Sam jak palec
Sam Fisher zmieni się nie do poznania. Już nie będzie rządowym agentem, z twarzą skrytą pod charakterystycznym hełmem z trzema zielonymi punktami. A zmiany nie kończą się jedynie na jego wyglądzie. Sama rozgrywka przejdzie nie tyle lifting, co mocną przebudowę, po której każdy fan serii zada sobie na pewno pytanie - czy to wciąż Splinter Cell?
Sam do ucieczki i chowania się przed oponentami wykorzysta nie tylko tłum. Teraz całe środowisko będzie bardzo elastyczne i gotowe na to, żebyśmy wykorzystali jego elementy składowe. Gdy trafimy do biura, uciekając przed policjantami, nic nie stanie na przeszkodzie, żeby schować się pod biurkiem albo obalić szafkę i zabarykadować tym samym wejście do pomieszczenia. Pełna swoboda! Smaczku wszelkim gonitwom i pościgom doda zaawansowana sztuczna inteligencja przeciwników, do której autorzy przykładają wielką wagę. Oponenci mają uczyć się na błędach i nieustannie starać się uzyskać nad nami przewagę.
Sam przeciw wszystkim
Tak więc - pomimo wszelkich zmian - w Splinter Cell: Conviction możemy się spodziewać sporej dawki skradania i uciekania przed wrogami. Niemniej nie zawsze ograniczymy się do pokojowego załatwiania spraw, a nawet wręcz przeciwnie - dość często będzie dochodziło do pojedynków strzeleckich oraz walki wręcz. Jeśli idzie o bójki, to autorzy nie chcą nimi zbytnio gmatwać rozgrywki - wachlarz ciosów zostanie ograniczony do uderzenia pięścią i kopniaka. Więcej będzie za to sposobów wykańczania wrogów - jeden z nich będzie polegał na chwyceniu za nogi i zrzucenie z wysokości, a inny na przykuciu jegomościa kajdankami do balustrady i przerzucenie na drugą stronę. Co do strzelanin, to tutaj raczej żadnych rewolucji ani rewelacji nie będzie – wszystko po staremu.
Sam zdobywa sprzęt
Nowość natomiast obwieszczono w kwestii metod zdobywania sprzętu. Wszyscy ci, którzy do tej pory pracowali z Samem, są teraz przeciwko niemu. Po odejściu z Trzeciego Eszelonu i rozpoczęciu działania na własną rękę, wygasły wszystkie kontakty bohatera. Nie ma już takiej wygody, jak do tej pory, że cały sprzęt dostawał odgórnie, a jemu tylko pozostawało skupić się na działaniu - teraz broń i gadżety musi załatwiać osobiście. Podstawowe źródło, z którego będziemy czerpać sprzęt, to czarny rynek, ale będziemy mogli też wykorzystać przedmioty znalezione po drodze (pod warunkiem, że będą się do czegokolwiek nadawały). Niestety, twórcy jak na razie nie zdradzili, z jakimi rodzajami broni i z jakimi gadżetami spotkamy się w Splinter Cell: Conviction.
Piękny sam w sobie
Wraz ze zmianami dotyczącymi głównego bohatera i rozgrywki idzie przebudowa oprawy wizualnej. Jasna sprawa, że niemal definitywnie pozbyto się ciemnych lokacji, a na ich miejsce zaprojektowano jaśniejsze miejsca i otwarte przestrzenie, przepełnione przechodniami. Póki co, pokazano w akcji wersję na X360 i trzeba przyznać, że grafika daje radę. Na plus zasługuje dbałość o szczegóły i animacja głównego bohatera, ponadto świetnie odwzorowano grę świateł i cieni. Może nie jest to zbytnim zaskoczeniem, bo wspomniane elementy, to plus serii od samego jej początku, niemniej teraz prezentują one w pełni poziom „next-gen”. Znacznej poprawie ulegnie silnik fizyczny, dzięki któremu wszystkie elementy środowiska zabawy będą się zachowywały jak w rzeczywistości.
Czy sam da radę?
Czy zamiana wszędobylskiego cienia na tłumy przechodniów oraz wyspecjalizowanego agenta na poszukiwanego przez dawnego pracodawcę, policję i FBI uciekiniera wyjdzie serii na dobre? Czy fani przyjmą z otwartymi rękoma nowe spojrzenie na akcję? Swoją drogą, ciekawe, czy grę będzie można przejść - tak jak prequele - bez użycia siły. Przekonamy się podobno już w tym roku.