W samo południe brnąc po pachy w śniegu

Lucas the Great
2007/02/27 12:00

Śnieg po pachy

Śnieg po pachy

No to mamy zimę z głowy. Wszystko wskazuje na to, że nie tylko kalendarzowo, a i ogólnie. Na dodatek możliwe, że na dłuższy czas. Coś się pozmieniało w klimacie, od dłuższego czasu rządzi u nas teoretycznie ten tak zwany „kontynentalny”, co oznacza, że zimą może być czasem mroźno, ale na pewno niezbyt wilgotno, czyli śnieg raczej odpada. W tym roku nawet mroźno nie było przez większość czasu, do tego popadać też potrafiło, z tym że za pomocą H2O w formie płynnej, nie zaś stałej... Ba! Trafiały się w styczniu burze z piorunami, co już brzmi jak uwertura do apokalipsy.

Nie było więc śnieżnej zimy. Mieli ją zamiast nas plantatorzy pomarańczy w Kalifornii, ku zgryzocie tamtejszego Pana Gubernatora, szerzej znanego jako Terminator. My w naszym kraju mogliśmy sobie co najwyżej popatrzeć na śnieżne zaspy poprzez ciekłokrystaliczne okno telewizora lub monitora. A przecież nasza szerokość geograficzna powinna naturę do czegoś zobowiązywać. Nawet Golfstrom, czyli lokalna elektrociepłownia tej części Europy działa tak, jak zakłady ciepłownicze z okresu najgłębszego komunizmu: całkowicie zamarznąć się niby dzięki temu nie da, ale jakoś tak bezpieczniej jest owinąć się wełnianym kocem. Czyli nie powinno być takich wiosennych zim.

W okolicach XVII wieku obrotnym przedsiębiorcom opłacało się budować karczmy na trakcie z Polski do Szwecji. Trakcie, który biegł prostą drogą, przez Bałtyk. Warstwa lodu była na tyle solidna i skuwała morze tak długo, że postawienie na środku akwenu prowizorycznego budynku było nie dość że w miarę bezpieczne, to na dodatek całkiem dochodowe. Na wschodzie kraju śnieg zalegał taką warstwą, że trzeba było nie lada desperacji, by próbować się przez niego przebijać. Małe miejscowości stawały się więc na kilka miesięcy zupełnie odciętymi od świata enklawami. Było zdecydowanie inaczej.

Nawet w XX wieku potrafiło nieźle zaśnieżyć nam kraj. Nie trzeba bynajmniej cofać się do czasów II Wojny Światowej – wystarczy sięgnąć pamięcią do roku 1979. Nawet w Warszawie śnieg potrafił zalegać warstwą grubą na 70 centymetrów... Poza miastami pługi odrzucały go z dróg, tworząc na poboczach wały tak wysokie, że nie dawało się zza nich świata zobaczyć. Taki obraz stoi w silnej opozycji do tegorocznej zielonej trawy.

GramTV przedstawia:

Tak więc pozostało nam podziwiać śnieżną zimę w formie symulacji. W wypadku gier komputerowych okazało się jednak, że Matki Natury nie przeskoczymy. Jeśli ona nie jest w stanie wykonać porządnej zimy w realnym świecie, to i programistom sensowna kreacja raczej nie wyjdzie. Większość najwyraźniej wychodzi z założenia, że zimowy pejzaż w grze to po prostu biały kolor jako podłoże, kilka ośnieżonych drzewek i białe ciapki na ekranie, przypominające raczej zaburzenia odbiornika niż zamieć. Nie tędy droga, chyba że faktycznie chodzi tylko o urozmaicenie kolorystyki na siłę. Od takich obrazków tak czy inaczej nie powieje chłodem. Śnieżny, zimowy klimat w grze można osiągnąć na kilka sposobów. Jednym z nich jest wykorzystanie ręcznie malowanych plansz, nie tworzonych z gotowych modułów i tekstur. Tak było w przypadku Icewind Dale i Syberii. Nie było w nich żadnych powtarzających się elementów, bo wszystko wykonywali kawałek po kawałku artyści. Żadnych gotowych elementów, powtarzających się co kawałek. Każda śnieżna czapa była unikatowa. To jednak metoda, która stoi w opozycji do nowoczesnych silników graficznych.

