W samo południe z samczykami i samiczkami

Lucas the Great
2007/03/13 12:00

Dlaczego one z nami nie grają? (cześć pierwsza)

Dlaczego one z nami nie grają? (cześć pierwsza)

Wędrując po forach internetowych, biorąc udział w sieciowych walkach i obserwując uważnie badania ankietowe czasopism branżowych, nie sposób nie zauważyć, że większość odbiorców gier komputerowych to mężczyźni, nie zaś kobiety. Skąd taka tendencja? Odpowiedź na pozór jest banalna: bo dziewczyny wolą inne rozrywki. Dociekliwy umysł od razu jednak podąży za tropem i zapyta: a dlaczego? Tu już odpowiedź jest znacznie bardziej złożona...

Od razu zaznaczam, że nie udzielę jej od razu dzisiaj, do tematu jeszcze wrócimy, póki co położymy podwaliny pod dalszą część rozważań. Mamy bowiem do czynienia z pewnym systemem naczyń połączonych, a może raczej całym mnóstwem sprzężeń zwrotnych. Coś się dzieje dlatego, że zostało wywołane przez pewien mechanizm, który jest jednocześnie skutkiem i przyczyną. Mocno to skomplikowane, zacznijmy więc od wyjaśnienia sobie, czy na pewno różnica pomiędzy płciami jest istotna dla odbioru gier. Tak więc najpierw musimy sobie tu wyjaśnić, jak to jest w ogóle z owymi różnicami.

Nikt nie neguje, że mężczyźni różnią się fizycznie od kobiet. Zwłaszcza w pewnym wieku zaczynamy to dostrzegać i wplątywać się w rozmaite komplikacje życiowe. Furda z tym! Ważniejsze, czy obie płcie na tyle różnią się psychicznie i emocjonalnie, by wpływało to znacząco na chęć spędzania części swego życia przy komputerze - albo też konsoli - i zanurzaniu się w wirtualnych światach. Tu odpowiedź jest jeszcze w miarę prosta: i tak, i nie. To znaczy pozornie tak, ale niewiele ma to wspólnego z płcią, a znacznie więcej z wychowaniem, a co za tym idzie społeczeństwem i czynnikami cywilizacyjnymi.

Ktoś krzyknie tu: ależ przecież naukowcy wykazali różnice w budowie mózgu mężczyzn i kobiet! Brawo dla naukowców, różnice w budowie klatki piersiowej i podbrzusza zauważono znacznie wcześniej. Same różnice fizyczne niewiele mówią, dopóki nie jesteśmy w stanie sprawdzić powiązanej z nimi funkcjonalności. A w przypadku mózgu dopiero stosunkowo niedawno posiedliśmy odpowiedni arsenał, by podjąć się dokładnych badań. W tym arsenale najbardziej oczywiste są technologie takie, jak tomografia pozytronowa i rezonans magnetyczny. Za ich pomocą można obserwować zmiany w aktywności poszczególnych części tej szarej masy, która skrywa się pod czaszką.

Tu nadchodzi pierwsze zdziwienie. Dla przykładu badania z 1995 roku (S.E. Shaywitz i inni – jak to się ładnie zapisuje, ku łzom i zgryzocie tych „innych”) polegały na obrazowaniu mózgów mężczyzn i kobiet podczas zadań wymagających rozpoznawania dźwięków mowy. Wyraźne różnice zauważono jedynie podczas zadania związanego z rymowaniem. Tu mężczyźni używali lewej półkuli mózgu, kobiety w zasadzie też, z tym że również i prawej. W innych ćwiczeniach nawet tak „drastycznych” różnic nie dostrzeżono. Próbowano też wychwycić rozbieżności we wzorcach aktywacji i tu okazało się, że 40% badanych kobiet wykazywało te wzorce aktywacji, które były teoretycznie bardziej „męskie”. Na dodatek, ogólnie rzecz traktując, drastyczne różnice potrafią wystąpić nawet przy niemal identycznej budowie mózgu, ale przy odmiennych wzorcach aktywacji. Tak więc budowa mózgu tu żadnym dowodem na odmienność nie jest, zwłaszcza że rozbieżności „konstrukcyjne” dotyczą wielkości przy których milimetr wygląda jak słoń. Rozmiar własnej głowy chyba znamy, więc łatwo dostrzec, że skala jest przytłaczająca...

