Lipsk Games Convention okiem Spaykiego - część 1

Spayki
2006/09/04 16:00

Japonia, Stany Zjednoczone, Europa. Trzy wielkie rynki i trzy wielkie wydarzenia branżowe – Tokyo Game Show, Electronic Entertainment Expo, European Computer Trade Show. Tak przynajmniej wyglądało to jeszcze jakiś czas temu. Przez ostatnie lata prestiż londyńskich targów systematycznie spadał, a na ich miejscu, bliżej centrum Starego Kontynentu, wyrastało Games Convention. W 2006 roku, już po raz piąty, do Lipska zjechali wystawcy, dziennikarze i dziesiątki tysięcy fanów gier komputerowych.

Japonia, Stany Zjednoczone, Europa. Trzy wielkie rynki i trzy wielkie wydarzenia branżowe – Tokyo Game Show, Electronic Entertainment Expo, European Computer Trade Show. Tak przynajmniej wyglądało to jeszcze jakiś czas temu. Przez ostatnie lata prestiż londyńskich targów systematycznie spadał, a na ich miejscu, bliżej centrum Starego Kontynentu, wyrastało Games Convention. W 2006 roku, już po raz piąty, do Lipska zjechali wystawcy, dziennikarze i dziesiątki tysięcy fanów gier komputerowych. Lipsk Games Convention okiem Spaykiego - część 1

Lipsk żyje Games Convention. Lokalne media sporo uwagi poświęcają imprezie, plakaty reklamowe dostrzec można na każdym kroku. Elektroniczna rozrywka to olbrzymi biznes, za którym stoją niemałe pieniądze, a Niemcy doskonale o tym wiedzą. Miasto sporo inwestuje w promowanie Leipziger Messe i przynosi to wymierne korzyści: świetnie rozwiązana sieć komunikacyjna, nowy dworzec kolejowy, będący jednym z najbardziej okazałych obiektów tego typu w Europie, duża baza noclegowa oraz sam kompleks targowy - Lipsk w niczym nie ustępuje zachodnim aglomeracjom.

Otwarte, zapraszamy

W odróżnieniu od E3, Games Convention nie jest przeznaczony wyłącznie dla prasy i ludzi bezpośrednio związanych z branżą. Wstęp mają wszyscy, dlatego też, tak ważnym elementem tego przedsięwzięcia jest zapewnienie odwiedzającym szerokiego wachlarza atrakcji. Organizatorom zależy na przyciąganiu graczy, ale także ich rodzin i ludzi na co dzień nie związanych z komputerami i konsolami, a szukających po prostu przyjemnego sposobu na spędzenie wolnego czasu.

Games Convention 2006 oficjalnie rozpoczęło się 24 sierpnia, jednak już dzień wcześniej Leipziger Messe przyjmowało przedstawicieli prasy oraz tak zwanych profesjonalnych zwiedzających. I tutaj mała dygresja: podobno to Polacy słyną z zaradności. Tymczasem gospodarze potwierdzili, iż przy odrobinie sprytu obejść można wszystko. Otóż, jak dowiedziałem się od zaprzyjaźnionego dziennikarza, Niemcy na kilka tygodni przed targami zakładali blogi, dopisywali się tymczasowo do redakcji serwisów internetowych i robili wszystko, byleby zdobyć akredytację na GC. Wynik był taki, że w dniu teoretycznie zarezerwowanym wyłącznie dla ludzi związanych z branżą, pojawiło się sporo osób, których łączy z nią wyłącznie fakt, iż są graczami.

Wracając do głównej myśli – od 23 do 26 sierpnia otwarte było centrum biznesowe, gdzie odbywały się liczne spotkania, zamknięte pokazy i konferencje. Co więcej, część wystawców tylko tam prezentowała swoje projekty. Tak było między innymi z Wiedźminem. Centrum biznesowe, to również jedyne miejsce gdzie udostępniono grywalne wersje produkcji na Wii i PLAYSTATION 3. O ile w tym pierwszym przypadku wystarczyła odpowiednia plakietka, tak konsolę Sony w akcji mogły sprawdzić tylko wcześniej umówione osoby.

