ParaWorld - rzut okiem

Mastermind
2007/02/23 18:00

Zaginiony świat z dinozaurami w tle

Odwieczny wyzysk dinozaurów przez człowieka

Zaginiony świat z dinozaurami w tle

Zaginiony świat z dinozaurami w tle, ParaWorld - rzut okiem

O tym, że dinozaury jednak nie wyginęły, próbuje nas przekonać studio SEK.ost, autorzy RTS-a o wdzięcznym i jakże oryginalnym tytule ParaWorld. Jak nietrudno się domyślić, wielgachne dinusie żyją sobie w świecie równoległym do naszego i właśnie za ich sprawą dochodzi do sporego zamieszania. Rys (nie mylić z Rysiem!) fabularny, przedstawiony w niezłym intro, a potem w licznych filmikach sprowadza się w sumie do tego, że na skutek odkryć fizycznych amerykański naukowiec pod koniec lat 50-tych XX stulecia odnalazł wrota prowadzące do innego świata. Zamieszkują go wojownicze plemiona Nordów, Pustynnych Jeźdźców i Klanu Smoka oraz spora ilość prehistorycznych stworów. Zupełnie nieoczekiwanie na wyprawę w głąb ParaWorld zabiera się trójka sympatycznych bohaterów, którzy będą towarzyszyć graczom w zmaganiach. Jak się niebawem okaże, zostali oni uwięzieni w świecie, w którym podstęp goni podstęp, a przeżyć nie jest wcale łatwo.

Gra jest w zasadzie dość standardowym RTS-em, zaprawionym szczyptą elementów rodem z RPG (artefakty, poziomy doświadczenia, zadania poboczne itp.) oraz jednym oryginalnym elementem (panel awansu jednostek). Aby przeżyć i ukończyć szereg misji, należy troszczyć się o rozbudowę bazy, pozyskiwanie surowców (drewno, mięsiwo, kamień) oraz być skutecznym w walkach, za co otrzymuje się tzw. punkty czaszek – bardzo istotne przy kolejnych usprawnieniach. Szczerze mówiąc nic nowego, ale jednak gra się ParaWorld nad wyraz sympatycznie. Zapewne spora w tym zasługa ciekawej fabuły (naprawdę chce się wiedzieć, co będzie dalej), dużej liczby przerywników filmowych oraz sporego zróżnicowania armii.

Ten ostatni aspekt wymaga rozwinięcia. W kampanii, liczącej 16 misji, trzema plemionami gra się kolejno, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby pokierować nimi w trybie multi lub potyczki. Każda z nacji ma własne budowle oraz rzecz jasna wojsko, co różnicuje je w wystarczającym stopniu. Dla przykładu Pustynni Jeźdźcy to koczownicy, którzy potrafią szkolić na potrzeby armii potężne dinozaury. Mogą szybko się przemieszczać i zakładać osady w pozornie niedostępnych miejscach. Posiadają też chyba najsilniejszą jednostkę ze wszystkich – ogromnego, budzącego grozę T-Rexa, który dosłownie pożera przeciwników. Z kolei Klan Smoka to najbardziej zaawansowane technologicznie plemię. Wykorzystuje bronie miotające (Smoczy Czołg, Moździerz), pułapki oraz sporo jednostek morskich. Należący do tej armii Sejsmosaur to ruchoma forteca naszpikowana działkami niczym świąteczna babka rodzynkami. Od przybytku głowa nie boli

Zróżnicowanie nacji jest zatem spore, ale na tym wcale się nie kończy. Istotną rolę odgrywają bowiem w ParaWorld bohaterowie. Oprócz trójki już wymienionych (ci mają ważną rolę w kampanii) możemy jeszcze skorzystać z umiejętności dodatkowej siódemki. Każdy z nich po awansie na kolejne poziomy (w sumie dostępnych jest pięć) uzyskuje dostęp do kolejnych zdolności. Dla przykładu Mikołaj Taslow potrafi wznosić budynki na pierwszym poziomie, na drugim robi to jeszcze szybciej stojąc w pobliżu, na trzecim może jednym strzałem niszczyć wrogie pojazdy, na czwartym umożliwia Nordom tworzenie jednostki specjalnej – Odrzutowych Wojowników, a na piątym pozyskuje surowce ze zniszczonego wrogiego budynku.

Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że można „zakupić” sobie całą dziesiątkę herosów, a potem podnieść ich umiejętności do maksymalnego poziomu i w ten sposób stworzyć niezniszczalną armię. Tak łatwo nie ma, a to za sprawą pewnego ograniczenia, które zastosowali twórcy. Otóż nie dość, że w grze istnieje limit jednostek, to na coraz wyższe poziomy może awansować coraz mniejsza ich liczba. Doskonale obrazuje to umieszczony z lewej strony ekranu panel dowodzenia, na którym, nawiasem pisząc, rzeczonych awansów się dokonuje.

