Ciekawe, ile musi potrwać, zanim co poniektórzy zorientują się, że książka to produkt składający się nie tylko z treści, ale również z okładki. Przydałoby się, aby odpowiedzialny za wypisywanie podczytników człowiek miał o tym skromnym bądź co bądź zadaniu odrobinę pojęcia i nie pozostawiał po sobie takich upiorków. Wymaga tego szacunek zarówno dla klienta – Czytelnika, jak i dla Autora, którego infantylny, głupi, czy nieudolny podczytnik pozbawia szansy przebicia się na rynku
Szlachetny Mściciel w krainach zakazanych rozkoszy BDSM
Wróćmy raczej do powieści i jej fabuły. Rzecz dzieje się w odległej przyszłości, gdy rządzony przez feudalnych władyków Wszechświat staje w obliczu drobnych zawirowań politycznych, czyli zamachu stanu. Główny bohater to niejaki Zanael, jedyny ocalały syn prawego i sprawiedliwego, acz właśnie obalonego władcy. On to właśnie ma dojrzewać do całej tej walki i miłości, oczywiście o władzy nie zapominając. Uciekając przed siepaczami uzurpującego sobie władzę triumwiratu (w postaci Czarnoksiężnika Sanitha, czarnego rycerza De Borga i przeklętej królowej Szekry), udaje się do równoległego, a w zasadzie – zgodnie z powieścią – kolizyjnego uniwersum. W którym to uniwersum mają działać zupełnie inne prawa fizyki i logiki. Wszechświat ten okazuje się być zamieszkany przez elfy, orków, demony, anioły... i bogowie wiedzą co jeszcze. Nasz bohater walczy, miłuje i wreszcie dojrzewa do władzy i zemsty (niekoniecznie w tej kolejności). Wszystko to w dekoracjach, które zapewne bardzo spodobałyby się fanom praktyk BDSM: wszechobecne nagie niewolnice o przekłutych sutkach, gwałty, tortury itp. W przerwach w obserwowaniu owych gwałtów, tortur i nieszczęść, wywołanych przez wrogów tudzież sojuszników, Zanael filozofuje na temat dobra, zła i polityki. Te rozważania mogłyby nawet stać się mocną stroną książki, gdyż łamią konwencję dobrego mściciela zamordowanych, szlachetnych, Tatusia i Mamusi. Mogłyby, gdyby nie były tak wysilone i sztuczne. Cała akcja powieści rwie się i wymaga zawieszania niewiary na kołku... na dodatek zbyt wysoko umieszczonym.
Zanael potrafi wykaraskać się z każdej sytuacji, bogowie go kochają, interweniują w gry losowe, by ratować mu życie. Jednocześnie walczą z nim legiony anielskie wysłane dla zniszczenia piekieł. Bogowie ci muszą też być bardzo niekompetentni, gdyż mimo swej całej boskości, niedostępności i potęgi dają sobą manipulować jak dzieci. Bohater nasz, wraz ze swoją dzielną drużyną, skacze z uniwersum do uniwersum, prowadzi wielkie bitwy, mąci w polityce i stara się odzyskać zagrabioną władzę.
Pies to czy wydra?
Podobno ma być to space opera, ale rozczaruje się ten, kto spodziewa się tu epickich opisów manewrów kosmicznych flot rodem z cyklu Honor Harrington Webera. Niby wszystkie te elementy występują w powieści, lecz kwitowane są z reguły kilkoma suchymi zdaniami. Zupełnie inaczej jest z pojedynkami magów tudzież rąbaninami wręcz - tu autor pozwala sobie na sążniste opisy, patetyczne przy tym wielce. W sumie o ile ze space operą ma to tyle wspólnego, że wspominane są statki kosmiczne, o tyle mamy tu do czynienia raczej z fantasy. Jeśli oczywiście tego typu rozróżnienia kogoś interesują.
Nie można tej książki określić jako jednoznacznie złej, jednakowoż warsztat Uznańskiego nie dorównuje jego, zaiste pełnej rozmachu, wyobraźni. Wyobraźni, która choć jest w stanie nakreślić piękne i poruszające krajobrazy oraz sytuacje, to nie radzi sobie ze złączeniem ich w jedną logiczną całość, nie sięgając do chwytów typu „deus ex machina”. Wygląda to tak, jakby autor koncentrował się bardziej na tworzeniu malowniczych, naładowanych emocjonalnie scen i kreowaniu ciekawych, acz nieco niespójnych światów niż na opowiadaniu historii. Kończąc ten wywód, można stwierdzić, iż autor powinien był jeszcze poczekać z wydaniem tej powieści i poważnie ją dopracować. Uznański zdecydowanie lepiej radzi sobie z krótszymi formami. O ile opieranie całego utworu na opisach scen uchodzi (a często wręcz stanowi o jego urodzie) w opowiadaniu, to w powieści takie podejście jest nużące i niezgrabne.
Plusy:
+ wybujała, by nie powiedzieć nadmiernie rozbuchana, wyobraźnia Autora.
Minusy:
- rwąca się i niespójna fabuła
- mało wiarygodny i sztampowy bohater
- nadmierne epatowanie zbędnym okrucieństwem
- ciężki, czasem wręcz grafomański styl i język
Autor: Sebastian Uznański
Tytuł: Żałując za jutro
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Wydanie: oprawa miękka, 413 stron.
Cena: 29,90 zł