Zarówno pod względem zarządzania załogą, jak i w kwestii rozwoju głównego bohatera gra daje więc spore możliwości. Pieczołowicie wykonując misje i zadania, bogacąc się i krok po kroku rozwijając swoją flotyllę, naprawdę łatwo jest polubić pokładowe życie. Za ten aspekt należą się autorom pochwały, ale to wcale nie koniec atrakcji.
Nie można wyobrazić sobie gry o piratach, bez efektownych strać morskich, abordaży i walki na rapiery. Na szczęście pomyślano również o tym. Bitwy można toczyć w dwóch trybach. Realistyczny jest dla prawdziwych hardcore’owców, bowiem przeładowywanie dział trwa niesamowicie długo. Zapewne z tego powodu większość graczy zdecyduje się na tryb uproszczony, który jest o wiele szybszy. Gdy dojdzie do starcia, a mogą w nim uczestniczyć całe eskadry, akcja zostaje przeniesiona na morze. Tam mamy możliwość przełączania się między widokiem TPP i FPP. W tym pierwszym łatwiej się manewruje, a w drugim namierza statki, celuje i strzela. Dopiero, gdy praktyka pozwoli nam umiejętnie łączyć te tryby, walka nabiera rumieńców.Zanim znajdziemy się w zasięgu wrogiego okrętu, warto załadować działa. Można to zrobić przy użyciu czterech typów amunicji (kul armatnich, łańcuchowych, kartaczy i bomb). W oddawaniu celnych salw pomocny jest wskaźnik, który zmienia barwę na czerwoną, jeśli salwa będzie celna. Z tego powodu nie opłaca się strzelać w widoku TPP, bo wówczas posyła się kule „Panu Bogu w okno”.
Wrogi okręt można oczywiście zatopić, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby doprowadzić do abordażu, wyciąć w pień załogę i złupić go doszczętnie, albo przyłączyć do naszej flotylli. To drugie rozwiązanie jest oczywiście bardziej opłacalne, bo statki generalnie do tanich nie należą. Gdy dojdzie do abordażu, nasza załoga zazwyczaj dzielnie stawia czoła przeciwnikowi i często nawet nie musimy brać udziału w walce. Dopiero na końcu trafiamy do kajuty kapitana, którego należy pokonać. Salwa z pistoletu i kilka ciosów szpadą rozwiązują jednak problem.Nie wszystko złoto, co się świeci
Jak Czytelnicy zdążyli się już zorientować, do tej pory mówimy o grze w samych superlatywach. Niestety nie jest tak, że Opowieści z Karaibów pozbawione są wad. Wprost przeciwnie – niektóre z nich potrafią bardzo uprzykrzyć rozgrywkę. Chociażby wspomniana w ostatnim akapicie walka jest bardzo uproszczona. W zasadzie sprowadza się do zadawania jednego ciosu, a kiedy energia naszego herosa spadnie, należy trochę pobiegać dookoła, aby znowu móc razić przeciwnika jednym wyuczonym pchnięciem. No cóż – sztampa! Największym mankamentem jest jednak sterowanie. Aż nadziwić się człowiek nie może, że Akella, tak zasłużona dla gatunku firma, nie potrafi opracować przystępnego interfejsu. „Why is the intuition gone?!” – aż chce się sparafrazować kapitana Jacka Wróbla, wypatrującego poręcznej butelki rumu. Czy oni betatestów nie robią, czy jak? A może nigdy nie grają, w to co wytworzą, bo przecież wady tego systemu widać po godzinie zabawy... Ale o co właściwie chodzi – zapytacie, bo przecież jeszcze nie wiecie. Czas wyjaśnić. Otóż przeważającą część rozgrywki spędza się na przechodzeniu przez kolejne ekrany przy pomocy spacji. A to tawerna (spacja), a to przystań (spacja), a to handlarz (spacja) itd. Niestety, gdy trafiamy do w jakieś miejsce rozmowa wcale nie rozpoczyna się automatycznie. Dlaczego? No cóż, musimy jeszcze podbiec z pięć kroków, ustawić się DOKŁADNIE na wprost interlokutora (notabene: wszyscy mają piekielnie mało do powiedzenia – a to kolejna wada) i wtedy puknąć w spację... Potem następuje wymiana zdań (zawsze tych samych!) i kilka... spacji. Żeby wyjść i pójść gdzie indziej trzeba oczywiście nacisnąć.... bingo!... spację! Toż to kompletne nieporozumienie! Gdy dodać do tego fakt, że poszczególne ekrany ładują się długo, macie już niezły obraz sytuacji: gracza przed monitorem wrzący rum zalewa od tego wciskania podłużnego klawisza... Wcale nie lepiej jest na innych ekranach zarządzania załogą i handlu. Dajmy na to handlując musimy wybrać ilość każdego dobra osobno i osobno ją zaakceptować. A przecież można było prościej – wybieramy WSZYSTKO, co chcemy sprzedać i dopiero wówczas (RAZ!) wciskamy przycisk akceptacji. Na Posejdona – to przecież banalne! (Zresztą kolesie z Akelli wpadli na to przy innym ekranie – naprawiając statek jakoś da się najpierw wszystko poustawiać, a potem zaakceptować – no zadziwiające...) Bez wdawania się w szczegóły należy stanowczo stwierdzić, że „tfu-rcom” najwyraźniej obce było sformułowanie „funkcjonalność”.Mieszane uczucia można mieć także jeśli chodzi o miasta i porty, do których zawijamy. Z jednej strony, pod względem architektonicznym prezentują się ładnie (urocze domki, brukowane uliczki, mostki, pomniki, fontanny itp.). Z drugiej – jest ich dość mało, są niewielkie i właściwie większość budynków to dekoracje. Zresztą grafiki właściwe nie podziwiamy na wyspach, bo zazwyczaj przemieszczamy się klikając... spację.
Pora na podsumowanie i szczere przyznanie, że nawet zawodowego recenzenta gra stawia w kropce. Bez wahania można stwierdzić, że gra wciąga, ale pewnie duża w tym zasługa niezwykle nośnego tematu. Również mnogość możliwości powala na kolana i sprawia, że po prostu fajnie „zarządza” się swoim morskim biznesem. Z drugiej strony gra jest pełna uproszczeń, na dłuższą metę może wydawać się monotonna, a ponadto ma najgorszy interfejs ze wszystkich produkcji „karaibskopochodnych”. I wiecie co... może to niezbyt uprzejme, ale za zakupem przemawia zwłaszcza niska cena. Za porównywalne pieniądze nic lepszego w tym gatunku po prostu nie ma! Albo jeszcze inaczej: to niezła gra, tylko irytująco niedorobiona. Jeśli zacisnąć zęby gra się całkiem fajnie.Tytuł: Age of Pirates - Opowieści z Karaibów Gatunek: morska/ekonomiczna/przygodowa Wymagania sprzętowe: CPU 2,5GHz, 1 GB RAM, karta graficzna 128 MB Zalety: + rozwój bohatera + rozwój załogi + klimat Wady: - interfejs - może się znudzić - brak przyspieszenia na mapie głównej Czas na opanowanie: 4 godziny Poziom trudności: średni Producent: Akella Wydawca: 1C Polski wydawca: Cenega Poland Cena: 29.90 Wersja: PL (kinowa) Strona www: http://www.playlogicgames.com/aopct/
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!