Od filmu do książki
W czasach, kiedy Peter Jackson z precyzją szwajcarskiego zegarka serwował światu swe wiekopomne dzieło popularność trylogii J.R.R. Tolkiena sięgnęła chyba zenitu. I o ile przysłowiowa wisienka na smakowitym torcie lub deserze wieńczy dzieło cukierniczego mistrza, o tyle bez wątpienia Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie II jest właśnie taką wisienką wśród gier o Śródziemiu.
Ci, z Was, którzy do tej pory nie zetknęli się z sequelem WP: BOŚ, a grali w jedynkę mogliby zresztą się zastanawiać (całkiem słusznie), co za szatańska siła kazała programistom z EA LA po raz drugi tchnąć życie w historię, która przecież... się zakończyła. Czy to przypadkiem nie odcinanie kuponów od sławy jedynki? Czy nie mamy do czynienia z grą wtórną, której jedynym celem jest chęć zbicia kasy na graczach? Nic bardziej mylnego.
Wprawdzie pierwsza część, pokazując zmagania Drużyny Pierścienia, w pewnym stopniu wyczerpywała inspirację filmową, ale nie zapominajmy, że pozostały jeszcze – co bardziej istotne – książki! Otóż włodarze z EA LA nie zastanawiali się długo i nabyli po prostu prawa do całej książkowej trylogii (a poprawniej: sześcioksięgu), aby pokazać nam, co w czasie, gdy Frodo z przyjaciółmi starał się zniszczyć Pierścień, działo się na innych obszarach Śródziemia. Właśnie w ten sposób narodziła się WP: BOŚ II.
Bohaterów ci u nas dostatek
Nabywszy ten niedrogi już dzisiaj tytuł otrzymujemy dostęp do dwóch kampanii (Dobra i Zła), rozgrywki multiplayer i czegoś, co w porównaniu do jedynki było sporym novum – mianowicie trybu Wojny o Pierścień. Obie kampanie oferują w sumie 16 misji (po osiem każda) a rozegrać je można na jednym z trzech stopni trudności. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że owa gradacja nie została chyba dobrze przemyślana, bowiem generalnie kampanie w WP: BOŚ II jest prościutka niczym maszt na łajbie i nawet na największym poziomie trudności nie stanowi zbyt wielkiego wyzwania.
Nie da się za to ukryć, że jest ciekawie. Przedstawione w grze wydarzenia zabiorą nas m.in. pod Samotną Górę, do doliny Dol Guldur, elfickiej stolicy Lorien czy Mrocznej Puszczy. Zwiedzimy również dostojny Fangorn, Szarą Przystań i malownicze Shire, a na tym wcale nie koniec. Spotkamy blisko 50 postaci (znanych nie tylko z filmu, ale i z książki), wśród których będą m.in. Arwena, Elrond, Haldir, Dain, Gimli, Legolas, Glorfindela, Sauron a nawet Tom Bombadil (ten ostatni wykorzystywany jest jako moc specjalna). Jak więc widać część postaci powraca, a część jest zupełnie nowych. Oczywiście każdym z bohaterów prędzej czy później przyjdzie nam pokierować, wykorzystując jego specjalne umiejętności (np. Tom tańczy i śpiewa, zadając przy tym druzgocące razy wrogom).
Najważniejszym daniem w dwójeczce WP: BOŚ jest jednak wspomniany tryb Wojny o Pierścień, który przyrównać można do strategicznej mapy z serii Total War. Otóż jest to mapa całego Śródziemia, która została podzielona na prowincje. Naszym zadaniem jest podbicie całego świata, a czynimy to, przesuwając w turach nasze wojska w celu dokonania kolejnych inwazji na wrogie terytoria. W zajętych prowincjach możemy również wznosić budowle i produkować kolejne oddziały. Kiedy dochodzi do starcia dwóch armii, można wybrać rozgrywkę automatyczną (nie wiedzieć czemu nawet z przeważającą liczbą wojsk najczęściej się ją przegrywa...), albo samemu stanąć na polu walki. W tym drugim przypadku za każdym razem wznosi się bazę od początku, więc jak widać rozgrywka może trwać i trwać.
Do boju stanąć czas
Nie wypada przy omawianym tytule nie wspomnieć o armiach, jakie oddano pod naszą komendę. Byłoby to niedopatrzenie tym większe, że w stosunku do pierwotnej WP: BOŚ sporo się w tym zakresie zmieniło. Mamy zatem trzy zupełnie nowe „nacje” i trzy znane już z pierwszej części. Najstarsi mieszkańcy Śródziemia – Elfowie dysponują śmiertelnie niebezpiecznymi łucznikami i kawalerią. Z pomocą przychodzą im również Orły oraz Entowie. Atutem Krasnoludów są niezwykłe wytrzymałe oddziały, które w zwarciu nie mają sobie równych. Trzeba jednak zaznaczyć, że krasnoludzkie wojsko szkoli się stosunkowo wolno, a przez to w niewielkich ilościach. Małą szybkość poruszania rekompensują sobie dzielni potomkowie Króla spod Góry systemem podziemnych tuneli, który z powodzeniem wykorzystują.
