Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie II - rzut okiem

Mastermind
2007/05/05 16:22

Od filmu do książki

Od filmu do książki

W czasach, kiedy Peter Jackson z precyzją szwajcarskiego zegarka serwował światu swe wiekopomne dzieło popularność trylogii J.R.R. Tolkiena sięgnęła chyba zenitu. I o ile przysłowiowa wisienka na smakowitym torcie lub deserze wieńczy dzieło cukierniczego mistrza, o tyle bez wątpienia Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie II jest właśnie taką wisienką wśród gier o Śródziemiu.Od filmu do książki, Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie II - rzut okiem

Ci, z Was, którzy do tej pory nie zetknęli się z sequelem WP: BOŚ, a grali w jedynkę mogliby zresztą się zastanawiać (całkiem słusznie), co za szatańska siła kazała programistom z EA LA po raz drugi tchnąć życie w historię, która przecież... się zakończyła. Czy to przypadkiem nie odcinanie kuponów od sławy jedynki? Czy nie mamy do czynienia z grą wtórną, której jedynym celem jest chęć zbicia kasy na graczach? Nic bardziej mylnego.

Wprawdzie pierwsza część, pokazując zmagania Drużyny Pierścienia, w pewnym stopniu wyczerpywała inspirację filmową, ale nie zapominajmy, że pozostały jeszcze – co bardziej istotne – książki! Otóż włodarze z EA LA nie zastanawiali się długo i nabyli po prostu prawa do całej książkowej trylogii (a poprawniej: sześcioksięgu), aby pokazać nam, co w czasie, gdy Frodo z przyjaciółmi starał się zniszczyć Pierścień, działo się na innych obszarach Śródziemia. Właśnie w ten sposób narodziła się WP: BOŚ II.

Bohaterów ci u nas dostatek

Nabywszy ten niedrogi już dzisiaj tytuł otrzymujemy dostęp do dwóch kampanii (Dobra i Zła), rozgrywki multiplayer i czegoś, co w porównaniu do jedynki było sporym novum – mianowicie trybu Wojny o Pierścień. Obie kampanie oferują w sumie 16 misji (po osiem każda) a rozegrać je można na jednym z trzech stopni trudności. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że owa gradacja nie została chyba dobrze przemyślana, bowiem generalnie kampanie w WP: BOŚ II jest prościutka niczym maszt na łajbie i nawet na największym poziomie trudności nie stanowi zbyt wielkiego wyzwania.

Nie da się za to ukryć, że jest ciekawie. Przedstawione w grze wydarzenia zabiorą nas m.in. pod Samotną Górę, do doliny Dol Guldur, elfickiej stolicy Lorien czy Mrocznej Puszczy. Zwiedzimy również dostojny Fangorn, Szarą Przystań i malownicze Shire, a na tym wcale nie koniec. Spotkamy blisko 50 postaci (znanych nie tylko z filmu, ale i z książki), wśród których będą m.in. Arwena, Elrond, Haldir, Dain, Gimli, Legolas, Glorfindela, Sauron a nawet Tom Bombadil (ten ostatni wykorzystywany jest jako moc specjalna). Jak więc widać część postaci powraca, a część jest zupełnie nowych. Oczywiście każdym z bohaterów prędzej czy później przyjdzie nam pokierować, wykorzystując jego specjalne umiejętności (np. Tom tańczy i śpiewa, zadając przy tym druzgocące razy wrogom).

Najważniejszym daniem w dwójeczce WP: BOŚ jest jednak wspomniany tryb Wojny o Pierścień, który przyrównać można do strategicznej mapy z serii Total War. Otóż jest to mapa całego Śródziemia, która została podzielona na prowincje. Naszym zadaniem jest podbicie całego świata, a czynimy to, przesuwając w turach nasze wojska w celu dokonania kolejnych inwazji na wrogie terytoria. W zajętych prowincjach możemy również wznosić budowle i produkować kolejne oddziały. Kiedy dochodzi do starcia dwóch armii, można wybrać rozgrywkę automatyczną (nie wiedzieć czemu nawet z przeważającą liczbą wojsk najczęściej się ją przegrywa...), albo samemu stanąć na polu walki. W tym drugim przypadku za każdym razem wznosi się bazę od początku, więc jak widać rozgrywka może trwać i trwać.

