Labirynt dla szczurów
![]()
![]()
![]()
Diaczenkowie należą do grona pisarzy, których dokonania warto obserwować ze względu na oryginalność pomysłów, świeżość spojrzenia na etyczne dylematy i umiejętność tworzenia niesztampowych, postawionych w konfliktowych sytuacjach bohaterów. Ponadto w zalewie anglosaskiej literatury miło czasem dostrzec coś napisanego przez naszych sąsiadów.
Tym razem fabuła ich opowieści opiera się na teoretycznie ogranych motywach. Szczególnie gracze komputerowi i osoby interesujące się rozwojem badań nad wirtualną rzeczywistością mogą orzec, iż idee przebijające z kart niniejszej książki są im znane niczym ulubione pluszaki przedszkolakom. Jednakże rozwinięcie pomysłu oraz obrana przez autorów metoda rozłożenia akcentów na wydźwięk i stronę psychologiczną sprawiają, że książkę można śmiało zaliczyć do wybitnych.
Rzecz tyczy się pewnej pisarki fantasy, Ireny Chmiel, która została postawiona w nielada trudnej sytuacji. Otóż okazało się, iż jej były mąż przeprowadzał ważne rządowe eksperymenty, których zarówno powodzenie, jak i klęska wiążą się z wielkimi kosztami (w wielu znaczeniach tego słowa). Rzeczony małżonek, Andrzej Kromar, zajmuje się bowiem socjologią eksperymentalną w warunkach sztucznych modeli rzeczywistości. Dodajmy, że owe modele w jakiś sposób stały się fizycznie realne i mogą wpłynąć na strukturę prawdziwego świata. Andrzej utknął gdzieś w swej symulacji, nie może lub nie chce jej opuścić, i tylko Irena może go odnaleźć. Tylko dla niej pozostawił możliwość przekroczenia progu naukowej Krainy Czarów. Kobieta zgadza się dokonać misji ratunkowej, skuszona wizją oryginalnej fantastyczno-naukowej powieści oraz powodowana nie do końca zrozumiałym dla samej siebie sentymentem wobec człowieka, którego towarzystwo przypominało nieustającą sesję w niedofinansowanym „Domu Wariatów”.
Kraina Czarów rychło okazuje się Krainą Koszmarów. Irena Chmiel wpada niczym mysz w pułapkę, zastawioną z perwersyjną w swej wymowie perfekcją. Jedynym ratunkiem wydaje się poszukiwanie coraz to nowych przejść do kolejnych poziomów symulacji wytworzonej przez genialny, a zarazem na poły obłąkany umysł byłego męża. Przypomina to wędrówkę szczura po labiryncie zadaniowym, dodajmy, iż nieszczęsny laboratoryjny gryzoń wciąż traktowany jest bodźcami awersyjnymi. Czyżby zemsta za odejście? Bezduszny eksperyment socjopaty lub sadysty? A może po prostu naukowa obojętność wobec preparowanego okazu?![]()
Wyraźnie widać również (nie wiadomo, czy zamierzone, czy też nie) podobieństwa do filmu „The Thirteenth Floor” (1999) w reż. Josefa Rusnaka, gdzie wewnątrz symulacji komputerowej ukryto inną symulację. Gdzie istnieje gra w grze, a sztuczne osobowości nie zdają sobie sprawy z kolejnych poziomów. Z tego, że stanowią czyjeś kopie. Albo samoistne, lecz sztuczne twory. Podlegają prawom owych wirtualnych rzeczywistości, ale mają też uczucia, wolę, zdolność dokonywania wyborów, swoiste pojęcia dobra i zła. Jak ludzie. ![]()
Modele Kromara to ilustracja sytuacji „A Słowo Ciałem się stało”. Informacja stała się materialną tkanką, gdzieś w wielowymiarowej przestrzeni, przy kolosalnym wydatku energii. Pomysł wydaje się całkowicie nierealny w kategoriach naukowych – tak z punktu widzenia fizyki, jak i socjologii, bo modele przedstawione w powieści, by same funkcjonować i coraz bardziej się doskonalić, musiałyby mieć miliardy założeń i opracowanych w najdrobniejszych szczegółach korelacji. Jednak to nie jest ważne, chodzi bowiem o metaforę. W „Kaźni” ukazano nieetyczny eksperyment, dużo poważniejszy niż dywagacje na temat klonowania, zapłodnienia In Vitro, czy wykorzystania komórek macierzystych do różnych celów. Ukazano walkę o przetrwanie i to, że twory mogą okazać się bardziej ludzkie i godne szacunku niż człowiek-stwórca. Być może mamy tu też zakamuflowane pytanie o naturę Stwórcy i procesu kreacji... Kim jest Stwórca naszego modelu i co z nami robi? Dlaczego? Czy Człowiek sprawdziłby się lepiej od Boga? Czy można rościć sobie prawo własności i zwijać „nieudany” model tylko dlatego, że się go stworzyło?
