Migracja na Poziom Minus Jeden
![]()
![]()
Rozpoczęcie powieści śmiercią głównych bohaterów wydaje się nader ryzykownym posunięciem. Coś takiego znamionuje albo eksperyment literacki, albo... po prostu ciekawą przygodę dla czytelników i czytelniczek. Autor oferuje to drugie. Serwuje nam apetyczne danie – proste i znane niczym schabowy z kapustą, a zarazem podlane pikantnym, iście diabelskim sosem. Powstałą mieszankę spożywa się ze smakiem.
Nasi bohaterowie, Anna i Kamil, to narzeczeni w dość staromodnym stylu. Przypadł im w udziale straszliwy pech – zginęli w przeddzień ślubu. Lecz mieli również szczęście w nieszczęściu – zginęli razem i razem mogli... kontynuować wspólne życie.
Okazało się bowiem, że Zaświaty nie mają zgoła nic wspólnego z tym, co spodziewali się ujrzeć po drugiej stronie. Nowosad zaprezentował bardzo interesującą i kontrowersyjną wizję. Z jednej strony czytelnicy mogą wraz z zakochanymi odetchnąć z ulgą, z drugiej zaś – po plecach przebiega dreszcz niepewności, paradoksalnie prowokujący dużo większy niepokój niż wizja nieustającej pokuty za grzechy. Czy wszystko jest takie proste, jak mówią funkcjonariusze obu departamentów, niegdyś zwani diabłami i aniołami? Ciężko przyjąć do wiadomości, że nigdzie nie ukrywa się przysłowiowy haczyk... Czy aby na pewno? Czy demon może być „porządnym gościem”, przyjacielem z rodzaju tych „do rany przyłóż”?![]()
Książka fascynuje przede wszystkim ulotnym klimatem, w którym przeplata się swoista siermiężna poetyka polskich realiów z początku lat dziewięćdziesiątych z rozważaniami na temat zachowań ludzi testowanych pod kątem siły swego charakteru. Nie można wszak zapomnieć, że Zaświaty mają wymiar wychowawczy. To, co zastanawia, to nieobecność Boga, choć funkcjonariusze stanowią widomy dowód istnienia siły wyższej. Autor zdaje się sugerować, że jesteśmy zdani na własne siły, i nie ma co kogokolwiek obwiniać za nasze życie i uczynki. Wszystko w rękach człowieka – i na tym najlepszym ze światów, i na wszystkich innych.
Niestety, choć powieść należy do bezsprzecznie interesujących, trafiają się też rzeczy, które mogą zirytować.![]()
To, co naprawdę przeszkadza, to sztuczne, raczej pretensjonalne partie dialogowe. Ciężko wyobrazić sobie, by zakochani młodzi ludzie z końca XX wieku zwracali się do siebie równie patetycznie, co szekspirowscy kochankowie. Także inne rozmowy momentami wydają się niezbyt naturalne.
Czytelniczki mogą poczuć się nieco zniesmaczone wynurzeniami autora na temat „kobiecego ciepła” i istoty „kobiecości”. Anna chwilami jest po prostu nudna, tymczasem w oczach zakochanych w niej mężczyzn prezentuje się jako coś pośredniego między aniołem a Wenus z Milo (tyle że z rękami). Trzeba jednak przyznać, że Jerzy Nowosad nie lansuje stereotypów w rodzaju: seksowna równa się głupia, a kobieta - informatyk to zakompleksiony kaszalot. Lecz z drugiej strony, czy każda naprawdę interesująca niewiasta w owej powieści musi być jednocześnie złotowłosą seks-bombą, na widok której panowie głaszczą się (i nie tylko) po kroczach? Cóż, pomarzyć zawsze można... ![]()
I choć zabrzmi to nader dwuznacznie, trzeba powiedzieć, iż warto spojrzeć w „Czerwone oczy” Jerzego Nowosada.
Plusy: + oryginalny pomysł + klimat + ironiczny dowcip + interesujące spostrzeżenia na temat polskich zachowań Minusy: - pretensjonalność i sztuczność niektórych dialogów - raz dziwaczne, raz stereotypowe wypowiedzi na temat kobiet
Autor: Jerzy Nowosad Tytuł: Czerwone oczy Wydawnictwo: Fabryka Słów 2006 Wydanie: oprawa miękka, 430 str. Cena: 29,99 zł Strona www: http://www.fabryka.pl/ksiazki.php?ibook=105#searchkk