Z czym to się je?
By oddać sprawiedliwość - w tym przeglądzie nie znajdziecie Ogame, The Crims, Bitefight czy innych jakże popularnych gier. Te zna każdy, kto choć troszkę liznął temat browserówek. Postanowiliśmy przybliżyć Wam jednak kilka produkcji, może nieco mniej znanych, jednakże bardzo ciekawych.
Wszystkie z nich to gry RPG. Nie jest zbyt wielką tajemnicą, że taka formuła najlepiej sprzedaje się w sieci. Są oczywiście i setki gier strategicznych, ekonomicznych czy nawet karcianych. Mimo to gwardia RPG-ów, tych lepszych i tych mniej udanych, ciągle rośnie. Czas zatem na pierwszą z nich, czyli...
Kogóż nie nęcił piracki żywot? Pływanie na statkach, abordaż, kordelasy i inne korzyści płynące z "pracy" pirata? Gra ZePirates umożliwia, przynajmniej po części, te przyjemności. Co ciekawe, nie jest ona klasycznym RPG. Postać gracza nie posiada żadnych współczynników czy atrybutów. Podczas walk między piratami wszystko opiera się na poziomie zaawansowania i szczęściu. Innymi słowy, ktoś z danej grupy, kto ma więcej doświadczenia niż przeciwnik, częściej wygra ze słabszym. Dostanie jednakże mniej punktów doświadczenia. Działa to oczywiście w obie strony. Dodatkowo, na każdym poziomie doświadczenia można wybrać jedną z kilku broni. Są takie, które wysysają życie, dodają drakosy (lokalna waluta), zatruwają etc. Poziomów doświadczenia jest pięć. Z początku może wydawać się to nieco mało, jednakże przejście z poziomu trzeciego na czwarty zajmuje już nieco czasu, zaś z czwartego na piąty - nawet i kilka tygodni.
Nasza postać poza walką, musi jeść i pić. Alkohole wszelakie kupujemy za drakosy, zaś jedzenia dostarcza łowienie ryb. W przypadku tych drugich, można ryby sprzedać za cenne pieniądze. Tych z początku zawsze jest mało, także warto ciułać na nową broń czy regularne naprawy starej. ![]()
Kamienie szlachetne, to główne źródło zarobku w początkowych stadiach gry. Można je sprzedawać na czarnym rynku, płacić nimi za specjalne minigry (blackjack itp.), ale warto też i cierpliwie je kolekcjonować, by potem zrobić z nich pierścień.
Po raz drugi - gdyby było tylko to, gra zaczęła by się nudzić. Cóż więcej zatem?
![]()
Wreszcie, po osiągnięciu 15000xp można walczyć na morzu. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Z zakupionym statkiem, na początku żałosną łupiną, ruszacie na podbój mórz. Walki morskie są, co tu dużo mówić, niezwykle emocjonujące. Tak na dobrą sprawę, właśnie podczas nich gra pokazuje pazur. Nie ma nic przyjemniejszego, niż ciężka batalia zakończona zwycięstwem i zatopieniem znacznie silniejszego statku.
Coś jeszcze? Angielska wersja gry ciągle się rozwija, ludzie przybywają, powstają nowe możliwości dla wysoko rozwiniętych postaci... Jednym słowem - polecamy!
Syrnia jest diametralnie inną grą. Główny aspekt rozgrywki postawiony jest tu na powolne, niemal statyczne podnoszenie umiejętności. Jest ich w sumie 15. Wśród nich na przykład górnictwo, kowalstwo, handel, rybołówstwo, cztery różne umiejętności dotyczące walki, a nawet szybkości (czyli poruszania się). Ciekawym rozwiązaniem jest podnoszenie tychże. Odbywa się to w czasie rzeczywistym. Innymi słowy, gdy postać chce podnieść umiejętność łowienia ryb, zaczyna je łowić. Między każdą rybą mija kilkadziesiąt sekund. I tak można godzinami, ale z jednym zastrzeżeniem. Autor zaimplementował skrypt anty-bot, wskutek czego trzeba wpisywać co jakiś czas czterocyfrowe kody. Jest to dobra rzecz, gdyż w przeciwnym wypadku gracze zostawiali by komputery na kilka godzin "cichej" pracy. Owocowałoby to niesamowitym wzrostem poziomu postaci przy niewielkim, a wręcz zerowym wkładzie pracy gracza.
