Rozmowy na koniec tygodnia #32

Domek
2006/07/30 17:08
0
0

1. A może "HoMM V to pacan"?

1. A może "HoMM V to pacan"?

Podczas sprawdzania recenzji graczy (a co, wdzięczny to temat, czemu by do niego nie wrócić? :)) natknąłem się ostatnio na fajny tekst. Ktoś zarzucał grze Heroes of Might and Magic V to, że... nie ma w niej trybu FPP. Nie wiem co sobie ten ktoś myślał, ale pomysł wydaje mi się co najmniej lekko absurdalny.

Domek: Mają fantazję, nie powiem...

Chamb: Oj tam, bez sensu. HoMM V to pacman. ;)

Domek: Pacman w FPP... To by był czad dopiero. Te emocje!

Chamb: Pacman w FPP to Quake.

Domek: Hehe... może to w ogóle taki dogmat elektronicznej rozrywki. "Wszystko jest Pacmanem"?

Chamb: Hmm, nie. Jeszcze są szachy. HoMM V = Pacman + szachy. Quake = Pacman - szachy. Matematyka!

Domek: Hehe. Ta, a np. Silent Storm = szachy - pacman. A WoW = szachy * pacman.

Chamb: Powiedziałbym raczej szachy + (Pacman*1/4) = Silent Storm. A Guild Wars = Pacman^2. Nie no, to żart oczywiście. ;)

Domek: Guild Wars = lim (n->niesk.) [n*Pacman/szachy]

Nie wiem co my tak naprawdę stworzyliśmy w tej rozmowie, ale jak znam życie, to fanom GW się to pewnie nie spodoba i znów będzie, że faworyzujemy WoW. Czas więc chyba na zmianę tematu, a jak już zmieniać, to na całego. Ostatnio dość dużo emocji wywołuje historia jednego takiego kolejarza... kajakarza... tfu, kolarza (zupełnie poważnie, to zapis mojego ciągu myślowego). Takiego co to się szprycował. Ale nie o tym nawet chciałem, w każdym razie nie bezpośrednio. Bo w związku z całym tym zajściem znalazłem gdzieś w sieci taki oto komentarz "a może pozwolimy wszystkim brać co im się podoba, wtedy rywalizacja będzie w pewnym sensie czysta". Naprawdę spodobało mi się sformułowanie "w pewnym sensie czysta"...

Domek: Wpiszę to chyba sobie do słownika... Strasznie fajny sposób na powiedzenie "tak naprawdę nie będzie ani trochę czysta".

Chamb: To się chyba nazywa wymijająca odpowiedź.

Domek: To znaczy może i coś w tym jest, jak oszustwo wchodzi do reguł gry to z definicji oszustwem być przestaje... Ale bo ja wiem...

Chamb: Wiesz to jest błędne koło – bo jeśli dopuścimy tylko określoną grupę środków, to znalazłyby się osoby, które sięgać będą po środki spoza listy, a jeśli doszłoby do zniesienia wszelkich barier w stosowaniu środków dopingujących to doszłoby do tego, że wygrywaliby Ci, którzy mają dostęp do najlepszego stuffu.

Domek: Tylko problem jest taki, że - według niektórych - tak jest już teraz...

Smutne to trochę, ale cóż. W pewnym sensie jest dokładnie takie samo jak wszystko inne.

2. Excel MMO

A dałem się ostatnio namówić koledze i zainstalowałem kolejne MMO (swoją drogą, jeżeli chcecie odczytać to jako wyraz mojego znużenia WoW-em - proszę bardzo). Eve Online się zwie, dają 14 dni darmowego triala, to pomyślałem sobie - a co mi tam. Wziąłem się, ściągnąłem, zainstalowałem, uruchomiłem wieczorkiem... I na dzień dobry rzecz jasna tutorial. Samouczek znaczy się. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie był tak przeraźliwie nudny...

Domek: Serio, mam wrażenie, że równie dobrze mogliby walnąć przy uruchamianiu gry komunikat "przeczytaj drogi graczu instrukcję dostępną pod adresem takim-a-takim".

