W samo południe z czterdziestolatkiem

Lucas the Great
2007/05/22 12:00

Czterdzieści lat to jednocześnie szmat czasu, ale zarazem coś łatwego do ogarnięcia. Toż to nawet nie pół wieku. Czterdziestoletni człowiek przecież dopiero wkracza w wiek średni, wszystko przed nim. Patrząc wstecz można pomyśleć: cztery dekady... cóż to jest w obliczu historii Ziemi, nawet tej skróconej, promowanej przez ortodoksyjnych analityków Pisma Świętego. Jednocześnie żyjemy w okresie dynamicznego rozwoju nauki, oblicze świata więc zmienia się bardzo szybko. Wracając do ludzkiego punktu odniesienia, czterdziestka to dla wielu osób jednocześnie początek kryzysu wieku średniego... A grom wideo właśnie przejechał po grzbiecie czwarty krzyżyk. Czy wkraczają w nowy okres dynamicznego rozwoju, czy może raczej przeżywają kryzys wieku średniego?

Czterdzieści lat to jednocześnie szmat czasu, ale zarazem coś łatwego do ogarnięcia. Toż to nawet nie pół wieku. Czterdziestoletni człowiek przecież dopiero wkracza w wiek średni, wszystko przed nim. Patrząc wstecz można pomyśleć: cztery dekady... cóż to jest w obliczu historii Ziemi, nawet tej skróconej, promowanej przez ortodoksyjnych analityków Pisma Świętego. Jednocześnie żyjemy w okresie dynamicznego rozwoju nauki, oblicze świata więc zmienia się bardzo szybko. Wracając do ludzkiego punktu odniesienia, czterdziestka to dla wielu osób jednocześnie początek kryzysu wieku średniego... A grom wideo właśnie przejechał po grzbiecie czwarty krzyżyk. Czy wkraczają w nowy okres dynamicznego rozwoju, czy może raczej przeżywają kryzys wieku średniego?

Rok 1967 – przyjrzyjmy się mu uważniej, by złapać odpowiednią perspektywę. Trwa wojna w Wietnamie, Amerykanie walczą między innymi w delcie Mekongu. Tragicznym, śmiertelnym fiaskiem kończą się testy pierwszego pojazdu Projektu Apollo. Zespół Pink Floyd nagrywa swoją pierwszą płytę. W zakładach Chevroletta powstają jedne z najpiękniejszych modeli Corvette Sting-Ray. Na Broadwayu odbywa się premiera musicalu Hair. Niby „tylko” czterdzieści lat, lecz jednocześnie zupełnie inna epoka. A to właśnie w maju 1967 roku w Nowym Jorku Ralph Baer i Bill Harrison kończą prace nad pierwszą grą telewizyjną.

Oczywiście to nieśmiałe początki, będzie musiało upłynąć pięć lat, nim ci dwaj panowie opracują pierwszą grę, która zapisze się w pamięci masowego odbiorcy. Chodzi tu oczywiście o stworzony na potrzeby pierwszej konsoli – Magnavox Odyssey - tytuł Pong . Hit sprzed lat, który z wielką fetą przypomniano między innymi na zeszłorocznych targach w Lipsku. Kolejna połówka dekady upłynęła, zanim elektroniczna rozrywka zaczęła się rozpowszechniać lawinowo. Na przestrzeni lat osiemdziesiątych nastąpił zalew rozmaitymi platformami – zarówno konsolami, komputerami domowymi, jak i – last but not least – komputerami osobistymi. To czasy ZX Spectrum, Commodore 64, Nintendo Entertainment System, ATARI 5200, pierwszego Macintosha, IBM AT...

GramTV przedstawia:

To czasy, gdy posiadało się na swym sprzęcie kilka gierek i grało się w nie miesiącami, latami. Nie było gonu nowości, a w każdym razie nie w dzisiejszym rozumieniu tego zjawiska. Przyjemność sprawiało granie po raz kolejny w te same gry – to po części przetrwało do dziś na rynku konsolowym, ale już w wypadku współczesnych produkcji na pecety zaszły większe zmiany w podejściu do elektronicznej rozrywki. W uproszczeniu: w Ponga bawiono się przez piętnaście lat, w Boulder Dash przez dziesięć, Warlordsi starczali na pięć, dziś żywotność gry kończy się często wraz z wejściem na rynek nowej produkcji – tylko po części dlatego, że ukazuje się ich mnóstwo. Są oczywiście od tego wyjątki, ale ogólna tendencja wydaje się wyraźna. Wróćmy jednak do naszej linii czasowej. Jesteśmy u progu ostatniej dekady XX wieku. Komputery domowe umarły śmiercią naturalną, wyparte przez w pełni konfigurowalne i modyfikowalne maszyny PC. Tworzenie gier staje się powoli biznesem, choć koncerny zajmujące się ich wydawaniem to wciąż małe firmy, obracające skromnymi funduszami. Na polskim rynku króluje obieg wtórny, sprzedaż bazarowa i – zwykle nieświadome - piractwo. W ciągu dziesięciu lat wszystko się jednak zmienia. Powstają lokalni dystrybutorzy, rozkwita prasa branżowa. Na świecie zaś gry stają się prawdziwą żyłą złota. To, co dziś rozumiemy przez branżę gier wideo – ten rozbuchany biznes oparty o kilka konkurencyjnych platform, ma zaledwie dziesięć lat.

Analogia do kolei ludzkiego żywota nasuwa się w sposób oczywisty. Dzieciństwo, czyli pierwsze kroki ku elektronicznej rozrywce. Burzliwy okres dojrzewania i nauki na błędach zakończony pewnym ustatkowaniem się. Praca na konkretne efekty, które osiągnięte zostają w wieku trzydziestu lat. Na koniec zaś czterdzieste urodziny, powód do świętowania i zadumy zarazem.

Nasz czterdziestolatek osiągnął wiele. Jest bogaty, ma imponujący dorobek. Przed nim szerokie perspektywy. Jednocześnie zdradza już objawy kryzysu wieku średniego: znużenie, depresję i drążące od środka przekonanie o błędnych życiowych wyborach. Tak przynajmniej mają prawo postrzegać aktualną sytuację klienci. Gry są biznesem, złotą żyłą. Wydawcy operują budżetami zbliżonymi do wytwórni filmowych. Jednocześnie większość gier ukazuje się niedopracowanych, wtórnych i pozbawionych ambitnych rozwiązań. W panice sięga się do starych schematów, powraca do sprawdzonych pomysłów sprzed dekady. Pytanie tylko, czy objawy kryzysu wieku średniego nie doprowadzą do ostatecznej degrengolady, zamknięcia się w sobie i zaniku kreatywności. To czarny scenariusz. Może jednak będzie inaczej – kryzys ten zakończy się kompleksowymi, pozytywnymi zmianami w życiu naszego szanownego jubilata... czego Wam i sobie serdecznie życzę.

Komentarze
37
Usunięty
Usunięty
22/05/2007 21:42

Ale koneser już takJa grałem w fifę i pesa ale teraz widze ze lepszy jest virt tennis3 i enbijeje. A wpojko fifki z pesiorem to wygrywa...futbol boA) PES ma lepsze mecze, ale łatwiej go opanować i to na klawiaturze!!!B) Fifa ma karierę o wiele lepszą, ale zdobyłem w 1 z ich 1mld dolców....C) w fife i pesie nie można robić wsadów i lay-upów. Jeszcze raz sorry, ale mam taki chamski charakter. Prawie jak Jaskier:)

Usunięty
Usunięty
22/05/2007 17:20
Dnia 22.05.2007 o 16:34, Black Dami napisał:

Fan RPG''ów nie powie że FIFA to świetna gra).

Fan piłki nożnej też tego nie powie :)

MonkOfWar
Gramowicz
22/05/2007 17:20

Heh. Powiem szczerze, kiedy przeczytałem tytuł newsa, pomyślałem "O, Lucas ma urodziny i postanowił napisać o tym felieton?!" :) . Proszę nie bić.A co do tematu właściwego: jestem zbyt młody by pamiętać te wszystkie River Raidy, wspominać z rozrzewnieniem "mój pierwszy komputer" etc.. Doświadczenia z grową historią w wersji praktycznej za wiele też nie mam (tyle, że pograłem chwilę w kilka dawnych dungeon crawlerów, no i miałem tzw. Pegasusa z porcją gier atarynkowo-commodore''owych), bo mimo wszystko takie np. Diablo (jedna z najstarszych gier, w jakie pogrywałem "zwyczajnie") to przecież nowości w porównaniu do tych wszystkich Pongów itd..




Trwa Wczytywanie