Neil Burger - "Iluzjonista" - recenzja

JeRzy
2007/02/28 23:52

Romantyczna iluzja

Romantyczna iluzja

Romantyczna iluzja, Neil Burger  - "Iluzjonista" - recenzja

Pod koniec XIX wieku w Wiedniu furorę robią pokazy iluzjonisty Eisenheima. W skromnej oprawie, przy użyciu oszczędnych środków, magik dokonuje istnych cudów. Wieść o nim dociera na dwór księcia Leopolda, sceptycznego wobec wszelkich sił nadprzyrodzonych. Następca tronu pojawia się na spektaklu i aby zdemaskować Eisenheima wysyła do asystowania mu swoją narzeczoną, Sophie. Tak rozpoczynają się wydarzenia, które niebawem wstrząsną Wiedniem.

Najpierw Prestiż Christophera Nolana, teraz Iluzjonista Neila Burgera, wkrótce Scoop Woody’ego Allena – na ekranach dawno nie było takiego wysypu opowieści o sztuce iluzji. Film Burgera został bardzo luźno oparty na motywach opowiadania Stevena Millhausera. Na tyle luźno, że dwóch spośród głównych postaci, Sophie von Teschen i Leopolda, nie ma w literackim pierwowzorze. Także tematyka jest inna – Millhauser w historii o twórcy coraz bardziej wyrafinowanych iluzji zbliża się do Prestiżu, podczas gdy ekranizacja jest romansem, w którym niezwykłe talenty Eisenheima stają się narzędziem w walce o ukochaną kobietę.

Eisenheim jest zagadką, którą widz próbuje rozwiązać razem z inspektorem Uhlem, zaufanym człowiekiem księcia, wyznaczonym do zdemaskowania domniemanych oszustw iluzjonisty. To właśnie dzięki dochodzeniu Uhla poznajemy tło wydarzeń rozgrywających się w Wiedniu. Przez sporą część filmu obserwujemy też z jego perspektywy losy bohaterów, krok po kroku angażując się w nie coraz bardziej, gdy on sam zostaje wciągnięty w intrygę i staje się narzędziem w cudzych rękach. Pod wieloma względami można go porównać do postaci innego inspektora: Fincha z V jak Vendetta.

Tu warto skupić się na stronach konfliktu i aktorach, dzięki którym stał się on tak intensywny. W Eisenheima wcielił się znakomity Edward Norton. Jego mimika jest sama w sobie sztuką iluzji – w jednej chwili pełna emocji, w innej całkowicie nieprzenikniona i zagadkowa; zwodzi widza, myli ślady i podsuwa fałszywe odpowiedzi. Warto też wspomnieć, że na potrzeby filmu, Norton nauczył się wielu klasycznych tricków iluzjonistycznych, którymi później miał okazję wprawiać w zdumienie ekipę filmowców.

Jako inspektor Uhl, sumienny policjant, a zarazem miłośnik iluzji, świetnie obsadzony został Paul Giamatti. Jego bohater zostaje wystawiony na ciężką próbę przekonań – zarówno tych dotyczących lojalności, jak zjawisk nadprzyrodzonych. Oglądany ostatnio w Kobiecie w błękitnej wodzie, Giamatti potrafi świetnie podkreślić zarówno wrażliwość Uhla, jak jego determinację w działaniu. W roli Leopolda zobaczymy Rufusa Sewella, najlepiej znanego miłośnikom fantastyki z Mrocznego miasta Alexa Proyasa. Oglądając go odnosi się wrażenie, że nawet w chwilach, gdy książę zachowuje się powściągliwie, w środku emocje aż kipią. Stylem gry chwilami przypomina znakomitego Christophera Walkena. To postać silna i intensywna – godny przeciwnik dla Eisenheima.

Na wysokości zadania stanęła też Jessica Biel, kreując bohaterkę mocno różniącą się od swych wcześniejszych ról. Do tej pory, nie licząc występu w serialu familijnym Siódme niebo, aktorka pojawiała się w filmach akcji, m.in. jako Abigail Whistler w Blade: Mroczna Trójca i porucznik Kara Wade w Stealth (wkrótce wystąpi u boku Nicholasa Cage’a w Next, na motywach opowiadania Philipa K. Dicka). Sophie w Iluzjoniście to arystokratka, z pozoru delikatna, lecz pełna wewnętrznej siły, który pomaga jej dochować wierności swych przekonaniom i pragnieniom, wbrew przeciwnościom losu.

Chociaż Iluzjonista jest sprawnie nakręcony i dobrze skonstruowany scenariuszowo, brakuje mu wyrafinowania i złożoności, jakie miał w sobie oglądany niedawno na polskich ekranach Prestiż. Dzieło Burgera wpisuje się w nurt kina, które – jak iluzjonista – manipuluje widzem, sugerując określony przebieg wydarzeń, aby później pokazać inną ich interpretację. W tym przypadku widz znajduje się w podobnej sytuacji, co rozszyfrowujący zagadkę Eisenheima inspektor Uhl. Jednak w przeciwieństwie do filmu Nolana, ekranowe złudzenie łatwiej tu przejrzeć; wyłapać moment, gdy reżyser odciąga uwagę widza od prawdziwego wyjaśnienia. Wszelkie późniejsze wątpliwości co do przebiegu wydarzeń są przede wszystkim zasługą wspomnianej gry Nortona.