Chamb: Hehe... ale poza tym drobnym elementem EVE Online jest fajną gierką... serio.

Domek: Może... Ale sam tutorial to przez cały czas (dobra, nie wiem czy cały, po 45 minutach nie wytrzymałem i wyłączyłem) to czytanie długachnych tekstów i klikanie po jakichś tabelkach. Nie wiem jak Ty, ale to nie do końca to, co rozumiem przez rozrywkę. Szczególnie po ciężkim dniu...

Chamb: Nie wiem dlaczego ale ta Twoja wypowiedź skojarzyła mi się z jedną z reklam pewnych komputerów z jabłuszkiem... a co tam, z tą oto reklamą. Swoją drogą polecam nowe reklamy Maków, są genialne. Destro będzie ze mnie dumny. ;)... ok wracamy do tematu. ;)

Domek: Ten tutorial... przecież można to zrobić tak inteligentnie. Weź np. takiego WoW-a - no dobra, może jest dużo mniej skomplikowany od Eve - ale jednak. Tam od początku grasz, nie ma wrażenia takiego, że pierwsza godzina gry = czytanie instrukcji.

Chamb: To mnie właśnie w tej grze (WoW) uderzyło... zaczynałem od wersji beta, a tam o żadnej instrukcji nie było nawet mowy, a że "tooltipom" jestem z natury nieprzychylny wyłączyłem je od razu... i co? Wszystko jest tak intuicyjnie zrobione, że człowiek nie ma najmniejszych problemów z połapaniem się co i jak. :D

Z całym oczywiście szacunkiem dla miłośników Eve, gry jako takiej nie oceniam, bo za mało jeszcze grałem. Tylko jakoś tak na dzień dobry zniechęca. Może nie powinno, ale jakoś... człowiek wymaga od gier coraz więcej i więcej. Komu się kiedyś śniło o jakichkolwiek tutorialach, nie mówiąc już o tym, żeby były przyjazne użytkownikowi? Grę trzeba było rozpracować i tyle. A kto wymiękał - sam tracił. Eh co zrobiła z nami ta komercjalizacja...

GramTV przedstawia:

Chamb: Zrobiliśmy się wygodni... to wszystko.

Domek: Wiesz co, a może to jest to o czym piszą tacy zdeklarowani PeCetowcy - od konsoli mi się mózg zlasował i potrafię akceptować już tylko prymitywne platformówki i nawalanki?

Chamb: Taa... i żeby Boże broń nie wymagały od Ciebie czegoś więcej niż wciskania czterech buttonów (oczywiście NIE na raz). ;)

Domek: Na gitarze z Guitar Hero jest ich aż pięć, a jak liczyć "strunę" to nawet sześć. :P

W ogóle jakoś odeszliśmy chyba, szczególnie w przypadku rozgrywki single-player, od rozumienia gry jako pewnego wyzwania. Nie gramy już raczej po to, żeby sobie albo komu coś udowodnić, żeby powiedzieć "doszedłem do 15. etapu w tym-i-tym", tylko po to, żeby się rozerwać, oderwać od rzeczywistości, itd.

Być może "winę" za taki stan rzeczy ponoszą produkcje multiplayer, które przejęły rolę "dostarczycielek wyzwań". Bo przecież wiadomo - rywalizacja z innymi graczami zawsze będzie ciekawsze niż z cyfrowym przeciwnikiem. Więc gry dla pojedynczego gracza szukają innej drogi. Chociaż mimo wszystko wydaje mi się, że ten proces zaczął się jednak wcześniej. I tak jak niegdyś gra kojarzona była głównie z jakąś formą rywalizacji, tak teraz w przypadku produkcji dla pojedynczego gracza najczęściej chodzi o coś zupełnie innego.

