Za pięć północ, czyli słowo o zakończeniach

Hakken
2007/02/18 23:55

Podobno mężczyznę poznaje się po tym jak kończy a nie po tym jak zaczyna. Jest w tym wiele racji, choć moim zdaniem powiedzenie to ma zastosowanie nie tylko wobec jednej płci a człowieka jako takiego. Można je nawet rozciągnąć na wiele innych zagadnień np. rozrywkę, w tym również elektroniczną. Wiele książek, filmów i gier zaczynało się świetnie a kończyło fatalnie. I mimo tego, że większość była dobra końcówka psuła wrażenie i pozostawiała spory niesmak.

Podobno mężczyznę poznaje się po tym jak kończy a nie po tym jak zaczyna. Jest w tym wiele racji, choć moim zdaniem powiedzenie to ma zastosowanie nie tylko wobec jednej płci a człowieka jako takiego. Można je nawet rozciągnąć na wiele innych zagadnień np. rozrywkę, w tym również elektroniczną. Wiele książek, filmów i gier zaczynało się świetnie a kończyło fatalnie. I mimo tego, że większość była dobra końcówka psuła wrażenie i pozostawiała spory niesmak.

Dobrym tego przykładem może być gra która miała zrewolucjonizować rynek przygodówek a mimo wielu świetnych rozwiązań okazała się totalną klapą. Mówię tu o Farenheit, która zaczęła się wspaniale, przez większą część czasu znakomicie budowała napięcie i wciągała a tu nagle przyszło zakończenie. Rozpacz, tragedia i zgrzytanie zębami. Oczywiście miała również inne wady takie jak na przykład żywcem przeniesione z konsoli i źle skonwertowane minigierki, które gracza pecetowego doprowadzały do białej gorączki, jednakże to wszystko można by wybaczyć, gdyby nie to co zrobili scenariuszowi... Nie wiem co się stało czy był to straszliwy żart z graczy czy też pies zjadł im ostatni rozdział scenariusza i pisano go na kolanie w metrze jadąc do studia. Jakkolwiek by nie było gra ta mimo, iż miała szansę przejść do historii jako jedna z najlepszych przygodówek stała się jedynie dziwnym kuriozum.

Szczęśliwie nie zawsze tak jest. Jest wiele gier świetnych, które trzymają w napięciu od początku do końca. Niektóre nawet mają kilka alternatywnych zakończeń co zazwyczaj zwiększa ich żywotność i sprawia, że chce się w nie grać po kilka razy. Chciałbym napisać, że przykładów można by mnożyć, niestety jednak tak nie jest. Mimo tego, że gier takich wciąż jest za dużo by je tu wszystkie wymienić to giną one w nawale przeciętności.

Dla mnie osobiście sztandarowym przykładem takiej gry jest Resident Evil 2. Oferuje on nie tylko kilka różnych zakończeń ale dwie grywane postaci i aż cztery przeplatające się ze sobą scenariusze. Prawda, że wszystko działo się w tych samych lokacjach, ale fabuła skonstruowana została w ten sposób, że każdy wątek stanowił osobną grę. Majstersztyk, którego nikt nie spodziewał by się w grze o zombie. Oczywiście mówiąc o tego typu produkcjach nie można zapomnieć o takich tytułach jak Planescape: Torment i Blade Runner. Pierwszy jest klasą samą w sobie, grą której scenariusz został dopieszczony w każdym najmniejszym szczególe i mnogość zakończeń jest tylko przysłowiową wisienką na torcie. Jest to gra którą zna niemal każdy, a jeżeli nie zna to powinien to jak najszybciej nadrobić. Drugi tytuł jest dużo mniej znany, choć w swoich czasach zrobił furorę. Jest to przygodówka dziejąca się w świecie będącym połączeniem filmu o tym samym tytule i powieści Dicka Czy androidy marzą o elektrycznych owcach. Gra ta cechowała się wspaniale zaprojektowanymi lokacjami, wciągającą fabułą i wieloma różnymi zakończeniami. Tym co ją dodatkowo wyróżniało był ciekawy zabieg polegający na tym, że nie tylko poczynania gracza mają wpływ na rozwiązanie fabuły, drugim, równie ważnym czynnikiem był los. Otóż nigdy nie można było być pewnym, która z kluczowych postaci (włączając w to głównego bohatera) okaże się androidem i jak na to zareagują pozostali. Dzięki temu gra zdawała się żywa i wręcz grzechem było nie przejść jej kilkukrotnie. Jednakże stare dobre czasy w których nawet symulatory kosmicznego myśliwca stawiały na na fabułę i oferowały alternatywne ścieżki fabularne (mówię tu o Wing Commander IV) minęły już dawno, choć mam nadzieję, że nie bez powrotnie. Teraz gry produkuje się szybko, więc rzadko można sobie pozwolić na taką fanaberię jak dobry scenariusz, czy o zgrozo kilka zakończeń. Dlatego też tak pozytywnie zaskoczył mnie Dark Messaiah of Might & Magic. Spodziewałem się po tej grze wiele, ale nie tego, że jej głównym elementem będzie ciekawa fabuła i do tego kilka alternatywnych zakończeń! Oczywiście mógłbym tu ponarzekać na to, że nie zostało to do końca wykorzystane, lub na to, że zbyt późno pojawia się alternatywna ścieżka, ale nie zrobię tego. W zamian docenię pracę jej twórców i powiem, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyli. Nie dość, że wydali FPP w klimatach fantasy ale również postarali się o niezłą fabułę. Mam nadzieję, że to jaskółka zwiastująca Nowe Lepsze Czasy.