Na dobre impreza ruszyła w środę. Już na kilka godzin przed otwarciem hal wystawowych, ustawiały się kolejki spragnionych nowości graczy, z tramwajów dosłownie wylewały się setki ludzi, a krążące w dużych ilościach taksówki bezpiecznie dostarczały zwiedzających przed oszklony hol główny lipskich targów. Wszystko działo się sprawnie i szybko, w czym niemała zasługa przemyślanej organizacji. Niemcy grają inaczej

W Niemczech obowiązuje system klasyfikacji wiekowej gier, zwany Unterhaltungssoftware Selbstkontrolle (USK). Jest on znacznie bardziej rygorystyczny od używanego w innych europejskich krajach (PEGI). Powoduje to, iż PC-towe i konsolowe produkcje niejednokrotnie są cenzurowane czy nawet w ogóle niedopuszczane do sprzedaży. Aby zobrazować sytuację, najlepiej posłużyć się przykładem - Quake 4 mógł zostać legalnie wydany po zachodniej stronie Odry, dopiero po wycięciu między innymi mocnej sceny otwierającej intro oraz kilku akcji związanych z działaniami laboratoryjnymi Stroogów. Następstwem takich restrykcyjnych działań, są liczne importy z Austrii i Szwajcarii dokonywane przez niemieckich graczy.

Jednak, co najważniejsze, system się sprawdza. Na sklepowych półkach wszystkie gry, niezależnie od oznaczeń, leżą obok siebie, aczkolwiek zakup produktu przeznaczonego dla osób pełnoletnich najczęściej wiąże się z obowiązkiem pokazania dokumentu potwierdzającego wiek nabywcy. Na Games Convention przełożyło się to na wprowadzenie opasek, których kolor (zielony, niebieski, czerwony) zależny był od daty urodzenia gracza. Przy większości stoisk skrupulatnie sprawdzano wspomniane kolorowe oznaczenia i jeśli nawet komuś udało się uniknąć kontroli, grzecznie wypraszany był z niedozwolonej dla siebie strefy. Ja sam, prawdopodobnie ze względu na nie tak znowu dawne przekroczenie umownego progu dorosłości i tą bijącą z twarzy niewinność, kilkakrotnie proszony byłem o dokument tożsamości.

Według przeprowadzonej ankiety, około 42 procent odwiedzających stanowiły osoby co najmniej 20-letnie. Nakreśla to pewien status gier, jako dziedziny rozrywki w niemieckim społeczeństwie. Zabawa z padem czy klawiaturą traktowana jest tam na zbliżonych zasadach, co przemysł filmowy. Wszak nie trzeba czytać prasy branżowej czy na bieżąco śledzić terminów najbliższych premier, jeśli chce się raz na jakiś czas wyjść do kina. Z grami sprawa wygląda podobnie – to sposób na spędzenie wolnego czasu, jeden z wielu, równie dobry jak pozostałe. Nikogo tutaj nie dziwią znajdujące się obok siebie billboardy GTA: Vice City Stories i nowej odsłony filmowej sagi o Supermanie. Co więcej, na dworcu głównym w Lipsku wystawione jest kilkadziesiąt konsol. Można się na chwilę zatrzymać, zagrać, porozmawiać. Widok 50-letniej kobiety bawiącej się Nintendodogs czy dwóch równie zaawansowanych wiekiem mężczyzn rywalizujących w Table Tenis (a raczej Tischtennis) nie jest niczym niezwykłym. Czy jest w tym coś złego? Absolutnie nie. To jest piękne!