Do boju stanąć czas

Nie wypada przy omawianym tytule nie wspomnieć o armiach, jakie oddano pod naszą komendę. Byłoby to niedopatrzenie tym większe, że w stosunku do pierwotnej WP: BOŚ sporo się w tym zakresie zmieniło. Mamy zatem trzy zupełnie nowe „nacje” i trzy znane już z pierwszej części. Najstarsi mieszkańcy Śródziemia – Elfowie dysponują śmiertelnie niebezpiecznymi łucznikami i kawalerią. Z pomocą przychodzą im również Orły oraz Entowie. Atutem Krasnoludów są niezwykłe wytrzymałe oddziały, które w zwarciu nie mają sobie równych. Trzeba jednak zaznaczyć, że krasnoludzkie wojsko szkoli się stosunkowo wolno, a przez to w niewielkich ilościach. Małą szybkość poruszania rekompensują sobie dzielni potomkowie Króla spod Góry systemem podziemnych tuneli, który z powodzeniem wykorzystują.

Ostatnią nową armią są Gobliny, na usługach których znalazły się również dzikie bestie. To nacja, która mnoży się najszybciej (co niektórym starszym graczom przypomni z pewnością Zergów ze Starcrafta), ale jest stosunkowo słaba. W goblińskiej armii nie zabrakło oczywiście trolli, pająków, gigantów, a nawet.... smoków! Rozwinięty do 10 poziomu Drogoth – Władca Smoków (bohaterowie i oddziały osiągają kolejne levele, walcząc) uderzeniem skrzydeł jest w stanie rozwalić duży budynek, a przy pomocy kuli ognia spopielić kilka oddziałów. Efekt podpalenia musicie zobaczyć sami, bo warto! Trzy znane już ekipy to Orkowie, Ludzie Zachodu (wojownicy Rohanu i jeźdźcy Gondoru) oraz armia Sarumana z Isengardu. Również w ich armiach nie zabrakło drobnych usprawnień (np. Ludzi wspierają Hobbici oraz Dunedainowie).

Rzecz jasna w trakcie zabawy w odpowiednich budynkach zapewniamy swym żołnierzom usprawnienia. Do tego przygotowano również drzewko punktów mocy zaklętych efektownie w Palantirze. Owe punkty są gromadzone automatycznie w czasie starć. Każda strona (Dobro i Zło) ma 12 mocy, na które potrzeba od 5 do 25 punktów. Ich odpowiedni dobór w czasie potyczek nie jest wcale łatwy, bo żeby rozwinąć te największe (np. Barlog) trzeba prowadzić ostre działania ofensywne. W kwestii rozbudowy bazy w stosunku do pierwszej części zmieniło się tyle, że nie ma już bezsensownych pól, na których wznosi się budynki. Teraz, klasycznie, wznosimy je gdzie dusza zapragnie (nie licząc rozbudowy kwatery głównej).

GramTV przedstawia:

Grafika nadal znakomita Choć od wydania gry upłynął już ponad rok, a to jak wiadomo w branży szmat czasu, to grafika nadal robi przyjemne wrażenie. Wszystkie scenerie przygotowano z dbałością o szczegóły, które od razu przypominają filmowe kadry. Gdy widzimy hobbickie domki w Shire lub strzeliste zabudowania Minas Morgul nie sposób nie uśmiechnąć się, przywołując w pamięci obrazy znane z kina. Również jednostki wyglądają ładnie, a takie szczegóły jak hartowane ostrza w rękach goblińskiej braci lub topory u Krasnoludów są miłym dodatkiem.

Największym mankamentem gry wydaje się natomiast kamera. Wprawdzie ma ona dość duży zoom i można obracać ją dookoła, ale nie zaimplementowano już funkcji ustawiania pod dowolnym kątem. Z jednej strony czasami utrudnia to zabawę, bo czegoś nie widać zza zabudowań, z drugiej sprawia, że odrobinę trudniej wczuć się w akcję. Wydaje się, że rozwiązania znane ze Spellforce’a, czy choćby stareńkiego Ground Control sprawdziłyby się w tym akurat wypadku o wiele lepiej.

Na osobny akapit zasługują również przerywniki filmowe. One, w przeciwieństwie do kamery, w znakomity sposób przyczyniają się do budowania atmosfery. Statyczne kadry niespodziewanie ożywają, przechodząc w płynne animacje, zazwyczaj bardzo dynamiczne, które obrazują kolejne etapy fabuły i starć. Bez wątpienia w połączeniu z dynamiczną muzyką (zresztą w części znaną z filmu Petera Jacksona) znakomicie realizują one swoje zadanie.

Najlepszy z najlepszych Niewątpliwie mimo drobnych mankamentów WP: BOŚ II to najlepszy i najbardziej kompleksowy tytuł traktujący o Śródziemiu. Spodoba się zarówno fanom (ci zresztą pewnie dawno już grę przeszli), jak i graczom nieco mniej euforycznie podchodzonym do tego, co powstaje w oparciu o wyobraźnię mistrza Tolkiena.

