Niestety na dobrych chęciach się skończyło, a plan spalił na panewce. Tajny projekt badawczy nr. 00.56-2 zakończył się spektakularną katastrofą, a olbrzymie miasto wybrane na miejsce eksperymentu zamieniło się w gruzowisko. Trwogę budzi jednak to, że tą „martwą strefę” zamieszkują obecnie szalone i zmutowane istoty, których jedynym celem jest żądza krwi (ze S.T.A.L.K.E.R.-a rżnęli, czy jak?). Tak się składa – oczywiście zupełnie przypadkiem - że jedną z niewielu ocalałych osób, które nie odczuwają skutków totalnej zagłady jest bohater, w którego buty wskakujemy.
Nie można ukrywać, że oczekiwania związane z You Are EMPTY były dość duże. Umiejętnie podsycane napięcie, intrygujący scenariusz, zapowiedzi kipiące od obietnic nieskrępowanej rozgrywki i nowatorskich rozwiązań, a do tego liczne filmiki, które prezentowały krótkie fragmenty – wszystko to sprawiło, że wiele osób wyczekiwało tego tytułu niczym kania dżdżu. Warto zatem zadać sobie pytanie, czy było na co czekać.Pierwsze minuty z You Are EMPTY wgniatają w fotel. No, nie jest to może tak spektakularne rozpoczęcie, jak te znane z filmów Alfreda H., ale i tak jest nieźle. Co ciekawe – choć graficznie grze nie można wiele zarzucić, to na początku wrażenie robi zwłaszcza udźwiękowienie. Jako pacjent (?) szpitala dla umysłowo chorych budzimy się w niewielkim pomieszczeniu. Zewsząd dobiegają mrożące krew w żyłach wycia, stękania, jęki i charkoty. Ciary przechodzą po plecach, gdy stawiamy pierwsze kroki na zdewastowanych szpitalnych korytarzach. Po prawej ktoś obłąkańczo się śmieje, nieopodal jakiś inny nieszczęśnik zanosi się płaczem, a zza niedomkniętych drzwi słychać złowrogi warkot. Strach potęguje fakt, że na początku bohater jest bezbronny. Dopiero po kilku minutach odnajduje w obdrapanej łazience klucz francuski i niemal natychmiast z przeraźliwym krzykiem atakuje go... pielęgniarka zombie. Zaiste przy pierwszych minutach można dostać palpitacji serca.
Niestety dość szybko daje się zauważyć największy mankament You Are EMPTY. Gra, która miała oferować spore możliwości eksploracji terenu, jest liniowa niczym pęto kiełbasy w mięsnym. Czar pryska, gdy na jaw wychodzi, że niezwykle atrakcyjne wizualnie sterty rupieci, rozwalone meble, zagracone gruzem przejścia są tylko dekoracją. Również liczne drzwi okazują się li tylko atrapami, bowiem za żadne skarby świata nie idzie ich otworzyć. Owszem czasami, w dalszych etapach gry, znajduje się klucze, które otwierają bramy i przejścia, ale zaprawdę wszystko jest nazbyt oczywiste i wyzwaniem dla eksploratorów You Are EMPTY w żadnym wypadku nie jest. Sprawia to, niestety, że poziom realizmu pikuje w dół niczym jastrząb podczas polowania. Trochę szkoda... Co prawda liniowość jawi się jako największa wada, ale gdy postaramy się o niej zapomnieć, You Are EMPTY nadal dobrze wypada jako rasowa strzelanka. Poszczególne elementy gry zostały zrealizowane z dużym wyczuciem i znakomicie pozwalają wczuć się w klimat. Pochwały rozpocznijmy od zróżnicowanych i niezwykle oryginalnych przeciwników. Przede wszystkim jest ich naprawdę sporo, bo 19 i - co ważne - większość menażerii pojawia się dość szybko. Nie trzeba przechodzić połowy gry, żeby zobaczyć nowego wroga, jak czasami bywa w innych tytułach. Przeciwnicy to istna parada dziwolągów. Wspomniana upiorna pielęgniarka w zwarciu atakuje pazurami, a z daleka ciska w gracza strzykawkami. Na drodze spotkamy również spowitych bandażami pacjentów, brodatych i odzianych w futrzane czapy strażników, wyczerpanych pracą w kołchozach rolników, którzy zamienili się w zombie, uzbrojonych w potężne topory strażaków, a nawet.... przerośnięte kury. Jeszcze ciekawiej prezentuje się odpadożerca – były pracownik zakładu chemicznego, którego ciało składa się z kwasu. Pluje on z dość sporej odległości