Christopher Paolini – „Eragon” – recenzja

Trashka
2006/12/10 18:30

Stare motywy, lecz nowe wrażenia

Stare motywy, lecz nowe wrażenia

Stare motywy, lecz nowe wrażenia, Christopher Paolini – „Eragon” – recenzja

„Eragon” Christophera Paoliniego, nazywany „amerykańską odpowiedzią na Harryego Pottera”, wciąż święci tryumfy na listach bestsellerów w USA i w Wielkiej Brytanii, przypadł też do gustu polskim czytelnikom i czytelniczkom. Prawo do tłumaczenia sprzedano w blisko trzydziestu krajach. Naturalną konsekwencją stała się ekranizacja. I rzeczywiście – już 26 grudnia 2006 roku będziemy mogli się przekonać, w jaki sposób zaadaptowano tę opowieść na potrzeby srebrnego ekranu.

Historię młodego chłopca, który okazuje się dziedzicem na wpół zapomnianej, owianej legendami mocy, po raz pierwszy mieliśmy okazję poznać w 2004 roku. Obecnie wydawnictwo MAG proponuje nam piękne wydanie ekskluzywne, w dużym formacie, oraz tak zwaną wersję filmową – książkę opatrzoną zdjęciami z planu filmowego. Czym uwodzi swych fanów owa historia?

Bohater książki, tytułowy Eragon, dobrze wpasowuje się w oczekiwania nastoletnich odbiorców. Nic w tym dziwnego – rozpoczynając pracę, autor miał zaledwie piętnaście lat.

Siła utworu Paoliniego tkwi w trzech rzeczach: autentycznej pasji, która przebija z kart powieści, osobowości dwójki głównych bohaterów - Eragona oraz smoczycy Saphiry - i wreszcie w osobie samego autora. W końcu niecodziennie zdarza się, by nastolatek stworzył długą, heroiczną powieść fantasy, którą w dodatku dobrze się czyta. Choć do sukcesu młodocianego pisarza przyczyniła się gigantyczna machina promocyjna, nie jest on jedynie jej zasługą.

Wspomniana już pasja autora powoduje, że emocje i przemyślenia bohatera mają posmak autentyczności. W jednym z wywiadów Paolini oznajmił, iż jest to historia, jaką zawsze chciał przeczytać, więc... po prostu ją napisał. Odpowiedział tym samym na potrzeby osób w swoim wieku, lecz – jak się okazało – nie tylko.

Centralną postać stanowi piętnastolatek pochodzący z ubogiej rodziny, która osiedliła się niedaleko wioski Carvahall. To dzielny, śmiały i doświadczony myśliwy, ale także zwyczajny chłopiec, mający swe troski i radości, budzący u jednych życzliwość, u innych zaś bezinteresowną, żywą niechęć. Jak to w życiu.

Podczas pewnego nieudanego polowania ma miejsce niezwykłe wydarzenie. Na drodze chłopaka, w nader wybuchowy sposób, pojawia się piękny, ciemnobłękitny kamień. Nasz bohater zabiera go, mając nadzieję, że zakupi żywność dla rodziny. Znalezisko jednak okazuje się czymś zgoła bezcennym – smoczym jajem. Wkrótce wykluwa się zeń szafirowa smoczyca. Decyduje ona, iż Eragon zostanie Smoczym Jeźdźcem, związanym z nią magiczną więzią. Stanowi to preludium do wydarzeń całkowicie burzących ład w życiu bohatera oraz jego wyobrażenia o świecie i swojej w nim roli. Chłopak musi błyskawicznie dorosnąć i ponieść wszelkie tego konsekwencje. Stał się kimś, kogo od dawna nie było i czy mu się to podoba, czy nie, ludzie i inne istoty wiele po nim oczekują. Nie jest już sam – zyskał przyjaciółkę, na której może zawsze polegać, jednak nic za darmo - w zamian musi spełniać jej oczekiwania. Więź, jaka ich połączyła, to wspaniały dar, a jednocześnie obowiązek.

