Wojna między konsolami a pecetami trwa, jak długo sięgam pamięcią, a, przynajmniej jeżeli chodzi o rynek rozrywki elektronicznej, sięgam naprawdę daleko. Najpierw przeciwnikiem były ATARI, które to wedle ich użytkowników nadawały się do gier o wiele lepiej niż blaszaki. Czasy się jednak zmieniły i stare, dobre Atarynki odeszły w niepamięć. Firma porzuciła hardware i zajęła się softwarem, i należy przyznać, że w większości naprawdę dobrym. Następną naprawdę liczącą się konsolą, było oczywiście PlayStation. I znów, jej zwolennicy wieszali psy na poczciwych komputerach osobistych, a użytkownicy tych drugich, aby nie zostać dłużnymi, wyśmiewali się z szaraków. Wojna ta trwa do dziś, choć jej zasadność wciąż pozostaje dla mnie tajemnicą.
Wojna między konsolami a pecetami trwa, jak długo sięgam pamięcią, a, przynajmniej jeżeli chodzi o rynek rozrywki elektronicznej, sięgam naprawdę daleko. Najpierw przeciwnikiem były ATARI, które to wedle ich użytkowników nadawały się do gier o wiele lepiej niż blaszaki. Czasy się jednak zmieniły i stare, dobre Atarynki odeszły w niepamięć. Firma porzuciła hardware i zajęła się softwarem, i należy przyznać, że w większości naprawdę dobrym. Następną naprawdę liczącą się konsolą, było oczywiście PlayStation. I znów, jej zwolennicy wieszali psy na poczciwych komputerach osobistych, a użytkownicy tych drugich, aby nie zostać dłużnymi, wyśmiewali się z szaraków. Wojna ta trwa do dziś, choć jej zasadność wciąż pozostaje dla mnie tajemnicą.
Prawdopodobnie wzięła się z początkowego podejścia do pecetów. Ich twórcy zakładali, że będą to głównie zaawansowane maszyny do pisania, połączone z kalkulatorami, czyli narzędzia służące wyłącznie pracy. Rzeczywistość jednak okazała się inna. Bardzo szybko powstały na nie pierwsze gry, a ludzie zaczęli je kupować nie tylko pod kontem pracy ale również dla rozrywki. Błyskawiczne tępo ich rozwoju zaskoczyło nawet tych, którzy je stworzyli. A wraz z rozwojem nadeszły nowe możliwości, które twórcy gier zaczęli wykorzystywać. Tak więc, gry na blaszaki poziomem skomplikowania szybko przerosły konsole, budząc tym samym zrozumiałą zawiść konsolowców.
Konsole jednak również miały swoje niezaprzeczalne zalety. Przede wszystkim, gry na nie musiały być dopracowane pod każdym względem. Nie mogło być mowy o nie zoptymalizowanym kodzie ani o błędach programistów. Gra musiała mieścić się na jednym nośniku i konkurować z coraz lepszą grafiką PCtów. Dzięki temu, posiadacze konsol dostawali dużo bardzo wysokiej jakości tytułów, podczas gdy użytkownicy pecetów byli zalewani dużą ilością niedopracowanej szmiry. Szybki rozwój Internetu tylko pogłębił tą przepaść. Od kiedy bez problemu można było pobrać łatki do gier, wydawcom przestało zależeć na ich jakości, zaczęła liczyć się szybkość. Wszak błędy zawsze można naprawić później.
Tak więc, przez jakiś czas wszystko pozostawało we względnej równowadze. Na PCty wychodziło sporo, coraz bardziej złożonych tytułów, choć trzeba było się napracować i nie raz gorzko zawieść, nim oddzieliło się ziarna od plew. Z drugiej strony, konsolowcy dostawali sporo dopracowanych tytułów, choć cały czas dręczyły je problemy wynikające ze sztywnej struktury konsol. Obydwie grupy patrzyły na siebie krzywo i raz po raz próbowały udowodnić wyższość Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Na tych nielicznych, którzy lubili pograć na obu typach hardware patrzono jak na pariasów, bądź ludzi niespełna rozumu.
Wszystko się jednak zmieniło za sprawą konsol nowej generacji. Trzeba przyznać, że tym, kto włożył przysłowiowy kij w mrowisko był nie kto inny, jak Bill Gates. Być może i jest to nie lubiana w środowisku postać, jednakże należy przyznać, że on i jego firma dokonali już niejednego przełomu. Tym razem postawili na głowie środowisko konsol. Kto jeszcze parę lat temu pomyślałby, że konsole będą miały twardy dysk? Dzięki temu oraz możliwości podłączenia do Internetu, konsole zyskały wiele nowych możliwośći, choć zaczęły je dręczyć te same wady, które były dotychczas zarezerwowane dla blaszaków. Kiedy usłyszałem poraz pierwszy o łatce wydanej na tytuł konsolowy, wiedziałem już, że nic nigdy nie będzie tak, jak dawniej. Równowaga została zburzona, wszystko się zmieniło.
Pomyślmy bowiem logicznie, czym różni się teraz gra na peceta od tej na konsolę? Tak naprawdę niczym, poza sterowaniem, choć i to jest złudne. Tak naprawdę, nie sądzę by były jakieś prawdziwe problemy z podłączeniem myszki do konsoli czy korzystaniem z pada na pececie. To raczej kwestia tradycji zaowocowała tym, że ani nowy XboX, ani PS3 nie obsługują gryzonia. Możliwości konsol i Błaszaków są niemal identyczne z tym, że PC będą się rozwijać, podczas gdy ich odwieczni rywale będą stać w miejscu, aż do ukazania się ich nowych wersji. Do tego gry na konsole będą podlegać tym samym prawom, co te na PC.
Nie rozumiem zatem skąd biorą się przewidywania, że już niebawem rynek gier na pecety umrze śmiercią naturalną. Grać się będzie na konsolach, a blaszaki będą służyć tylko do pracy. Brzmi to dla mnie jak bełkot marketingowców, którzy chcą zdobyć jak największą liczbę klientów. Po co mi bowiem dwurdzeniowy procesor, wielosetgigabajtowy, szybki twardy dysk, parę giga RAMu i wielo potokowa 512 megahercowa karta graficzna na maszynie do pisania? Tak więc, z jednej strony zniechęcają nas do grania na PC, a z drugiej wymuszają zakup świetnego sprzętu tylko po to, by odpalić OS. Paranoja...
Pozdrawiam Was, nocne marki.