GramTV przedstawia:

Skąd więc takie różnice w zachowaniu i zainteresowaniach? Skoro mózgi nie różnią się znacząco, zwłaszcza pod względem funkcjonalności, to czemu hordy dziewczyn nie zwiedzają Azeroth i nie rzezają masowo w e-sportach? Cóż, jeśli w ogóle mamy wiązać to ze sferą fizyczną, to może znaleźlibyśmy wytłumaczenie w hormonach, ale i tu włazimy na grząski grunt, bo poziom poszczególnych hormonów w różnych osobnikach homo sapiens waha się drastycznie. Nie, to nie jest kwestia tego, czy urodziliśmy się z tymi czy innymi cechami płciowymi. To kwestia tego, gdzie się urodziliśmy – i nie chodzi mi tu bynajmniej o dokładny adres szpitala, a raczej strefę kulturową.

Otóż w naszej kochanej Cywilizacji Zachodu jeszcze do niedawna obowiązywało przedstawianie męskości i kobiecości jako przeciwnych biegunów jednego kontinuum. Pokutowało tak sobie i naukowo, bo jeszcze dwadzieścia lat temu opierano się na takim wzorcu, wypracowanym podczas Ankiety Analizy Postaw z 1936 roku! Nauka w tym czasie gnała na łeb na szyję, a archaiczny wzorzec miał się wciąż nieźle. Zaczęło się to zmieniać wraz ze wprowadzeniem do większości badań „męskości” i „kobiecości” pojęcia androgynii – czyli nie jednego kontinuum z dwoma biegunami, ale dwóch równoległych skal pomiaru. Inaczej mówiąc: kto ma więcej na jednej skali - ten samczyk, kto na drugiej – ten samiczka, a kto niemal po równo – ten pełen androgyn, czyli... No właśnie, wychodzi na to, że spora część populacji to ni pies ni wydra, cosik na kształt świdra. Dlatego coraz częściej w tychże badaniach rozgraniczenie męskość/kobiecość zastępowane jest przez znacznie lepiej pasujące do sytuacji instrumentalność/ekspresywność czy czynność/wspólnotowość. Bo tak naprawdę do tego się to sprowadza.

Linda Brannon w "Psychologii rodzaju" formułuje wręcz stwierdzenie, że na obecnym etapie wiedzy pojęcia męskości i kobiecości pozostają trudne do zdefiniowania. Nic dodać, nic ująć. Jak już wspomniałem, najwięcej ma tu do gadania nie biologia czy insza fizjologia, a czynnik kulturowy i społeczny. Za tydzień weźmiemy się z nim za barki, powiemy sobie o socjalizacji i teorii schematu rodzaju, co nas wyprowadzi na prostą drogę ku odpowiedzi na tytułowe pytanie...

c.d.n.

Komentarze
22
Lucas_the_Great
Redaktor
21/03/2007 11:06
Dnia 13.03.2007 o 15:18, Boginka napisał:

Tym samym takie założenie prawdopodobnie leży u podstaw Twojego tekstu – inaczej temat nie zostałby podjęty w tej formie.

Jeśli przeoczyłaś wczoraj pojawienie się kontynuacji, to znajdziesz w felietonie po prawej stronie przejście w polu "inne publikacje" - powinno Ci to teraz nieco przybliżyć, co leżało u podstaw... :)

Usunięty
Usunięty
13/03/2007 22:47

Bardzo czesto grywamy we dwojke z moja dziewczyna, glownie w przygodowki. To jest wielka frajda, szczegolnie, ze co dwie glowy to nie jedna :-)

Usunięty
Usunięty
13/03/2007 22:47

Bardzo czesto grywamy we dwojke z moja dziewczyna, glownie w przygodowki. To jest wielka frajda, szczegolnie, ze co dwie glowy to nie jedna :-)




Trwa Wczytywanie