Spartan: Total Warrior - rzut okiem

Spayki
2006/07/31 17:15

Starożytna Grecja. Miejsce i czas rozwoju wielu dziedzin życia takich jak filozofia, literatura, polityka oraz sztuka prowadzenia wojny. Hellada wydała na świat wielkich strategów, wspaniałych wojowników i antycznych herosów. Nic więc dziwnego, że to właśnie górzysty Półwysep Peloponeski stał się doskonałym tłem epickiej przygody w historycznych realiach.

Starożytna Grecja. Miejsce i czas rozwoju wielu dziedzin życia takich jak filozofia, literatura, polityka oraz sztuka prowadzenia wojny. Hellada wydała na świat wielkich strategów, wspaniałych wojowników i antycznych herosów. Nic więc dziwnego, że to właśnie górzysty Półwysep Peloponeski stał się doskonałym tłem epickiej przygody w historycznych realiach. Spartan: Total Warrior - rzut okiem

Po wizytach w Cesarstwie Rzymskim, feudalnej Japonii i średniowiecznej Europie zespół Creative Assembly tymczasowo porzuca rynek PC-towych strategii i serię Total War, aby spróbować swych sił na konsolach stacjonarnych. Owszem, tym utalentowanym programistom zdarzyło się już tworzyć na PlayStation2, niemniej dopiero Spartan: Total Warrior ukazuje, jak wielkie możliwości w nich drzemią.

W odróżnieniu od Shoguna czy Medievala, Spartan nie jest grą strategiczną. Ze względu na specyfikę konsol i fakt, iż RTS-y raczej się na nich nie sprawdzają, twórcy diametralnie zmienili kierunek, w którym podąża ich nowy tytuł. Owocem tego jest szybki i niezwykle efektowny slasher na modłę Dynasty Warriors. Od razu należy zaznaczyć, że przy tym, co zaprezentowało Creative Assembly, seria Koei wypada nad wyraz niekorzystnie.

Kości zostały rzucone

Wojna! Trzysta lat przed Chrystusem ogarnięta konfliktem Grecja ugięła się pod jarzmem Imperatora Tyberiusza. Wszystkie polis poległy w starciu z siłami Rzymu. Na polu walki pozostali jedynie mężni synowie Sparty, do końca broniący ojczyzny. Wśród nich bohater gry – bezimienny wojownik, jeden z wielu trybików tej niosącej śmierć i pożogę machiny wojennej. Zwany przez przyjaciół Spartaninem, nie wie skąd pochodzi i dokąd zmierza. Jego cel wydaje się prosty: obronić Peloponez i rozwiązać zagadkę swojej przeszłości. Jednak, jak to zwykle bywa, konflikt nie pozostaje obojętny olimpijskim bogom, a w szczególności jednemu z nich, Aresowi. Powodowany własnymi interesami wspiera on dzielnego Spartanina w potyczce z siłami Imperatora.

Tak w zarysie przedstawia się fabuła. Creative Assembly pełnymi garściami czerpie z historii i mitologii, tworząc z nich niezwykle udaną i - co najważniejsze – przyjemną w odbiorze całość. Spartan: Total Warrior nie aspiruje rzecz jasna do miana produkcji przedstawiającej z chirurgiczną precyzją wydarzenia tamtego okresu, dlatego też, obok króla Leonidasa (to on powstrzymał Persów pod Termopilami) oraz Kastora i Polluksa, braci Heleny Trojańskiej, spotkacie tutaj również mityczne stwory: Hydrę, Minotaura czy Meduzę. Główny bohater cieszy się boską opieką, zaś rzymski prefekt pretorianów – przebiegły Sejanus - wykorzystuje do realizacji swoich niecnych planów czarną magię. Z tarczą czy na tarczy?