Cała zaawansowana technologia, za pomocą której tworzy się dziś gry, nie jest w stanie oddać w pełni natury śniegu. Trzeba by jakichś kosmicznych procesorów fizyki, by wygenerować miękkie podłoże, zapadające się pod ciężarem postaci w zależności od stopnia ścięcia powierzchni lodem i wpływu wiatru. Takich efektów nie zobaczymy jeszcze długo. Jednak wystarczy odrobina samozaparcia, by wpaść na kilka prostych, choć skutecznych rozwiązań. Tekstury umiejące pozorować odbicie światła to już standard. A śnieg przecież właśnie tak się zachowuje. Do tego dodajmy zamieć - ograniczenie widoczności z pozorną głębią pierwszego planu (algorytm ruchu „śnieżynek” w 3D a nie zasłonka z pionowo spadających pikseli). Brak interakcji między śnieżnym podłożem a modelem można zamaskować efektami dźwiękowymi i współczynnikiem oporu, spowalniającym ruch postaci.

Trzeba przyznać, że daleko w stronę budowania zimowego klimatu poszli goście z Piranha Bytes. Mamy w trzecim Gothicu i skrzyp śniegu pod butami i lśniącą biel dookoła, jest ślicznie... na tych kilku komputerach, które spełniają wszystkie wymagania zasobożernego, źle zoptymalizowanego silnika. Na dodatek zarobaczenie gry sprawia, że wielu graczy może nieprędko zwiedzić mroźny Nordmar, woląc wyczekiwać kolejnych łatek niczym wiosny. Jednakże, kto nie przedzierał się po nocy tamtejszymi lasami z pochodnią w ręku, nasłuchując wycia wilków, ten wiele stracił. Tak właśnie podróżowali po wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej nasi przodkowie, z tym że grzęznąc głęboko w śniegu. A tu jeszcze mamy dodatkowo uroczą perspektywę, że za którymś rogiem, tuż-tuż, czeka miękki, puszysty kotek szablastozębny, który chętnie w swym futerku utuli nas do spokojnego, wiecznego snu...

Póki co zima odchodzi, jaka by nie była. Czekają nas coraz cieplejsze dni, ale pod koniec roku znowu zaczniemy wypatrywać śniegu. Prawdopodobnie niewiele go za oknami zobaczymy, pozostaje więc mieć nadzieję, że na Gwiazdkę ktoś nam zafunduje porządną, wirtualną zimę. Nie białą wariację standardowej mapy, czy poziomu, ale coś, co nie pozwoli nam zapomnieć, jak naprawdę wyglądają zaspy śniegowe. Czego Wam i sobie jak naj... mroźniej życzę...

Komentarze
15
lelelf
Gramowicz
28/02/2007 00:33
Dnia 27.02.2007 o 16:57, thaven napisał:

Taa.. zamarznie, ociepli się, bieguny się pozmieniają, jakiś metełor w nas trzasnie, śłońce wybuchnie, godzilla z moża się wyłoni, dostaniemy promieniowaniem gamma z kosmosu, wybuchnie n superwulkanów naraz, moża wyleją i cały polski rząd poda się do dymisji - straszne będze :(. :P

Wystarczy Krzysiu - NIC NIE BĘDZIE! :D i nie będzie ocieplenia i zimy nie będzie, nawet lata! - nic nie będzie :)(ps. "może" w tych znaczeniach piszemy "morze" jak np. "morski"!!)A miałem akurat w tym roku uczyć się jeździć na nartach.. akurat jak się zdecydowałem na naukę:/

Usunięty
Usunięty
27/02/2007 18:01

Na samym poczatku tekstu jest "Dodatek możliwe, że na dłuższy czas" - chyba powinno być "Na dodatek". :) Poza tym tekst mi się nawet podobał. :) U mnie też zima się nie popisała - kilka dni temu może i było biało, ale po paru dniach wszystko się stopiło. Teraz jeszcze pada deszcz i wszędzie jest mokro. :/ Najciekawsze jest to, że jutro jadę na szkołę zimową na 10 dni do Muszyny. Tylko że my tam jedziemy po to, żeby poszusować trochę na nartach. A jeśli w górach też są takie warunki, to chyba sobie zbyt dużo nie pojeździmy. :/ No nic, mam nadzieję, że śnieg tam się jeszcze jakoś trzyma. :P

Usunięty
Usunięty
27/02/2007 16:57

Taa.. zamarznie, ociepli się, bieguny się pozmieniają, jakiś metełor w nas trzasnie, śłońce wybuchnie, godzilla z moża się wyłoni, dostaniemy promieniowaniem gamma z kosmosu, wybuchnie n superwulkanów naraz, moża wyleją i cały polski rząd poda się do dymisji - straszne będze :(. :PA umnie jest fajnie - czasem troche deszczu, czasem troche śniegu, troche zmino pobyło, troche ciepło też. nie narzekam.




Trwa Wczytywanie