Atutami gry jest kilka trybów zabawy, sześć stron konfliktu, niezliczone filmowo-książkowe zapożyczenia, a przede wszystkim wspaniała atmosfera i niezgorsza realizacja, która nawet po roku od premiery momentami zapiera dech w piersiach. Kto wie, może zresztą, zważywszy na postęp technologiczny, warto wrócić do gry po raz drugi właśnie teraz, by zobaczyć ją w całej krasie, jeśli w dniu premiery nie dysponowało się odpowiednim sprzętem. Z pełną odpowiedzialnością możemy jednak tytuł ten polecić... po prostu wszystkim wielbicielom RTS-ów.

Tytuł: Władca Pierścieni: Bitwa o Śródziemie II Gatunek: RTS Wymagania sprzętowe: sprawdź tutaj Zalety: + epicki rozmach + 6 armii + tryb Wojny o Pierścień Wady: - momentami zbyt łatwa - krótka kampania Czas na opanowanie: 20 minut Poziom trudności: niski Producent: Electronic Arts LA Wydawca: Electronic Arts Polski wydawca: Electronic Arts Polska Cena: 44.90 Wersja: polska/kinowa Strona www: http://www.ea.com/official/lordoftherings/bfme2/us/home.jsp

Komentarze
33
Usunięty
Usunięty
09/04/2008 17:09

właca pierścieni to nie jest trylogia!!to jest jedna książka rozbita potem na trzy przez producenta

Usunięty
Usunięty
06/05/2007 17:10
Dnia 06.05.2007 o 16:49, Bosper napisał:

Kampania jest nudna, krótka i latwa nawet na super ultra hard( tam jest tylko spam jednostek co na multi jest normą więc żadna trudność komputer się za wolno rozbudowuje i ulepsza, do tego szybko traci herosów i zadko uzywa mocy).

Muszę się z tym zgodzić... Dla rozluźnienia broniłem Helmowego Jaru Elfami przed 3 obozami "tych złych"... Mieli najwyższy poziom trudności. I dopiero gdy poszedłem na herbatkę zostawiając tylko jedną ekipę łuczników i bohatera zaczęli uszkadzać bramę... :/ Bohater-elf na 10 lvl może rozwalić trolla jedną strzałą...A co do kampanii... Jest na prawdę fajna! Przeszedłem dobrą i złą i jestem zadowolony. :)W część pierwszą nie grałem i nie mogę porównać... :/Pozdrawiam... ;)

Usunięty
Usunięty
06/05/2007 16:49

Kampania jest nudna, krótka i latwa nawet na super ultra hard( tam jest tylko spam jednostek co na multi jest normą więc żadna trudność komputer się za wolno rozbudowuje i ulepsza, do tego szybko traci herosów i zadko uzywa mocy). Jesli chodzi o grę to jest skopana bfme 1 była 100 x lepsza(może dlatego, że gram na multi), ami byście to stwierdzili gdyby koleś stawiał wam budynki pod baza lub w bazie(np kiedyś krasnoludami 2 oddziałami zaatakował moją cytkę- na poczatku a za nimi postawił pomnik i cytadela padła w minutkę) Budynki są niemiłosiernie słabe a bohaterowie wyjątkowo nieadekwatni do ceny. Często drożsi bohaterowie są mniej przydatni niż tańsi np taki gandalf jest słaby(nie licze patcha 1.05 do bfme 2 podstawki, lecz pisze tutaj akurat o Królu Nazguli) gdyż wystarczy rzucić pieśń na oddziały i dac defencywną postawę a on swojim czarem nic nie zrobi(nie wazne czy będzie biały czy szary) Nawet słowo mocy nie zabija jednostek które mają ulepszenia i postawę defencywną, coś chyba tutaj jest nie tak. Za to taki boromir jest bardzo dobrym bohaterem bo ma róg i zatrzumuje jednostki wroga na 20-30 sek, wtedy można je prać jak muchy, do tego jest bardziej wytrzymały itd.Stworzeni bohaterowie są przesadzeni(wojownicy) a magaowie nie nadają się do niczego, więc nikt na nich nie gra.Moim zdaniem każdy kto grał dłużej po multi stwierdzi, że bfme 2 nie jest najlepsze a bfme 1 po prostu go wymiata. Ta recenzja nie uwzględnia multi, dlatego jak ktoś ma zamiar grać po multi niech się popyta i dowie jak naprawde to wszystko wygląda.




Trwa Wczytywanie