Już pierwsze minuty gry nie pozostawiają wątpliwości – Spartan to przede wszystkim akcja. Efektowny najazd kamery na mury, dziesiątki żołnierzy ścierających się w morderczym boju, rzymskie legiony przygotowane do szturmu na miasto… Pośród tego całego zamieszania znajduje się nasz heros - nieświadomy roli, jaką przyjdzie mu odegrać w tej opowieści. Wraz ze swoimi pobratymcami dzielnie stawia opór Rzymianom, eskortuje saperów, odpala ładunki wybuchowe, następnie szybko przenosi się na drugą stronę miasta, gdzie musi wspomóc króla Leonidasa i odeprzeć szturm na drewnianą bramę bronioną przez garstkę wojowników. Ostatecznie, przy użyciu katapult, powala kilkunastometrowego, odlanego z brązu mechanicznego centuriona – Talosa, który zbliża się do umocnień. Sparta zwycięża, ale to dopiero początek.

W trakcie rozgrywki cele misji aktualizowane są na bieżąco i choć w większości przypadków ich wykonanie sprowadza się do wybicia wszystkich przeciwników, to podane zostały w sposób na tyle zróżnicowany, że nawet przez moment nie można mówić o nudzie. Zadania wymagają nie tylko umiejętności czysto manualnych – nie raz przyda się tu zmysł taktyczny. Chaotyczne machanie mieczem nie przynosi spodziewanych efektów. Zdecydowanie lepiej zaplanować kolejne posunięcia i wybrać odpowiednie miejsce oraz moment interwencji. Odrobina subtelności przyda się również w misjach polegających na inwigilacji wrogiego obozu i polowaniu na snajperów przygotowujących zamach na Archimedesa. Pomyliłby się jednakże ten, kto na podstawie przedstawionych przykładów wyciągnąłby wniosek, że taktyka ma tutaj pierwszoplanowe znaczenie. Finalnie fabuła rzuca nas do rzymskiego Koloseum i tam znikają wszelkie wątpliwości, co do tego, jak najefektywniej rozprawiać się z rywalami – ogniem i mieczem.

Ulubieńcy bogów umierają młodo

Skala bitew: oto najlepsza wizytówka Spartan: Total Warrior. To, co udało się osiągnąć programistom z Creative Assembly przekracza wszelkie, dotychczasowe normy. Jeszcze nigdy, w żadnej grze konsolowej na ekranie nie obserwowaliśmy ponad stu osiemdziesięciu wspaniale animowanych i obdarzonych zaawansowaną sztuczną inteligencją postaci! Tutaj nikt nie pełni roli statysty – każdy wojownik sam szuka sobie adwersarza i na własną rękę próbuje zakończyć konflikt. Owszem, Spartanin spełnia w tej układance ważną rolę (zwłaszcza z czasem, kiedy zyskuje status legendy), jednak wrażenie, że nie tylko on bierze udział w tych działaniach pozostaje bezsprzeczne. To nie jest - znana z Dynasty Warriors -jałowa eksterminacja wynurzających się z gęstej mgły manekinów. Total Warrior ośmiesza i uwypukla znaczącą ilość niedociągnięć oraz umownych rozwiązań w sadze Koei.

To jednak nie wszystko. Warto poświęcić chwilę zróżnicowaniu postaci. Prócz łuczników i ciężkozbrojnych legionistów do batalii stają specjalnie wyszkoleni zabójcy, elitarne oddziały żołnierzy z dwuręcznymi mieczami, barbarzyńcy, olbrzymi giganci, nieczułe na strzały szkielety oraz jednostki zombie, które należy podpalić bądź dobić, gdyż w przeciwnym wypadku kontynuować będą walkę. Starcia posiadają jeszcze inny smaczek - każda z postaci została opatrzona indywidualnym imieniem. Spartanin mierzy się także z bossami, jak choćby wspomnianymi wcześniej Hydrą i Minotaurem, legendarnym Beowulfem jak również własnym nemezis. Każdy taki etap wymaga odpowiedniej taktyki i opiera się na wykorzystywaniu słabych punktów bestii. Oczywiście w tych pojedynkach nasz śmiałek tylko pozornie stoi na straconej pozycji.