żrącą cieczą, która zmniejsza odporność bohatera. Duże wrażenie zrobił też na nas siłacz – kolos o zniekształconym ciele, niezwykle szybki i skaczący na sporą odległość. Menażeria wrogów jest duża i co najważniejsze wszyscy prezentują się oryginalnie. Pisząc o przeciwnikach, należy jeszcze wspomnieć koniecznie, że charakteryzuje ich dość wysoki poziom sztucznej (ale jednak) inteligencji. Znakomicie kluczą unikając wchodzenie bezpośrednio przed lufę, wycofują się, wykorzystują zasłony, starają się zachodzić z różnych stron. Gdy jesteśmy ranni przypuszczają zmasowany atak, ale jeśli próbujemy wciągnąć ich w pułapkę (dajmy na to w wąski korytarz) najczęściej udaje się im uniknąć zagrożenia i zajmują z góry upatrzone pozycje, zmuszając gracza do frontalnego ataku. Trzeba również dodać, że gra oferuje możliwość zabawy na trzech poziomach trudności, ale już drugi stanowi spore wyzwanie i hasło You Are EMPTY w odniesieniu do magazynka przyświeca nam bezustannie. Trochę natomiast irytuje brak możliwości wychylenia się zza węgła, co w zasadzie jest już standardem. Pewne problemy bohater ma również ze... skakaniem. Nie wiedzieć czemu niektórych przeszkód (wcale nie wysokich) nie da się pokonać.Podczas podróży znajdujemy też liczne zapiski, z których wyłania się nieco więcej szczegółów dotyczących eksperymentu. Za każdym razem możemy je odczytać, a nawet wrócić do poprzednich. Ot standard. Średniak za małą kasę
Zabawa z You Are EMPTY potrafi naprawdę wciągać, nawet mimo wspomnianej liniowości. Duża w tym również zasługa oprawy graficznej i interesujących projektów lokacji. Poza szpitalem trafimy między innymi do kołchozu, ratusza, fabryki, starego i nowego miasta. Wszystkie scenerie oddano z dbałością o szczegóły – w fabryce kręcą się turbiny, w kołchozie stoją ogromne spichlerze na ziarno, a z kurników wychodzą te dziwne... kury. W mieście wśród brukowanych uliczek stoją wraki samochodów, dookoła walają się stosy papierów i gratów, które jakimś cudem znalazły się na zewnątrz. Wielokrotnie przyjdzie nam omijać wyrwy w ziemi, chodzić na wysokości po trzeszczących deskach, skakać na sterty pudeł oraz wdrapywać się po drabinach. W całym graficznym przepychu razi jednak nieco fakt, że interakcja z otoczeniem jest niewielka i sprowadza się do ściśle określonych miejsc. Wielu graczy zwraca uwagę na takie detale, jak możliwość zbicia żarówki czy rozwalenia radia serią z karabinu. O ile to drugie da się zrobić bez większych problemów, o tym pierwszym można zapomnieć. Żarówki są kuloodporne. Z kolei szyby w oknach – zależy od sytuacji. W części rozpadają się na efektowne kawałki, w części ani drgną. Oczywiście, że te sprawy to detale, ale zwłaszcza fani FPS-ów bardzo je sobie cenią. Na zakończenie ostatnia sprawa, której w omawianiu tego właśnie tytułu nie można pominąć. Gra nie jest rewolucją, ba – nie jest nawet w połowie tak znakomita, jak obiecywano (o tym zresztą w największym stopniu decyduje, jak wiadomo, nastawienie). Nie znaczy to jednak, że jest słaba. W żadnym wypadku. You Are EMPTY to typowy przedstawiciel klasy średniej z rewelacyjnymi przeciwnikami i fajnym postsowieckim klimatem. Jeśli dodać do tego fakt, że gra sprzedawana jest za śmiesznie małe pieniądze, wniosek nasuwa się jeden – kupować i grać, zapominając o tym, co marketingowcy obiecywali nam w materiałach prasowych przed premierą, a dziennikarze w zapowiedziach...Tytuł: You Are EMPTY Gatunek: FPS Wymagania sprzętowe: CPU 2GHz, 512 MB RAM, karta graficzna 128 MB Zalety: + fajni przeciwnicy + nietypowy klimat + dobrze zrealizowany dźwięk + pomysłowe bronie Wady: - liniowość Czas na opanowanie: 15 minut Poziom trudności: średni Producent: Digital Spray Studios Wydawca: 1C Polski wydawca: Cenega Poland Cena: 29.90 Wersja: polska Strona www: http://www.youareempty.com/