Co zrobiłbyś, żeby zdobyć wymarzoną grę?
(poniżej fragmenty wybranych odpowiedzi)
Co zrobiłbyś, żeby zdobyć wymarzoną grę?
Co zrobiłbyś, żeby zdobyć wymarzoną grę?
Co zrobiłbyś, żeby zdobyć wymarzoną grę?
(poniżej fragmenty wybranych odpowiedzi)
Pomysły były różne... Ot, choćby "napad" na siedzibę CDP.
A więc: ubieramy się w nasz pasiasty uniformik, przymocowujemy do smyczy kartę telefoniczną i voila! Wchodzimy jak nigdy nic do recepcji, zaczynamy narzekać na Tudda, pensje, wyzysk człowieka przez maszynę, pensje... i tak przez około 10 minut. W międzyczasie pani w recepcji powinna się zorientować, że masz zły dzień i kiedy zobaczy, że Twoja "karta magnetyczna" nie działa otworzy Ci drzwi sama aby nie ryzykować.
Plan byłby być może idealny, gdyby nie to, że pani w recepcji nigdy by na coś takiego nie poszła. Nigdy. Bo w CDP nikt nie narzeka. Nigdy. A na Tudda to już szczególnie. ;)
Można też inaczej:
Zostałbym zrzucony na bezludną wyspę wyposarzony tylko w maczetę, no i niech juz będzie ten Pierścień.
Wyposarzony w "ten Pierścień" autor wypowiedzi mógłby zapewne wypełnić cel ostateczny i naucz się orto... ekhm. Znaczy nie no, fajny pomysł. Taki... obiecujący. Życzymy szczęścia w poszukiwaniu sponsora z takim biznesplanem. ;)
Były również koncepcje bardziej poetyckie, jak np. taka:
Jeśli gra jest znakomita, Jeśli jest też wyśmienita,
Jeśli zacznie śnić mi się, Zrobię wszystko, by ją mieć!
W śnieg skoszę wszystkie trawniki, W upał będę żebrał na każdej ulicy,
Nawet bym beczkę oleju wypił! W Japonii bym skoczył z każdego mostu
Nawet bez bungee, tak po prostu.
Trudno się tutaj z czymkolwiek nie zgodzić, taki pomysł u geniusza mógł się tylko narodzić.
Idee, koncepcje godna najwyższej pochwały, prawie tak doskonałe jak stawianie kabały.
No, może nie wszystkie punkty planu są równo dobre, ale doceniamy - bo rymowane.
Albo taka:
By zdobyć wymarzoną gierkę
Wziąłbym do ręki siekierkę
Poszedł do (...)
A nie, ta chyba jednak nie. Argumenty siłowe zawsze w cenie...:
Potem późnym wieczorem udalibyśmy się autobusem na Jagielońską 74 i zaczęlibyśmy akcje „Cicha Burza”. Najpierw przy pomocy karabinka snajperskiego i strzałek usypiających uśpilibyśmy strażników a psy strażnicze poczęstowalibyśmy mięsem z melatoniną. Po oczyszczeniu podwórza z przeszkód udalibyśmy się do stacji wentylacyjnej aby szybami udać się do bunkra CDP.
Ech, następny. No ale ten przynajmniej z trochę bardziej realnym do wypełnienia planem. Tzn. teoretycznie, bo skąd mógłby wiedzieć, że strażnicy przed biurem CDP są wykonanymi z tytanu androidami, a psy to owszem żywią się mięsem, ale ludzkim.
Znalazło się też miejsce na pomysły fabularyzowane:
Zdrowo ich popieściło przy przechodzeniu przez ogrodzenie, jednak dotarli niezauważeni do szamba, które niestety nie pachniało perfumerią. Zdecydowali się jednak na wejście, widząc, że wlot jest na tyle duży, żeby się w nim zmieścili. Plan był taki, żeby dotrzeć kanałami do kuchni, bo tam mieli nadzieję znaleźć otwór, przez który mogliby wyjść.
Szambo, które niestety nie pachnie perfumerią? Takie rzeczy to chyba tylko w Warszawie. ;)
Były też pomysły rodem z amerykańskich filmów akcji:
Najważniejszy jest dobry plan. Niezbędne przygotowania do zdobycia gierki poczyniłbym już w domu: ciemne okulary, długi płaszcz (skórzany obowiązkowo!) i sztuczny zarost ułatwiłyby infiltrację pobliskiego sklepu.
Proponujemy jeszcze skórzane rękawiczki i wybuchanie demonicznym śmiechem co 10 minut. Udana infiltracja i brak jakichkolwiek podejrzeń ze strony personelu zapewniony.
Ostatecznie jednak nie ma to jak zdrowy rozsądek, prawda?
Wszystko. Brałbym udział w konkursach, w których można wygrać tą gre.
Czego i Wam życzymy!
Listę laureatów I etapu publikujemy tutaj.
A już wkrótce kolejny felieton omawiający wybrane odpowiedzi.