Jak zabić nudę czyli kilku gier browserowych krótkie opisanie

Chimaira
2006/11/12 16:00

Z czym to się je?

Z czym to się je?

Z czym to się je?, Jak zabić nudę czyli kilku gier browserowych krótkie opisanie

Nudzisz się? Masz za dużo wolnego czasu? Nie wiesz co robić w internecie? Gry browserowe są zatem dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem. Cóż to za dziwne twory? Otóż są to gry, w które użytkownicy grają jedynie za pomocą przeglądarki. Oczywiście niektóre z nich wymagają konkretnych wtyczek, jak np. Java czy Flash, ale większość jest oparta tylko i wyłącznie na tekście i "zwykłych" obrazkach.

By oddać sprawiedliwość - w tym przeglądzie nie znajdziecie Ogame, The Crims, Bitefight czy innych jakże popularnych gier. Te zna każdy, kto choć troszkę liznął temat browserówek. Postanowiliśmy przybliżyć Wam jednak kilka produkcji, może nieco mniej znanych, jednakże bardzo ciekawych.

Wszystkie z nich to gry RPG. Nie jest zbyt wielką tajemnicą, że taka formuła najlepiej sprzedaje się w sieci. Są oczywiście i setki gier strategicznych, ekonomicznych czy nawet karcianych. Mimo to gwardia RPG-ów, tych lepszych i tych mniej udanych, ciągle rośnie. Czas zatem na pierwszą z nich, czyli...

ZePirates

Kogóż nie nęcił piracki żywot? Pływanie na statkach, abordaż, kordelasy i inne korzyści płynące z "pracy" pirata? Gra ZePirates umożliwia, przynajmniej po części, te przyjemności. Co ciekawe, nie jest ona klasycznym RPG. Postać gracza nie posiada żadnych współczynników czy atrybutów. Podczas walk między piratami wszystko opiera się na poziomie zaawansowania i szczęściu. Innymi słowy, ktoś z danej grupy, kto ma więcej doświadczenia niż przeciwnik, częściej wygra ze słabszym. Dostanie jednakże mniej punktów doświadczenia. Działa to oczywiście w obie strony. Dodatkowo, na każdym poziomie doświadczenia można wybrać jedną z kilku broni. Są takie, które wysysają życie, dodają drakosy (lokalna waluta), zatruwają etc. Poziomów doświadczenia jest pięć. Z początku może wydawać się to nieco mało, jednakże przejście z poziomu trzeciego na czwarty zajmuje już nieco czasu, zaś z czwartego na piąty - nawet i kilka tygodni.

Ale gdyby gra polegała tylko na potyczkach między graczami, byłoby nudnie, nieprawdaż?

Nasza postać poza walką, musi jeść i pić. Alkohole wszelakie kupujemy za drakosy, zaś jedzenia dostarcza łowienie ryb. W przypadku tych drugich, można ryby sprzedać za cenne pieniądze. Tych z początku zawsze jest mało, także warto ciułać na nową broń czy regularne naprawy starej.

Oprócz tego, codziennie można wykonać kilka ruchów na mapie potworów i skarbów. Odbywa się to w bardzo prosty sposób - gracz klika w wybrane przez siebie pola i znajduje potencjalne potwory, z którymi walczy. Na mapie skarbów sytuacja jest ciekawsza. Można znaleźć kamienie szlachetne, z rzadka pierścienie, ale też wielkie skarby i statki widma. Na tych ostatnich da się nieco obłowić, ale może też nas przegonić armia szkieletów.

Kamienie szlachetne, to główne źródło zarobku w początkowych stadiach gry. Można je sprzedawać na czarnym rynku, płacić nimi za specjalne minigry (blackjack itp.), ale warto też i cierpliwie je kolekcjonować, by potem zrobić z nich pierścień. Po raz drugi - gdyby było tylko to, gra zaczęła by się nudzić. Cóż więcej zatem?

Po osiągnięciu pewnego poziomu doświadczenia, postać może włączyć się do pirackiej drużyny. W tym samym momencie wybiera też jeden z zawodów, znacznie ułatwiający życie. Po jakimś czasie możliwy jest zakup papugi, mającej także swoje walki, jak też i dającej jakieś korzyści bohaterowi.

Wreszcie, po osiągnięciu 15000xp można walczyć na morzu. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Z zakupionym statkiem, na początku żałosną łupiną, ruszacie na podbój mórz. Walki morskie są, co tu dużo mówić, niezwykle emocjonujące. Tak na dobrą sprawę, właśnie podczas nich gra pokazuje pazur. Nie ma nic przyjemniejszego, niż ciężka batalia zakończona zwycięstwem i zatopieniem znacznie silniejszego statku.