O ile Neil Burger i operator Dick Pope są słabszymi iluzjonistami, o tyle świetnie uchwycili charakter epoki fin de siécle. Ziarniste, przebarwione zdjęcia Pope’a zasłużenie dostały nominację do Oskara. Aby wzmocnić wrażenie autentyczności, operator rozważał nawet przez pewien czas kręcenie filmu archaiczną kamerą na korbkę. Ostatecznie za inspirację posłużyła XIX-wieczna technika autochromowej fotografii, stosowana m.in. przez braci Lumiere. Zmiany w kolorystyce wymagały dodatkowej pracy od projektantki kostiumów, Ngili Dickson.

To również kolejny film, do którego zdjęcia kręcono głównie w Pradze – zabytkowa architektura stolicy Czech świetnie zastąpiła prawdziwy Wiedeń. Na przykład zamek arcyksięcia Ferdynanda, z korytarzami i salami obwieszonymi trofeami (Ferdynand, zapalony myśliwy, zastrzelił ponoć prawie 15 tysięcy zwierząt) posłużył za niepokojący dom myśliwski Leopolda.

GramTV przedstawia:

Dobrze też służy filmowi muzyka Philipa Glassa, chociaż chwilami odnosi się wrażenie, że jest nieco zbyt monotonna i zapewne w oderwaniu od obrazu mogłaby być nużąca.

Warto też wspomnieć, że sztuczki Eisenheima (m.in. Drzewko pomarańczowe) pokazywane w Iluzjoniście są wiernie osadzone w realiach epoki. Pomysły na nie zostały oparte na iluzjach „ojca współczesnej magii”, Jeana Paula Roberta-Houdina. Widz jednak przez większość czasu nie może mieć pewności, czy w przypadku bohatera filmu także mamy do czynienia ze zręcznością i techniką, czy w grę wchodzi raczej prawdziwa magia. Czy rację ma tłum, który wierzy w cudowną moc magika, czy sceptyczny książę Leopold? Sam Eisenheim sugeruje, że nie ma nic do ukrycia – symbolem tego jest jego prosty ubiór i podwinięte do łokci rękawy koszuli. Czy faktycznie tak jest? Przekonajcie się sami.

Plusy: + intrygująca historia + znakomita gra aktorska (szczególnie E. Nortona) + klimatyczne zdjęcia Minusy: - trick twórców za łatwy do przejrzenia

Tytuł: Iluzjonista (The Illusionist) Reżyseria: Neil Burger Scenariusz: Neil Burger Zdjęcia: Dick Pope Muzyka: Philip Glass Obsada: Edward Norton, Paul Giamatti, Jessica Biel, Rufus Sewell Produkcja: USA / Czechy 2006 Dystrybucja: SPInka

Komentarze
13
Usunięty
Usunięty
04/03/2007 18:59
Dnia 01.03.2007 o 21:30, lelelf napisał:

> Ech... Czemu doba ma tylko 24 godziny? :) Ja też tego nie rozumiem :/ zazwyczaj brakuje mi około 24 następnych godzin w dobie.. :/ hmm co do filmu - wydaje się przyjemny, ale... mam niemiłe przeczucie, że już wiem jak się skończy - obstawiam, że głowna kwestia zostanie nierozwiązana - czyli detektyw znajdzie dowody, na iluzję.. a jednak ostatnia scena pokaże nam coś innego. Co do romansu, to oczywiście zwycięży prawdziwe uczucie, i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie :) oby nie... BTW ostatnio w kinie byłem na Apocalypto i polecam! szczególnie jeśli ktoś ma jeszcze okazję iść na to do kina - bo zdjęcia, piękno pejzarzy, charakterystyka - ogólnie oprawa wizualna, są mocnym atutem tego filmu!

Raczej nie pójdę... nie kręcą mnie takie filmy... Musiałem odpisać bo ciągle mi pokazuje, ze mam odpowiedź w tym temacie! :)

Usunięty
Usunięty
02/03/2007 12:48

Dobry film, bardziej spójny aniżeli Prestige, bardzo podobała mi się rola Rufusa Sewell''a

lelelf
Gramowicz
01/03/2007 21:30
Dnia 01.03.2007 o 15:55, szymonsen napisał:

Ech... Czemu doba ma tylko 24 godziny? :)

Ja też tego nie rozumiem :/ zazwyczaj brakuje mi około 24 następnych godzin w dobie.. :/hmm co do filmu - wydaje się przyjemny, ale... mam niemiłe przeczucie, że już wiem jak się skończy - obstawiam, że głowna kwestia zostanie nierozwiązana - czyli detektyw znajdzie dowody, na iluzję.. a jednak ostatnia scena pokaże nam coś innego. Co do romansu, to oczywiście zwycięży prawdziwe uczucie, i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie :)oby nie...BTW ostatnio w kinie byłem na Apocalypto i polecam! szczególnie jeśli ktoś ma jeszcze okazję iść na to do kina - bo zdjęcia, piękno pejzarzy, charakterystyka - ogólnie oprawa wizualna, są mocnym atutem tego filmu!




Trwa Wczytywanie