W ciągu ostatnich tygodni zostaliśmy wręcz zarzuceni informacjami, które w swych założeniach miały wstrząsnąć rynkiem rozrywki elektronicznej. Najpierw Blizzard ogłosił, że wydaje StarCrafta II, a chwilę później Bethesda potwierdziła swój plan wypuszczenia Fallouta 3, pokazując jego teaser. Wszyscy oszaleli, ale czy aby na pewno słusznie. O F3 niewiele da się jeszcze powiedzieć, gdyż poza ładną animacją i kilkoma przeciekami nic jeszcze pewnego nie wiadomo. Jednakże Blizzard pokazał już na tyle dużo, by powiedzieć, że zaczął już gonić w piętkę. Od lat nie wypuścili niczego poza klonami swoich własnych produkcji. Prawda, pewnym wyjątkiem jest WoW, ale ten z kolei wzorowany jest na dziesiątkach swoich poprzedniczek i tak naprawdę niczego nowego nie wnosi. Jest to taki McDonald wśród gier komputerowych. Proste zasady, dobrze zrobiony i przypadnie do gustu prawie każdemu.
W ciągu ostatnich tygodni zostaliśmy wręcz zarzuceni informacjami, które w swych założeniach miały wstrząsnąć rynkiem rozrywki elektronicznej. Najpierw Blizzard ogłosił, że wydaje StarCrafta II, a chwilę później Bethesda potwierdziła swój plan wypuszczenia Fallouta 3, pokazując jego teaser. Wszyscy oszaleli, ale czy aby na pewno słusznie. O F3 niewiele da się jeszcze powiedzieć, gdyż poza ładną animacją i kilkoma przeciekami nic jeszcze pewnego nie wiadomo. Jednakże Blizzard pokazał już na tyle dużo, by powiedzieć, że zaczął już gonić w piętkę. Od lat nie wypuścili niczego poza klonami swoich własnych produkcji. Prawda, pewnym wyjątkiem jest WoW, ale ten z kolei wzorowany jest na dziesiątkach swoich poprzedniczek i tak naprawdę niczego nowego nie wnosi. Jest to taki McDonald wśród gier komputerowych. Proste zasady, dobrze zrobiony i przypadnie do gustu prawie każdemu.
Szkoda jednak, że firma, która zaistniała dzięki produkcjom tak przełomowym jak Diablo, WarCraft, czy wreszcie StarCraft, straciła, że tak się kolokwialnie wyrażę, jaja. Oczywiście nowySC będzie hitem. Nie ma innego wyjścia, zaprojektowano go w ten sposób, aby przypominał część pierwszą, przyciągając tym samym starych fanów, ale grafika jest już na poziomie najnowszych produkcji, więc i nowi gracze się nim zachwycą. Jednakże nie wiele widać w nim nowinek. To, co zachwalają najbardziej, to różnica wysokości, ale w dobie takich gier jak Company of Heroes czy World In Conflict, w których pole walki zmienia się na skutek działań wojennych, może to wzbudzić co najwyżej uśmiech politowania. Pozostaje zatem nadzieja, że twórcy nowego StarCrafta przynajmniej postarają się o fabułę godną pierwowzoru.
Aby nie było, że jestem stronniczy, to powiem, że lubię wiele produkcji Blizzarda, a niektóre uznaję za wręcz kultowe. Niestety mam wrażenie, że większość firm, które zaczynają sensownie zarabiać, zostaje poddana automatycznej kastracji. Mogę to zrozumieć, wszak lepsze jest wrogiem dobrego. Po co ryzykować i wypuszczać coś, co może się nie sprzedać, skoro odgrzewane kotlety prawie wszyscy zjedzą ze smakiem i będą czekać na następne. Jednak czy aby na pewno? Ile jeszcze razy połkniemy to samo, zanim powiemy dość?
Na całe szczęście nie wszyscy developerzy stosują taką politykę. Co jakiś czas pojawia się tytuł, który wytycza nowe ścieżki rozwoju gier. Tak jest chociażby w przypadku dwóch wspomnianych już przeze mnie RTSów - CoH i WiC. Na ten rok zapowiedziano również wydanie tytułów, które mają szansę stać się przełomem w dziedzinie składanek, czyli Assassins Creed i Splinter Cell: Conviction. Zwłaszcza ten ostatni pokazuje, że można przeprowadzić rewolucję, wykorzystując do tego dobrze już znaną serię. Jeżeli zapowiedzi twórców okażą się choć w połowie prawdziwe, w końcu dostaniemy gry, które wykorzystują nowoczesny sprzęt nie tylko po to, by pokazać kolejne fajerwerki graficzne, ale również po to, by zwiększyć interaktywność świata przedstawionego.
Oczywiście, jak mówi stare przysłowie, nie chwal dnia przed zachodem słońca. Być może Starcraft II okaże się jednak bardzo nowatorski, zaś Assassins Creed kompletnie niegrywalny i będę musiał odszczekać swoje słowa. Jednakże doświadczenie oraz to, co już pokazano, podpowiada mi coś innego. Oczywiście nie twierdzę, że SC II będzie grą złą. Na pewno spędzę przy nim parę miłych godzin, jednakże z drugiej strony będę miał przeświadczenie, że gram w niego tylko dlatego, że jest to sequel kultowego gatunku. Wszak gdyby wypuściło go studio nieznane, nikt by się nim pewnie nawet nie zainteresował i utonął by w zalewie innych jemu podobnych tytułów. Jak zwykle nachodzi mnie smutna refleksja, że jesteśmy tylko niewolnikami komercji, którym można wcisnąć wszystko, byle by tylko ładnie to zapakować...
Pozdrawiam Was nocne marki.