Autorowi znakomicie udało się oddać rozterki targające chłopcem. Z jednej strony wydarzenia niosą go jak fale, nad którymi nie umie zapanować, z drugiej zaś rozpaczliwie stara się to zrobić, dzięki czemu staje się coraz doroślejszy. Nie jest przy tym „starym malutkim” – bywa popędliwy, miewa infantylne reakcje, zdarza mu się zrobić coś głupiego. Jak to nastolatek. Przez cały czas uczy się na własnych błędach, choć jak to bywa w opowieściach o młodocianych herosach, co i rusz zjawia się ktoś doświadczony i chętny do pomocy.

Potężna magiczna moc, uzyskana wraz z więzią, upaja, a zarazem przeraża. Smoczy Jeździec stanowi w owym czasie ewenement. Minęło go wiele, odkąd smoki wybierały elfy lub ludzi na swych towarzyszy. Owi wybrańcy zyskiwali moc, nieśmiertelność i funkcje arbitra wśród śmiertelników. Niestety, cieszący się ponurą sławą Galbatorix oszalał i wydał wojnę sobie podobnym, wyjąwszy tych, którzy złożyli mu hołd. Aktualnie król Galbatorix, władca wielkiego imperium, jest bardzo zainteresowany schwytaniem Eragona i Saphiry. Chłopiec i smoczyca muszą zadecydować o swym losie. Naturalna rzecz – sprzymierzenie się z buntownikami przeciwko królewskiej władzy - również niesie ze sobą niebezpieczeństwo uczynienia z Eragona marionetki cudzej woli.

Paoliniemu należą się szczere oklaski za postać Saphiry. Uczynił zeń osobę, a nie coś w rodzaju egzotycznego, gadającego wierzchowca. Także ich psychiczno-magiczna więź została ciekawie przedstawiona. Saphira twierdzi, iż zastanawiając się nad istotą więzi między jeźdźcem i smokiem, doszła do wniosku, że istnieje ona po to, by razem dokonywać rzeczy niemożliwych. Stanowi to pewne novum – w większości opowieści człowiek podporządkowuje sobie smoki, nawet w „Jeźdźcach smoków” Anne McCaffrey (mylnie przez wielu uznawanych za fantasy) owe istoty podlegają ludziom, mimo że obie strony potrzebują się nawzajem. Z Eragonem i Saphirą jest inaczej, choć mimo wszystko trudno pozbyć się wrażenia, iż to jednak wybraniec bardziej korzysta na owym układzie. Chyba że sensem życia smoków jest macierzyńska/ojcowska potrzeba hołubienia kogoś, kogo podłączają pod własną magiczną aurę.

Paolini generalnie wykazuje talent do konstruowania interesujących postaci. Co prawda skrywane przez nie sekrety łatwo odkryć, gdyż są w dużym stopniu kanoniczne, ale bohaterowie mają to „coś”, co sprawia, że chętnie śledzi się ich losy i relacje.

GramTV przedstawia:

Świat, w którym rozgrywa się akcja, również przynależy do kanonu: zły król, władający magią i mający na usługach potwory, buntownicy, mroczne moce, elfy i krasnoludy, no i oczywiście jasno określona walka dobra ze złem. Wprawdzie autor wprowadził nieco cienia i szarości do motywacji poszczególnych postaci, ale to stanowczo za mało, jak na gusta wielu starszych czytelników i czytelniczek.

Konstrukcja bohatera bazuje na archetypie młodzieńca, który dojrzewa, szuka swojej drogi i swojego mistrza, aby wreszcie samemu stać się swoim mistrzem. Można by powiedzieć, że nudne do bólu rozwiązanie: z pozoru zwyczajny chłopiec, o którego upomina się tajemnica i przeznaczenie. Lecz bohater ze wszystkich sił dąży do tego, by być kowalem własnego losu, a nie kukiełką, dlatego tę historię można nazwać godną uwagi opowieścią o dorastaniu do samodzielności, o nauce obowiązku i wierności samemu sobie.

