W samo południe, ale znowu z poślizgiem

Lucas the Great
2007/05/08 12:37

Wczoraj przeczytałem sobie newsa. Niejednego, ma się rozumieć, bo w ramach symbiozy z pecetem i siecią czytanie newsów mi się zdarza dość nagminnie. Ten jednak poruszył mnie do głębi, bo zawsze reaguję entuzjastycznie, gdy ktoś w glorii i chwale odkrywa Amerykę w puszce zupy Campbell. Tym razem na mój szacunek dozgonny i uznanie zasłużyli sobie spece z charytatywnej organizacji Save the Children. Popieram alternatywne metody zarobku, sam rzuciłem korporacyjną robotę na rzecz publicystyki i literatury. A moi aktualni idole najprawdopodobniej właśnie cieszą się gażą za swe odkrywcze badania. Uczciwie zainkasowaną z puli składkowej, charytatywnie im ofiarowanej. Dobrze, dosyć ironizowania na pusto, czas przejść do sedna.

Wczoraj przeczytałem sobie newsa. Niejednego, ma się rozumieć, bo w ramach symbiozy z pecetem i siecią czytanie newsów mi się zdarza dość nagminnie. Ten jednak poruszył mnie do głębi, bo zawsze reaguję entuzjastycznie, gdy ktoś w glorii i chwale odkrywa Amerykę w puszce zupy Campbell. Tym razem na mój szacunek dozgonny i uznanie zasłużyli sobie spece z charytatywnej organizacji Save the Children. Popieram alternatywne metody zarobku, sam rzuciłem korporacyjną robotę na rzecz publicystyki i literatury. A moi aktualni idole najprawdopodobniej właśnie cieszą się gażą za swe odkrywcze badania. Uczciwie zainkasowaną z puli składkowej, charytatywnie im ofiarowanej. Dobrze, dosyć ironizowania na pusto, czas przejść do sedna.

Otóż nie trzeba specjalnych, dodatkowych badań (bo dawno je zrobiono), by zauważyć, że osobniki z gatunku Homo Sapiens są w różnym stopniu – nazwijmy to – socjalne. W czasach przed rozrywką elektroniczną w szkołach można było zaobserwować też takie okazy biologiczne jak panna-pokrzywka czy milczek-okularnik. Nietowarzyskie i nastroszone. Z niemożności uczestniczenia w rozrywkach koleżeńskich, te istoty zabierały się za zapychanie swojego czasu. Czytaniem, pisaniem głupich rymowanek, malowaniem – te o szerszych horyzontach. Ślinieniem się, dłubaniem nożem w ławkach, kontemplacją paznokci – te o węższych. Nie mam rozeznania, czy wtedy ktoś opublikował podobnie alarmujący raport, jak ten, który mnie wczoraj tak poruszył. Jeśli tak się stało, to wypunktował jako potencjalny problem raczej masową produkcję literatury i dostęp do kredek, niż ślinienie się i brud za paznokciami. Bo tak ładniej i mądrzej.

To jedna strona medalu. Druga to oczywista prawda, że postęp cywilizacyjny hamuje przyrost populacyjny. Dzieje się tak z powodu szeregu rzeczy. Dostęp do dobrodziejstw technologicznych z reguły łączy się ze wzrostem zużycia czasu jednostki na owe dobrodziejstwa. Tu znaczną rolę odgrywają urządzenia do komunikacji międzyludzkiej – bynajmniej ich natychmiastowe działanie nie zapewnia nam więcej czasu wolnego. W przeciętnym aparacie komórkowym z reguły znajdują się numery telefonów do większej ilości osób, niż mieszkaniec zapadłej średniowiecznej wioski miał szansę poznać przez dużą część życia. Na masowości kontaktów międzyludzkich i ich uproszonej formie cierpi wymiar jednostkowy. Znamy więcej ludzi, ale gorzej. Nie mamy dla poszczególnych osób aż tyle czasu, ile potrzeba.