Na porządku dziennym są także sklepy zajmujące się wyłącznie elektroniczną rozrywką. Olbrzymi wybór, zarówno nowych, jak i starszych pozycji, możliwość wymiany gier, gadżety, akcesoria – takie miejsca oferują właściwie wszystko. Ciekawostką są także specjalne kosze z tytułami w promocyjnych cenach. Za częstokroć śmieszne pieniądze można kupić nie tylko produkcje na PC (co zresztą możliwe jest również w naszym kraju), ale i na konsole. Należy przy tym zaznaczyć, że w Niemczech obniżki nie są uzależnione od dystrybutorów. Wszelkie zmiany cen leżą w gestii właścicieli sklepów. Częste obniżki, zamówienia przedpremierowe (egzemplarz PLAYSTATION 3 można zarezerwować sobie już teraz) i specjalnie przygotowywane zestawy, są przejawem konkurencyjności i systemu wolnorynkowego w krystalicznej formie. A zyskują na tym wszyscy – i przedsiębiorcy, i gracze. Nic nie widzę, wszystko słyszę

Tradycją targów są organizowane nieprzerwanie od czterech lat koncerty symfoniczne. Na nich to praska orkiestra wykonuje znane motywy z gier wideo w nowej aranżacji. W tym roku były to między innymi utwory z The Legend of Zeldy, Shadow of the Colossus oraz Dreamfall: The Longest Journey. Swoją obecnością uroczystość uświetniły tak znane postacie światowej sceny muzycznej, jak Nobuo Uemtasu (Chrono Trigger, seria Final Fantasy) i Michiru Yamane (Castlevania).

Na wielbicieli mniej wyrafinowanych brzmień czekał zorganizowany w The Dome koncert. Zagrali tam między innymi zwycięzcy tegorocznej Eurowizji – zespół Lordi. „Faceci w maskach” wcześniej udzielali wywiadów i ochoczo pozowali do zdjęć w zagospodarowanej przez Sony hali wystawowej. Games Convention pełne było muzyki – DJ-e i występy grup tanecznych odbywały się niemal wszędzie. Przy ogólnie panującym hałasie mogło to momentami męczyć, niemniej nieźle budowało luźny, zabawowy klimat całego wydarzenia.

Szukający odrobiny spokoju azyl znajdowali w GC Family. Bezustannie trwały tam konkursy, quizy i zabawy dla najmłodszych. Zainteresowane osoby mogły dodatkowo zapoznać się z zasadami gry w Sudoku, a specjalny autobus należący do niemieckiego wydawcy magazynu Dziewczyna gwarantował, podobno, atrakcje dla przedstawicielek płci pięknej. Wszystko to działo się w specjalnie wydzielonej części hali numer dwa.

To było grane

Dla entuzjastów klasyki, w najczystszym tego słowa znaczeniu, przygotowano nie lada atrakcję - z Berlina przyjechała wystawa o wdzięcznej nazwie Mythos Pong. Obok bardziej klasycznych eksponatów, pojawiły się nietuzinkowe wariacje na temat pierwszej gry komputerowej w historii. Pong w wersji podłogowej, kuchennej, rowerowej czy trójwymiarowej stanowił udane połączenie nowoczesnej technologii i wiekowego już pomysłu.


Na sztucznie wybudowanej plaży odbywały się zmagania w siatkówkę. Wokół porozstawiano leżaki, na których każdy – w miarę potrzeb – mógł się zrelaksować i przyglądać sportowej rywalizacji. Natomiast tylnia część jednej z hal, wystawowych mieściła w sobie pokaźnych rozmiarów tor gokartowy. Po odstaniu kilkudziesięciu minut, choć przez chwilę, można się było poczuć, niczym – żeby daleko nie szukać - Robert Kubica. Fani motoryzacji nie mogli narzekać. Na terenie Leipziger Messe znajdowało się sporo modeli, jakich próżno szukać na krajowych drogach. Olbrzymie 18-kołowce, samochody sportowe o aerodynamicznych kształtach, nie zabrakło nawet bolidu żywcem wyjętego z wyścigów Formuły 1. Życie jest piękne