3. Uliczne rozgrywki

Cytat z naszego testowego czata, dzisiaj: "O, Domek jest, to pewnie o grach gadacie". No ładnie. Że ja to niby zupełnie innych zainteresowań już nie mam? Że jak Domek to na pewno tylko o grach? Phi! No to macie czego chcieliście. A konkretniej macie czego chciał jeden z czatowników. A jeszcze konkretniej, to macie czego jeden z czatowników być może wcale nie chciał, ale co jest wynikiem mojej takiej a nie innej interpretacji jego wypowiedzi. Uff...

Domek: Jedna rzecz mnie ostatnio strasznie rozbawiła... I to w dodatku w ogóle niezwiązana z grami.

Chamb: Niemożliwe. :P

Domek: Heh... W Gdańsku przy przejściu stało dwóch policjantów. Jakaś kobieta podeszła i tak "z rozpędu" wystawiła kawałek stopy na jezdnię. A raczej w powietrze nad jezdnią - bo nawet nie stanęła na asfalcie. No i stróż prawa, nad wyraz jak widać gorliwy, od razu woła ją do siebie i mandacik wypisuje...

Chamb: Pogratulować. ;)

Domek: Ale czekaj, dalej jest jeszcze lepsze. Bo tak się zacząłem zastanawiać i podszedłem do tego policjanta z pytaniem ile trzeba stopy wystawić, żeby to już wykroczenie było. Odpowiedź była taka: "pół... centymetr... milimetr".

Chamb: Ci nasi stróże prawa to jednak są...

Domek: Noo. Gorliwi, że hoho. Może powinni zrobić takie fotokomórki i aparaty / kamery...

Chamb: Na każdym przejściu!

Domek: Tak! I jak ktoś choćby czubek nosa wyściubi... To trach, zdjęcie i mandacik przy najbliższej okazji. Można by takie listy gończe później wywieszać. ;)

Chamb: I powołać specjalną grupę do zwalczania przestępstw na przejściach!

Oczywiście ja rozumiem, że to bardzo niebezpieczne miejsce, takie przejście i że trzeba uważać. No i starań w ochronie życia ludzkiego nigdy za wiele, ale... bo ja wiem... Pewnie się czepiam.

Z innych ciekawostek, chociaż tutaj już niestety trochę growo będzie, po Mistrzostwach Świata w piłce nożnej obiegła świat (czyli brukowce rozmaitego sortu ;)) wiadomość, że Ronaldinho wymykał się nocami - mimo zakazu - do hotelu, gdzie mieszkała jego dziewczyna. W celu wiadomym, a dodatkowo po to, żeby grać w... Fifę na PS2.

Domek: Wolał grę w Fifę niż swoją dziewczynę modelkę... kurczę, to dopiero reklama dla twórców!

Chamb: Nie no, słyszałem, że on i swoją dziewczynę i Fifę. ;) Przy Fifie się relaksował... zamiast papieroska.

Domek: Ooo, no to też niezła reklama! Chamb: Tak! Gry = zdrowie!

Domek: A tak na marginesie... jak sobie przypomnieć występ reprezentacji Brazylii na tegorocznych mistrzostwach, to na usta aż ciśnie się pewna złośliwość...

Chamb: Hmm?

Domek: No ciekawe jak by im poszło, gdyby Ronaldinho grał w PES-a 5. ;) A w ogóle to Konami powinno bardzo szybko podpisać kontrakt z Francuzami, żeby mówili, że co wieczór grali w PES-a. No, Zidane mógłby ewentualnie powiedzieć, że on akurat wolał Tekkena. ;)

Tyle czasu już minęło, a nam ciągle nie znudziły się żarty z Zidane'a? No nie, coś z tym trzeba zrobić. Jakąś specjalną komórkę powołać, która eliminowałaby z naszych tekstów takie ograne dowcipy. To chyba znak. Znak, że czas już kończyć... Na razie. Tym razem na pewno nie na 2 tygodnie - obiecujemy! Chyba że akurat nie wyjdzie. ;)


Teksty Chamba: Chamb
Teksty Domka: Domek
Narrator: Domek

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!