Coś jeszcze? Angielska wersja gry ciągle się rozwija, ludzie przybywają, powstają nowe możliwości dla wysoko rozwiniętych postaci... Jednym słowem - polecamy!

Syrnia

Syrnia jest diametralnie inną grą. Główny aspekt rozgrywki postawiony jest tu na powolne, niemal statyczne podnoszenie umiejętności. Jest ich w sumie 15. Wśród nich na przykład górnictwo, kowalstwo, handel, rybołówstwo, cztery różne umiejętności dotyczące walki, a nawet szybkości (czyli poruszania się). Ciekawym rozwiązaniem jest podnoszenie tychże. Odbywa się to w czasie rzeczywistym. Innymi słowy, gdy postać chce podnieść umiejętność łowienia ryb, zaczyna je łowić. Między każdą rybą mija kilkadziesiąt sekund. I tak można godzinami, ale z jednym zastrzeżeniem. Autor zaimplementował skrypt anty-bot, wskutek czego trzeba wpisywać co jakiś czas czterocyfrowe kody. Jest to dobra rzecz, gdyż w przeciwnym wypadku gracze zostawiali by komputery na kilka godzin "cichej" pracy. Owocowałoby to niesamowitym wzrostem poziomu postaci przy niewielkim, a wręcz zerowym wkładzie pracy gracza.

W Syrnii można być teoretycznie każdym. Nic nie stoi na przeszkodzie, by otworzyć swój sklep i tam sprzedawać wcześniej wykute uzbrojenie czy inne przedmioty. Można regularnie próbować okradać innych graczy. Jeśli ktoś bardzo marzył o karierze rybaka czy farmera i taka jest możliwa, choć niezbyt emocjonująca.

Walka w Syrnii opiera się na czterech współczynnikach. Są to: atak, obrona, siła i zdrowie. Oczywiście, aby podnieść ich wartości, trzeba walczyć. W niektórych miastach udostępnione są areny, na których można potykać się z wszelakimi stworami.

Świat jest nader rozległy. Każda wyspa w Syrnii ma kilka, jeśli nie więcej, lokacji, między którymi porusza się gracz. Gdzieniegdzie można napotkać też bohaterów niezależnych, którzy zlecają różnorakie misje.

Nie da się niestety ukryć, że Syrnia, po dłuższym z nią bytowaniu, po prostu zaczyna nużyć. Nadaje się po jakimś czasie tylko jako program w tle. Ot, bohater kopie rudę, a my buszujemy po internecie. Zaglądać można tylko raz na jakiś czas czy przypadkiem nie trzeba wpisać kodu.

GramTV przedstawia:

Jednakże nie jest to gra zła. Jeśli ktoś ma dużo wolnego czasu, może sobie w miarę realnie połazić po świecie i po prostu pograć. Jeśli zamierza robić rzeczy nieco inne od ciągłego mordowania goblinów - jest to gra w sam raz dla niego.

CANTR II

Może nie jest to przykład dobrego suspensu, ale Cantr, ostatnia gra w naszym krótkim przeglądzie, jest po prostu genialna. Dlaczego?

Cantr, to ujmując rzecz brzydko i oględnie, symulator społeczeństwa. Gracz tworzy postać, która rodzi się w losowo wybranej lokacji. Ma 20 lat. Jego umiejętności są wypadkową umiejętności dwóch wcześniejszych osób z wioski. Bohater musi odkryć je sam, poprzez uczestniczenie w projektach. A potem? Żyć.

Cantr nie jest zwykłą grą. Nie ma jasno narzuconego celu. Więcej, nie ma żadnego ciągu przyczynowo-skutkowego regulowanego przez twórców. Oni tylko stworzyli program, algorytmy, mechanikę. Reszta zaś jest już w rękach graczy. W jednej wiosce można trafić na oazę spokoju. Wędrując zaś na inny ląd, wpaść w piekło wojny pochłaniającej dziesiątki istnień. Cantr jest światem, innym światem, w którym przyszło żyć.

Marudy mogłyby stwierdzić, że taka gra musi być nudna. A czy życie jest nudne? Jego atrakcje zależą tylko i wyłącznie od żyjącego. I ta sama zasada działa w tej alternatywnej rzeczywistości. Można być kupcem, łowcą nagród, a nawet bezwzględnym mordercą, choć ci ostatni kończą swoją karierę zwykle dość szybko. W Cantr nie ma jasno wytyczonych granic. Istnieje tylko kres wyobraźni gracza, nic więcej.