Pozdrawiam was nocne marki.

GramTV przedstawia:

Oczywiście dzisiejszy felieton również może mieć zakończenia alternatywne. Wybierzcie te które wam się podoba najbardziej.

Jednakże stare dobre czasy w których nawet symulatory kosmicznego myśliwca stawiały na na fabułę i oferowały alternatywne ścieżki fabularne (mówię tu o Wing Commander IV) minęły już dawno. Teraz gry produkuje się szybko, więc rzadko można sobie pozwolić na taką fanaberię jak dobry scenariusz, czy o zgrozo kilka zakończeń. Nawet Dark Messaiah of Might & Magic tego nie zmieni i niedługo już o takich rozwiązaniach będzie tylko można pomarzyć. Świat gier za bardzo zbliża się do papki serwowanej nam przez Hollywood. Wszyscy muszą być piękni i dobrzy a zło zawsze zostanie pokonane. Odbiorca nie może się zbytnio natrudzić myśleniem, więc nie zmuszajmy go do tego i maksymalnie uprośćmy fabułę. Nie ma przyszłości.

Pozdrawiam was nocne marki.

Jednakże stare dobre czasy w których nawet symulatory kosmicznego myśliwca stawiały na na fabułę i oferowały alternatywne ścieżki fabularne (mówię tu o Wing Commander IV) minęły już dawno, choć mam nadzieję, że nie bez powrotnie. Teraz gry produkuje się szybko, więc rzadko można sobie pozwolić na taką fanaberię jak dobry scenariusz, czy o zgrozo kilka zakończeń. Być może jednak jest jednak drobna nadzieja. Od czasu do czasu pojawiają się tytuły, które potrafią zaskoczyć jak to miało miejsce w przypadku Dark Messaiah of Might & Magic, kto by pomyślał, że w dzisiejszych czasach twórcy gry FPP pomyślą o fabule i dadzą kilka alternatywnych zakończeń. Czy zwiastuje to zmiany na rynku gier? Miejmy nadzieję, choć z drugiej strony nie chcę ani wam ani sobie robić złudnych nadziei.

Pozdrawiam was nocne marki.

Komentarze
31
Usunięty
Usunięty
04/03/2007 11:05

najlepsze zakonczenie:MGS3: SEaz sie lezka w oku zakrecila;)

Martimat
Gramowicz
20/02/2007 15:38

w końcu ktoś wspomniał o wspaniały/legendarnym Blade Runnerze! Warto by przybliżyć uf tytuł młodszej widowni, i wspomnieć w jaki ciekawy sposób szukało tam się poszlak itp.; a nie wspomniał nasz poczciwy redaktor o tym, ze w grze ważną rolę ogrywało pojawienie się w danej lokacji o określonej porze (czasu gry), więc np. nie można było czegoś znaleźć przeszukując mieszkanie rano, natomiast wieczorem (w nocy) mogliśmy trafić na jakiś szczegół, który popychał fabułę do przodu !! HA!! to jest nadal rzadkością w grach nawet obecnie!PS: ooo.... nie było mnie ponad tydzień, a tu zmiany w postaci modułu sprawdzającego pisownie postów!! naprawdę to zrobiliście?? czy to przez upgrade mojego FF?

Usunięty
Usunięty
19/02/2007 14:57

Te alternatywne zakończenia artykułu wyszły głupio.




Trwa Wczytywanie