I tak na pierwszym poziomie można mieć maksymalnie 25 jednostek, ale na najwyższym już tylko jedną! W sumie wojsko może liczyć 52 wojów w tym wspomnianych bohaterów. Cała koncepcja z panelem sterowania i systemem awansu jest, trzeba przyznać, dość kontrowersyjna. Gracze, którzy nie lubią ograniczeń zapewne po prostu jej nie polubią, uznając – słusznie – że nie pozwala w pełni rozwinąć skrzydeł. Z drugiej strony warto zauważyć, że takie podejście wymaga stosowania określonych taktyk i podejmowania ważnych decyzji – na którego bohatera lepiej postawić, a którym nie zawracać sobie głowy.

Artefakty, bohaterowie i dinozaury

Zarówno bohaterowie jaki i zwykli wojacy mogą korzystać ze znalezionych w skrzyniach artefaktów. Jest ich w sumie 25 i czasami naprawdę warto eksplorować mapę, aby je odnaleźć. Np. dzięki sekstansowi wszystkie jednostki pływające będą miały zwiększony zasięg widzenia, a bazaltowy pierścień kondycji znacznie podnosi liczbę punktów życia ludzkich jednostek naszej armii. Nie trzeba dodawać, że poszukiwanie artefaktów uatrakcyjnia zwłaszcza grę multi, tym bardziej, że po zabiciu bohatera nie znikają one, ale są przejmowane przez zwycięzców. Herosi zresztą też są w pewnym sensie nieśmiertelni, bowiem zawsze można ich wskrzesić w specjalnej świątyni.

Zostawmy jednak ludzi i przyjrzyjmy się przez moment temu, co w ParaWorld najistotniejsze, a więc dinozaurom. Jak już było powiedziane, różne plemiona mogą korzystać z różnych gadzin, ale na tym wcale się nie kończy. Otóż oprócz dinusi hodowlanych w tym tajemniczym świecie przechadzają się dostojnie również te nieudomowione. I nie są wyłącznie atrakcyjnym tłem. Można bowiem na nie polować, aby wykorzystywać wcale niemałe zasoby mięsa. Trzeba również pamiętać, że dinozaury lęgną się w legowiskach, których nie należy niszczyć, bo wówczas dostęp do mięsa zostanie drastycznie ograniczony. Oczywiście nie jest wcale tak, że dinozaur da się pokrajać jak baranek prowadzony na rzeź. Uzbrojone w pazury i ostre zębiska potwory potrafią się bronić, a czasami atakują nawet same. Mały smaczek, a przyjemnie wpływa na grywalność.

Gdy dojdzie już do starcia (obojętnie w jakim wydaniu), gracze mogą wydawać swym oddziałom podstawowe rozkazy. Dostępne są tryby ataku, defensywy i utrzymywania pozycji. Po zakończonych misjach można również za punkty zarobione na wykonanych zadaniach zakupić jednostki, które zameldują się w kolejnym epizodzie na placu boju. Miłe to rozwiązanie i skłania do dokładnego penetrowania map i wypełniania wszystkich zadań.

Ładnie wygląda i nieźle buczy

Pod względem graficznym ParaWorld prezentuje się co najmniej dobrze. W opcjach można ustawić szereg parametrów (tekstury, jakość wody, nieba, detale itp.), a co najważniejsze zmiany widać gołym okiem. Ładnie zostały przygotowane tereny, na których rozgrywane są misje. Są wśród nich dzika i wroga Północ – ojczyzna Nordów, bezkresna sawanna zamieszkiwana przez Pustynnych Jeźdźców, gęsta i zarośnięta różnorodnymi roślinami dżungla, śnieżne pustkowia oraz spopielone powulkaniczne okolice (to zdecydowanie najładniejsze krajobrazy w grze).

GramTV przedstawia:

Z dużą dbałością o szczegóły wymodelowano również jednostki i budynki. U Nordów dachy kryte są strzechą, z kominów unosi się dym, na wietrze łopoczą sztandary, a przed wejściami płoną pochodnie. Z kolei architektura Klanu Smoka nawiązuje do wschodnich wzorców, a Pustynni Jeźdźcy żyją w namiotach. Zadbano również o odpowiednie elementy przyrodnicze – po okolicy przechadzają się zwierzęta (nie tylko dinozaury) w potokach miło szemrze woda spadająca kaskadami z wodospadów, teren obficie jest też porośnięty drzewami i krzewami z jedzeniem. Wszystkie te cuda obserwować możemy z różnych odległości, bowiem w grze zastosowano płynny zoom. Nie jest on jednak idealny, ponieważ przy maksymalnym zbliżeniu kamera unosi się nieco do góry, co utrudnia obserwację jednostek i pola walki.