Ostatnią nową armią są Gobliny, na usługach których znalazły się również dzikie bestie. To nacja, która mnoży się najszybciej (co niektórym starszym graczom przypomni z pewnością Zergów ze Starcrafta), ale jest stosunkowo słaba. W goblińskiej armii nie zabrakło oczywiście trolli, pająków, gigantów, a nawet.... smoków! Rozwinięty do 10 poziomu Drogoth – Władca Smoków (bohaterowie i oddziały osiągają kolejne levele, walcząc) uderzeniem skrzydeł jest w stanie rozwalić duży budynek, a przy pomocy kuli ognia spopielić kilka oddziałów. Efekt podpalenia musicie zobaczyć sami, bo warto! Trzy znane już ekipy to Orkowie, Ludzie Zachodu (wojownicy Rohanu i jeźdźcy Gondoru) oraz armia Sarumana z Isengardu. Również w ich armiach nie zabrakło drobnych usprawnień (np. Ludzi wspierają Hobbici oraz Dunedainowie).
Rzecz jasna w trakcie zabawy w odpowiednich budynkach zapewniamy swym żołnierzom usprawnienia. Do tego przygotowano również drzewko punktów mocy zaklętych efektownie w Palantirze. Owe punkty są gromadzone automatycznie w czasie starć. Każda strona (Dobro i Zło) ma 12 mocy, na które potrzeba od 5 do 25 punktów. Ich odpowiedni dobór w czasie potyczek nie jest wcale łatwy, bo żeby rozwinąć te największe (np. Barlog) trzeba prowadzić ostre działania ofensywne. W kwestii rozbudowy bazy w stosunku do pierwszej części zmieniło się tyle, że nie ma już bezsensownych pól, na których wznosi się budynki. Teraz, klasycznie, wznosimy je gdzie dusza zapragnie (nie licząc rozbudowy kwatery głównej).
Grafika nadal znakomita
Choć od wydania gry upłynął już ponad rok, a to jak wiadomo w branży szmat czasu, to grafika nadal robi przyjemne wrażenie. Wszystkie scenerie przygotowano z dbałością o szczegóły, które od razu przypominają filmowe kadry. Gdy widzimy hobbickie domki w Shire lub strzeliste zabudowania Minas Morgul nie sposób nie uśmiechnąć się, przywołując w pamięci obrazy znane z kina. Również jednostki wyglądają ładnie, a takie szczegóły jak hartowane ostrza w rękach goblińskiej braci lub topory u Krasnoludów są miłym dodatkiem.
Największym mankamentem gry wydaje się natomiast kamera. Wprawdzie ma ona dość duży zoom i można obracać ją dookoła, ale nie zaimplementowano już funkcji ustawiania pod dowolnym kątem. Z jednej strony czasami utrudnia to zabawę, bo czegoś nie widać zza zabudowań, z drugiej sprawia, że odrobinę trudniej wczuć się w akcję. Wydaje się, że rozwiązania znane ze Spellforce’a, czy choćby stareńkiego Ground Control sprawdziłyby się w tym akurat wypadku o wiele lepiej.
Na osobny akapit zasługują również przerywniki filmowe. One, w przeciwieństwie do kamery, w znakomity sposób przyczyniają się do budowania atmosfery. Statyczne kadry niespodziewanie ożywają, przechodząc w płynne animacje, zazwyczaj bardzo dynamiczne, które obrazują kolejne etapy fabuły i starć. Bez wątpienia w połączeniu z dynamiczną muzyką (zresztą w części znaną z filmu Petera Jacksona) znakomicie realizują one swoje zadanie.
Najlepszy z najlepszych
Niewątpliwie mimo drobnych mankamentów WP: BOŚ II to najlepszy i najbardziej kompleksowy tytuł traktujący o Śródziemiu. Spodoba się zarówno fanom (ci zresztą pewnie dawno już grę przeszli), jak i graczom nieco mniej euforycznie podchodzonym do tego, co powstaje w oparciu o wyobraźnię mistrza Tolkiena.
Atutami gry jest kilka trybów zabawy, sześć stron konfliktu, niezliczone filmowo-książkowe zapożyczenia, a przede wszystkim wspaniała atmosfera i niezgorsza realizacja, która nawet po roku od premiery momentami zapiera dech w piersiach. Kto wie, może zresztą, zważywszy na postęp technologiczny, warto wrócić do gry po raz drugi właśnie teraz, by zobaczyć ją w całej krasie, jeśli w dniu premiery nie dysponowało się odpowiednim sprzętem. Z pełną odpowiedzialnością możemy jednak tytuł ten polecić... po prostu wszystkim wielbicielom RTS-ów.
Tytuł: Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie II
Gatunek: RTS
Wymagania sprzętowe: sprawdź tutaj
Zalety:
+ epicki rozmach
+ 6 armii
+ tryb Wojny o Pierścień
Wady:
- momentami zbyt łatwa
- krótka kampania
Czas na opanowanie: 20 minut
Poziom trudności: niski
Producent: Electronic Arts LA
Wydawca: Electronic Arts
Polski wydawca: Electronic Arts Polska
Cena: 44.90
Wersja: polska/kinowa
Strona www: http://www.ea.com/official/lordoftherings/bfme2/us/home.jsp