GramTV przedstawia:

Poziom cywilizacji jest odwrotnie proporcjonalny do poziomu prokreacji. Przy wysokiej śmiertelności dzieci pojawia się konieczność ich – bądźmy brutalni – nadprodukcji. Ktoś musi przeżyć, gatunek nie ma prawa tak łatwo wymrzeć. Świadomość bezpieczeństwa medycznego odracza biologiczną potrzebę posiadania potomstwa – mamy pewność, że jest jeszcze czas, medycyna pomoże. Do tego poziom technologii to również poziom rozwinięcia technik antykoncepcji. A na koniec tego wszystkiego zauważmy jeszcze, że... seks to rozrywka. W pewnym sensie, bo tak jesteśmy skonstruowani jako gatunek, że odczuwamy przy nim przyjemność. W większości zdrowych przypadków w każdym razie. Gdy pojawiają się inne alternatywne rozrywki, wybieramy między nimi. Filmy, gry komputerowe, konsole, odtwarzacze przenośne, Internet – to potencjalni konkurenci dla seksu. Człowiek potrzebuje rozrywki, dlatego bez prądu, wody bieżącej i podobnych cudów cywilizacji, seks jest uprawiany częściej. Gdy w zimę stulecia w Polsce odciętych od świata i elektryczności zostało mnóstwo osób na dużych połaciach kraju, dziewięć miesięcy później pojawił się wysyp noworodków. Bo nie było zbyt wiele alternatywnych rozrywek, prezerwatyw ze Stomilu nie dowieźli, a inna antykoncepcja nie była mega rozwinięta.

Im więcej elektronicznej rozrywki, tym mniejsza szansa na to, że statystyczny osobnik wybierze bardziej energochłonną zabawę. W tym sport na świeżym powietrzu albo właśnie wspomniane przed chwilą zajęcia w parach. Kijem Wisły się nie da zawrócić, taki mamy paradoks cywilizacji, że przedłuża życie i zmniejsza gon do generowania licznego nowego pokolenia, do tego kradnie czas i zachęca do indywidualizmu.

Wspólne granie na pececie czy konsoli, spotkania klanów, turnieje – czy z innej strony wymiana wiedzy o ulubionych zespołach muzycznych, poznawanie obcych języków i podstaw sztuki dyskusji w sieci - to tylko niektóre przykłady rzeczy, jakich nie zauważyli badacze z Save the Children. Oni znają rozwiązanie: won na świeże powietrze kopać piłkę. Bardziej to pasuje do walki z inną cywilizacyjną pochodną: otyłością – słusznej zresztą walki, przyznam. Więc w ramach pójścia za głosem badaczy, choć już dzieckiem nie jestem, więc mnie nie uratują, zaraz wyskoczę pojeździć na rowerze. Sam, bo asocjalne osobniki mojego gatunku siedzą w firmach i szkołach rozmaitych, w dużych skupiskach. Zostawię w mieszkaniu moją drugą połowę, która pracuje przy drugim kompie, więc rozluźnię na chwile bezpośredni z nią kontakt. Zaprzeczę w ten sposób wynikom tych wesołych badań, ale przy okazji zawalczę z nadwagą. W sumie tego ostatniego już mogę Wam i sobie na koniec życzyć. Wcześniej nie było czego, więc nie miałem jak zakończyć felietonu i nie udało się go opublikować w terminie...

Komentarze
11
Kifa
Gramowicz
08/05/2007 16:00

Albo "uczłowieczyć" warunki pracy i inwestowania w Polsce... No ale, przecież łatwiej kazać się rozmnażać niż rozwiązywać problemy gospodarcze, prawda? ;)

Usunięty
Usunięty
08/05/2007 16:00

podsumowując: boska siła manipulacji i wykorzystywania statystyk do własnych celów- nawet Ocalacze Dzieci muszą zczegoś żyć

Usunięty
Usunięty
08/05/2007 15:11
Dnia 08.05.2007 o 14:04, dark master napisał:

Za 5 lat usłyszymy o jakiejś podejrzanej sekcie, a za 50 będziemy mówić o niegdyś słynnej internetowej (a więc powszechnej) szkole filozoficznej i powiązanym z tym nurtem filozoficznym Lucasyźmie / theGreatyźmie (nazwa do omówienia) xP

kolejna teoria spiskowa :Pa co do polityki "prohodowlanej" (jak to kolega Kifa wspominal) to spadek liczby urodzen powoduje takie poruszenie poniewaz NIE JEST spadkiem liczby urodzen, a spadkiem liczby ludności, która emigrauje z kraju za chlebem. A rzad nie wie co ma zrobic... Chyba tylko otworzyc nasze granice dla jeszcze-biedniejszej-od-nas ludnosci Europy, która będzie pracować za grosze...pozdrawiam - gogowitczak :)




Trwa Wczytywanie