Bardzo interesująco prezentują się nakreślone postacie, zwłaszcza para głównych bohaterów, i ich wzajemne relacje.
Irena to flegmatyczna, raczej niedostosowana do rzeczywistości pisarka o sporym talencie. Pragnie żyć po swojemu, a zarazem jest zbyt leniwa lub nieporadna, by wziąć sprawy w swoje ręce. Jej typowa reakcja to „zastanowię się nad tym”, „muszę mieć czas, żeby się zastanowić”. Ale tego czasu po prostu nie ma... Jej opowiadania nie służą eskapizmowi, lecz pragnieniu odnalezienia się w świecie. Dlatego nie ma w nich „bajek”, tylko ponure życie, ubrane w romantyczne lub bajkowe rekwizyty, negujące idee, które pierwotnie za nimi stały. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to prywatna wiadomość do pewnej części odbiorców literatury fantasy. Nagroda literacka ma stać się potwierdzeniem jej prawa do dumy z własnych dokonań.
Andrzej to socjopata, owładnięty manią, genialny eksperymentator, który ani na chwilę nie może przestać. Nie interesują go ludzie, nie liczy się z ich uczuciami, traktuje ich jak... modele, części składowe symulacji. Potrzebuje Ireny bardziej jako widza swoich dokonań niż towarzyszki, czy w ogóle żywego, niezależnego człowieka. Jego światy charakteryzują się obsesją na temat moralności i sprawiedliwości. Przy tej okazji Diaczenkowie każą nam się zastanowić nad istotą tej ostatniej, nad problemem zbrodni i kary, moralnym aspektem egzekwowania określonych sposobów kaźni. ![]()
„Kaźń” napisana została solidnie, z ogromnym naciskiem na stronę psychologiczną, lecz trzeba szczerze powiedzieć, że to raczej ciężkostrawne danie. Momentami można się zdrowo namęczyć podczas lektury. Paradoksalnie świadczy to o kunszcie małżeństwa Diaczenków, przeżywamy bowiem wraz z bohaterką jej katusze.
Wyraźnym mankamentem powieści jest kwestia redakcji. Korekta i redakcja to bardzo ciężka praca, dlatego bawiąc się w krytykanctwo, warto się dobrze zastanowić, czy jakieś literówki albo brak przecinka rzeczywiście w jakikolwiek sposób wpływają na odbiór książki. Niestety w tym przypadku błędy, będące wynikiem ewidentnej nieuwagi (na przykład topola raz rośnie z lewej, raz z prawej strony, na skutek zmiany świata fotele są brązowe zamiast niebieskie, a kilka stron dalej odwrotnie, itp.), mogą nieco obniżyć przyjemność z lektury co uważniejszym czytelnikom i czytelniczkom.
Plusy: + problem etyczny + myśl filozoficzna + strona psychologiczna + interesujący bohaterowie + ciekawe rozwinięcie dość starego motywu Minusy: - redakcyjne błędy - nużące dłużyzny Tytuł: Kaźń Autor: Marina i Siergiej Diaczenko Przekład: Piotr Ogorzałek Wydawnictwo: Solaris 2006 Wydanie: oprawa miękka, 436 str. Cena: 35, 90 zł Strona WWW: http://www.solaris.net.pl/item.py?id=3404