Gry grami, ale bądźmy szczerzy – męska część „oglądaczy” przyjeżdża na tego typu imprezy nie tylko w celu sprawdzenia świeżych tytułów. Równie ważnym – dla niektórych nawet najważniejszym – celem takich wycieczek jest zaspokojenie zmysłu estetyki. Wiecie, co mam na myśli, prawda? Tak, dokładnie. Hostessy. Piękne, zmysłowe, zjawiskowe kobiety, które pozornie mają przyciągać nas do stoisk. Finalnie nie mamy pojęcia, w co graliśmy, a w pamięci wyraźnie zarysowuje się wyłącznie wizerunek doskonałych kształtów i uwodzicielskich spojrzeń... Dobrze, w porządku, troszkę się zagalopowałem. W każdym razie, cudownych niewiast na GC 06 nie brakowało. Nie ma sensu dalej rozwodzić się w tej kwestii. Lepiej popatrzcie na zdjęcia, powinny być gdzieś w pobliżu.

GramTV przedstawia:


Zainteresowani sztuką powinni zwrócić uwagę na galerię renderowanych obrazów, w większości przedstawiających – a jakże – piękne kobiety. Prace grafików były na tyle sugestywne, że mniej zorientowani w temacie uznawali je za klasyczne zdjęcia portretowe (wśród nich akty). Na drugim końcu obiektów mieszących targi, znajdowały się natomiast naturalnej wielkości figury największych sław świata gier. Książę Persji, Solid Snake, Master Chief, Rayman – wszyscy zjechali do Lipska. Tylko… zastygli w bezruchu. Pewnie z wrażenia.


Złapałem, złapałem! Imprezy związane z branżą elektronicznej rozrywki, to raj dla kolekcjonerów. Koszulki, smycze, płyty, maskotki, piłki – gadżetów w Leipziger Messe była masa. Przy tym, po raz kolejny, dało się zauważyć ciekawe zjawisko. Wystarczy dać ludziom coś za darmo, a gotowi są zrobić wszystko. Tłum śpiewa, tańczy i krzyczy. Ciekawa sprawa. Bardziej bezpiecznym i bez wątpienia pewniejszym rozwiązaniem, było wzięcie udziału w aukcjach organizowanych na stoiskach różnych firm. Microsoft sprzedawał Xboksa 360 z zestawem gier, Nintendo GameCube’a z autografem Philippa Lahma, LucasArts miecz świetlny produkcji Master Replicas, Activision zestaw Guitar Hero i tak dalej. Ot, taki eBay na żywo.


W jednym z konkursów organizowanych w GC Family, padło pytanie o ilość ludzi zamieszkujących Lipsk. Po czym prowadzący błyskotliwie stwierdził, iż w czasie trwania Games Convention pewnie około miliona. Oczywiście jest to przesada, jednak daje pewien obraz skali całego przedsięwzięcia. Lokalna prasa już na kilka tygodni przed targami krzyczała o spodziewanym przepełnieniu miasta. I tak w istocie było. Niemal w każdym sklepie, restauracji czy tramwaju można było spotkać ludzi w koszulkach związanych z grami lub też torbami pełnymi gadżetów w rękach.

W 2006 gościnne hale Leipziger Messe przyjęły ponad 183 tysiące zwiedzających, czyli o 37 procent więcej, niż przed dwunastoma miesiącami. Na targi akredytowanych było aż 2600 dziennikarzy z 38 krajów. Co zaś tyczy się wystawców, przybyli oni w rekordowej sile 368. Z przeprowadzonej ankiety jasno wynika, że ponad 90 procent przybyłych powróci na Games Convention. Może więc warto zastanowić się nad przyszłoroczną wyprawą? Wszak to praktycznie jedyna realna szansa dla polskich graczy, aby uczestniczyć w tak dużej imprezie branżowej. Zwłaszcza, że w najbliższych latach podobnych atrakcji nad Wisłą spodziewać się nie należy.

Komentarze
22
Usunięty
Usunięty
05/09/2006 18:53

Nieźle, oby tak dalej.

Usunięty
Usunięty
05/09/2006 16:03

Ciekawe ciekawe niepowiem :-D Miło sie ogląda.. znaczy czyta :-D

Usunięty
Usunięty
05/09/2006 15:57

Tjaaa... Jak ja lubie oglądać! :P




Trwa Wczytywanie