Mimo znacznego doświadczenia Creative Assembly w odmiennym segmencie gier, w Spartan: Total Warrior udało się stworzyć elastyczny i bardzo precyzyjny system sterowania. Jeden przycisk odpowiada za szybkie uderzenie bezpośrednie, drugi za tak zwany atak po okręgu, który dosięga kilku najbliższych adwersarzy. Prócz tego wybawca Sparty potrafi dobić powalonego wroga i zrobić należyty użytek z łuku. Ważną rolę odgrywają zagrania defensywne – wykorzystywanie tarczy i uniki. Pozwalają one skutecznie kontrować nawet wtedy, kiedy wróg ma liczebną przewagę. Kluczem do sukcesu jest umiejętny dobór oręża do aktualnych wydarzeń. Ostrza Ateny na myśl przywodzą Agri i Rudri, czyli broń Dantego z trzeciej części Devil May Cry. Dzięki nim Spartanin wchodzi w nieprzyjaciół, niczym przysłowiowy nóż w masło. Dodatkowo każda z broni posiada dwa ataki magiczne: skierowany przeciwko konkretnemu przeciwnikowi oraz porażający większą grupę biorących udział w walce. I tak na przykład tarcza Meduzy zamienia w kamień, a młot Beowulfa wywołuje małe trzęsienie ziemi. Moc bogów regeneruje się dzięki niebieskim kulom, pozostawianym przez pokonanych wojowników, i specjalnym kapliczkom umiejscowionym na arenach.

Zgodnie z panującymi ostatnimi czasy trendami, gra pozwala na rozbudowę statystyk głównego bohatera. Otrzymane za pomyślne ukończenie misji punkty przeznaczyć możemy na poprawę zdrowia, zadawanych obrażeń i magicznych mocy. Awanse na kolejne poziomy doświadczenia związane są z dostępem do nowych elementów uzbrojenia. Spartanin krucjatę przeciwko Rzymowi rozpoczyna w skórzanym uniformie a kończy w lśniącej, złotej zbroi.

GramTV przedstawia:

W trakcie kolejnych zadań warto rozglądać się za skrzętnie poukrywanymi skrzyniami, w których wnętrzu znajdują się dodatkowe elementy przydatne w trakcie zabawy w specjalnym trybie Areny. Jest to swoista odmiana survivalu, polegająca na unieszkodliwieniu wszystkich nieprzyjaciół znajdujących się w obrębie ogrodzonej przestrzeni.

Veni, vidi, vici

Malkontenci twierdzący, jakoby PlayStation2 nie było w stanie poradzić sobie z animacją wielu obiektów jednocześnie, powinni zagrać w Spartan: Total Warrior. Ponad sto osiemdziesiąt będących w ciągłym ruchu postaci, mogących pochwalić się całkiem niezłymi algorytmami sztucznej inteligencji oraz nienajgorszym wyglądem, ucina wszelkie dyskusje na temat ograniczeń technologicznych konsoli Sony. Warto zauważyć, że zwłoki pokonanych pozostają w miejscu zakończenia swojego ziemskiego żywota i nie parują w niewyjaśnionych okolicznościach. Trzeba przyznać, że widok pola bitwy po większych rzeziach robi wrażenie. Całość uzupełniają fantastyczne efekty wybuchów, ognia, dynamicznego oświetlenia i falowania gorącego powietrza. W produkcji Creative Assembly nie ma miejsca na spowijającą horyzont mgłę czy pojawiające się tuż przed nosem gracza elementy krajobrazu. Wszystko jest tu na swoim miejscu. Do tego animacja nawet na chwilę nie zwalnia. Wspaniała robota. Szukając na siłę niedociągnięć można by się przyczepić do modeli postaci, które, mimo wszystko, nie prezentują się nadzwyczaj okazale. Nie ma to jednak większego znaczenia, gdyż z bliska oglądamy je tylko w trakcie scenek przerywnikowych. Momentami zastrzeżenia wywołuje praca kamery ponieważ zdarza się jej ustawić w punkcie, z którego absolutnie nie widać pola walki, zmuszając nas tym samym do zadawania ciosów na ślepo. Są to jednak wyłącznie drobne ryski na fenomenalnym obrazie całej gry