Niestety, niekiedy w stylu boleśnie objawia się brak doświadczenia autora. Chwilami pojawia się pompatyczność, chropowatość i nieporadność w opisach oraz dialogach.

Momentami drażni też , że książka sprawia wrażenie kompilacji schematów powszechnie znanych z fantastyki. Paolini czerpał pełnymi garściami z zasobów kultury popularnej. Trudno nie dostrzec oczywistej inspiracji trylogią J.R.R. Tolkiena - pochodzenie elfów i krasnoludów, ich sztampowa wzajemna nieufność, do tego wyraźna fascynacja elfką Aryą, co w połączeniu z zastanawiającym podobieństwem imienia Eragon do Aragorn... Cóż, w każdym razie problem długowieczności został rozwiązany – Jeźdźcy Smoków są nieśmiertelni. Widać wpływ cyklu Anne McCaffrey, ponadto wizja smoka i smoczego jeźdźca należy do kanwy literatury fantasy i RPG (Dragonlance, systemy RPG AD&D i D&D). Pradawna Mowa jako język magii, w którym nie da się skłamać, możliwość zapanowania nad kimś poprzez wiedzę o prawdziwym imieniu, to ślady cyklu „Ziemiomorze” Ursuli Le Guin. Wtargnięcie przeznaczenia do niewielkiej wioski na uboczu, gdzie spokojnie funkcjonuje sobie przyszły bohater, podejrzanie przypomina początek cyklu „Koło czasu” Jordana. Złe Urugale i Ra’zacowie są niczym Trolloki i Myrdrhaale.

Na szczęście nie pojawiają się wszechmocne artefakty.

Inspiracji było bardzo dużo. Czy można jednak z ręką na sercu powiedzieć, że zdecydowanie deprecjonuje to powieść? Otóż nie. Młody pisarz stworzył historię, którą miło się czyta, a motyw typu „znacie, to posłuchajcie”, budzi jedynie uśmiech.

Pierwsza część trylogii „Dziedzictwo” to opowieść zarazem prosta, barwna i niegłupia, przeznaczona przede wszystkim dla nastolatków oraz tych, co pragną przypomnieć sobie, jak to było.

Plusy: + serce włożone w pracę + wiecznie żywy i potrzebny archetyp + przekonująco oddana psychika nastolatka (uważna introspekcja?) + przykuwające uwagę postacie, a zwłaszcza znakomita Saphira + nietuzinkowa relacja między smokiem a człowiekiem + wartka akcja Minusy: - nieco problemów ze stylem - chwilami nazbyt wyraźne inspiracje - nadmiar schematów

Autor: Christopher Paolini Tytuł: Eragon Przekład: Paulina Braiter Wydawnictwo: MAG 2006 Wydanie: okładka twarda (wyd. eksluzywne), miękka (wersja filmowa), 468 str Cena: 34 zł i 32 zł

Komentarze
23
Usunięty
Usunięty
31/12/2006 14:14

Mi tam imię Eragon bardziej niż z Aragornem kojarzy mi się ze słowem Dragon, no ale każdy ma swoją interpretacje ;P

Sephirath
Gramowicz
13/12/2006 22:06

I kolejny dzień zwłoki (ale na Was wsiadłem :P)... Nieładnie ;)

Usunięty
Usunięty
13/12/2006 09:52

Czytałem kiedyś "Zbójecki gościniec" i nawet mi się podobał, ale - używając słów z recenzji - dla mnie był to troszkę zbyt surowy kawałek ciasta i nie czytałem już kolejnych części. Przeczytałem za to "Opowieści z Wilżyńskiej Doliny", które podobały mi się dużo bardziej. Były wyraźnie lepiej napisane. Może to sprawa bogatszego już doświadczenia pani Brzezińskiej przy pisaniu "Opowieści..." a może lepszy wydawca - pewnie i jedno i drugie. Wydaje mi się, że ta nowa wersja "Zbójeckiego gościńca" rzeczywiście może być lepsza i zamierzam to sprawdzić osobiście... :)




Trwa Wczytywanie