Wszystkie reguły rządzące danymi społeczeństwami tworzone są przez graczy. Odgórnie, przez twórców, nadana jest Najważniejsza Zasada -nie używać wiedzy i czegokolwiek, co pochodzi spoza Cantr. Innymi słowy, zewnętrzny świat nie ma tu racji bytu. Wszystkie akcje, które czyni gracz, dzieją się tylko w głowie Cantryjczyka. Nie wolno rozmawiać o tym jaki film był w kinie, co dziś kto jadł na śniadanie i jak często defekował. Dozwolona jest tylko wiedza postaci.

Wbrew pozorom, nie jest to takie trudne. Trzeba tylko pilnować, by nie psuć innym zabawy. Prowadzenie takiej postaci, istoty która może być każdym, jest bardzo ciekawe. Masz zdolności krawieckie? Szukaj, handluj surowcami i załóż swój warsztat. Jesteś doskonałym kucharzem? Wprowadź nowe przepisy,do, np. ryżowej diety w wiosce. Mistrz walki? Broń swojej wioski przed złodziejami, znajdź jakieś zrzeszenie rycerzy.

Cantr jest grą wolną. Nie ma co tego ukrywać. Praca nad najprostszymi projektami może zabrać nieraz i kilka dni czasu rzeczywistego. Ale przecież nie tylko robienie różnych narzędzi jest krańcem możliwości... W lokacji żyją też i inni ludzie. Gdy mieszka się w wiosce kilka dni, prawie wszyscy wyglądają podobnie. Dlatego trzeba się przedstawić i poznać imiona innych. Po jakimś czasie niektórych się lubi, a pozostałych nie. Aż wreszcie nadchodzi taki moment, kiedy czuje się przywiązanie do nich. Gdy ktoś umiera, rozrywa to serce gracza.

Cantr, to gra w pewnym sensie niebezpieczna. Zwłaszcza dla kogoś, kto traktuje ją poważnie. Jest niesamowicie uzależniająca i łatwo się zapomnieć. Przekroczyć cieniutką linię pomiędzy światem zewnętrznym i cantryjskim. Tam śmierć postaci, to nie jest zwykła rzecz. Nie ma zwyczaju z setek gier RPG, gdzie następuje radosne zmartwychwstanie. Gdy ktoś umiera, jest to akt nieodwołalny. Jak i w naszym świecie. Pozostają tylko opłakujący.

Na koncie w Cantr można stworzyć maksymalnie 15 postaci. Wtedy gra zabiera już sporo czasu i może wprowadzić niemałe zamieszanie w głowie użytkownika. Wszak każda postać może mieć swoje barwne życie i przygody... Gra posiada także porządne FAQ, polskie podforum oraz wielką CantrWiki. Pozostaje zatem tylko grać.

Smakuje?

Gier browserowych jest bez liku. Nie ma co ukrywać, jest to rodzaj rozrywki dość prężnie rozwijający się przez ostatnie miesiące. Co rusz powstają nowe produkcje. Co ciekawe, niektóre z nich przewyższają pod względem grywalności niejedną poważną grę, opartą na pixel shaderach 6.66 i najnowszych rozwiązaniach technicznych. A przecież gry browserówki oparte są jedynie na tekście, i żywych ludziach. Przypominają nieraz słodkie czasy MUD-owania czy pogrywania w doskonałe "rogaliki". I są o niebo ciekawsze, od tych wszystkich WoWów i innych błyskotek.

Adresy gier: http://en.zepirates.com http://www.syrnia.com http://www.cantr.net

Komentarze
32
Usunięty
Usunięty
20/11/2006 16:07

Ode mnie też brawa za umieszczenie Cantr. Takie gry jak Ogame, czy My Fantasy przy nim są jak saper przy WoWie :D. Bardzo dobrze określił to Artur, ta gra jest jak książka. W całej grze jest jednak jeden problem - na początku jest czasem nudno, a ogromna ilość osób poprostu rezygnuje, nie wiedząc co robić albo coś w tym stylu. Żeby grać w Cantr trzeba trochę cierpliwości na początku. Gwarantuję, że chwile z nim spędzone zrekompensują początową nudę maxymalnie :). Takie porównanie: Grałem w Red Dragona - znudził mi się po 2 miechach. Grałem w Ogame - znudziło mi się po pół roku (licząc wszystkie konta jakie miałem. Teraz nawet się tego nie chcę tknąć). W Cantr gram około roku i nie nie mam planu kończyć przez kolejne pięć :D:D:D.Naprawdę Polecam

Pinio1990
Gramowicz
13/11/2006 21:36

dziekuje Ci Gram.pl ze umisciliscie tu cantr. On jest magiczny!!!

Usunięty
Usunięty
13/11/2006 10:33

polecam grę TRAVIAN. jest nawet POLSKA wersja. Dużo graczy, strategia, 3 nacje.www.travian.com




Trwa Wczytywanie