Walka w Syrnii opiera się na czterech współczynnikach. Są to: atak, obrona, siła i zdrowie. Oczywiście, aby podnieść ich wartości, trzeba walczyć. W niektórych miastach udostępnione są areny, na których można potykać się z wszelakimi stworami.![]()
Nie da się niestety ukryć, że Syrnia, po dłuższym z nią bytowaniu, po prostu zaczyna nużyć. Nadaje się po jakimś czasie tylko jako program w tle. Ot, bohater kopie rudę, a my buszujemy po internecie. Zaglądać można tylko raz na jakiś czas czy przypadkiem nie trzeba wpisać kodu.
Jednakże nie jest to gra zła. Jeśli ktoś ma dużo wolnego czasu, może sobie w miarę realnie połazić po świecie i po prostu pograć. Jeśli zamierza robić rzeczy nieco inne od ciągłego mordowania goblinów - jest to gra w sam raz dla niego.
Może nie jest to przykład dobrego suspensu, ale Cantr, ostatnia gra w naszym krótkim przeglądzie, jest po prostu genialna. Dlaczego?Cantr, to ujmując rzecz brzydko i oględnie, symulator społeczeństwa. Gracz tworzy postać, która rodzi się w losowo wybranej lokacji. Ma 20 lat. Jego umiejętności są wypadkową umiejętności dwóch wcześniejszych osób z wioski. Bohater musi odkryć je sam, poprzez uczestniczenie w projektach. A potem? Żyć.
Cantr nie jest zwykłą grą. Nie ma jasno narzuconego celu. Więcej, nie ma żadnego ciągu przyczynowo-skutkowego regulowanego przez twórców. Oni tylko stworzyli program, algorytmy, mechanikę. Reszta zaś jest już w rękach graczy. W jednej wiosce można trafić na oazę spokoju. Wędrując zaś na inny ląd, wpaść w piekło wojny pochłaniającej dziesiątki istnień. Cantr jest światem, innym światem, w którym przyszło żyć.
Marudy mogłyby stwierdzić, że taka gra musi być nudna. A czy życie jest nudne? Jego atrakcje zależą tylko i wyłącznie od żyjącego. I ta sama zasada działa w tej alternatywnej rzeczywistości. Można być kupcem, łowcą nagród, a nawet bezwzględnym mordercą, choć ci ostatni kończą swoją karierę zwykle dość szybko.
W Cantr nie ma jasno wytyczonych granic. Istnieje tylko kres wyobraźni gracza, nic więcej. ![]()
Wbrew pozorom, nie jest to takie trudne. Trzeba tylko pilnować, by nie psuć innym zabawy. Prowadzenie takiej postaci, istoty która może być każdym, jest bardzo ciekawe. Masz zdolności krawieckie? Szukaj, handluj surowcami i załóż swój warsztat. Jesteś doskonałym kucharzem? Wprowadź nowe przepisy,do, np. ryżowej diety w wiosce. Mistrz walki? Broń swojej wioski przed złodziejami, znajdź jakieś zrzeszenie rycerzy.
![]()
Cantr, to gra w pewnym sensie niebezpieczna. Zwłaszcza dla kogoś, kto traktuje ją poważnie. Jest niesamowicie uzależniająca i łatwo się zapomnieć. Przekroczyć cieniutką linię pomiędzy światem zewnętrznym i cantryjskim. Tam śmierć postaci, to nie jest zwykła rzecz. Nie ma zwyczaju z setek gier RPG, gdzie następuje radosne zmartwychwstanie. Gdy ktoś umiera, jest to akt nieodwołalny. Jak i w naszym świecie. Pozostają tylko opłakujący.
Na koncie w Cantr można stworzyć maksymalnie 15 postaci. Wtedy gra zabiera już sporo czasu i może wprowadzić niemałe zamieszanie w głowie użytkownika. Wszak każda postać może mieć swoje barwne życie i przygody... Gra posiada także porządne FAQ, polskie podforum oraz wielką CantrWiki. Pozostaje zatem tylko grać.
Gier browserowych jest bez liku. Nie ma co ukrywać, jest to rodzaj rozrywki dość prężnie rozwijający się przez ostatnie miesiące. Co rusz powstają nowe produkcje. Co ciekawe, niektóre z nich przewyższają pod względem grywalności niejedną poważną grę, opartą na pixel shaderach 6.66 i najnowszych rozwiązaniach technicznych. A przecież gry browserówki oparte są jedynie na tekście, i żywych ludziach. Przypominają nieraz słodkie czasy MUD-owania czy pogrywania w doskonałe "rogaliki". I są o niebo ciekawsze, od tych wszystkich WoWów i innych błyskotek.Adresy gier: http://en.zepirates.com http://www.syrnia.com http://www.cantr.net