Starcia wielkich armii, co jest bolączką większości RTS-ów, prędzej czy później sprowadzają się do bezładnej kotłowaniny, w której ciężko się połapać. Na szczęście rady na tę bolączkę są dwie. Po pierwsze komendy można wydawać z panelu po lewej stronie, a po drugie można grę znacznie zwolnić (bez zbędnych ceregieli naciskając po prostu „-„ ile dusza zapragnie), albo zupełnie ją zatrzymać. Z kolei na plus można zaliczyć to, że po misjach - i przed nimi -wyświetlane są dość długie filmiki. Znakomicie budują one atmosferę tajemniczości i podkreślają realizm równoległego świata. Inna sprawa, że ręce bohaterów na przerywnikach to jakieś koślawe dziwadła, jakby źle wystrugane przez rzeźbiarza sadystę. Ale za to już animacja poruszania się postaci jest jak najbardziej poprawna, co zauważyć się daje zwłaszcza w przypadku kobiecych krągłości...

Kto wymyślił tę lokalizację?

Na zakończenie jedna z najdziwniejszych rzeczy, jaka kiedykolwiek przydarzyła się nam podczas testów. Od razu też trzeba zaznaczyć, że nie świadczy ona zbyt dobrze o ekipie lokalizacyjnej gry. Bo choć można zaryzykować twierdzenie, że głosy zostały dobrane świetnie, a wszystkie wypowiadane kwestie stoją na najwyższym poziomie, to jednak... część tekstów dostajemy po niemiecku, a część w mowie Szekspira... Doprawdy bardzo to dziwne. Utrudnia do tego zabawę, bo wspomniane niemieckie kwestie pojawiają się w panelu z opisem zadań. Gra w wielu miejscach prowadzi za rączkę, ale już wykonywanie zadań pobocznych, gdy nie wie się, co i gdzie, może być kłopotliwe.

Co ciekawe problem nie jest notoryczny, wystarczy cierpliwość do reinstalacji i już wszystko jest wyświetlane poprawnie. Jednak takie krzaczki w grze pretendującej do miana dobrej, nie powinny się zdarzać. Jak zatem wygląda sprawa ostatecznej oceny ParaWorld? W sumie jednak nieźle. To tytuł, przy którym raczej ciężko się nudzić. Intrygująca fabuła w połączeniu z intuicyjnym interfejsem i niezłą oprawą graficzną sprawiają, że z misji na misję gra się coraz przyjemniej. Nie bez znaczenie jest również fakt, że gier z dinozaurami w roli głównej raczej nie ma zbyt wiele.

A dyskusyjna kwestia ograniczonej liczby jednostek i sposobów ich awansu? No cóż, jeśli komuś ten pomysł baaaardzo się nie podoba, niech lepiej trzyma się z daleka. Ale może lepiej przyjąć ParaWorld z całym dobrodziejstwem inwentarza i po prostu cieszyć się nim jako jeszcze jednym dobrym RTS-em? To tylko tyle i aż tyle.

Tytuł: ParaWorld Gatunek: RTS Wymagania sprzętowe: 1.6 GHz, 512 MB RAM, karta graficzna 128MB Zalety: + scenariusz + sporo jednostek i budynków + system awansu jednostek Wady: - zamęt w czasie bitwy - mało nowych pomysłów - mieszana wersja polsko-niemiecko-angielska... Czas na opanowanie: godzina Poziom trudności: zróżnicowany Producent: SEK.ost Wydawca: Deep Silver/Koch Media Polski wydawca: Nicolas Games Cena: 99.99 Wersja: PL Strona www: http://www.paraworld.com/

Komentarze
16
Usunięty
Usunięty
26/02/2007 19:48

Gra raczej przeciętna...raczej nie zagram.

Usunięty
Usunięty
24/02/2007 21:26

Recka całkiem dobra trzeba przyznać, a gra ciekawie się rysuję. Kto wie może gra znajdzie wiernych fanów.

Renchar
Gramowicz
24/02/2007 20:06

Ja widziałem że to wyszło obejżałem trailerki i jakos mało wygledne dlamnie.A z drugiej strony mało chucznie było koło tego produktu by mu sie przyjżeć bliżej.




Trwa Wczytywanie