Trudno nie napisać paru słów o architekturze poziomów. Nieważne czy mówimy tutaj o Sparcie, Troi, podziemiach czy Koloseum – wszystkie miejsca wyglądają bajecznie. Cóż, zostały stworzone z rozmachem, posiadają indywidualny styl, są zróżnicowane i przykuwają oko. Pojedynki na skąpanych w słońcu olbrzymich arenach mają wiele wspólnego z epickimi opisami przebiegu wojen, znanymi z kart Iliady Homera. Istna poezja. Nieco gorzej prezentuje się rzymski obóz, w którym przetrzymywani są czekający na oswobodzenie więźniowie, ale taka już chyba uroda tej lokacji. Czegóż zresztą spodziewać się po drewnianych zabudowaniach i dziesiątkach wojskowych namiotów?

Oprawa audio pod żadnym względem nie ustępuje temu, co widzimy na ekranie. Zmieniająca się zależnie od aktualnej sytuacji muzyka znakomicie podkreśla klimat tej produkcji. Cudowne, pełne patosu utwory symfoniczne płynnie przechodzą w dynamiczne rockowe riffy i breakbeatowe nuty, by po zakończonej batalii ustąpić miejsca bardziej klasycznym brzmieniom wygrywanym na bębnach. Całość uzupełniają świetnie dobrane głosy postaci, na czele z mrożącym krew w żyłach basem namawiającego do szerzenia mordu Aresa i charyzmatycznym tonem Leonidasa. Sam Spartanin mówi niewiele, jest to raczej człowiek czynu – odzywa się tylko w chwilach, kiedy ma coś naprawdę ważnego do powiedzenia.

Śmierć, jak okiem sięgnąć

Nie sposób przejść obojętnie obok faktu, iż Spartan: Total Warrior trafił do sklepów w polskiej wersji językowej. Przetłumaczone zostały wszystkie napisy w grze, natomiast pozostawiono oryginalne głosy lektorów, co zdaje się być dobrym rozwiązaniem zważywszy na ich wysoką jakość. Do samego procesu lokalizacji nie można mieć większych zastrzeżeń. Czasem brakuje jedynie „ogonków” przy literach, czasem napisy nie zawsze są odpowiednio zsynchronizowane z wypowiadanymi przez bohaterów tekstami. Pozostaje cieszyć się z jednej z pierwszych gier na PlayStation2 w polskiej wersji językowej.

Podsumowując jest to gra obok której nie można przejść obojętnie. Zgrabnie opowiedziana historia, dopracowany system gry, efektowna oprawa audiowizualna i bitwy na niespotykaną dotychczas skalę czynią z niej tytułu wybitny. Moda na klimaty starożytne nie mija, a produkcję Creative Assembly śmiało stawiać można obok hitów kalibru God of War czy Shadow of Rome. Owszem, z przyjemnością powitałbym tryb wieloosobowy, chociaż i bez niego Spartan jest najlepszym slasherem na masową skalę dostępnym na rynku.

Komentarze
23
Usunięty
Usunięty
01/08/2006 16:55

ten koles na obrazku w tym helmie wyglada jak Boba Fett

Usunięty
Usunięty
01/08/2006 15:20

Grafa ladna ale nic pozatym do mnie nie przemawia

Usunięty
Usunięty
01/08/2006 12:30

Ja uważam, że jest to super gierka. Dziś właśnie przeszedłem całą i nie było łatwo. Grafika jest dobra i muzyka w tle również. Jeśli ktoś zastanawia się czy kupić tę grę to serdecznie mu polecam.




Trwa Wczytywanie