce, gdzie słońce nie dochodzi. (Patrząc, jak po raz kolejny nasi dzielni żołnierze są rozjeżdżani przez pancerne dywizje przeciwnika lub nasze czołgi znikają z planszy jeden po drugim,, ma się wrażenie, że ten podły komputer się przy tym uśmiecha. Bestia jedna!) Pretensje

Tyle o zaletach tej produkcji. Przejdźmy do wad. A nie oszukujmy się, jest ich parę. Po pierwsze, kwestia grafiki. Nie chodzi bynajmniej o jakieś animacje czy inne tego rodzaju bzdury. Po prostu, gra robi wrażenie jakby producent skoncentrowawszy się wyłącznie na kwestiach strategii, zupełnie zlekceważył wygląd swego dzieła a ten wygląda miejscami jest po prostu niechlujny. Oczywiście, nie ma to wpływu na rozgrywkę, ale pozostawia pewien niesmak. Taka niedoróbka nie odbiera przyjemności z gry, ale osobę niewprowadzoną w świat heksówek może zniechęcić. To po prostu kwestia estetyki. Druga rzecz, to interfejs użytkownika. Dla osoby, która nie miała do czynienia z wcześniejszymi produkcjami z tej serii, jest całkowicie niezrozumiały. Całkowicie nieinstynktowny. Nie ma możliwości takiej, że po kupieniu tej gry klient siada i zaczyna w miarę bezboleśnie uczyć się jej sam, choćby w tutorialu. Bez instrukcji ani rusz. Tutorial w niczym nie pomoże. W wielu grach zastosowano w scenariuszach ćwiczebnych instytucję mentora, który prowadzi Gracza vel Graczkę od jednego szczegółu do drugiego - tu nie. Instrukcja w dłoń (60 stron instrukcji do Tutoriala + drugie tyle jako „podręcznik główny”) i hop, na głęboką wodę. Chciałeś być generalissimusem, to pływaj! Mięczaków tu nie potrzeba.

I tu dochodzimy do wady, za którą odpowiedzialny jest wyłącznie polski wydawca. Zgodnie z ustawami o sprzedaży konsumenckiej i o języku polskim sprzedawca, a w tym wypadku wydawca, ma obowiązek dostarczyć klientowi instrukcję w języku polskim. Przypominamy, póki co, w Rzeczypospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski. To truizm i co gorsza powtórzenie, ale jeszcze tak jest. Jednak najwyraźniej Nicolas Games, sugerując się masowym exodusem rodaków do Wielkiej Brytanii (czyli w zgoła przeciwnym kierunku niżby to wynikało z gry) i Irlandii, najwyraźniej o tym fakcie zapomniało. I tego drobiazgu w pudełku nie uświadczysz drogi Graczu. Instrukcja, zapewne ze względu na koszty, jest wyłącznie w plikach pdf. Na płycie (co nie przeszkadza) i wyłącznie w języku angielskim (co już jest nieco bardziej problematyczne, zwłaszcza jeśli ktoś miał pecha i uczył się rosyjskiego i niemieckiego, na przykład). Niestety, na pudełku ostrzeżenia o takim stanie rzeczy nie ma, bo i po cóż, by tam miało być? Żeby się ktoś rozmyślił?

GramTV przedstawia:

Tytuł: Decisive Battles of Word War II Battles in Normandy Gatunek: strategia turowa Plusy: + wiernośc historyczna + realizm rozgrywki Minusy: - brak instrukcji po polsku - fatalny tutorial Czas na opanowanie: od dnia do miesiąca Poziom trudności: wysoki Producent: Strategic Studies Group Wydawca: Matrix Games Polski wydawca: Nicolas Games Cena: 9,99 Wersja: angielska Strona www: http://www.nicolasgames.pl/index.php?m=Main&a=ShowProduct&cc_id=14&cp_id=371

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
31/01/2008 12:54

Jesli zainteresowała Cię powyższa gra zapraszam do nowo tworzonej ligi Battles in Normandy i Battles in Italy > http://forum.generalsguild.com/decisive-battles-of-world-war-ii/0/ i http://generalsguild.com/biblioteka/battles-in-normandy/

Usunięty
Usunięty
15/07/2007 12:53

Do poprawki - oficjalna cena to chyba 19.90 (choć można znaleźć parę złotych taniej) a nie 9.99

Usunięty
Usunięty
14/07/2007 21:21

po kliknięciu w sprawdz tutaj (przy wymaganiach sprzętowych) wyskakuje strona z błędem 404




Trwa Wczytywanie